Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 22 lipca 2013

Z serii: szalenstwa panny Bi

Uzbieralo sie tego przez weekend. Cos mi sie wydaje, ze w miare jak Bi bedzie rosla, ta seria bedzie sie pojawiac na blogu coraz czesciej. Ponizsza relacja to "zniwo" z zaledwie 3 dni!

Robi sie z Bi zawolany pyskacz i zlosnica! To znaczy, zlosnica byla juz wczesniej, ale teraz zaczyna sie odgryzac rodzicom! Dotychczas sceny zlosci ograniczaly sie tylko do placzu (i darcia) rzewnymi lzami, kiedy dziecko nie dostalo tego, na co akurat mialo ochote. Teraz okazuje sie, ze za nieposluszenstwo lub zle zachowanie, nie wolno nawet udzielic Bi reprymendy! Mloda zaraz marszczy brewki, zaciska piastki i sie drze: "NIEE!!! MAMA/ TATA, NU-NU!!! NIEEEEE!!!!!" Brzmi to zupelnie jakby chciala nam powiedziec, ze mamy sie zamknac bo coreczce nie wolno zwracac uwagi! ;) Dobrze, ze zasob slow nadal ma ograniczony. Przynajmniej obywa sie bez przeklenstw i wyzwisk. ;)

M. odwozacy Bi rano do opiekunki byl swiadkiem takiej scenki: Pani Marysia wziela od Bi torbe z jedzeniem i polozyla ja na fotelu, zamieniajac jeszcze pare slow z moim mezem. Torba wzbudzila ciekawosc jednego z chlopcow, ktory podszedl ja dotknac. Na to Bi podbiegla, wrzasnela swoje "NIEEE!!!" i odepchnela chlopczyka tak mocno, ze sie przewrocil! Pani przyznala, ze juz pare razy musiala posadzic Bi za kare w kacie za ciagniecie za wlosy, bicie i popychanie innych dzieci. Podobno regularnie wyrywa tez innym dzieciom smakolyki... Ech, co za wstyd... ;)

W sobote M. robil cos w ogrodzie, a ja weszlam na doslownie pare sekund do lazienki.  Myje szybko rece, az tu slysze huk i ryk!!! Wypadlam do salonu jak z procy, bo wydawalo mi sie, ze Bi przewrocila kolyske z malym! Ale nie, Starsza "tylko" probowala sie wdrapac do wozka dla lalek, ktory runal razem z nia! Tak wlasciwie, to czemu jak ide sie wysikac albo umyc rece, dzieciaki zawsze cos zbroja? Bi nigdy wczesniej nie usilowala wlezc do zabawkowego wozeczka!

Czasy, kiedy Bi przychodzila zaciekawiona kiedy jemy z M. obiad i chciala sprobowac naszych dan minely bezpowrotnie. Wczoraj upieklismy na grillu domowe hamburgery. Zawiniete w buleczke, z pomidorkiem, cebulka i salata, byly pyszne! Celowo czekalam z konsumpcja az Bi wstanie z drzemki, zeby skusic ja do sprobowania. Phi, akurat! Co zrobilo moje dziecko? Zobaczylo matke zajadajaca az uszy sie trzesa, podeszla, spojrzala (we mnie obudzila sie nadzieja), po czym oswiadczyla: "ja to nie!", czyli przetlumaczone na polski: ja tego nie zjem. I nie zjadla!

Ale, zeby nie bylo, ze z Bi jest samo utrapienie:

Czestuje brata woda z wlasnego kubka niekapka. Pomine, ze jesli maly chce sie tylko kubkiem pobawic, to natychmiast mu go wyrywa. Ale napic sie da. :)

Wczoraj dorwala bodziaka Nika i calkiem sprawnie ubrala go lalce. Pieluchy naklada misiom juz od dawna. Zazartowalam do meza, ze mozemy spokojnie zostawic brata pod opieka Bi. Nakarmi, przewinie, przebierze... M., zupelnie nie zalapujac, ze to zart, spojrzal na mnie z przerazeniem i wyjakal: "ale przeciez ona nie umie byc delikatna i ostrozna...". Bez komentarza... ;)

Ostatnio Bi przytachala swoje dziecinne krzeselka i przystawila do stolika w salonie. Na krzeselkach posadzila misia i lalke, a przed kazdym polozyla kartke i kredke. I tak sobie siedzialy cale popoludnie. Poczatek zabawy w szkole? ;)

