Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 1 listopada 2017

Szesc i pol

Jutro stuknie Bi kolejne polrocze. Czas na podsumowanie! :)


Lubie te podsumowujace posty. Z sentymentem do nich wracam, zeby sprawdzic co sie zmienilo, albo porownac Bi i Nika w tym samym wieku. Nawet jesli teraz juz niewiele pojawia sie nowosci, to raczej predko nie przestane ich pisac. :)

Co ciekawego moge wiec napisac o 6.5-letniej Bi?

Jest bardzo fajna dziewczynka. To Ameryke odkrylam, co? ;)

Nie, nie oznacza to, ze zlagodnial jej charakterek, co to, to nie! Bi jednak juz wiele spraw rozumie i potrafi wyciagac wnioski. Poza tym, jej frustracje, upor i cholerycznosc, obracaja sie raczej przeciwko kolezankom i bratu. Zwlaszcza bratu. ;) Matka i corka zas, przezywaja "miesiac miodowy" (aj, zeby nie przechwalic!). Corcia raczy mnie wyznaniami milosci kilka razy dziennie, przytula, caluje i upewnia sie, ze odwzajemniam jej uczucia, ze jest moja ukochana coreczka, itd.

Co nie oznacza, ze nie zdarzaja nam sie "incydenty". Jak na przyklad wtedy, gdy Bi zapytala z tylnego siedzenia, dlaczego nie moge jechac, a ja odpowiedzialam, ze to dlatego, ze mam czerwone swiatlo, czym nieswiadomie wywolalam wscieklosc corki... :D Najpierw tylko zirytowana, zachnela sie:
"Mamo, ale mi nie o to chodzi! Ja chce wiedziec czemu nie mozesz jechac!!!"
Czy ja wlasnie nie odpowiedzialam na to pytanie? ;)
"Przeciez mowie, ze mam czerwone swiatlo..."
"Nie! To nie to! Ja chce wiedziec czemu nie jedziesz!!!" - w lusterku widze, ze Bi miota sie wsciekle w foteliku i jest az czerwona ze zlosci (tak, moje dziecko jest nerwusem. Po mamusi :D).
"Przeciez probuje ci tlumaczyc, ze nie moge jechac, bo stoje na czerwonym swietle. A ty wsciekasz sie, ze to nie dlatego! To co ja mam ci powiedziec?!"
"Bo mi nie o to chodzi! Nie mow juz do mnie!"
Zaczyna mi sie podnosic cisnienie, ale postanawiam przekazac corce paleczke:
"No to moze ty mi powiesz, skoro uwazasz, ze daje ci zla odpowiedz: jak ci sie wydaje, dlaczego nie moge jechac?"
Widze w lusterku jak Bi przewraca oczami.
"Bo ja nie wiem! Jakbym wiedziala, to bym nie musiala pytac!"
No tak. Logiczne. Dlaczego jednak, skoro nie wie, zlosci sie, kiedy podaje jej odpowiedz? ;)

Nasza sprzeczka jeszcze chwilke trwala, nawet kiedy juz dawno zrobilo sie zielone i pojechalam dalej. Dopiero po chwilowym zgadywaniu i pytaniach pomocniczych, doszlam, ze Bi chodzilo o to, ze nie moglam jechac dlatego, ze inne auta musialy przejechac i czekalam na swoja kolej. Voila! Czyli jednak wiedziala, o co jej chodzi, tylko chciala to uslyszec ode mnie najwyrazniej. :D


