Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 27 sierpnia 2014

Co slychac tak ogolnie - dlugi post w zasadzie o niczym

Kurcze, cos musze z tym blogiem zrobic, tylko nie wiem co. :) Zamknac go nie zamkne, usunac nie usune, ale cholernie brak mi czasu... W pracy przybylo raportow do sprawdzenia, wiec nie da sie za duzo pisac, popoludniami M. pracuje w ogrodzie a ja ganiam za Potworami, w dodatku upaly wrocily (yeah babe!) i co wieczor mam maraton podlewania, a jak w koncu poloze dzieci spac to czeka mnie sesja "filmowa" (o tym pozniej). A potem to juz padam na twarz, ze tak wdziecznie to okresle. ;) Jak odpowiem na komentarze u siebie, to nie daje rady komentowac u Was... Jak napisze posta, to komentarze wszedzie leza i kwicza... A mam zdanie, ze odpowiedzi na komentarze to oznaka szacunku dla Was - moich "czytaczy". Z kolei u Was tez lubie sie odezwac, dac znak ze czytam i interesuja mnie Wasze przemyslenia. Staram sie wiec komentowac pod kazdym nowym postem, ale ostatnio nie daje rady... Wlasciwie to nie wina bloga, tylko za krotkiej doby... Czy ktos jest w posiadaniu rozciagacza czasu? Chetnie pozycze!

Co wiec sie takiego dzialo? Niby nic przelomowego, ale juz kilka drobiazgow skutecznie rozbija mi poukladana codziennosc...

Po pierwsze, moj slodki piesek, nasza "malutka" Majusia, rozszarpala na strzepy moje ukochane, sportowe sandaly! A wlasciwie rozerwala jednego, ale drugi tez automatycznie wyladowal w kuble na smieci. :( To byly najwygodniejsze buty na swiecie! Mialam je 4 lata, ale nadal wygladaly jak nowki niesmigane, mimo ciaglej eksploatacji letnia pora! Byly po prostu nie do zdarcia, ale jak widac nie "niezniszczalne" bo zbyt latwo ulegly ostrym zebom szczeniaka... :(
O, prosze, bestia we wlasnej, wlochatej osobie:



Ona i Niko to najlepsi kumple! :) Ciekawe, ze myslalam na poczatku ze to z Bi Maya bedzie miala najlepsza zabawe, ale jednak nie. Bi jest za "brutalna" i za silna, kiedy zaczyna sie z psem droczyc, czesto konczy sie ze Maya az szczeknie na nia, a to prawdziwy ewenement, bo ona jest poza takimi momentami calkowicie niema, ten pies ani nie szczeka ani nie warczy! Niko ma inna osobowosc, jest ogolnie delikatniejszy, bardziej skory do czulosci. Na Maye probuje sie klasc, ale to tak z milosci. :) Poza tym przytula ja, glaszcze, nooo... czasem probuje wsadzic palec w oko, ale to w koncu niespelna dwulatek. :) I juz widac roznice w zachowaniu psa w stosunku do obojga dzieci. Z Nikiem Maya lezy zrelaksowana na ziemi i pozwala sie przytulac, natomiast Bi pies natychmiast podgryza i chce sie bawic. Oczywiscie zazwyczaj po chwili Bi ryczy, ze Maya ja ugryzla, tylko nie rozumie, ze sama prowokuje takie dzikie zabawy...

Ale wracajac do ciemnej strony posiadania zwierzaka, stwierdzilam ze mimo iz lato sie juz konczy to chyba teraz jest dobra pora na kupienie nowych sandalow, poniewaz wszedzie sa posezonowe wyprzedaze. Wyszlam wiec sobie wczesniej z pracy i ruszylam na lowy. :) Kurcze, musze to robic czesciej! Jak normalnie nie znosze zakupow, a juz obuwniczych to z pasja, tak tym razem bez ogonkow w postaci meza i Potworow, bez zerkania na zegarek, poczulam sie jak na wakacjach! Z tej radosci, oprocz sandalow, kupilam sobie jeszcze dwie nadprogramowe pary butow do pracy! :) Wszystkie wygrzebalam na przecenie, wiec malzonek na widok rachunku tylko westchnal, ale nie skrzywil sie zbyt bolesnie. :)