Poza tym dziecko rozwija mi sie jezykowo. Juz chyba wspominalam, ze do dzieci u opiekunki czesto mowi "hi" na powitanie i "bye-bye" na pozegnanie? Wczoraj na placu zabaw tata wlaczyl sie w zabawe z corka i zjezdzal z nia ze slizgawki. Bi, wdrapujac sie po schodkach, co chwila ogladala sie za siebie i wolala cos, co brzmialo jak "maman, tata, maman!". Najpierw myslalam, ze cos jej sie myli i nie wie czy wolac mnie czy M. Tyle, ze ja stalam z Nikiem z boku i jasne bylo, ze nie biore udzialu w zabawie. Nawet raz zawolalam do niej, ze czemu wola mame, przeciez tata sie z nia bawi. Mala odpowiadala mi tylko zdziwionym spojrzeniem. Dopiero po chwili oswiecilo mnie, ze ona wola "come on"! Pewnie tak nawoluja sie u opiekunki dzieci, z ktorych przynajmniej dwoje jest dwujezycznych. Poza tym kiedy sie uderzy, albo skaleczy, nie mowi, ze ma "ala" (po mnie), albo "ziaziu" (po tacie), tylko "boo-boo (czyt bu-bu)". To prawdopodobnie tez podsluchane od innych dzieci. :)

Na koniec wiesci "nocnikowe", kto nie lubi metabolicznych opowiastek, niech nie czyta nastepnego akapitu. :)

Nocnikowanie idzie Bi calkiem niezle. Jedyne, na co moge narzekac, to fakt, ze Bi nigdy nie zrobi calej kupy za jednym podejsciem i prawie zawsze robi ja jak karmie Nika. Zawsze musze oderwac malego od cyca, odlozyc go, podetrzec Bi, wreczyc jej zelki w nagrode. Potem kontynuuje karmienie Nika, a Bi za 5 minut znow siada na nocnik za grubsza potrzeba! Czasami dwa razy! I nie usiadzie i nie dokonczy, tylko stoi tak z brudnym tylkiem i ryczy, zeby ja podetrzec! :)
Przez dobry tydzien nie mielismy zadnego "wypadku". Nawet podczas zabawy w ogrodzie, Bi wolala, ze chce siusiu i pedzila do domu. W sobote rozmawialismy wiec z M., ze moze sprobujemy wyjsc z domu na dluzej bez pieluchy. Dziecko jakby nas uslyszalo i w niedziele rano zlalo sie dwa razy w gacie! Taaak, wyjscia z domu bez pieluchy moga poczekac... ;)

Uff... Post z trzech dni, a dlugi jak z tygodnia! ;)

18 komentarzy:

  1. Haha niezłe przygody macie z Bi. Ehh... Starcza Ci cierpliwości? :) mam tu konkretnie na myśli jej raczkujące pyskowanie.

    No tak popychanie u opiekunki nie jest miłe. ehh...

    a co do nocniczka.. to wiesz.. gdybyś Ty mogła dostać 4 żelki za 2 kupy (zamiast 2 za 1)to też robiłabyś na raty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczatki pyskowania jeszcze poki co mnie smiesza. Podejrzewam jednak, ze to kwestia kilku tygodni, moze miesiecy i juz do smiechu mi nie bedzie. ;)
      Nie podoba mi sie, ze moje dziecko jest agresywne w stosunku do innych maluchow. Moglibysmy nad nia popracowac, ale w domu sie tak nie zachowuje, bo Nik jest za maly na popychanie, no i narazie nie rusza jeszcze zbyt czesto jej zabawek. No coz, kiedys Bi nabierze troche oglady, mam nadzieje... :)
      Hihi, cale szczescie, ze Bi nie umie jeszcze liczyc! To taka cwaniara, ze zaraz wykombinowalaby jak tu dostac cala paczke zelek za jednym zamachem! ;)

      Usuń
  2. Kurcze, jakbym zapisywała jakie cyrki robi mój ANtek też by było tak śmiesznie jak u ciebie :) Wspaniałą masz córunię, uświadamia mi, że nie tylko chłopcy sprawiają takie kłopoty ;)
    Napiszę jeszcze coś do poprzedniego posta. Aga ja też nie jestem mamą idealną. A czasem tak bardzo się staram żeby nie krzyczec na chłopaków (tzn na Antka szczególnie bo Julo to mały jeszcze). Najgorzej jest jak wrócę taka umęczona a pracy a od progu jakieś wariactwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie. Dla mnie tez najgorsze jak ciezki, stresujacy dzien w pracy, a od progu M. wrecza mi marudnego, nie schodzacego z rak Nika, a Bi wrzeszczy, rozrzuca zabawki, wychlapuje mleko z niekapka i specjalnie siada tak, zeby blokowac brata... Istny Armageddon...
      Taaak, jesli chodzi o zachowanie, to Bi jest swietnym przykladem, ze dziewczynki tez potrafia niezle dac w tylek. ;)