Albo podczas czytania... Matko, przed naszymi sesjami czytankowymi powinnam lykac krople walerianowe! Albo lampke wina... To jest wychowawczy horrow w najczystszej postaci! Bi przynosi codziennie po 2-3 ksiazeczki, ktore potrafi przeczytac samodzielnie i ma w domu je szlifowac. Proste, tak?
Tiaaaa... Widac od razu, ze ksiazeczki czytaja w szkole. Bi zna je niemal na pamiec, co jak dla mnie mija sie z celem. Starsza czyta bowiem szybko, niedbale i czesto zamiast czytac, zgaduje wyraz po pierwszej literce. Np. w ksiazeczce jest wyraz "feet", a Bi widzi "f" i czyta... "food". :/ Prosze, zeby zwolnila. Nie, ona inaczej nie umie. Grrr... Prawdziwa jazda zaczyna sie jednak, kiedy mowie, ze zle przeczytala i zeby sprobowala wyraz przegloskowac. O matko i corko! Natychmiast mamy foch, lzy w oczach, wscieklosc, miotanie sie, kopanie nogami kanapy i jeczenie, ze ona chce czytac wlasnie tak. Niewazne, ze tam jest napisane "feet", ona chce czytac "food"! Pelen pakiet plus gratis w postaci wzbudzania poczucia winy: "I didn't have good day today, nobody was nice to me and now YOU are mean to me!".
Normalnie juz rezerwuje wizyte u psychologa, zeby wyleczyc corke z tej traumy jaka jest codzienne czytanie... ;)

Tak wiec... Kochamy sie jak dwa golabki, ale czasem liczenie i do 100 w myslach, nie pomaga. ;)

*

Nie zmienila i raczej juz nie zmieni sie, Bibusiowe zamilowanie do prac plastycznych. Rysowanie, malowanie, lepienie z plasteliny, wycinanie i co tam jeszcze przyjdzie do glowy, to jest TO! Uwielbia wszystko! Zajecia plastyczne (ktorych jeszcze nawet nie opisalam), na ktore zapisalam ja oraz Nika, to byl strzal w dziesiatke! Z kazdych wychodzi zachwycona!

Skoro juz mowa o zajeciach pozalekcyjnych, to skorzystalam z oferty szkoly i zapisalam Bi rowniez na taniec. Juz dawno zauwazylam, ze Bi jest muzykalna. A przynajmniej ja -  muzyczne beztalencie, mam takie wrazenie. Spiewa czysto i porusza sie z gracja. Sama wymysla figury i choreografie. A ze akurat w propozycjach zajec w szkole pojawil sie "taniec kreatywny" (nie mam pojecia co poeta mial na mysli...), stwierdzilam, ze skorzystam z okazji i zapisze ja i na to. Szkola Potworkow ma bowiem bardzo dziwny system zajec pozalekcyjnych (zreszta nie tylko szkola). Nie prowadza ich przez caly rok, tylko rozne kursy i treningi pojawiaja sie w postaci kilkutygodniowych  sesji, niektore zas nawet jednorazowo. Na przyklad, zajecia plastyczne Potworkow beda trwac 8 tygodni, natomiast kurs tanca - 6. Dziwne to, ale przynajmniej wiedzialam, ze jesli teraz nie zapisze Bi na taniec, to niewiadomo kiedy znow pojawi sie okazja. Moze za rok. ;)
Teraz oby zajecia wypalily, bo zostaly przesuniete o tydzien i nie wiem czy to nie dlatego przypadkiem, ze mieli malo chetnych...

*
Oprocz plastyki oraz tanca, zapisalam Bi na wyblagana gimnastyke artystyczna. Tym razem juz poza szkola, na profesjonalnej sali. Bi "dusi" mnie juz o nia od ponad roku. Szczerze, to akurat w tym Bi "nie widze", dlatego m.in. tak dlugo sie opieralam. Starsza jest za wysoka i za masywnie zbudowana, tak przynajmniej mi sie wydaje. Ja postawilabym raczej nadal na plywanie, ale to juz przestala byc moja decyzja. ;) Dziecko patrzy na popisujace sie kolezanki i marzy o zrobieniu mostka lub gwiazdy. Mostek zreszta juz prawie - prawie jej wychodzi. ;) Juz jakis czas temu obiecalam Bi, ze ja zapisze. Akurat nadarzyla sie okazja, bo za tydzien z hakiem zaczyna sie kolejna, 10-tygodniowa sesja i pojawilo sie miejsce w grupie wiekowej Bi. Musicie bowiem wiedziec, ze gimnastyka artystyczna jest tutaj straaasznie oblegana i ciezko sie dostac. Czesto zapisujac sie, laduje sie na liscie oczekujacych! :O

(Przyszla gimnastyczka przymierza stroj, ktory przyszedl oczywiscie o tydzien za wczesnie ;P)