Potem, z rozpedu pojechalam jeszcze rozejrzec sie w dzieciecych ciuchach zimowych. Co roku budze sie z reka w nocniku, kiedy nagle z dnia na dzien robi sie zimno, a Potworki nie maja ani jesiennych ani zimowych kurtek. Wtedy najczesciej rzeczy ktore mi sie podobaja nie maja rozmiaru moich dzieci i musze sie zadowalac tym co te rozmiary nadal ma. :) W tym roku postanowilam byc proaktywna i zaczac poszukiwania wczesniej. Nie sadzilam tylko, ze nastapi to juz w sierpniu... ;) Ale poszukiwania okazaly sie owocne i tak moje dzieci maja juz nie tylko kurtki jesienne, ale tez zimowe oraz spodnie na snieg. Nie wspomne juz o trzech bluzeczkach na dlugi rekaw dla Nika, bo okazalo sie, ze wszystkie z wiosny maja nagle rekawki 3/4. :) Nadchodzacy weekend jest u nas dluzszy o jeden dzien, wiec mam nadzieje znalezc chwilke czasu na przymierzenie Bi i Nikowi dlugich spodni i bluzek, odlozenie tego co jest juz za krotkie/ciasne i wybranie sie na kolejne zakupy ciuchowo-dzieciece (a kupowac dla dzieci akurat lubie, wiec az mnie swierzbi!). Jeszcze tylko buty jesienne, potem sniegowce i jestesmy gotowi na kolejne pory roku! ;)

Z mniej przyjemnych spraw (a raczej bardzo NIEprzyjemnych), to odkrylismy, ze znow ktos probowal dostac sie do naszego domu. Nie wiemy niestety dokladnie kiedy... W niedziele M. zauwazyl, ze siatka z jednego z okienek piwnicznych zniknela! Sama z siebie raczej nie wyskoczylaby z ramy i nie uciekla, wiec najwyrazniej ktos ja zerwal i probowal sie dostac do srodka przez to okienko... Mam cicha nadzieje, ze zdarzylo sie to w ciagu kilku dni od poprzedniego wlamania, a teraz kiedy mamy kamery zlodzieje odpuscili, ale pewnosci oczywiscie nigdy miec nie bede. M. upieral sie, ze musialo sie to zdarzyc w zeszlym tygodniu, bo napewno zauwazylby brak siatki przez miesiac. No nie wiem, bo odkryl to dopiero przypadkiem, kiedy Maya zwalila kupe w piwnicy i otworzyl okna, zeby tam przewietrzyc... Okienko jest od strony patio, niemal dokladnie pod oknem pokoju Bi, przez ktore zlodzieje wlezli poprzednim razem. Codziennie po tym patio chodzimy, dzieci uwielbiaja tam lac woda i braku siatki jakos nie zauwazylismy. Zaczelismy wiec przegladac nagrania z kamer. I tu pierwszy zonk. Nasz "sprzet" zachowuje tylko nagrania sprzed tygodnia; trzeba dokupic pamieci. Poza tym, nawet na najszybszym odtwarzaniu, przejrzenie 9 godzin, zajmuje okolo 40 minut. I tu dochodzimy do moich wieczorkow filmowych. Postawilam sobie za zadanie obejrzec nagrania z calego tygodnia. Zalozylismy z M., ze zlodzieje raczej przyszli w ciagu dnia, kiedy nikogo nie ma w domu. Wydaje nam sie, ze gdyby ktos wyrywal metalowa siatke z okna w nocy, halas obudzilby nas, albo przynajmniej zaalarmowal psa. Maya wprawdzie nie szczeka, ale licze na to, ze chociaz zaczelaby niespokojnie krazyc i to z kolei wyrwaloby nas ze snu. Taka mamy nadzieje... W kazdym razie, od kilku dni, po polozeniu Kokusia spac, zasiadam przed nagraniem. Wczoraj w koncu doszlam do ostatniego nagranego dnia... Pozostaja do przejrzenia noce. Tyle, ze to jest 40 minut wyrwane kompletnie z zyciorysu! Potem jeszcze w pospiechu musze pokonczyc obiad na nastepny dzien, popakowac prowiant dla siebie i dzieci i wieczor mam z glowy. :(
Aha, najwazniejsze, na nagraniach z minionego tygodnia nic nie zauwazylam (oprocz odwiedzajacego nas kota sasiadow). Jesli i noce okaza sie "czyste", mam nadzieje, ze to oznacza, ze proba wlamania zdarzyla sie mniej wiecej w czasie tamtego pierwszego...

