Nikowi rano znow wlaczylo sie zawodzenie, ze Bi ma jechac do "babci", a nie do przedszkola. Na szczescie w miare szybko zapomnial o co marudzil i do domu opiekunki wszedl juz z usmiechem na buzi, a ja szybko zaliczylam w tyl zwrot, nie czekajac jak sie sytuacja rozwinie... ;)
Gorzej bylo z Bi. Narazie szans na poprawe nie widac. Wrecz przeciwnie, z kazdym dniem jest coraz gorzej. :( Sprawy nie ulatwia fakt, ze po przyjsciu musze ja wpisac na liste, nie moge wiec wprowadzic jej do sali i uciec. Wchodze, wpisuje godzine oraz nazwisko, a chlipanie Bi przechodzi w tym czasie w regularny szloch. Dzis zlapala sie mnie kurczowo i nie chciala puscic. Podprowadzilam ja pod okno, przez ktore widac moje auto, mowiac, ze jej pomacham i przesle buziaka, ale kiedy zaczelam odchodzic, pobiegla za mna i znow sie mnie uczepila... Tragedia... :( Dopiero obietnica, ze w weekend pojedziemy na plaze (oby zdrowie oraz pogoda pozwolily matce dotrzymac slowa!) pozwolila mi wyjsc z sali. A odchodzac od budynku widzialam przez okno usteczka w podkowke oraz trzesace sie od placzu ramionka mojej coreczki... :(
Co ciekawe, ona zdaje sie rozumiec i akceptowac, ze chodzi teraz do przedszkola... Kiedy ja odbieram jest usmiechnieta. Niestety trzyma sie troche na uboczu w stosunku do innych dzieci, ale musze pamietac, ze prawdopodobnie nie rozumie do konca co one mowia... Tlumaczy Kokusiowi, ze ona jest juz za duza, zeby chodzic do "babci". Kiedy wczoraj pieklam muffinki, poprosila, zebym spakowala jej kilka do przedszkola. Wyglada wiec, ze ma juz w glowce poukladane, ze jest teraz przedszkolakiem. Jednak pozegnania mamy baaardzo zalosne... :(
Chyba tez na piatym dniu zakoncze nasza przedszkolna sage, bo Was zamecze. ;) Zreszta, podejrzewam, ze przez jakis czas nic sie nie zmieni. Bi bedzie rano plakac, albo plakac beda z Nikiem oboje. Opcjonalnie, tylko Nik bedzie ryczal. Matka tez kilka lez pewnie uroni. ;) Mysle, ze nikt nie ma ochoty w kolko Macieju czytac jak mi zle i smutno... No chyba, ze trafi sie jakis naprawde koszmarny dzien, wtedy nie omieszkam sie pozalic. :)
Poza tym, chyba nigdy nie "popelnilam" tylu postow w tydzien. ;) Ciezko mi odpowiadac na czas na komentarze, a ze sytuacja zmienia sie tempie ekspresowym, 2-3 dni opoznienia i juz sprawy przedszkolne przybieraja zupelnie inny obrot. :)
Jest jednak jedna zaleta czestego pisania: dlugosc postow! Zauwazylyscie jakie sa krotkie? :) Piszac 2-3 razy w tygodniu, a chcac zawrzec w nich wszystkie wydarzenia, plodzilam tasiemce. Piszac codziennie, wystarcza kilka krotkich akapitow. :)
Zostawiam Was z jeszcze jednym, przedszkolnym zdjeciem Bi.
Zrobione w zeszly piatek, kiedy ona jeszcze byla podekscytowana przedszkolem, a ja pelna nadziei. Ze tez sie to rowno spitolilo... :(
Zeby bylo sprawiedliwie, jeszcze wrzuce Nika. ;)
Takie ognicho mielismy dwa tygodnie temu. Niestety, maly lobuz caly czas biegal wokol niego, a kiedy probowalam obstawic je krzeslami, obchodzil przeszkody, w rezultacie podchodzac jeszcze blizej ognia. Na nasze reprymendy, tylko sie smial. Taki mi rosnie urwis! ;)
Ostatnio w ogole niewiele pisze o Niku, ale robi sie z niego niesforny hultaj! Uprawia wspinaczke wysokogorska w domu. Wspina sie po pieluchowym smietniczku (bardzo chybotliwym) w pokoju, zeby dosiegnac wlacznika swiatla. Wspina sie po koszu na brudna bielizne w lazience zeby wlezc na blat kolo zlewu (ryzykowne. bo blat wystaje bardziej do przodu w stosunku do kosza). Wczoraj uczepil sie niczym szympans brzegu blatu w kuchni, a nogami usilowal sie wspinac po szafce w gore. Szczeka mi opada, bo Bi nigdy czegos takiego nie robila. Im Nik jest starszy, tym bardziej odkrywam co to naprawde oznacza miec synka. :)
Milego weekendu! Ja bede odpoczywac po przedszkolnych stresach. I to az 3 dni, bo w poniedzialek mamy swieto! :)
Niestety, obawiam sie, ze po takim oddechu, we wtorek moze byc jeszcze gorzej...
