Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 29 listopada 2012

Takie tam pisanie

A tak sobie pisze. Bo lubie gledzic, a nie mam komu. Bo maz w pracy, Bi spi, zapiekanka wstawiona i mam czas zanim padne ze zmeczenia. Bo juz za "chwile" moge przez jakis czas miec go bardzo malo na pisanie...

Nie moge zabrac sie za korekte pracy. Wiem, czas leci, moge w kazdej chwili urodzic i bedzie jeszcze trudniej... Ale zalamala mnie ilosc poprawek i zwyczajnie podciela skrzydla. :( Po dokladnym przejrzeniu komentarzy promotora, zastanawiam sie po chusteczke ja mu dawalam cokolwiek wczesniej do poprawy. W tej chwili musze i tak wszystko niemal pisac od nowa. Nie mowiac juz o poprawie praktycznie KAZDEGO wykresu... Dlaczego? Bo mam nazwe odcinka rzeki na wykresach i w tytulach tychze. I sie powtarzaja. Ale on nie chce, zebym zmienila tytuly, nie, mam zlikwidowac nazwy na wykresach... No po prostu wziac dziada i udusic! Chodze wiec od poniedzialku wokol tej pracy jak kolo jeza i przymierzam sie i przymierzam i na tym sie konczy... Musze sie porzadnie kopnac w tylek, moze rusze... Wzielam wolne z pracy jutro z mysla, zeby popracowac nad tym jak Bi bedzie u opiekunki. Moze w srodku dnia latwiej bedzie mi zlapac motywacje niz wieczorem, kiedy i tak padam na nos...

A Bi od wczoraj smarcze, a dzis dodatkowo pokasluje. Mam nadzieje, ze to tylko gluty splywaja jej takze gardlem. Oczywiscie grucha jest wrogiem numer jeden, podobnie jak zwyczajna chusteczka do nosa... M. nadal kaszle, chociaz antybiotyk na zapalenie oskrzeli skonczyl 2 dni temu... A ja czekam i jak tylko nos mi sie lekko przytka, to wpadam w panike... Wirusy nie odpuszczaja i czekam z utesknieniem na mrozy. Moze wybija czesc tego dziadostwa...

W sobote mamy z M. 5 rocznice slubu cywilnego. :) Nie do wiary, ze to juz 5 lat... Na swietowanie nie ma jednak szans. Nie mam sily, poza tym nie ma chetnych na zajecie sie Bi, a wypad gdziekolwiek z nia to bardziej mordega niz przyjemnosc. A zreszta, rocznice powinno sie swietowac we dwoje... Ale znajac pamiec i odwrotny romantyzm M., nie doczekam sie nawet kwiatka... Za to umowilam sie do fryzjera, wiec moze choc tam mnie wypieszcza... :)

Oglaszam, ze jestesmy gotowi na malego (synu, slyszysz?)! Wczoraj kupilismy wreszcie ostatnie brakujace drobiazgi, czyli smoczek (nie jestem ich wielka zwolenniczka, ale na niektore dzieci nie ma innej rady) i bujak. Niech go tylko M. zlozy i zobaczy czy dziala, zeby potem nie bylo niespodzianek.
Przy okazji kupilismy Bi prezenty na Mikolajki. U mnie w rodzinie dzieciaki dostawaly 6 grudnia tylko slodycze, ewentualnie jakis drobiazg, a glowny prezent byl pod choinke. Za to u M. prezent byl na Mikolajki, a na Gwiazdke juz nic. Myslalam, ze to tylko w jego rodzinie, ale ostatnio przeczytalam cos podobnego u Klarki. Wiec moze taka jest tradycja na poludniu Polski? Jak to bylo u Was w domach? My zdecydowalismy pojsc na kompromis i wyglada na to, ze nasze dzieciaki (szczesciarze!) beda dostawac prezenty i 6 i 24 grudnia. W kazdym razie na Mikolajki Bi dostanie drewnianego zolwia, ktorego skorupa ma otwory z roznych ksztaltow geometrycznych i do tego odpowiednie klocki oraz (o zgrozo!) kredki swiecowe. Az sie boje, ale po pierwsze pediatra truje nam o kredkach juz od jakiegos czasu, a po drugie sama jako dziecko uwielbialam rysowac i kolorowac i nie chce pozbawiac swojego dziecka tej radosci. Bedziemy musieli po prostu miec Bi stale na oku kiedy bedzie bazgrolic. I mysle, ze wystarczy, ze kilka razy kredeczki jej sie zabierze, a szybko nauczy sie nie brac ich do buzi i rysowac tylko po kartce. A na Gwiazdke chce zamowic jej wozeczek dla lalek. :)