Co poza tym... Moja siostra dowiedziala sie, ze na 80% nosi pod sercem dziewczynke. :) Troche mi szkoda, ze Niko nie bedzie mial bliskiego kuzyna, ale coz... Przyznaje tez, ze poczulam uklucie zazdrosci, ze N. bedzie miala druga corke... Jak bardzo kocham Kokusia i nie zamienilabym go na tuzin dziewczynek, tak przyznaje, ze zawsze marzylam o dwoch coreczkach. Odmienilo mi sie na krotko podczas problemow z zajsciem w ciaze. Kiedy w koncu w nia zaszlam, chcialam tylko zdrowego malucha, obojetnie jakiej plci. Ale juz w ciazy z Nikiem nie dopuszczalam do siebie mysli, ze moge miec chlopca. Az do usg polowkowego rzecz jasna... ;) Ale nawet wtedy powtarzalam, ze uwierze jak zobacze... no i zobaczylam! :) A teraz moja siorka bedzie miala wymarzone dwie dziewuszki... Przyznaje, ze choc to brzydko i jest mi wstyd, ale zazdroszcze... Wiem, jestem okropna! Tyle kobiet nie ma dzieci w ogole i wszystko oddalyby za malenstwo, niewazne czy chlopca czy dziewczynke. Inne kobiety maja chore dzieci, ja mam dwojke zdrowych, rozbrykanych urwisow i wymyslam niewiadomo co... Nic nie poradze, ten malutki, niepozorny ciern rozczarowania juz chyba zawsze we mnie bedzie. I zawsze bedzie uwieral kiedy uslysze lub przeczytam, ze ktos ma dwie corki... :/
Oliwy do ognia dolewa tez moja mama... Dawno o niej nie bylo, o jej braku taktu. Po czesci dlatego, ze kiedy uspilismy psa, smiertelnie sie obrazila i nie odzywala do nas przez kilka miesiecy. A po czesci dlatego, ze odkad odnowila kontakt, ja, rozczarowana jej zachowaniem, ograniczam go do minimum. Nasze stosunki opisalabym obecnie jako poprawne lecz chlodne. Oczywiscie mamuska niespecjalnie stara sie je ocieplic, a raczej co juz-juz zaczyna byc lepiej, znow wyskakuje z jakims tekstem. I ostatnio wyskoczyla przy okazji nowiny o plci dziecka siostry... Nie wiem czy pamietacie, ze kiedy okazalo sie ze ja oczekuje chlopca, miala pretensje, ze jak ja sobie to wyobrazam... Wiem, durnota, ale mowimy tu o mojej mamie... Odkad Niko sie urodzil ciagle slysze, ze co z tego ze teraz jest slodki, fajny i uroczy, skoro chlopcy to nie dosc, ze lobuzy, ale z wiekiem oddalaja sie od rodzicow, a dorosli "wchodza" calkowicie w rodziny swoich zon i z wlasnymi rodzicami oraz rodzenstwem nie maja bliskiego kontaktu. Znam wiele przykladow, ktore obalaja ta teorie, nie mniej takie gadanie boli... Teraz, przy okazji usg polowkowego N. spytalam mame czy cieszy sie ze bedzie miala na miejscu druga wnuczke. Glupia jestem, po co poruszam temat kiedy wlasciwie znam odpowiedz?! Moja mamuska odpowiedziala, ze owszem oraz, ze bardzo sie cieszy iz moja siostrzenica bedzie miala siostrzyczke bo z bratem w przyszlosci nie mialaby bliskiej wiezi. To sa jej slowa... Sama jestem sobie winna, po co pytalam, ale wiem, ze te slowa to przytyk dla mnie, ze mam syna i corke. Oraz sugestia, ze Bi i Niko nigdy nie beda sobie bliscy, albo oddala sie od siebie z wiekiem... Zrobilo mi sie bardzo, bardzo przykro na te slowa... Mozliwe, ze to dlatego, ze sama sie o to martwie, chociaz to ziarenko niepewnosci bylo od poczatku posiane i pieczolowicie pielegnowane wlasnie przez moja matke... W kazdym razie kazda taktowna, normalna osoba, nie powie czegos takiego matce ktora ma syna i corke i ktora oczywiscie ma nadzieje, ze jej dzieci beda sie zawsze wzajemnie kochac i wspierac... Co wiecej, zaloze sie ze mamuska w zyciu nie wypalilaby z takim tekstem do nikogo obcego. Ale do wlasnej corki - prosze bardzo... :(