*

Jak wspominalam wyzej, czytanie Bi to masakra przez wielkie "M". Na szczescie, nadal z matematyka radzi sobie rewelacyjnie. Lubie prace domowe z matmy, bo nie musze dziecku nic tlumaczyc, samo siada i robi. Ja tylko sprawdzam, bo Bi jak to Bi, nie wysila sie, wiec spieszy sie niewiadomo dokad i czasem sie walnie na ktoryms obliczeniu. ;)

Jak sobie radzi ogolnie, nie mam pojecia. Pisalam juz kilkakrotnie, ze poza specjalnymi okazjami, rodzice nie maja tutaj wstepu do szkoly. Nawet podczas porannego odprowadzania, mama lub tata moga najwyzej wejsc za glowne drzwi. I ani kroku dalej. W tym roku jednak Bi (a za jej przykladem Nik) dorosla do samodzielnego wysiadania z auta i wchodzenia do placowki. Poki co, Potworki odwozi M., ale po zeszlym roku wiem, jaka to wygoda kiedy nie trzeba szukac miejsca parkingowego, gramolic sie z auta, tuptac razem z dzieckiem do szkoly, itd. Wszystko to jednak naklada sie na fakt, ze nie mam pojecia co sie w klasie Bi dzieje. Jeszcze Pani Nika wysyla regularnie maile z informacjami, ale Pani Bi, od poczatku roku wyslala "az" 3 maile i kilka kartek z pilnymi informacjami. To sie szarpnela! ;)
Czekam wiec z lekkim niepokojem, ale tez ciekawoscia na wywiadowke, ktora ma sie odbyc 14 listopada. Bardzo jestem ciekawa jak Potworek Starszy odnajduje sie w programie szkolnym...

*

Co jeszcze?
W zabawach znow wrocily do lask lalki, ktore przez chwile kurzyly sie bezuzytecznie na polkach. Az planowalam pozbyc sie cichcem kilku wyjatkowo zakoltunionych czupiradel. A tu niespodzianka, jednak Bi sie jeszcze nimi pobawi... A konkretnie, to lalkami barbio-podobnymi (bo prawdziwa Barbie Bi posiada tylko jedna :p). Bi bawi sie w mame, siostry i dom, a od Mikolaja zazyczyla sobie... kemper dla Barbie! :O Mojemu dziecku tak sie spodobaly nasze wyjazdy, ze ciagle odgrywa scenki z nich swoimi lalkami. Podobnie, cale mnostwo obrazkow, zarowno jej jak i Nika, przedstawia nasza rodzine w przyczepce. ;)
Co robic, musze sprawdzic, ile takie cudo moze kosztowac... ;)
(Sprawdzilam! Kurka na wacie! Prawie 100 dolcow! Za kawalek plastiku??? :O Nie to, ze mnie nie stac, bo w sumie stac... Chodzi mi o cene tego ustrojstwa wzgledem jego jakosci i czasu, jaki Bi spedzi rzeczywiscie na zabawie nim...)

*

Ukochana obecnie bajka, ktora Bi walkuje w kolko Macieju, jest "Lassie i Przyjaciele". Starsza zapalala miloscia do odwaznego oraz madrego owczarka Collie i walkuje wszystkie odcinki juz ktorys raz z kolei. Nie powiem, bajka jest ladna wizualnie i ciekawa, inna od tego calego chlamu serwowanego dzieciom (na widok Henia Tulistworka czy Kucykow az mnie ciarki przechodza...). Pechowo, cos nam sie stalo z telewizja i bajki moga dzieciaki teraz ogladac tylko na Disney Junior i Mini mini. Lassie odnalazlam na szczescie na YouTube, tyle ze tam maja moze z 20 odcinkow. Bi upiera sie wiec na ogladanie w kolko tych 20 odcinkow, a ze salon mamy otwarty na reszte domu, wiec chcac nie chcac niedlugo bede znala na pamiec wszystkie dialogi i marze o jakiejsc odmianie. Co za duzo, to niezdrowo. ;)
No nic, przejdzie. Kilka miesiecy temu przeszlam zmasowany "atak" Eleny z Avaloru. Przetwalam ja, przetrwam i Lassie. ;)

