Jesli ktos sie zastanawia co to za tytul, to tak wg. tubylcow brzmia odglosy wydawane przez indyki. ;)
Mialam sie odezwac w tym tygodniu, wiec sie odzywam, chociaz bedzie to raport bardzo skrocony, bowiem za niecala godzine pedze na "Harvest Feast" w przedszkolu Kokusia.
Jak wiecie zapewne, albo obilo Wam sie gdzies tam o uszy, jutro mamy tutaj Swieto Dziekczynienia, zwane powszechnie (wsrod Polakow) Indykiem. I caly tydzien jest temu swietu poniekad podporzadkowany. W poniedzialek rano, Bi miala w szkole tematyczne zajecia plastyczne, na ktore zostali zaproszeni rodzice, a Nik ma dzis wlasnie "uczte zbiorow" (w wolnym tlumaczeniu).
W poniedzialek, po zajeciach u Bi, pojechalam po prostu pozniej do pracy, dzisiaj natomiast zmuszona bylam wziac wolne. "Uczta" w przedszkolu jest bowiem o 11 rano, natomiast Bi konczy lekcje juz o 13:15. A zarowno swietlica, jak i przedszkole zamykaja punkt 15. Wszystko po to, aby ludziska mogli spokojnie przygotowac sie, tudziez dojechac, na to nawazniejsze swieto rodzinne w Hameryce. Poniewaz chcialam wziac udzial w przyjeciu u Kokusia (na ktore zanioslam dyniowe ciasteczka, pyyycha!), a M. nie da rady wyjsc z pracy wczesniej, zeby do 15 dojechac po Potworki, wzielam caly dzien wolny i juz. ;)
Poza tym, chora jestem. Zarazilam sie od Potworkow, smarcze sobie oraz kaszle i trzecia noc pod rzad spie snem mocno przerywanym, bo co chwila musze wydmuchac nos. Pora idealna na przeziebienie - kilka dni przed Indykiem, na ktorego oczywiscie moj tato oraz ciotka M. i jej facet, przyjada do nas. :/ Co jednak robic - co nas nie zabije, to nas wzmocni. A, zeby bylo jeszcze weselej, to dzis rano okres dostalam! :D Smarki, kaszel, miesiaczka, plus pieczenie, krojenie i stanie nad kuchenka... Zalamka, ale moze na Boze Narodzenie bede miala wiecej szczescia... Znaczy, pewnie bede miala okres, bo tak to wychodzi z kalendarza, ale moze chociaz bez przeziebienia w pakiecie. ;)
I tu musze Was zostawic. Obiecuje bardziej szczegolowy raport z imprez szkolno/przedszkolnych w nastepnym tygodniu. Zostawiam Was zas z obrazkiem, idealnie podsumowujacym moje podejscie do wszechobecnych dekoracji oraz muzyki bozonarodzeniowej przed 1 grudnia. A w kazdym razie przed Swietem Dziekczynienia. ;)
Happy Thanksgiving! Gobble-gobble!!! :D
No to happy Thanksgiving! 😃
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńTo "gobble gobble" to ulubiony dźwięk naszych dzieci podczas czytania anglojęzycznych książeczek o zwierzętach lub oglądania anglojęzycznych bajek :D Gisia wciąż nazywa indyki "goblami". Ciekawe, że polskie "gul gul" już ich tak nie bawi.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci nie przyjmuja do wiadomosci, ze swinka robi "chrum chrum". Dla nich robi "oink oink" i koniec. ;)
UsuńNo to smacznego indyka;)
OdpowiedzUsuńGobble, gobble;-)
Ja tam akurat indyka nie lubie. Ale reszta dan wyszla smacznie. ;)
UsuńMiłego świętowania i zdrowia:)
OdpowiedzUsuńEch, to zdrowie... Bi przestala smarkac, to Nik zaczal kaszlec...
UsuńMilego swietowania :)
OdpowiedzUsuńBylo milo, dziekuje! ;)
UsuńMiałam kiedyś chęć upiec całego indyka ale ta cholera jest tak wielka, że raz by mi się nie zmieściła do piecyka, a dwa to kurka musiałabym chyba z pół rodziny zaprosić na obiad :) Udanego świętowania.
OdpowiedzUsuńTo prawda. My mamy duzy piekarnik, ale takiego typowego indyka pieczemy na najnizszej poleczce, a i tak ledwo wchodzi. ;)
UsuńZdrówka!
OdpowiedzUsuńPrzyda sie, przyda... ;)
UsuńWesołego:-))
OdpowiedzUsuńAlleluja? :D
UsuńHappy Thanksgiving! I zdrówka dużo :-*
OdpowiedzUsuńDzieki, dzieki, przyda sie, cholera...
Usuń