Ale, zeby nie konczyc tak smutno...

W niedziele wybralismy sie znow na znajoma farme. Tym razem Bi, osmielona przebywaniem w znanym miejscu, odwazyla sie nawet przejechac na kucyku. Szok!



Matka zdolna inaczej, w pospiechu zrobila zdjecie "obcinajac" kucykowi glowe. :/

Poza tym Potwory "dorwaly" kota i zajelo nam z 10 minut, zeby ich od nieszczesnego Mruczka odciagnac. :)



Byla tez koza, ktora jakims cudem zwiala poza ogrodzenie. :) Zdjecie kiepskie, bo wszystkie trzy obiekty byly w ruchu.



Pozwolilam tez Bi potrzymac malenkiego kurczaczka. O dziwo go nie zgniotla. Do Nika az tyle zaufania nie mialam, chociaz az sie wyrywal do puchatej kuleczki. :)



A w drodze powrotnej znajomy widok:


28 komentarzy:

  1. Rozczulaja mnie Twoje blondaski :)
    Bi -to taka duza dziewczynka, pewnie wysoka bedzie- dlugie nozki- modelka :)
    Powiem Ci, ze ja marzylam o parce i ciesze sie bardzo, ze mam syna i core- mysle nawet, ze matka tylko corek matki syna nie zrozumie... zagmatwane, wiem ale mysle, ze rozumiesz co mam na mysli. Wychowanie chlopca - na dzien dzisiejszy tez uwazam za latwiejsze- zobaczyma za jakis czas- ale dzis wiem, ze syn jest latwiejszy w obsludze ;)
    Zycze Ci tylko "fajnych" seansow- to pewnie pozostalosc po starym wlamaniu....oby!!!
    No i koniecznie pisz dalej, odpowiadaj i komentuj....bo bez Twojej aktywnosci blogosfera nie bylaby tym samym!!
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno nie skoncze blogowac! :) Jeszcze troche Was pomecze... Chcialam tylko troche sie usprawiedliwic, bo niektore z Was sa tak produktywne, ze zdaza zamiescic 3 posty, zanim ja sie ogarne na tyle, zeby skomentowac choc jeden. :)
      Moj rodzicielski staz jest narazie znikomy, ale rzeczywiscie, tak jak piszesz, bycie mama Nika jest latwiejsze niz bycie rodzicielka Bi. Ale nie wiem czy wynika to z charakteru czy ze specyfiki chlopcow. ;)