*

Jest niemozliwa strojnisia. Naszyjniki, blyskotki, kokardki i tiulowe spodniczki - to jej zywiol! Uwielbia ubierac sie w sukienki i malowac paznokcie, zupelnie nie po swojej matce. W ogole nie wiem, po kim ona to ma. Widocznie w ramach loterii genetycznej, otrzymala dziewczecy gust swojej babki oraz ciotki. Kobieta w kazdym calu, niewazne, ze jeszcze niedorosla! ;)

(Po ostatnim przyjeciu urodzinowym w stylu "spa", Bi wrocila z brokatem we wlosach, czego nie widac na zdjeciu oraz z pomalowanymi paznokciami - naprzemian rozowymi i fioletowymi. Swoja droga, czego to rodzice nie wymysla na 7(!) urodziny? Co to bedzie dalej???)

Zobaczymy jak sie to rozwinie, bo zbyt wielu przykladow "z domu", w tym zakresie nie otrzyma. ;) Jej matka nosi tylko obraczke, pierscionek zareczynowy oraz lancuszek, a sukienki ubiera wylacznie latem, bo pomagaja jej przetrwac wilgotne, amerykanskie lato. ;)

*

Bi jest calkiem sprawna fizycznie. Moze nie jest jakos super zwinna, ale za to szybka i wytrzymala. Lubi sport i wysilek fizyczny, chcialaby sprobowac wszystkiego. Juz zaznaczyla, ze po gimastyce artystycznej chce byc zapisana na pilke nozna. ;)
Ostatnie polrocze zowocowalo poczatkiem gry w badmintona, plywaniem bez pomocy (o tym juz pisalam) oraz jazda na rowerze bez bocznych kolek. To ostatnie to nie lada wyczyn, bo Bi jest potworna panikara i poczatki nauki nie wygladaly zachecajaco. No, ale sie nauczyla, z czego jestem bardzo dumna! :)

*

Przez ostatnie 6 miesiecy "wymienila" dwie dolne jedynki na stale. Jedna juz prawie osiagnela docelowa wielkosc (ale one wooolno rosna!), druga dopiero tydzien temu sie wyrznela.
Obie gorne jedynki sie kiwaja (jedna nieco mocniej), ale kiedy wypadna, to wielka niewiadoma, tym bardziej, ze wbrew zaleceniom dentystki, Bi odmawia gryzienia nimi, bo ja "boli". :/

*

Bilans bedziemy mieli oczywiscie dopiero w maju/ czerwcu. Wagi w domu nie posiadamy, wiec moge zmierzyc tylko wzrost Malej Damy:

121.5 cm

Od czerwca urosla okolo 2.5 cm. Chyba slabo, chociaz nie wiem jaki jest przecietny, polroczny przyrost dziecka w jej wieku... Dotychczas rosla wiecej w ciagu polrocza, ale moze teraz troche zwolnila. Przynajmniej do okresu dojrzewania. ;)
Nie mam pojecia jak jej wzrost przeklada sie na rzeczywista, srednia wysokosc 6-7-letnich dziewczynek. Teraz, kiedy nie odbieram jej ze swietlicy, nie widuje jej juz tak czesto w otoczeniu kolezanek. Z tego jednak, co udalo mi sie zaobserwowac, to nadal jest jedna z wyzszych. Nie naj-wyzsza, ale zdecydowanie nie jest drobinka. ;)


I to wszystko, co przychodzi mi do glowy... Nastepne podsumowanie w maju! ;) A w zasadzie to za miesiac, ale Nikowe... :D

28 komentarzy:

  1. Ostatnio wróciłam do Twoich ślubnych postów i było tam takie zdjęcie malutkiej Bi na plaży w PL z M. Patrząc na to zdjęcie aż trudno uwierzyć, że to już taka duża dziewczynka, a Nik, który wtedy siedział w brzuchu, za chwilę skończy 5 lat!! Szok.
    Co do zajęć pozaszkolnych, fajnie, że Bi chce spróbować wielu różnych rzeczy. Nigdy nie wiadomo na co złapie bakcyla ;) Niech próbuje :)
    Pozdrawiamy z pochmurnej dzisiaj PL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz nawet nie pamietam, ze gdzies po blogu paleta sie tamto stare zdjecie. ;) Ale to fakt, ze ogladajac zdjecia z Polski nie moge uwierzyc, ze te malnstwo to Bi a Nika jeszcze nawet nie poznalam! :)