No niestety... ciezki czas na was nastal...wiem, ze cCie to nie pocieszy...ale bedzie lepiej...kiedys...
OdpowiedzUsuńTwoje Potworki takie sliczne blondaski :) moglyby w reklamie wystepowac!
Bi wyglada zdecydowanie na starsza, w glowce tez juz poukladane.Mam nadzieje, ze juz za chwilke bedzie wszystko dobrze.
Czeste posty - chetnie czytam :) mozesz juz tak zawsze robic- pisac do nas :)))
Oj, chyba nie... Z komentarzami nie wyrabiam. ;)
UsuńWiem, ze to kwestia czasu i Bi kiedys musi sie przyzwyczaic... Ale kurcze, konczy sie drugi tydzien, a ranki mamy coraz gorsze... :/
Smutna ta pierwsza część posta, ale chyba ciut więcej w Tobie spokoju i optymizmu, bo sporo uśmiechnietych buziaczków dałaś :) Bidulka ta Bi, wyobrażam sobie tą podkówkę i te ramionka, ach... :( I te Twoje katusze, no serce pęka. Może faktycznie póki co nie umie się dogadać z dziećmi, ale jeszcze troszkę i jakoś nawiążą kontakt, języka też szybko się nauczy, będzie dobrze i płacz tylko będzie jak będziesz odbierać, że za wcześnie :) Życzę Wam tego Dziewczynki.
OdpowiedzUsuńProdukujesz te posty że hej, ten akurat juz ma zadatki na mini tasiemca ;) Ale fajnie, dobrze się czyta :)
Nik, hahaha niczym moja Tola, wspinaczka to podstawa, taki sam hultaj mi rośnie ;) nie ma reguły czy to synek czy córka, przy Tymonku małym mniej zachodu było :)
Pewnie masz racje. Ja mialam pierwsza spokojna dziewczynke, wiec wydaje mi sie, ze brojenie to domena chlopcow. ;)
UsuńWiesz, chyba pomalu nabieram dystansu do porannego ryku Bi. Nie wiem czy to dobrze, bo u niej zamiast coraz lepiej, jest ciagle coraz gorzej. Za to ja zamiast jej zalowac, pomalu zaczynam sie na nia wsciekac...
wiem, że na dziś to może cieżko uwierzyć, ale zobaczysz! - będzie lepiej;)
OdpowiedzUsuńNie będzie płaczu, tylko radość!
Grześ też buczał aż mi serce pękało - teraz marudzi, że za wcześnie przychodzę!;)
Jedne dzieci potrzebują mniej czasu, inne więcej, ale zazwyczaj po kilku dniach już jest ok:)
Śliczne te Twoje Maluszki:))
Dziekuje. :)
UsuńEch, mam nadzieje... Mgliscie pamietam, ze ja przeryczalam niemal caly rok w "sredniakach". Mam nadzieje, ze Bi nie ma tego po mnie... :(
Ja wierzę, że Bi się odnajdzie (swoją drogą, jakie ona ma piękne imię. Nawet nie wiesz, jak chciałam nazwać tak swoją córę) To jest bardzo mądra dziewczynka, zdolna, tylko że to wszystko nowe. Mila ma podobnie, a nawet nie da się z niej wyciągnąć co myśli. Póki co się cieszy, bo nowość, ale kto wie?
OdpowiedzUsuńDziekuje! My jej imie wrecz uwielbiamy, ale reszta rodziny strasznie nas skrytykowala... ;)
UsuńEch, mam nadzieje, ze w koncu, jesli nawet nie polubi przedszkola, to zaakceptuje, ze tam chodzi i koniec. Narazie konca rykow nie widac... :/
Będzie dobrze zobaczysz!! Początki zawsze są trudne. To dopiero kilka dni.
OdpowiedzUsuńA Nik to niezly akrobata mój Syn na szczęście takich akcji nie robi 😊 Miłego długiego weekendu życzę!
