***
Odbieram dzieci od opiekunki. Bi rzuca mi sie na szyje, wolajac ze za mna tesknila. Nik milczy, wiec pytam zartobliwie:
Matka: "A ty kochanie? Teskniles za mamusia?"
Nik (smieje sie): "Nie!"
Matka (udaje, ze jej przykro): "Ojej, smutno mi, ze za mna nie teskniles. Ja za toba tesknilam..."
Nik (pocieszajaco): "Jutlo bendem tesknil!"
***
Podczas naszego urlopu, w domu opiekunki odbylo sie wielkie malowanie. Pierwszego dnia po powrocie, Nik wszedl do salonu i stanal jak wryty, po czym zawolal:
Nik: "Macie nowe sciany! Kupiliscie sobie nowe sciany?!"
***
Tata przylapuje Potworki jak bawia sie w "doktora". Konkretnie, razem ciagna i sciskaja biednego, kokusiowego "dyndusia". ;)
M.: "Bi, a dlaczego ty maltretujesz dyndusia Nika?"
Bi: "Bo on mi pozwolil!"
Pozwolil... Ciekawe, ze paluchami czy uszami, to sie nie bawia... ;)
***
Kokus, slodziak:
"Jestem Twoim malym syneckiem. Takie male dzieci casami kochaja swoje mamusie."
Szkoda, ze tylko "casami". ;)
***
Nik opowiada:
"W oglodzie jest zwiezak i on kopie i zjada nase wazywka!"
Tata (zaciekawiony): "A ty wiesz, jak sie ten zwierzak nazywa?"
Nik (mysli, mysli, mysli...): "Nazywa sie... skulcybyk!
***
Na wakacjach Nik nie marnowal czasu. W mig lapal nowe pojecia i zwroty.
Przekonuje sie o tym Matka, probujac nagrac filmik na plazy, w ktorym Nik oswiadcza z przejeciem:
Nik: "Zbliza sie psyplyw! Musem biegnac!"
***
Nik (ni to z pretensja, ni to z zalem): "Mamo, a ty ulodzilas Bi wieksa... I telas ja nie jestem... dolosly..."
Ciezkie jest zycie takiego Kokusia. We wszystkim rywalizuje z siostra i we wszystkim przegrywa... I najwyrazniej to moja wina... :)
***
Przyprowadzam Potworki do niani po weekendzie. Bi zauwaza, ze maz opiekunki, naprawil schodki, z ktorych jakis czas temu odpadly kafelki.
Bi (przewracajac oczami niczym rasowa nastolatka): "Dziadek naprawil schody! No wreszcie! Bo ja juz mialam dosc!"
***
O chmurach:
Nik: "O! Jaka duza!"
Bi: "A tamta jest najduza!"
***
Potworki bawia sie w popularna gre (nie pamietam nazwy), przy ktorej dzieci tancza (w wersji potworkowej - biegaja) wokol krzesel, ktorych zawsze jest o jedno za malo. Bieganie wokol krzesla szybko sie znudzilo.
Bi: "A teraz round the wozka!"
***
Nik bawi sie swoim helikopterem. W ktoryms momencie wskazuje na ludzika - pilota i pyta:
"A cemu tu jest kielownik?"
Pilot, kierowca, kierownik... wsio ryba. ;)
***
Odkad wspomnialam, ze moj stojacy mikser chyba zaczyna sie psuc, bo przerywa (chlip, chlip), dostal on nowa ksywke. Nik ochrzcil go "breaking machine".
***
Nik: "A kto mi dal taka smiecialke?"
Matka: "Babcia D. i dziadek J. z Zakopanego."
Nik (z typowa ostatnio przekora): "A ja ich nie lubie!"
Matka: "Oj, gdyby to uslyszeli, to byloby im przykro..."
Nik: "Ale nie slyszom, bo jestesmy daleko!"
Madralinski. :D
***
Czytam ksiazeczke "Little Gingerbread Man".
Matka: "...Mr. and Mrs. Baker chased him over pots, under pans..."
Bi: "Underpants! Buahahahaha!!!"
Tia... Najlepszy humor to skojarzenia klozetowe... ;)
***
Oprocz tego, ze sie u nas gada (ciagle, bez ustanku oraz bez litosci dla rodzicielskich uszu), to jest goraco. Bardzo. Ponad 30 stopni dzien w dzien i nawet burza z piorunami, ktora przeszla nad samym naszym domem i zasiala zgroze w trwozliwym, matczynym serduchu, nie przyniosla ochlodzenia. Przyniosla jednak, litosciwie, obnizenie wilgotnosci powietrza. Cale szczescie, bo w piatek po prysznicu kompletnie sie zalamalam, kiedy zdazylam sie wytrzec oraz rozczesac wlosy i ponownie mialam struzke potu, splywajaca ciurkiem wzdluz plecow. ;)
W kazdym razie, chcac umilic Potworkom lato i sprawic frajde, w zeszly weekend wyciagnelam nasz basenik. Niestety, poraz kolejny okazalo sie, ze dmuchane baseniki wytrzymuja u nas maksymalnie rok. Pierwszy kupilismy cztery lata temu. Na zime schowalismy go do szopki, gdzie jakies gryzonie zalozyly sobie w nim gniazdo, konsekwentnie przegryzajac sie przez warstwy zlozonego plastiku. Basen poszedl do kosza.