      Ja tez sie ciesze, ze Bi ma tyle entuzjazmu do probowania nowych rzeczy. Oby tak zostalo i oby brat wzial z niej przyklad! :)

      Usuń
  2. Jeju, ocieram łzy ze śmiechu, przysięgam :D Czytam o tym CZYTANIU Bi i wyjść z podziwu nie mogę, jakże identyczne sceny mam w domu w tej materii :D :D Opisałaś słowo w słowo jak to własnie wygląda u nas. Mogłabym spokojnie przekopiowac tekst, zmienić tylko Bi na Tymona i wkleić u siebie hahahaha i dokładnie tak samo z matmą. No są IDENTYCZNI! Matma u nas też leci bez problemowo, ale własnie z tak wielką pewnością siebie i pośpiechem, że czasem walnie się najgłupiej jak się da.

    Ten dialog na światłach hahaha taaaak, tu akurat charakterek Tolci się kłania. Kochamy się jak dwa gołąbki, w kółko przytulaski i wyznania miłości a w tzw międzyczasie właśnie takie "dyskusje" :D
    Przesłodkie to jest, choć ciśnienie podnosi, co?

    Matka, co Ty gadasz, jaka za duża i za potężna. Nie gadaj tu głupot, zapisuj dziecię. To świetne zajęcia. Mojej siostry dziewczyny też łażą na to. Starsza z zamiłowania i faktycznie gwiazdy strzela jedna za drugą, a młodsza bo... jest naprawde zapotężna, także nie pierdziel mi tu ;)
    Ja rozważam też dla Toli takie zajęcia, tylko własnie one są poza przedszkolem i tu może być problem, ale uważam, że to świetna sprawa.
    Taniec kreatywny hihihi jak to, nie wiesz co to? ;) Nie martw się ja też, ale ważne że taniec. Tola też uwielbia i chodzi w ramach dodatkowych zajęć w przedszkolu.

    Plastyka też fajna sprawa. Tymon nie chciał chodzić, z manualnych rzeczy chodził tylko na ceramikę, Tolcia rzecz jasna zupełnie odwrotnie i plastyka i ceramika rządzi.

    Z tym odprowadzaniem do szkoły u nas zupełnie odwrotnie. Ostatnio nawet pojawiło się ogłoszenie, żeby odprowadzać dzieci do samej świetlicy dla ich bezpieczeństwa.. mi pasuje to, bo odprowadzam tak od początku i faktycznie jest to okazaj do spotkania nauczycielek, wychowawczyni, czy w ogóle do obgadania czasem spraw ze świetliczankami, czy zajście do sekretariatu. Ale mogę zrozumieć, że jest to kłopot dla rodziców w niedoczasie, którzy lecą do pracy spóźnieni. Widac, był z tym jakiś kłopot, że dzieci same były puszczane z parkingu do szkoły, stąd apel szkoły.
    Maile też dostajemy, ale dodatkowo jest dziennik elektroniczny, w którym możanwznaleźć to i owo, choć póki co skąpa z informacjami w nim.

    Cudowna dama :) Mam taką samą w domu i powiem Ci, ze również zastanawiam się po kim to ;)
    Dla mnie to urocze jest w sumie, z czasem pewnie to minie, ale póki co Tola jest typową sroką. Wszystko co błyszczy i się mieni jest piekne :D

    Cudowną masz córcię, czas leci jak szalony, 6,5 roku to już kawał czasu. A wydaje się, że dopiero co się z brzucha wykluła :)

    Czytając o Camperze, od razu pomyślalam, że to zamiłowanie do Waszych wypadów ;) 100 dolców, fiu fiu się cenią. Nie wiem jak z jakością teraz, ale wiesz, że ja mam nadal vana dla barbie po sobie (!) które pewnie w tamtych czasach kosztował całą pensję, ale jak widac stał się wręcz reliktem ;)