Twoj Junior to w ogole dziecko idealne! Ja myslalam zawsze, ze Bi jest energiczna i nieokielznana, dopoki Nik troche nie podrosl... ;)
UsuńMialam nadzieje, ze w drugim tygodniu pomalu bedzie coraz lepiej, tymczasem jest coraz gorzej... :(
Ech, no nie będę Cię oszukiwać- we wtorek może być ciężko :(
OdpowiedzUsuńAgatko... Czas i cierpliwość- nic więcej. I Ty to wiesz, i ja to wiem. Banał, fakt, no ale tak właśnie jest. Ja naprawdę wierzę, że Bi się tam rozkręci. Od dzieci migiem nauczy się angielskiego na tyle, żeby się z nimi komunikować, będzie miała jakąś bliższą koleżankę... I będzie dobrze. Kokuś kaskader też w końcu zrozumie, że teraz nastał nowy porządek. A powiedz, co z Nim od następnego września? On też pójdzie do przedszkola, czy będzie kolejny rok u p.Marysi?
Mnie nie zanudzałaś. Jeśli to Ci jakoś pomagało- pisz dalej śmiało. Sama czekałam na każdą kolejną wiadomość o Bi.
Miłego długiego weekendu Wam życzę!
Ps. Komentarze... Boże, gdzie czasy, kiedy odpowiadałam na każdy! Jednak kiedy mam przeczytać post na zaprzyjaźnionym blogu, i go skomentować, to właśnie to wybieram, aniżeli odpowiedzieć na komentarze u siebie. Brakuje i czasu, tak po prostu.
Mam tak samo ustawione priorytety: najpierw skomentowac posty na zaprzyjaznionych blogach, a dopiero potem odpowiedziec na komentarze pod wlasnymi. Dlatego moje odpowiadanie tak kuleje... ;)
UsuńMusze przyznac, ze takie codzienne wyzalenie sie naprawde mi pomagalo. W zeszlym tygodniu jednak przez 3 dni nie pracowalam, wiec zawsze latwiej bylo mi cos tam kliknac. W tym juz bylo znacznie ciezej.
Wtorek byl ciezki, ale piatek zdecydowanie najciezszy... Zaczynam sie zalamywac, bo jak narazie im dalej, tym gorzej. Nawet nie zanosi sie na poprawe. :/
Tak, za rok we wrzesniu, w przedszkolu zadebiutuje Nik. A Bi w zerowce. To dopiero bedzie jazda! Nik bedzie wyl na 100%, a Bi bedzie znow w obcym miejscu i z nowa pania (mam nadzieje, ze moze z choc kilkoma znajomymi dzieciakami), wiec podejrzewam, ze ponownie bedzie przezywac...
Agatko, pisz, ja zawsze chętnie Cię poczytam! Jeśli tylko choć trochę Ci na tym skołatanym matczynym sercu lżej po wylaniu tutaj swoich żali to pisz, pisz i jeszcze raz pisz! A odpowiadaniem na komentarze się nie przejmuj, w końcu nie po to tutaj się odzywamy :)
OdpowiedzUsuńTakie pożegnania muszą być okropne... strasznie Ci współczuję :*** Pomyśl jednak, że pewnie ten żal szybko Bi mija, w końcu wiedziałabyś gdyby płakała cały dzień, a gdy po nią przyjeżdżasz jest uśmiechnięta...
Na szczescie panie mowia, ze jak rano sobie poplacze, to potem juz reszte dnia dobrze sie bawi... Gdyby plakala caly dzien, to mysle, ze trzeba by bylo z przedszkola zrezygnowac...
UsuńNie nie, mi jakos glupio jak wiem, ze mam 3 stare posty, pod ktorymi nie odpowiedzialam jeszcze na komentarze. Poczucie obowiazku mnie szturcha w bok i uwiera. ;)
Pisz pisz!:)) Poza tym, sytuacja się unormuje. Byłam w czwartek po Podopieczną w przedszkolu to parę dzieci płakało bo miało iść do domu :)) Twoja Bi (swoją drogą śliczne ma imię!) tez się przekona. To dopiero początki. No i musi się oswoić z językiem itp. Mój Bratanek zawsze ryczy jak ma iść do przedszkola po dłuższej przerwie.. A nie chodzi od wczoraj (ma 5,5r.).