      Usuń
  2. Kurcze, z tymi wlamaniami to nie za ciekawie. A Maya by ugryzla zlodzieja czy jest ogolem lagodna do wszystkich?
    Ja chcialam miec parke. Kiedy uslyszalam , ze to drugi chlopak to fakt chwilowo poczulam sie zawiedziona, ale potem zauwazylam same superlatywy posiadania dwoch synow rok po roku. Mlodego nie oddalabym za zadna dziewczynke, ale po glowie czasami chodzi mysl czy moze by nie sprobowac raz jeszcze?
    Poki co dajemy sobie czas ...
    A pet farmie widac, ze bylo super I tylko Bi diabliki w oczach sie swieca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maya ostatnio zaczyna rozpoznawac kto jest "swoj", a kto nie. Ale narazie ogranicza sie do jezenia siersci i takiego pseudo-ataku: szybkiego podbiegniecia i odskoku, bez warkniecia czy szczekniecia. :) Trudno powiedziec czy by ugryzla, ale mysle, ze raczej nie...
      Haha, moj maz zawsze powtarza, ze jak chce druga dziewczynke to nie ma problem, on mi "zrobi". ;) Ale szczerze mowiac nie chce mi sie znow pchac w rok wyrwany z zyciorysu (tak postrzegam 12 miesiecy z niemowlaeciem)... :)

      Usuń
  3. Ja mam z bratem relacje różne, bo to inny świat, ale zawsze możemy na siebie liczyć..
    A co do chłopców różnie bywa to wszystko zależy od matek i czy przyszła synowa je polubi, wtedy to zamiast jednej głowy są dwie na raz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak to bedzie u mnie...

      Hmm... Nie wiem... Dla mnie tesciowa nigdy nie bedzie namiastka matki ani przyjaciolki (chociaz tesciowa mam w sumie sympatyczna), a synowa nigdy nie zastapi corki...

      Usuń
  4. Kurcze nam to się nie dogodzi ;) Ty masz synka i córeczką i z nutką smutku o tym piszesz a ja mam dwóch chłopców i też zawsze jak patrzę na te małe dziewczynki to mi smutno, że nigdy może nie będę miała córki. Tym bardziej, że mam z mamą fajny kontakt i nie wyobrażam sobie, że z synową pójdę kiedyś do sklepu wybierać staniki ;) Myślę, że jeśli wychowamy nasze dzieciaki w szacunku do siebie nawzajem to będą sobie później pomagać i kochać niezależnie od płci. Buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, powinnam sie palnac w ten glupi czerep i modlic, zebym zawsze miala tylko takie dylematy...

      Usuń
  5. Haha, pokarało Cię tymi upałami za chwalenie się u mnie zakupami na zimę :D :D :D

    Z tą siatką to nieciekawa sprawa, ale dołączam się w nadziei, że to jeszcze z okresu zanim kupiliście kamery.

    Twoja mama jak zwykle dała popis. Zupełnie się nie przejmuj jej głupim gadaniem. Znam wielu braci i sióstr, którzy w dorosłym życiu mają ze sobą świetny kontakt, więc naprawdę nie ma reguły i nie jest to uzależnione od płci. Ja z kolei marzę o parce i chociaż boję się tak wewnętrznie nastawiać by uniknąć ewentualnego rozczarowania, mam nadzieję, że drugie dziecko to będzie chłopiec. Sama też zawsze chciałam mieć brata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama niestety ma poparcie na swoja teorie w naszej rodzinie. Wsrod kuzynostwa rzeczywiscie siostry trzymaja sie razem, natomiast tam gdzie jest brat nie widac jakies wiekszej zazylosci... :( Teraz moja w tym glowa (i M.) zeby nasze dzieci nie powielily tych kiepskich rodzinnych schematow...

      Kasiu, ale mnie te upaly bardzo ciesza i moglyby zostac chocby do pazdziernika! :)

      Usuń
  6. Zgadzam się z Meg, to nie kwestia płci tylko wychowania. Ja mam brata i mimo tylu dzielących nas kilometrów mamy z sobą świetny kontakt. M. ma siostrę praktycznie pod nosem a kontakt mają bardzo kiepski- ale tak zostali wychowani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz racje... Chyba jestem bardzo podatna na sugestie, bo jak mi tak mamuska truje i kracze, to dopadaja mnie watpliwosci...

