Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 25 marca 2013

Weekend z lobuzem

Wchodze do salonu. Bi siedzi na srodku dywanu radosnie przerzucajac wielki stos wilgotnych chusteczek (!). Na moj widok predko probuje wsadzic je do wagonika - zabawki i zwiac. Natomiast matka stoi na srodku zdezorientowana - skad ona wziela te chusteczki? Stos na podlodze, opakowanie (wydaje sie pelne) na stole w jadalni. Skad te cholerne chusteczki??? Tajemnica szybko zostala rozwiana. Bi wyciagnela WSZYSTKIE chusteczki, ale opakowanie zrobione ze sztywnego plastiku utrzymalo swoj ksztalt, stad zludzenie pelnosci... A cwaniara po oproznieniu go, grzecznie odlozyla je na stol, szkoda, ze puste... :)

Wchodze z kolei do lazienki. Bi az podskakuje na moj widok, ale nie przerywa ukochanej czynnosci. Dalej rwie papier toaletowy, wrzucajac smetne strzepki do miski. Kiedy ide w jej strone, tylko przyspiesza, zeby narwac jak najwiecej zanim przerwe dobra zabawe. Coz, miska wraz ze zdobycza zostaje odebrana (wrzask!), ale rolka papieru toaletowego nie nadaje sie juz do niczego...

Jestesmy w supermarkecie. Kontempluje wybor jogurtow na caly tydzien, katem oka widzac, ze Bi znika za stolikiem z produktami. Wolam ja, ale udaje glucha. Kiedy nie wychodzi zza stolika po minucie lub dwu, ide po nia. No nie! Nie zauwazylam, ze na stoliku byly slodycze: batoniki, cukierki, zelki... Bi otworzyla paczke cukierkow (na szczescie miekkich) i wcina je calymi garsciami! Widzac mnie probuje upchnac jeszcze w buzi jak najwiecej! Noszzzz cholera! Dobrze, ze sie nie udlawila! Zabieram rozerwane opakowanie i przy akompaniamencie wscieklego krzyku odciagam dziecko za raczke. Niestety cholerny stolik jest na koncu dzialu z nabialem, w ktorym spedzamy jeszcze troche czasu. Puszczone wolno dziecko, natychmiast robi w tyl zwrot i wraca do miejsca przestepstwa. W koncu biore ja pod pache i wrzeszczaca i kopiaca odnosze jak najdalej od kuszacych slodkosci.

A wczoraj okolo poludnia bylo prawie +10 stopni i wyszlismy do ogrodu. Niestety, tam gdzie stopnial snieg, trawnik przypomina pole minowe. Oj czeka mnie i M. sprzatania, oj czeka. Tak to bywa jak sie nie sprzata po psie cala dluga zime... ;)

8 komentarzy:

  1. Wspominałam już kiedyś, ze Bi just cudowna? ;-)
    Tobie oczywiście współczuję sprzątania, strat materialnych i wstydu w sklepie, ale czyta się o niej wspaniale!
    Ja się podzieliłam z psami swoim podwórkiem, tzn one mieszkają z jednego boku domu mając wgląd przez płot do strony przedniej i tylnej domu ale bez możliwości niekontrolowanego wyjścia i zostawiania nam takich niespodzianek w części "naszej". Nie zmienia to faktu, ze ta ich część po stopnieniu śniegu będzie wyglądać niestety również jak pole minowe :-D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietny pomysl z tym podzialem ogrodu! Musze wspomniec o tym mezowi, bo nasza posesja jest zdecydowanie wystarczajaco duza, zeby podzielic ja na pol. Jak juz skonczy stawiac plot od ulicy, moze zrobi sobie kolejny "project". ;)

      Usuń
  2. Też uwielbiam czytać o charakternej Bi :D
    Mi się czyta to wesoło, ale Tobie pewnie już tak nie jest kiedy Ty musisz potem po niej sprzątać.
    Ma panienka charakterek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiekszosc dzieci w tym wieku tak ma. :) Musze przyznac, ze zazwyczaj jest wesolo, ale czasem juz mi cierpliwosci nie starcza i nerwy puszczaja, szczegolnie jak musze powtarzac jej, ze czegos "nie wolno" po 28354 razy dziennie, a ona i tak ma to w nosie. :)

      Usuń
  3. Oj, przydałoby Ci się takie trzecie oko na długim wysięgniku, albo całkiem bezprzewodowe, żeby zawsze śledziło ruchy Bi, gdy Ty jesteś zajęta ;).
    Ja w sklepie, gdy jestem sama z Basią, to zawsze ją wsadzam do wózka z zakupami, albo idziemy z tatą, żeby ją miał na oku, gdy ja wybieram produkty. Mieszkanie mam za to tak małe, że bardzo rzadko Basi się udaje coś zmajstrować, bo wystarczy rzut oka albo kilka kroków i wiem, co robi. Może spróbuj jej dać jakieś zajęcie albo ważne zadanie, kiedy nie możesz jej nadzorować w pełni. Choć znając dzieci i życie, to i tak się nie uniknie takich przygód :)
    U nas nadal minus. Ale to się kiedyś skończy! Na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz dom tez jest niewielki, ale Bi potrafi nabroic w ciagu doslownie minuty-dwoch! Wyciagnela cale opakowanie chusteczek kiedy ja poszlam tylko umyc rece! :)
      Wczesniej tez wsadzalam ja w sklepie w wozek, ale teraz zaczepiam tam fotelik Nika, wiec Bi ma wolnosc. A M. byl z name, ale nie pamietam co akurat robil, ze nie dopilnowal corki. :)

      Usuń
  4. Hihihih:D Bi to charakterna kobieta! :D
    A może Agatko dawaj jej do rwania gazety? Ja uwielbiałam strasznie wycinać a najczęściej wycinałam... ceratę w kuchni. (te papierową). Więc w końcu rodzice nie zdzierżyli- kupili mi całą ceratę, dostałam nożyczki i wycinałam do woli. Jak się już wyżyłam kreatywnie to w końcu mogłam porzucić ten nawyk. :D W końcu każda zabawa kiedyś znudzi się dziecku:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noelko, ale ja potem i tak bede musiala te porwane gazety sprzatac! :) Po prostu musze popsioczyc od czasu do czasu i cierpliwie czekac az Bi przejdzie ten etap I zacznie przejawiac destrukcyjna dzialalnosc gdzie indziej, najlepiej u opiekunki! :)

      Usuń