Na Halloween moje dzieci sa jeszcze za male. Wszystkich Swietych to tutaj dzien jak codzien (no, moj malzonek polecial rano z dzieciakami do kosciola, ale to juz jego wybor, ja wolalam zajechac na czas do pracy), wiec nie mam tematu ani na nostalgiczne wspominki, ani na opis gromady przebierancow napotkanych podczas "trick or treating". ;)
Czemu wiec nie opisac ostatnich wyczynow synusia? :)
A jest o czym pisac! Moj "maluszek" rozrabia na calego, szaleje, zasmiewa sie, przy czym pokazuje tez temperamencik godny starszej siostry! ;)
Po pierwsze. Trzeba bardzo pilnowac, zeby bramka do kuchni byla zawsze zamknieta, jesli nikogo akurat tam nie ma. Psia miska bowiem jest nieustajacym zrodlem uciechy. Niko najpierw podchodzi niepewnie, ogladajac sie za siebie (wiadomo, matka czyha, zeby przerwac dobra zabawe). Potem niesmialo zanurza raczke. Potem juz zaczyna weselej chlapac. Na koniec miska zostaje wywrocona, a kuchnia i dziecko zalane, ale za to jakie szczesliwe!
Po drugie. Niko nauczyl sie czestowac. Na haslo "daj mamusi chrupeczke" z usmiechem wsadza mi ja do ust. Nie nauczyl sie jednak jeszcze, ze trzeba smakolyk puscic, wiec matka sobie nie pojada. ;)
Po trzecie. Robilam cos ostatnio w kuchni, w miedzy czasie wyjmujac naczynia ze zmywarki. Do kuchni zajrzal Niko, zobaczyl otwarte drzwiczki i ruszyl do przodu z dzika radoscia w oczach! Wzruszylam ramionami, stwierdzajac, ze najwyzej sobie powali raczkami po drzwiczkach, a ja w spokoju dokoncze to co akurat robilam. Odwracam sie po moze 20 sekundach i zamarlam! Mlody wspial sie na drzwiczki od zmywarki i raczkuje sobie radosnie do jej srodka!
Przestalam sie dziwic sensacyjnym wiadomosciom, ze dziecko niechcacy zostalo zamkniete w pralce czy suszarce... :)
Po czwarte. Nik chodzi sobie przy "pchaczu" po calym domu. A wlasciwie to nie chodzi, on biega! Jeszcze tydzien temu pchacz za bardzo sie rozpedzal, a Nik zostawal w tyle, zaliczal glebe i z rykiem rezygnowal z zabawy. A teraz??? Zapiernicza jak Ferrari! A co najlepsze, potrafi sobie nim spokojnie obrocic i wycofac, wiec malo kiedy gdzies utknie.
Po piate. Wczoraj przeszedl samodzielnie 3 malenkie kroczki miedzy stolikiem a kanapa. Chwiejnie i niepewnie, ale przeszedl! :)
Po szoste i ostatnie. Karmienie piersia stalo sie rozrywka. Dla Nika oczywiscie. Odrywa sie od cycka, rechocze starajac sie zlapac go w palce (czesto siknie mlekiem na pol pokoju!), przekreca, staje na nogach i wbrew prawom grawitacji pije z glowa do gory nogami. Jak uda nam sie kiedys uwiecznic te wygibasy na zdjeciu, to wstawie fote, bo wyglada to przekomicznie. Dla mnie oznacza to wymietoszone cycki i ponaciagane brodawki, wiec zabawy synala nie wzbudzaja az takiego entuzjazmu. ;)
A pomiedzy kolejnymi szalenstwami, Niko kilka(nascie) razy dziennie uczepia sie moich kolan domagajac sie wziecia na rece. Kiedy ulegam, kladzie mi glowke na ramieniu i cudownie sie przytula. A ja sie rozplywam w tej czystej, cudownej milosci... :)
Ostatnie dwa akapity to również o nas. Lila także bada co z cyckiem można zrobić, oprócz picia mleka :) I tak na przykład było już szczypanie, było oklepywanie...