      Usuń
  7. Wow, jak piszesz to już felieton :)
    Jeśli chodzi o bloga, notki, komentowanie i odpisywanie to ja mam tak samo! Jak już znajdziesz ten rozciągacz czasu pożycz pliiiiiis ;)
    Co do psa- tak to ze zwierzakami bywa, dobry model Wam się trafił, że tyle wytrzymuje z dzieciaczkami. Psy matuli uciekają, choć głupia sprawa, bo z własnego domu, moje koty są najczęściej przytulane całą powierzchnią ciała do podłogi...
    Co do włamywaczy to ja dreszcze miałam jak to czytałam! Aż strach!
    Śniegowce, również takich poszukuję, i jakoś nie wiem czy uda mi się kupić w sensownej cenie takowe, zeszła zima była uboga w śnieg, ale tegoroczna, podobno, ma być ostra.
    A matulą się nie przejmuj... Każda mama mama (czyli babcia) musi coś odwinąć- każda jedna! Podobny przykład mam w domu :/

    Pozdrawiam i uśmiechu życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszajace, ze nie tylko moja matka odwala takie numery. :)
      Maya od malego przyzwyczajona do obecnosci dzieci, moze wiec dlatego tak grzecznie znosi te "pieszczoty". Ale nawet ona czasem nie wytrzymuje, wstaje i odchodzi. :)
      Ze sniegowcami juz widze, ze bedzie problem. Dla Bi znalazlam takie, ktore mi sie podobaja, ale przeciez nie kupie ich latem bo nawet nie wiem jaka zima bedzie miala stope. Nie wiem jak Mareczkowi, ale moim dzieciom nogi rosna "skokami". Ale z Nikiem porazka bo nie moge znalezc nic co by mi sie podobalo w okolicach jego rozmiaru...

      Usuń
  8. Słodziaki!
    Też o tym sporo myślałam, ale wydaje mi się, że to nie jest kwestia różnicy płci, że dzieci mogą się kochać lub nie niezależnie od tego i jest to raczej wynik wychowania przez rodziców, równego traktowania, nieporównywania itd. Sama miałam siostrę i chciałam mieć dwoje dzieci tej samej płci, aby było im ze sobą raźniej, ale tego się nie wybiera i teraz cieszę się z takiego układu, bo moje macierzyństwo jest bogatsze, zgłębię męski świat mojego synka i na własne oczy zobaczę jak to jest z takimi mieszanymi rodzeństwami oraz ze stereotypem synka mamusia i córeczki tatusia.
    Ależ mnie stresują ci wasi włamywacze. To co Ty musisz czuć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, mysl o wlamywaczach po prostu odsuwam w najglebsze zakamarki umyslu... I bardzo sie ciesze, ze maz jest teraz wieczorami i nocami w domu...
      Masz racje, ja tez ciesze sie, ze dane jest mi zglebic takie dwa odmienne swiaty. :)
      Co do stereotypow, to M. juz przyznaje, ze ma slabosc do Bi, a ja lapie sie na tym, ze kiedy ona broi to ja ganie, za to kiedy Niko lobuzuje, usmiecham sie i wzdycham, ze to typowy chlopiec. :) Ale narazie zadne z nas nie faworyzuje wyraznie ani Bi ani Nika. Moze to wyjdzie z czasem? :)

      Usuń
  9. Nie wiem skąd Twoja Mam wysnuwa takie teorie, sama nie mając syna. Ja mam 2 braci i siostrę. Bracia mieszkają 300 km ode mnie. 1 z nich jest moim cudownym przyjacielem, mimo, że dzieli nas różnica wieku - 8 lat. Będzie moim świadkiem na ślubie - nie wyobrażam sobie nikogo innego :) Z siostrą (tylko 2 lata młodszą, mieszkająca w tym samym mieście) nie mam takiej więzi.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje. Moja mama patrzy na moje kuzynostwo, ale prawda jest taka, ze dzieci siostr to jedno, a swoje to juz zupelnie inna historia...