OdpowiedzUsuńwww.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Ech... Mam nadzieje, ze w koncu sie to unormuje... Tyle, ze pamietam, ze ja sama w "sredniakach" przeryczalam niemal caly rok. Jesli moje geny sie w Bi obudza, dodajac do tego jej upor, moge miec takie scenki jeszcze dluzszy czas... :/
UsuńMój syn tez zaliczył piaty dzień w przedszkolu,placze przy zaprowadzaniu i mówi caly dzień ze nie chce chodzić do przedszkola,ale jak go odbieram jest ciut lepiej.I potem rano znowu ryk ;-)
OdpowiedzUsuńBi tez bawi sie ladnie kiedy ja odbieram... Ale mimo wszystko rano jest rozpacz... :(
UsuńJa nie pomogę, sama ciężko takie rzeczy znoszę, bardzo mi ciężko było kiedy Wojtuś wył, teraz z Alą to inna bajka ona jest najmłodsza w przedszkolu bo u nas grupa od 2 do 5,5 roku więc na razie się adaptujemy razem, kiedy będę widziała że czyje się tam swojo wtedy opuszczę sale. Na razie zostawiam ją samopas na placu zabaw i tam nie zauważa mojej nieobecności więc jest fajnie :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie mam jeszcze przymusu oddawania jej do przedszkola więc chcę to zrobić bez łez albo z ich minimalna iloscią, ale czy tak się da, nie wiem... z Wojtkiem się udało przy drugim podejściu ale kto wie jakby to było gdyby nie było pierwszego podejścia pewnie też płaczliwie... ciężka to rzecz :)
Powodzenia i uśmiechu jak najwięcej uśmiechu :)
Mam wlasnie dylemat. Narazie daje Bi szanse jeszcze na jakis czas. Ona ma juz skonczone 4 latka, wiec teoretycznie powinna wiecej rozumiec... Przyszlo mi do glowy, ze moglibysmy teoretycznie oddac ja z powrotem pod skrzydla opiekunki. Gdybym miala gwarancje, ze Bi przez rok dojrzeje i pojdzie do zerowki bez placzu, zrobilabym to bez wahania. Ale jej nie mam... Poza tym chcielismy, zeby przez ten rok nauczyla sie angielskiego. A wybralismy akurat TO przedszkole, poniewaz jest ono "przy-szkolne", wiec wiekszosc dzieci pojdzie za rok do tej samej podstawowki. Chcielismy ulatwic Bi start w szkole, ale rzecz jasna ona tego nie rozumie... :(
UsuńPisz, może będzie ci troszkę łatwiej jak się wygadasz. Oczy mi zachodzą łzami jak czytam twoje notki i współczuję ci strasznie. Moje dzieci nigdy nie płakały w takich sytuacjach ale moje matczyne serce jest w stanie sobie wyobrazić co przechodzicie. To na pewno w końcu minie... Ściskam i życzę dużo siły.
OdpowiedzUsuńObawiam sie niestety, ze Bi jest niesmiala i placzliwa wlasnie po mnie. Dla mnie nowa klasa, nowa szkola, to zawsze byl wielki stres. Dlatego poniekad ja rozumiem, chociaz jej codzienne histerie zaczynaja mnie pomalu wkurzac. Placz to jedno, ale kopanie i wrzask to juz inna para kaloszy... :/
UsuńNie wyobrażam sobie, jak musi być Wam ciężko. Tobie! Chyba by mi serce pękło, gdyby Jakubek mi się tak wieszał nogi z płaczem, bym go nie zostawiła. Można się poczuć jak wyrodna matka :) ale to minie! Bi się na pewno przyzwyczai i zrozumie, że przedszkole jest dużo fajniejsze niż się spodziewa i że to jest normalna kolej rzeczy. Przedszkole! Jawi się, jako odległe, a nas też w końcu dopadnie... Mam nadzieję, że weekend spędziliście przyjemnie i że jutro wstanie dobry dzień, szczególnie dla Bi!
OdpowiedzUsuńCos te dobre dni nie chca nadchodzic... Co rano mamy awanture... ;)
UsuńEch, tez licze na to, ze Bi w koncu, kiedys przywyknie, bo powolutku nerwy mi siadaja. ;) Mam tez nadzieje, ze lepiej, ze przechodzi to teraz kiedy jest mlodsza, niz za rok, w zerowce. Czas pokaze...
Jakbym czytała o Niko normalnie :/
OdpowiedzUsuńTylko, ze Niko ma 3 lata, a Bi ponad 4. Szczerze, to spodziewalam sie, ze 4-latka podejdzie do tego z ciut wiekszym zrozumieniem... :/
UsuńJa znam sytuacje z przedszkolem z pozycji starszej siostry odprowadzającej młodszą do przedszkola. I nie są to wesołe wspomnienia. Z siostrą nie było łatwo, a co dopiero z własnym dzieckiem. Aż mi serce się ściskało, jak czytałam o widoku Bi w przedszkolnym oknie. Trudny czas przed Wami, ale wierzę, że za jakiś czas Bi odnajdzie radość i zawiąże nowe przedszkolne znajomości.