A w niedziele Bi konczy 19 miesiecy. Kolejny miesiac minal jakby go nie bylo... Nie wiem czy uda mi sie napisac podsumowanie, bo przeciez chodze w dwupaku z tykajaca bomba zegarowa. :) Moze wiec wcisne co nieco tutaj...
Wczoraj dane mi bylo uslyszec najpiekniejsze slowa na swiecie. Bi przeleciala przez dom jak huragan wolajac "mama, MAMA!!!", po czym wpadla do lazienki, zlapala mnie za palec i zaciagnela do pokoju, zeby pokazac, ze polozyla misia na poduszke. Po czym przekomicznie przylozyla palec do ust pokazujac, ze ma byc cicho bo misio spi. :) Wydaje przy tym dzwiek, cos na ksztalt "chaaa...". I wbrew pozorom ma to sens, bo w jednej z jej angielskich ksiazeczek, jest starsza dama mowiaca "hush (czyt. hasz)!", a Bi ta ksiazeczke wprost uwielbia. Ale wracajac do "mama". Absolutnie nie przyjmuje do wiadomosci, ze mogl to byc zwykly przypadek! ;) Co prawda od tamtego momentu sie nie powtorzylo...
Poza tym ulubiona zabawa ostatnio to ubieranie/ rozbieranie. I o ile Bi jest calkowicie usatysfakcjonowana kiedy przelozy bluzke przez glowe (rekawy moga sobie latac luzno, kto by sie tam nimi przejmowal), to namietnie probuje nakladac spodnie i buty (ze zdejmowaniem juz sobie radzi).  Niestety to jest juz wyzsza szkola jazdy i Bi po kilku minutach wscieka sie i zaczyna kopac garderobe i wrzeszczec. Potem przychodzi po pomoc, ale ubrana natychmiast wszystko zdejmuje i zaczyna zabawe od poczatku... I tak w kolko...
Z mowa nadal jest na bakier. Doszlo nam slowko "opa" (brzmiace w ustach Bi "abu"), ktorym cierpliwie szantazowalam moje dziecie, proszac aby je powtorzyla za kazdym razem kiedy chciala wejsc na kanape. No i dopielam swego, ale Bi nie kuma narazie, ze to slowko ma sygnalizowac chec bycia podsadzonym. Uzywa go zarowno jak chce sie gdzies wdrapac, jak i zejsc na dol. :)
A zeboli mamy juz 12, doszly nam gorne czworki. I, o ile sie nie myle, gorne piatki tez sie pchaja.

A na zakonczenie. Mam dosc bycia w ciazy!!! Kurcze jak te ostatnie dni sie dluza!!! Jestem opuchnieta, wiecznie na bezdechu i wykonczona! Ja juz nie chodze, ja kolysze sie jak kaczuszka!!! I do szewskiej pasji doprowadzaja mnie ludzie (glownie moj szef, ale tez i maz, a on powinien wiedziec lepiej) twierdzacy, ze swietnie wygladam, ze wcale nie widac iz jestem pare dni od terminu i ze doskonale znosze swoj stan bo wcale sie nie skarze! A co, mam siedziec za biurkiem i szlochac??? A zreszta, marudze wystarczajaco na tym blogu...