    ściskam i buziaki posyłam.
    A u mnie medal dla Ciebie czeka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba rzeczywistosc wiekszosci rodzin pierwszoklasistow, to czytanie! :D

      Uch... Bi jest tak uparta i przy tym potrafi byc zwyczajnie... wredna, taka mala zolza, ze czasami mam ochote ja zwyczajnie walnac, a czasem podziwiam, ze nie daje sobie w kasze dmuchac. ;)

      Z mojej opini, ze Bi jest zbyt "nabita" na gimnastyke, wyleczylam sie, kiedy zobaczylam kilka dziewczynek autentycznie GRUBYCH! ;)

      Z tanca niestety nic nie wyszlo. Nie dogadali sie z instruktorka. :(

      Ja tez wolalabym moc zamienic z nauczycielka chociaz kilka slow. A tutaj, nawet takie maluchy jak Nik, niespelna 5-letnie, musza same do klasy maszerowac...

      Usuń
  3. A my na etapie szału na Maszę i Króliczka Binga 😀. Trzymam kciuki żeby te tance wypaliły :) Jak tam po Halloween?;) buźki z deszczowego Poznania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masza jest fajna, ale moje dzieci jakos jej nie polubily. Za to Binga lubia, a ja nie moge zniesc! :) Ta bajka jest tak nudna i infantylna, ze rzygac sie chce! W sumie przeznaczona jest pewnie dla dzieci w wieku Rysia, a nie dla 5-6-latkow i nie moge uwierzyc, ze moje Potwory ja ogladaja z zainteresowaniem! ;)

      Usuń
  4. O rajuśku, ja też byłam takim małym złośnikiem :D Zwłaszcza przy nauce. No i jak chciałam coś światu przekazać, to zawsze, ALE TO ZAWSZE nikt nie rozumiał :( :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to bylam calkiem spokojnym dzieckiem, M. podobno tez i naprawde nie wiem, po kim ta moja corka taka charakterna jest. :)

      Usuń
  5. Czyli wychodzi, że Bi jest 6 miesięcy młodsza od Martyny, bo moja starsza 28 listopada konczy 7 lat (już nie moze się doczekać ;). U mnie jużtrochępóźno na takie podsumowania, ale u Ciebie zawsze czytam je z uśmiechem :)
    Ja się zbieram do zajęć dodatkowych ja pies do jeża, serio. Poki co Martyna i Kasia zapisane są do grupy tanecznej, zajęcia mają sięodbywać w przedszkolu i szkole (póki co były w przedszkolu), ale jeszcze nic nie wiadomo. Martyna kocha plastykę i chyba muszę rozejrzeć się za czymś u nas, już nawet jeżeli nie w tym to może od następnego półrocza się uda :) No i angielski też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos Ty! Zawsze mozesz zaczac! Szczegolnie te, dotyczace Kasi! Zreszta, Martynka tez jest jeszcze stosunkowo mala, bedziesz miala do spisania sporo nowosci! :)

      Strasznie bym chciala, zeby szkola Potworkow oferowala wiecej podobnych zajec. A tu straszna z nimi bida. Najbardziej by mi wlasnie pasowalo, zeby zostali po lekcjach na dodatkowych zajeciach. A tak to niestety, musze ich wozic. :/

      Usuń
  6. Gimanstyka artystyczna to wbrew pozorom ciężki sport i dużo wyrzeczeń. Trzymam kciuki za Bi.

    We Włoszech, dzieci przedszkolne i podstawówkowe muszą być odprowadzane przez rodziców do szatni - dalej wchodzą same. Z odbiorem jest podobnie, dzieci wydawane są do rąk własnych. Obecnie twają debaty czy nie wydłuzyć tego nakazu do 14 roku życia - co z jednej strony nieco mnie przeraża, bo wyraźnie nie pozwalamy naszym dzieciom dorosnąć.

    p.s. Mój syn ostatnio coraz częściej serwuje mi teksty w stylu ''nie jestem w stanie Ci odpwoiedzieć'' i to w przypadakch kiedy pytam skąd ta złość czy łzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, maly madrala!

