Heh... Kliknelam niechcacy "opublikuj" zamiast "zapisz" i w ten sposob na blogu pojawil sie post - duch. Ale w koncu go dokonczylam i publikuje naprawde. :)
Bylo na smutno, to teraz przydaloby sie cos weselszego. W koncu moje zycie absolutnie nie jest smutne ani puste. Mam w domu dwie pary malych stopek, od rana przebiegajacych chalupe wzdluz, wszerz i po przekatnej. Smuce sie z powodu tego dziecka, ktorego nigdy nie bedzie, ale Bi oraz Nik skutecznie wywoluja usmiech. Apopleksje, frustracje oraz siwe wlosy tez, ale to temat na inne posty. ;)
*
Chyba powinnam zaczac nowy cykl, pt. "Gadki dzieci dwujezycznych".
Serio, czasem musze wygladac strasznie glupio, kiedy stoje z rozdziawiona buzia, mrugajac oczami, bo moja mozgownica nie daje rady tak szybko przeskoczyc z jednego jezyka na drugi. ;)
W naszym domu mozna mianowicie uslyszec, ze:
"Zawsze mam kredki inside my backpack" - Nik
albo:
"Cookies make you bekac!" - Bi
Tak, madrosci zyciowe szesciolatki tez sie znajda... ;)
A jak dziecko dwujezyczne jeszcze przekreci wyraz, to rodzicu szykuj sie na lamiglowke. Chwilke mi zajelo, zeby rozszyfrowac, ze:
indorable = adorable - ten "kwiatek" jest autorstwa Kokusia :)
[A "without" to nadal "about" i nie moge go oduczyc :D]
Zeby nie bylo, Bi tez namietnie przekreca wyrazy, tyle ze czesciej polskie. I tak, w slowniku Starszej, wzielam to "wezmelam".
Wiadomo przeciez, ze skoro czas przyszly brzmi "wezme", to przeszly powinien brzmiec "wezmelam", prawda? Logika to nie jest mocna strona jezyka polskiego. ;)
***
To teraz juz glownie humor slowno - sytuacyjny i (z malym wyjatkiem) wylacznie po polskiemu. :)
Nie pamietam juz nawet o co chodzilo, ale zapamietalam, ze Nik wypalil do M. wyniosle:
"No jak chcesz tato, ale mi to nie wyglada za dobrze..."
***
Bi przyglada sie psiej toalecie i nie omieszka skomentowac:
Bi: "Ona lize dupe swoim jezykiem!"
M. (natychmiast corke karci): "Bi, nie uzywaj takiego slownictwa!"
Bi (broni sie): "Jezyk to nie jest brzydkie slowo! [Taa... bo tacie napewno o jezyk chodzilo...] Tylko pupa!" [I jakos natychmiast "d" zmienilo sie na "p"...]
(pochyla sie do brata i chichoczac dodaje szeptem): "i sisia..."
***
Wzdycham: "Nik, zobacz jak nakruszyles!"
Nik (zupelnie niezrazony): "Bo ja jestem kruszacz!"
***
Kokus dostaje bure, ze znow nasikal w lozko. Nie tylko, ze nie okazuje skruchy, ale jeszcze ma pretensje do rodzicow:
"To wlozcie mi pieluche!"
Niemal pieciolatkowi! Niedoczekanie! :O
***
Nik: "Mamy taki maly problemik. We messed the play doh everywhere. Now we have to clean it up."
Matka: "Nom, przydaloby sie."
Nik (wzdycha ciezko): "Ale to jest takie meczace dla dzieci..."
***
Nik usiluje wlezc pod moja koldre. Bezskutecznie probuje przesunac moja noge, po czym wali matce "komplementem":
"Idz ty wielka grubasko"
***
Bi (patrzac na mnie z namyslem): "Fajnie jest byc mama?"
Odpowiedzialam, ze fajnie, oczywiscie. Nie wiem tylko czy to bylo zwykle pytanie, czy przytyk, ze moja postawa i zachowanie zolzy poddaja to w watpliwosc... :D
*
I to by bylo na tyle na poprawe humoru. Dluzszy, konkretniejszy post "sie pisze", ale dokonczenie go zajmie mi pewnie jeszcze dzien - dwa. :)
Super są te ich gadki.
OdpowiedzUsuńA propos sprzątania - Junior ostatnio też wypalił perełkę jak kazałam mu posprzątać.
"Ale mamoooo... to będzie strasznie długo trwało, a przecież ja niedługo muszę iść spać, bo rano muszę wstać do przedszkola..." :))
Buziaki i czekamy na tasiemca ;)
Te nasze dzieciaki sa "miszczami" dobrych argumentow, kiedy nie chca (albo odwrotnie - chca) czegos zrobic. ;)
UsuńI oto kruszacz ;). Ja też uwielbiam takie słówka. A Zochacz nadal czasem czasowniki przekręca, polska język trudna język.
OdpowiedzUsuńOj trudna, widze to dopiero po moich Potworkach! :)
UsuńHaha, dobre texty!
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze udaje mi sie zapamietac i zapisac moze 1/10 tego, co slysze kazdego dnia. ;)
Usuń:D Są kapitalni- niezmiennie.
OdpowiedzUsuńJa bym powiedziała, że beer make you bekać :)
Ja bym stwierdzila, ze wszystko make you wytwarzac gazy. Niekoniecznie te "gorne". :D
UsuńSorki, ale dziś wygrywa tekst o... dupie;))) padłam:)))
OdpowiedzUsuńNiestety, jesli chodzi o pospolite 4 litery, oboje z M. jestesmy niepoprawni i nic dziwnego, ze potem nasze dziecko wyskakuje ze slowem na "d"! :D
Usuńhahahha, tradycyjnie zasmialam sie w glos :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze to notujesz- fajna pamiatka i wspomnienia!
To prawda! Oby mi tylko ta stronka kiedys nie przepadla, bo sie zaplacze! :)
UsuńTeksty super :) Po raz kolejny zazdroszczę tej swobody w posługiwaniu się dwoma językami.
OdpowiedzUsuńMartyna też ostatnio zapytała czy fajnie jest urodzić dzieci? Odpowiedzialam jej (akurat po ataku totalnej histerii mlodszej): wiesz? Nie polecam raczej. Na to ona: ale jak bedę duża to i tak sobie urodzę.
czekam na tasiemca :*
PS. Zastanawialam się czemu jest tytuł, a jak wchodzilam to było, że post nie istnieje czy coś w tym stylu ;)
UsuńHahaha, sorki! Pierwszy raz (chyba) cos takiego mi sie zdarzylo! :)
UsuńMartnka po prostu przejawia klasyczny syndrom "Ja swoje wychowam lepiej". Jak kazda kobietka, zanim rzeczywiscie dorobi sie potomstwa! :D