OdpowiedzUsuńA przytulanie-uwielbiam, Lila w ogóle jest takim pieszczochem, bardzo często przytula się sama z siebie do mnie i do Marcina, Eliza taka nie byłą w Jej wieku, więc tym bardziej mnie to rozczula :)
No to Niko jak nic lada moment zacznie chodzić, no a ze zmywarką wygrał :) Lila ostatnio włożyła smoczka do pralki, a potem próbowała wejść do bębna, ale że był załadowany i tak nie miałaby szans, nawet gdyby udało Jej się tak zadrzeć nogę i tyłek :)
Moja pralka i suszarka sa na szczescie w piwnicy, wiec chociaz o to moge byc (narazie) spokojna. :) Nik caly weekend puszczal sie juz co chwilka. A jaki jest zadowolony jak uda mu sie przejsc te pare kroczkow! Jak tak dalej pojdzie, to kwestia 2-3 tygodni i pomaszeruje samodzielnie. :)
UsuńJa tez jestem w szoku jaki z Nika pieszczoch! Bi uwielbiala byc noszona, ale dla "poszerzenia horyzontow", przytulala sie tylko jak byla senna. A Nik tuli sie caly czas, no i najchetniej do mamusi. To tez mnie zaskakuje, bo z Bi byla od poczatku tatusiowa coreczka. :)
no coż wkoncu mezczyzna z niego wiec i cycki go interesuja:D nic tylko się cieszyć ze rośnie 100% facecik:)))
OdpowiedzUsuńpamietalisko
Haha, no tak - chlop jak sie patrzy! ;)
UsuńMyślę, że między wdrapaniem się do zmywarki czy pralki a zamknięciem w nich dziecka jest jeszcze jednak różnica ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi z tymi chrupkami, jak Basia się nauczyła częstować i wciskała mi przysmaki na siłę do buzi, oj, to bolało.
Jest jest, zartowalam tylko. ;) Chociaz podejrzewam, ze dziecko w wieku Bi, gdyby wdrapalo sie do suszarki (pralke mam ladowana od gory, ciezko byloby jej wejsc), mogloby od srodka pociagnac za drzwiczki i samo sie zatrzasnac. Cale szczescie, ze suszarka jest w piwnicy...
UsuńTo z chodzeniem jak u nas ;D Mi pchacze robi sobie ze wszystkiego np. ze swoich jeździków, albo z krzesła w restauracji. Mi też piła na stojąco :D
OdpowiedzUsuńNik robi to samo! Ma swojego pchacza, ale lazi tez przy jezdziku Bi, jak tez przy jej dziecinnych krzeselkach. Jesli cos sie przesuwa, to on bedzie przy tym chodzil! ;)
UsuńPola też tak zasuwała z chodzikiem:) Oj działo się, działo. Śmieszny z niego facecik. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas dzieje sie az za wiele na raz. ;) Nik chodzi przy czym sie da - pchaczu, jezdziku, krzeselkach... Zobaczy to Bi - natychmiast chce mu zabrac. Maly wrzeszczy. Nakaze Bi oddac - z kolei ona wrzeszczy. A mi uszy pekaja... ;)
UsuńGratuluje samodzielnych kroczków :D U nas próby samodzielnego chodzenia i dłuższego stania kończą się guzami, albo co gorsza krwią ;)
OdpowiedzUsuńZe zmywarką mam podobnie haha :D
A z tym karmieniem jest słodki, niby chce się podzielić, ale jednak dba o linie mamy :D
U nas krew jeszcze sie nie polala, ale guzow i siniakow bez liku. :)
UsuńRośnie mały rojberek. :)
OdpowiedzUsuńRojberek, ale i mamusiowy przytulasek. :)
Usuń