      Lo matko, do 14 roku zycia??? Tutaj dziecko do ukonczenia 12 lat nie moze byc samo w domu i uwazam, ze to przesada. Dla mnie, przecietny 10-latek jest juz na tyle odpowiedzialny, zeby posiedziec godzinke czy dwie i poczekac na rodzicow...

      Gimnastyka tak, jak kazdy sport, jesli sie go trenuje na powaznie, wymaga poswiecen. Narazie Bi sobie skacze, robi fikolki i mostki i to taka zabawa. Jesli kiedys bedzie na tyle dobra, zeby wziac udzial w zawodach, bedzie mogla sprobowac. Ale zmuszac jej nie bede. :)

      Usuń
  7. Ech, jak dzieci rosną... Niedługo będziesz mieć nastolatkę w domu :) Z tym strojeniem się Bi przypomina mi naszą Gisię - ona tez uwielbia wszelkiego rodzaju biżuterię, malowanie paznokci, ust, czesanie w kiteczki, i też nie ma tego po mnie, bo choć ja kiedyś wprawdzie lubiłam ładnie wyglądać, ale teraz ograniczam wszelakie zabiegi do minimum.
    Przesyłamy całusy dla Bi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, nie pisz mi nic o nastolatkach! 6-letnia Bi jest wystarczajaco trudna do okielznania, nie moge sobie wyobrazic jej 15-letniej! :O

      Mysle, ze nasze dziewczynki tez raczej z tego wyrosna. Pamietam, ze tez lubialam sukienki jako dziecko i prosilam mame, zeby pomalowala mi chociaz jednego paznokcia. ;) Z wiekiem mi przeszlo.

      Usuń
  8. Przede wszystkim Bi jest sliczna, madra blondynka.
    Ja na szczescie lekcji z dziecmi nie odrabiam,bo pracuje na wieczory. I dzieki Bogu,bo ja za grosza nie mam cierpliwosci. Np Starszak ciagle mowi : he have. Powtarzam codziennie she/he/it HAS. Nie dociera. Wkurza sie on i ja.
    Te zajecia w szkole w Irlandii sa podobne. Tylko okresowe i z reguly 8 tyg. U Nas niestety dzieci od 1 klasy ( 7 latki ) kwalifikuja sie na zajecia plastyczne czy inne). No i ta gimnastyka . Brawo Bi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie wiem czy "madra blondynka" to nie jakis oksymoron...
      Ja z kolei ciesze sie, ze to JA odrabiam z Potworkami lekcje, bo M. pewnie by olal i polowy zadan mieliby nie zrobione. :D
      Ja wlasnie wczoraj stoczylam batalie z Bi, kiedy uznala, ze mowi sie "winned" zamiast "won". :D Awanturowala sie z 15 minut i w koncu odpuscilam sobie jej przekonywanie. ;)
      A to widzisz, myslalam, ze to tylko tutaj tak glupio jest z zajeciami. Chociaz, z drugiej strony, zazwyczaj sesja sie konczy zanim dziecku sie znudzi. ;)

      Usuń
  9. Moje Maluchy też mają charakterki;) Fochowo ostatnio wygrywa synuś;)) U nas wszelkie kreatywne czynności są mile widziane. My poza szkołą nigdzie jeszcze nie uczęszczamy, bo nic ciekawego w pobliżu nas nie oferują:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to kiepsko... Tutaj zajec jest do wyboru, do koloru, jesli tylko mialabym ochote placic i dowozic dzieciarnie po 20 minut. ;)

      Usuń
  10. Bardzo fajne podsumowanie :)
    Bi będzie gwiazdą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, lepiej nieeee... Ona juz ma nalecialosci "gwiazdki" i chyba wolalabym, zeby postawila na nauke. ;) Byc piekna i madra brzmi duzo lepiej niz byc piekna i rozkapryszona! :D