      Usuń
  10. Oj z tym czasem to i ja mam problem . Przydałby się czasowstrzymywacz i czasowydluzacz . Wydłużyć dobę i wstrzymać czas ...
    A ja i tak Cię podziwiam , że tak wszystko godzisz . Dom , dzieci , praca , seanse i blog . Bo mój umiera śmiercią naturalną :-( A ja nawet zakupów za bardzo nie robię . Mój Przyjaciel twierdzi , że jestem mało wydajna i to dlatego :-)
    W kwestii więzi - kompletnie sie nie zgadzam z Twoją Mamą ! Miedzy mną i Bratem jest spora różnica wieku (8 lat ) a jednak zawsze trzymaliśmy się razem . I tak jest do dziś ! Nie zmieniło tego ani to , że dosyć szybko wyprowadziłam sie z domu , ani to , że wyszłam za mąż , ani to że mój Brat teraz mysli o założeniu rodziny . Ok nie mam Siostry i nie wiem jakie mogłyby byc relacje , ale uważam , że z Bratem tez moze być fajnie . I jest !

    A Potwiorki cudne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko, i ja potwierdzam. Nie martw się o Ich więź, zżycie... Po pierwsze- nie do końca masz na to wpływ, bo znam wiele rodzin, gdzie są same córki i niestety- nie są One dla siebie wymarzonymi przyjaciółkami, a Ich relacje są delikatnie mówiąc- tylko poprawne. Pewne rzeczy od nas nie zależą. Ja mam do dzisiaj bardzo dobry kontakt z bratem. Jasne- nie pogadam z Nim o facetach, seksie, czy kieckach, ale uważam, że blisko się trzymamy i to jest najważniejsze. Moja sąsiadka ma syna i córkę, dzieli Ich 3lata różnicy i powiem Ci, że te dzieciaki są bardzo, ale to bardzo za sobą. Aż miło popatrzeć.

      Przykro mi tylko ze względu na Twoją mamę, wiem, że to Cię musi bardzo boleć. Niestety- czasami rodzice zawodzą, choć od Nich wymaga się jednak więcej. Dla nas może tylko z tego płynąć nauka- jakich błędów nie popełniać. Trzymaj się Kochana i pisz dalej- smutno byłoby bez Ciebie.

      Usuń
    2. Ps. Aneta- bloga będziemy reanimować do skutku :) Nie damy mu odejść!

      Usuń
    3. Dzieki dziewczyny. To dla mnie zawsze wielkie pocieszenie i nadzieja, kiedy czytam o bratach i siostrach, ktorym mimo roznicy plci udalo sie utrzymac bliska wiez w doroslym zyciu...

      Anetko, mojego bloga ratuje tylko praca. To w niej sklecam wiekszosc postow. W domu, wieczorami najwyzej napisze pare komentarzy, bo wtedy najczesciej mozgownica juz mi odmawia posluszenstwa... :) I Marta ma racje, bedziemy Cie dusic o nowe posty, przypominac, az Twoj blog znow ruszy pelna para! :) Bo niestety zauwazylam, ze tutaj liczy sie systematycznosc. Jak kilka razy zrobilam dluzsza przerwe, to autentycznie nie chcialo mi sie pisac! :)
      Martus, masz racje, rodzice niestety nie sa swietymi... Tyle, ze niektorzy po prostu popelniaja bledy, a niektorzy, tak jak moja matka, sa do glebi zepsuci i egoistyczni...

      Usuń
  11. Agatko czy masz dostęp do bloga Ani - Mamy Filipka ? Odeszła tak "nagle " i nie wiem jak sie z Nią skontaktować ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam Anetko... Tez zdziwilam sie, ze nagle zamknela bloga. Z tego co wyczytalam miala tylko usunac czesc postow... Moze jeszcze wroci...

      Usuń
  12. Agata, co do braku czasu - to jest tak, ze jak sie ma normalne zycie, w tym prace na pelen etat i dwojke dzieci, to o czasie wolnym mozna zapomniec - to zrozumiale (widze po siostrze). Ja dzieci nie mam, a u mnie w pracy ostatnio taki zachrzan, ze na swoj blog od weekendu nie bylam w stanie spojrzec.. po prostu pisz, kiedy znajdziesz chwilke, ale absolutnie nie milknij na dobre.. ;)

    Jesli chodzi o plec dzieci i ich relacje, to naprawde sporo zalezy od wychowania, ale i charakteru dziecka, wg mnie. Moj maz i jego siostra (7 lat starsza) to najlepsi przyjaciele, mimo tego, ze ma tez brata (brat jest bardziej podatny na wplywy, moj maz i szwagierka to typowi buntownicy, a ich rodzice sa bardzo religijni). Ja z kolei mam fantastyczne relacje nie tylko z moja siostra, ale i z moimi kuzynami, z ktorymi praktycznie sie wychowalam, a traktuje ich jak braci. :)

    Ta proba wlamania nie brzmi ciekawie. Mysleliscie moze o instalacji systemu alarmowego? Moglibyscie go aktywowac tylko w dzien, kiedy nikogo nie ma w domu..