4 komentarze:

  1. Masz rację. Najlepszym miejscem do marudzenia jest blog. My "wysłuchamy", pocieszymy, wytrzemy nosek itp., poużalamy się trochę nad kimś, troszkę nad sobą- na wspomnienie o swojej jakiejś aktualnej "niedoli" :-) . Nie znam kobiety będącej w 9 m-cu ciąży, która by nie marudziła, ze ma już dość tego, że czuje się jak beczka.
    Jeśli chodzi o podduszenie promotora to pamiętaj o mnie :-).
    Jeśli chodzi o wszelakie rocznice i większość mężczyzn to jest taka zasada: nie chcesz się zdenerwować w swoje urodziny/ imieniny/ rocznice itp - to daj mu szanse się wykazać i odpowiednio wcześniej przypomnij mu o tym! :-)
    Moje dzieci dostają "porządne":-) prezenty na mikołajki, gwiazdkę, imieniny, urodziny, dzień dziecka- tak sobie jakoś wymyśliłam jak miałam jedno dziecko. Teraz mamy ich wspólnie troje- więc w grudniu muszę zrobić 6 prezentów dla dzieci własnych, plus upominki dla dzieci "cudzych", prezenty na imieniny mojej mamy i teściowej :-). W styczniu idę na żebry!
    Agatko kochana, chcesz czy nie chcesz i tak w najblizszej przyszłości urodzisz, nie będziesz miała jak pisać bloga a ja będę się zamartwiać, więc napisz mi swojego maila to chociaż Cię uproszę o jedno zdanie od czasu do czasu na Wasz temat. joanna761[@]opoczta.pl - wstawiłam @ w nawiasy[@] bo podobno lepiej nie podawać swojego adresu w sieci w czystej postaci- coś ze spamen czy jeszcze jakaś inna cholera :-). Ty te nawiasy oczywiście pomiń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas prezenty sa w tej chwili na Mikolajki, Gwiazdke, Wielkanoc, Dzien Dziecka i Urodziny (znaczy dla dzieci, bo sobie sami zamawiamy i raz to robimy, a innym razem nie ;) ). O imieninach, nawet swoich nawzajem, ledwie pamietamy. A raczej ja ledwie pamietam, bo M. nie pamieta w ogole. :) Tutaj imienin sie nie obchodzi, a imienia Bi nie ma chyba nawet w polskim kalendarzu, wiec raczej nasze dzieciaki nie beda ich obchodzic. Troche szkoda, bo to kolejna fajna tradycja, taka "swojska". :)
      Ha, ja mojemu malzonkowi przypominam o rocznicy od tygodnia. A on na to, ze teraz kiedy jestesmy po koscielnym, to tylko ten sie dla niego liczy, cywilny mu zwisa. Znaczy jestesmy znow nowozencami, a o poprzednich 5 latach mam zapomniec. ;)
      O Boze, to u Ciebie rzeczywiscie grudzien jest miesiacem bankructwa. Pociesze Cie, ze u nas jest tylko troche lepiej. Mamy nagromadzenie uroczystosci od konca pazdziernika: urodziny mojej siostrzenicy, mojego taty, potem M., moje i mojej siostry. Nastepnie imieniny szwagra, M., potem mojego taty, nastepnie siostry. W drugi dzien Swiat urodziny ma tesc, a zaraz na poczatku stycznia tesciowa i szwagier. Teraz jeszcze dojda urodziny malego na pocztku grudnia. :)
      Dzieki za maila. Nawet nie wiedzialam o tym spamie, ciekawe... Moj mail to agacia336[@]gmail.com (wstawiam ta sama sztuczke z nawiasami, a co!). Zobaczymy tylko jak urodze, na co bede miala wiecej czasu, na bloga czy maile. :) I z jednym i z drugim moze byc krucho. ;)

      Usuń
  2. Już niedługo. Jak ja napisałam na blogu że mam dość ciaży to na drugi dzień urodziłam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w moich skromnych progach! ;)
      Zobaczymy, moze to zadziala? Jak narazie zadnych znakow, ale do konca dnia jeszcze troche zostalo... :)

      Usuń