      Usuń
  11. Ach jakie maluchy juz duze :) gdzie ta malutka Bi??? Jak przeczytalam 6, 6 to az sie zastanowilam czy to mozliwe:O
    W glowie mam zdjecia maluszka w pizamce i te blond wloski i wielkie oczyska :)
    Powiem Ci z doswiadczenia- bedziesz miala jeszcze wesolo z Bi ;)
    A jesli mozesz to spraw jej ta frajde, niech sprobuje- nasza Mloda wszystkiego probowala.... i w sumie nic do konca nie zrobila ale... my staralismy sie :)
    Camper dla barbie- wcale sie nie dziwie, widac, ze macie wszyscy radoche z tych wypadow- tez bym kupila...bo juz widze ta radosc, to spelnione marzenie. Nasze dorosle juz nie maja marzen... i to dopiero jest glupie...:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz racje. Dorosle dzieci pewnie o kase prosza i juz... A to zabija cala, swiateczna magie... ;)
      No i kupilam ten cholerny kemper, bo tak jak piszesz, teraz jest pora na spelnianie marzen. A tydzien pozniej Bi mi mowi, ze ona woli zabawke kotka! :D
      Dlatego tez i zapisuje Bi na zajecia, skoro chce sprobowac. Ja w zasadzie chce, zeby Potworki uprawialy jakis sport. I w zasadzie to wszystko mi jedno czy zostana przy jednym, czy beda co kilka miesiecy probowac czegos innego. Wazne, zeby robili cos jeszcze, poza gapieniem sie w tv czy graniem w gry komputerowe. :)
      Ach, nic mi nie mow doswiadczona mamo! :) Wiem, ze niestety, z wiekiem te nasze Pisklaki raczej sprawiaja coraz wiecej problemow, niz coraz mniej. ;)

      Usuń
  12. Masakra, kiedy to zleciało??? Strasznie ten czas ucieka - dobrze, że chociaż my stoimy w miejscu :P

    Fajnie, że Bi chce tak wszystkiego spróbować, wówczas będzie wiedziała, co faktycznie jej pasuje i co chce kontynuować :)

    A co do ceny za kampera... ja właśnie jestem na etapie wybierania prezentów świątecznych i dochodzę do wniosku, że albo są w takiej cenie, że zastanawiam się za co tyle mam zapłacić, albo wiem że zaraz pójdą w kąt, albo są w przystępnej cenie, ale nie bardzo wiem, co miałyby dzieciaki z nimi zrobić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogole stwierdzam, ze wszystkie artykuly dzieciece sa ostro przecenione. Poczawszy od ciuszkow, z ktorych momentalnie wyrastaja, przez butki nieraz drozsze od moich (!) az po akcesoria i zabawki... Czy to plastikowe, czy modne teraz drewniane, po kilku tygodniach (albo i dniach) nudza sie i laduja w kacie. A wtedy naprawde fajnie byloby pomyslec, ze cos kosztowalo $20, a nie piec razy tyle... :D

      Mam nadzieje, ze Bi wlasnie poprobuje tego i owego i w koncu odnajdzie jakas swoja pasje.

      Ech, uplyw czasu mnie zalamuje. Moje "malenstwo" - Nik, na dniach konczy 5 lat! :O

      Usuń
  13. Śliczna dziewczynka :)))
    A na gimnastykę artystyczną albo balet to pewnie będe musiała moją starszą puscić, bo cały czas tańczy i wygina śmiało ciało :P Także rozumiem Bi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chcialam Bi zapisac na taniec, ale nie wypalilo. :/ W sumie, te zajecia to troche klopotu, bo dowiezc trzeba, odebrac (chyba ze sa w szkole lub przedszkolu) oraz zaplacic... ;) Ale to radosc dla dziecka, a i dla mnie przyjemnosc widziec jak wesolo i interesujaco spedzaja czas. :)

      Usuń
  14. Lubię takie podsumowania - choć sama zazwyczaj nie mam czasu, żeby je tworzyć ;) Zazdroszczę Bi ścisłego umysłu - bo matma nigdy nie była moją dobrą stroną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja tez nie! :D
      Powiem Ci, ze im Potworki sa starsze, tym trudniej takie podsumowania przychodza. Zmiany nastepuja tak plynnie, ze czasem trudno je wychwycic. :)

      Usuń