    No i szczesciara z Ciebie, ze masz tak cierpliwego psa. Moje dwie sunie (podejrzewam) wialyby gdzie pieprz rosnie przy malych dzieciach, bo niestety nie wychowaly sie wsrod maluchow..

    Poza tym mam nadzieje, ze w pracy wkrotce wszystko wroci do normy. U mnie jeszcze wrzesien bedzie na wariackich papierach, do konca roku fiskalnego agencji rzadowych, ale potem powinien byc juz luzik..

    Buziaki :*
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w pracy ostatnio (odpukac) zapieprz przychodzi krotkimi falami, czyli kilka dni luznych, kilka zwariowanych. Bywa jednak, ze mamy kilka(nascie) tygodni kiedy caly czas siedzimy zawaleni papierzyskami. Jednak tylko praca ratuje mojego bloga. :) Maz o nim nie wie, wiec pisac moge tylko jak juz spi, a zreszta wieczorem jestem juz tak padnieta, ze nie moge zebrac mysli w jakis logiczny sens... Tylko w pracy znajduje dluzsza chwilke na blogowanie.

      Chociaz przyklad "macierzynski" mam raczej kiepski, ale mam nadzieje, ze uda mi sie tak wychowac Potworki zeby trzymaly "sztame" nawet jako dorosli ludzie. :)

      Nasza suczka ma dopiero 8 miesiecy, wiec to jeszcze szczeniak. Ale jak narazie jest naprawda cierpliwa i spokojna. Mam nadzieje, ze tak juz jej zostanie...

      O systemie alarmowym myslimy juz od wlamania, ale narazie kiepsko z kasa. Kiedys napewno go zalozymy...

      Usuń
  13. Agatko! Myślę, że nikt nie oczekuje od blogera, którego lubi, odpisywania na komentarze po to tylko, żeby odpisywał, co innego, gdy czytelnik zada konkretne pytanie odnoszące się do tekstu. Przecież to, co chciałaś nam napisać, jest już w notce. Przychodzę tu, bo Cię lubię, lubię Twoje urwisy i nie oczekuję jakiegoś rewanżu, odwiedzin na blogu itd, dobrze wiem, jaka jesteś zapracowana i podziwiam Cię, że się ze wszystkim wyrabiasz. Miło mi widzieć, gdy czasem odezwiesz się ale nie czuj się zobowiązana. w sprawie dzieci - chłopcy się lepiej chowają i są fajniejsi, a dorosły chłopiec przyprowadza wiąże się z dziewczyną, masz więc córkę i u nas zdarzyło się tak - Łukasza lubią wszyscy, taki typ człowieka, i związał się z taką samą dziewczyną, też ją wszyscy lubią! Dlatego od dawna mówię na nich - dzieci, nasze dzieci.Co z tego, że mają po 30 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obys miala racje Klarko! Bo moja tesciowa mimo, ze jest sympatyczna, nigdy nie bedzie mi szczegolnie bliska i nie sadze zeby ona mnie kiedykolwiek traktowala jak corke, mimo ze wlasnej nie posiada... :)

      Ja mysle Klarko, ze gdybym miala tak jak Ty, po kilkadziesiat komentarzy pod kazym postem to tez w zyciu bym na kazdy nie odpisala. Ale ze u mnie jest ich najczesciej kilka, gora kilkanascie, to ambitnie uwazam, ze to jest do ogarniecia. Ulubionych blogow tez mam niewiele i staram sie regularnie na nie "wpadac", ale niestety niektorzy blogerzy sa zbyt "plodni" i nie nadazam. :)

      Usuń