Kolejnego roku akurat mielismy na stanie kilkumiesiecznego Nika, wiec nowego baseniku nie kupilismy. Ale rok pozniej Bi dostala basenik od chrzestnego na urodziny. Fajny, kolorowy z mini zjezdzalnia oraz budka. I ta budka okazala sie jego przeklenstwem, bowiem po przechowaniu zimowym (w piwnicy tym razem), oderwala sie, przy okazji wydzierajac spora dziure w samym basenie.
Kolejny kupilismy rok temu. Wytrzymal caly sezon, chociaz po nadmuchaniu wybrzuszyl sie brzydko tu i owdzie. Tydzien temu nadmuchalam go i zonk. Basen sklada sie z trzech "obreczy", z dwoma osobnymi wentylami. Przy nadmuchiwaniu okazalo sie, ze gorna obrecz, ktora niestety laczy sie ze srodkowa, ma dziurke. Tym razem wyglada to, ze wybrzuszajacy sie plastik za bardzo sie rozsiagnal i zwyczajnie sie "rozszedl". Dziurka jest malutka, ale nawet po probach zaklejenia tasma, skutecznie wypuszcza powietrze...
U gory basen swiezo po nadmuchaniu. Kilka godzin pozniej wyglada juz tak:
Nie mam pojecia kto nauczyl moje dziecko rozbic "pacyfke" :)
Widac, ze powietrze uchodzi. Kolejnego dnia jest juz zupelnie "skapcialy"...
Poza tym, z wazniejszych wydarzen, udalo nam sie zerwac, pierwsze w tym roku, cukinie:
A dlaczego isnieje spore ryzyko, ze beda to pierwsze i ostatnie "zbiory" w tym roku, juz w innym poscie. ;)
Kokouś jest mega w tym swoim gadaniu! :)
OdpowiedzUsuńJest niesamowity! A Tobie juz niedługo Laurencja bedzie tak nawijać! ;)
UsuńNowe ściany i skulcybyk wymiatają :))
OdpowiedzUsuńSkurczybyk pokazuje, że rodzice powinni naprawdę czasem ugryźć się w język! :)
UsuńNo skulcybyk po prostu miażdży 😀
OdpowiedzUsuńMiażdży, tylko nie wiem co by na niego powiedzieli rodzice, którzy bardzo dbają o słownictwo swoich pociech. :D
UsuńSkulcybyk super;) Cukinii gratuluję, ja uwielbiam, ale moje się okazały nie być zielone tylko żółte i bardziej żółte, ale dobre i to;)
OdpowiedzUsuńŻółte tez smaczne! ;)
UsuńJa też chcę takie nowe ściany :) Jak ja lubię tą Waszą serię.
OdpowiedzUsuńCiekawe co z naszym zeszłorocznym basenikiem? Przytomnie ulokowałam go na strychu u stryja.
Na strychu powinien być ok. ;)
UsuńMówisz, że Twoje dzieci dużo i bez litości dla Waszych uszu mówią... Zazdroszczę. Ja nie mogę się doczekać tego momentu, gdy będę mogła z dziećmi pogadać i posłuchać, co tam się kryje w ich małych główkach :) Z Jerzykiem można się już nieźle porozumieć, ale z uwagi na jego jeszcze dość ubogi zasób słów nie można tego nazwać typowym dialogiem.
OdpowiedzUsuńFajne te Wasze scenki z życia :) Tobie na pewno będzie fajnie do tego wrócić za kilka lat i poczytać.
Mam nadzieje, że te zapiski mi gdzies nie przepadną! Czasem myśle, żeby zacząć drukować przynajmniej tą serie, bo boje sie, że mogą mi zniknąć. ;)
UsuńA co do mowy, to nie zazdrość! ;) Cofnij sie do marca 2014, kiedy Bi była w wieku Jerzyka. Zobaczysz, że wcale lepiej nie mówiła lepiej! Nik to inna para kaloszy, ale on to jakiś fenomen. :D
No i zagadka rozwiązana- podejrzewam, że to ten sam skulcybyk, który zjadł moje cebulki żonkili :)
OdpowiedzUsuńJuż sobie mogę wyobrazić minę, Bi, kiedy mówiła to o schodach :) Eliza też miewa takie zapędy, niestety dość często ostatnio.
Co do zabawy w doktora... U nas ostatnio jest wersja z weterynarzem. Dziewczyny po jednej z zabaw mają zakaz zamykania drzwi do pokoju, bo jeszcze chwila, a musiałabym robić świnkom usta-usta :) Pies był natomiast przywiązany do krzesła i czekał w kolejce, także odsiecz przyszła w porę ;)
O Jezu, biedne zwierzaki! ;) I świnki to jednak delikatne stworzonka! Maya wytrzymuje większość powtórkowych tortur. ;)
UsuńBi ma w zanadrzu taka mimikę oraz mowę ciała, ze drżę o to, jaką będzie nastolatką! ;)
Myśle, ze skurczybyk to jednak nie ten sam - w Polsce chyba nie żyją świstaki? ;)
Skurcybyk the best;)
OdpowiedzUsuńNie taki znowu the best; strasznie niszczy mi ogródek. ;)
UsuńJutro też jest dzień wiec jutro można tęsknić ;) Potworki są super. Ja nowe ściany miałam dwa lata temu i chyba musze je sobie odnowić ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Nie martw sie matka, kiedyś napewno za Tobą zatęsknię! :D Nam przydałyby sie takie nowe ściany w łazience. ;)
UsuńTak niewiele trzeba i tyle frajdy. ;)
OdpowiedzUsuńJak sie ma 3 i 5 lat, to tak! To jest właśnie piękne w dzieciach! ;)
Usuń