OdpowiedzUsuńA jak zaczęliście nowy tydzień?
Uściski
Ten tydzien zaczelismy szczesliwie od dnia wolnego. :D
UsuńLiczylam, ze Bi w miare szybko zaakceptuje przedszkole, ale jak narazie sie nie zapowiada... Zaczyna sie trzeci tydzien, a ona dalej urzadza histerie...
Aga, taki mam zajob w pracy, że dopiero dziś wszystko przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNie martw się, mój Julek też płacze i codziennie zamiast lepiej jest gorzej. Wcześniej płakał dopiero jak wychodziłam a teraz zaczyna już marudzić w domu, że nie chce do przedszkola. Później jest lepiej, ale te poranki nie są fajne.
Co lepiej, Antek beczy w szkole.... to znaczy jak go Mąż zostawia. Później jest ok, ale jak na 6 latka - ucznia już by sobie mógł te płacze darować.
Pani go nawet przesadziła bo gadał z kolegą na lekcjach :)
Całuję cię ciepło. Będzie ok!
Dokladnie, u nas jest to samo - zamiast coraz lepiej, to coraz gorzej. Bi juz kladac sie spac pyta czy nastepnego dnia idzie do przedszkola i slyszac "tak" natychmiast zaczyna marudzenie, ze ona przedszkola nie lubi... :/
UsuńSytuacja z Antkiem przypomniala mi moja siorke. Ona do przedszkola nie chodzila, poszla od razu do szkolnej zerowki. Nie plakala, za to pierwszego dnia ze stresu posikala sie w majtki. ;)
U nas mam jak w banku, ze za rok bede miala podwojne przeboje: Nik bedzie ryczal w przedszkolu, a Bi w zerowce. Rewelacja! ;)
I jak dzisiaj Agatko? Długi weekend zrobił swoje, czy nie było tak źle? Buziaki i czekam na wieści.
OdpowiedzUsuńOch, kochana, deluge weekend dlugim weekendem, ale u nas jest po prostu kazdego dnia gorzej. :D
UsuńKolejny rok (przed)szkolny i kolejne zmiany, u nas też.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby była to specyfika synów, Mi też wspina się na wszystko, chodzi po meblach- normalka.
Bi się zaaklimatyzuje, szybko minie, choć teraz pewnie każdy dzień wydaje się wiecznością. Już niedługo będzie maszerowała do sali z uśmiechniętym pyszczkiem.
Ps. Jaka ona już duża i poważna!
Ech, mam nadzieje, ze szybko sie zaaklimatyzuje. Narazie jest ciagle coraz gorzej...
UsuńHehe, wlasnie wyzej tez ktoras z dziewczyn wspomniala, ze jej cora uprawia wspinaczke. Ja pochodze z rodziny, gdzie krolowaly naprawde spokojne dziewczynki i chyba stad wydaje mi sie, ze Nik to brojek. ;)
Trzymam kciuki, żeby szybko zaświeciło słoneczko :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przydadza sie, dziekuje!
UsuńMy tez debiutujemy i różowo nie jest. Ale jeszcze daję radę. Rano wchodzi uśmiechnieta a smutną odbiera ją tata. Pewnie to wpływ stresu związanego z rykiem maluchów...Jest w grupie 2-3 latków więc wiele dzieci jest niesamodzielnych. Trochę sie wybija na tle grupy wiec domyślam się, ze Pani muszą obskawiwac maluchy w pampersach i płaczące. Wiadomo w domu ma 100% uwagi, w przedszkolu jest inaczej o to jest chyba najtrudniejsze dla dzieci...
OdpowiedzUsuńU nas odwrotnie: rano ryk, ale odbieram ja usmiechnieta. Panie twierdza, ze po porannym placzu potem juz sie dobrze bawi. Kryzys ma znow przed drzemka. Podobno zdjecie naszej rodzinki, ktore jej dalam, pomaga...
UsuńBi z kolei, wypieszczona i podkarmiana w domu i u opiekunki, w przedszkolu za wolno je. W rezultacie, nie dosc, ze je niewiele, to jeszcze z tego co je, zjada malo co... I mysle, ze brak uwagi do ktorej byla przyzwyczajona, tez jej doskwiera...