      Usuń
  3. Hehe, gwiazda z tej Bi jak nic :) Pyskowanie-jak ja to uwielbiam :) U nas przyszło znacznie później, ale co z tego, skoro doprowadza mnie do szału, tym bardziej, że Eliza to już ma taki zasób słów i takie poglądy, że nic tylko się modlić.
    A co Bi to myślę, że możesz być spokojna-da sobie radę w życiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze uda sie troche utemperowac Bi, ale tez, ze troche z tej przebojowosci jej zostanie... :)
      Eliza to ma teksty, ze prosze siadac! O nia tez raczej mozesz byc spokojna, nie da sobie w kasze dmuchac! :)

      Usuń
  4. hłe hłe - reakcja męża na propozycję zostawienia małego pod opieką Bi - bezcenna :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mu regularnie puszczam takie teksty, a on ZAWSZE daje sie nabrac! ;) Jesli chodzi o potomstwo to jest cholernie przewrazliwiony...

      Usuń
  5. oh kurcze Twoj maz to zaszalal :) ha ha ha. Poza tym Emma dopiero teraz coraz wiecej mowi i powtarza, ale tak to tez trudno bylo ja zrozumiec. Dzieci dwujezyczne tak maja... Tez zabiera Patrickowi zabawki i picie jak tylko probuje on do nich "dojsc", pedzie jak szalona i odstawia zeby nie mogl siegnac.
    A to co robia dzieci jak jestem w kiblu, to katastrofa, kuchnia zalana, kotow jedzenie rozwalone - koszmar. Jeszcze troche to oboje beda szalec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojego M. to jest taki "Ojciec Polak", ze czasem mnie zalamuje! Jego dzieci so naj-naj i nie da o nich zlego slowa powiedziec, nawet mi, chociaz jestem ich matka! ;)
      Mnie czasem korci, zeby skorzystac z nocnika Bi, w salonie, zeby miec dzieciaki na oku. Jak tylko wyjde z pokoju to zaraz cos sie dzieje!
      Haha, ja juz cierpne na mysl co bedzie jak Nik zacznie chodzic! To bedzie ciagly wrzask i wyrywanie sobie zabawek! A ja osiwieje...

      Usuń
  6. Dzieci są niesamowite i mają tysiąc pomysłów na minutę :) Zastanawiam się skąd w nich tyle siły na te wszystkie szaleństwa i wymyślanie różnych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojecia... Za to wiem, ze Bi potrafi sie zmeczyc i klapnac na kanape, a po 5 minutach wstac i kontynuowac szalenstwa przez nastepne 3 godziny! Co ja bym dala za takie zdolnosci regeneracyjne! :)

      Usuń
  7. Nie wiem jak inni, ale ja dojrzałam w tym poście same pozytywny ;-)
    Nawet to podwójne zlanie się w gacie przez Bi, jest pozytywem. Jej ukłon w Waszą stronę, czyli lekcja poglądowa co może się zdarzyć i jak sobie z tym poradzić, jednym słowem- dziecko bez pieluchy, wersja hardcorowa ;-)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jestes Akularku, tylko Twoj blog "wsiakl"! ;)
      Hmm... Jedyny pozytyw jaki ja widze (za to najwazniejszy), to ze mam zdrowe i zupelnie normalne dziecko, ktore przysparza tyle samo radosci co siwych wlosow! ;)

      Usuń
    2. Z siwymi włosami to nie wiem, ale dziecko radości przysparza na pewno, nawet jeżeli w danej chwili wcale nie jest nam do śmiechu. Wiem coś o tym ;-)
      Oraz daj mi na się namiary, to poprowadzę Ciebie na swoje nowe poletko ;-)

      Usuń
    3. Napisz prosze na agacia336@gmail.com

      Dzieki!

      Usuń
  8. Mogę znów? Uśmiałam się :)
    Z poważnego myślenia męża.
    A swoją drogą, to Bi jest bardzo zdolna :)
    Mnie trochę to przeraża, ale zobaczę jak to będzie gdy synek będzie straszy!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smiej sie smiej, jako i ja sie smieje! ;)
      Ech, moj maz jesli chodzi o opieke nad dziecmi, to nie ma poczucia humoru kompletnie...
      Czy Bi jest zdolna to nie wiem, bo nie mam wiekszego porownania z innymi dwulatkami. Napewno jest niezle rozwinieta ruchowo, za to jesli chodzi o mowe to raczej "opozniona". :)
      Mnie tez przeraza lekko mysl o dwuletnim Niku. Bo jak dziewczynka moze tak szalec, to co dopiero chlopak???

      Usuń