Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 19 września 2012

Zanim zaczne

Nim zaglebie sie w wakacyjne wspominki, musze napisac co wyprawialo dzisiaj moje dziecko.

Ze Bi ma charakterek to wiedzialam od poczatku, w koncu juz pierwszy miesiac zycia zaczela od regularnego darcia i odmawiania snu. A pozniej wcale nie bylo lepiej, nie na darmo przezwalismy ja "Rozdarciuch". Ale, ze wyrosnie z niej taka zlosnica, to w zyciu bym nie pomyslala. Owszem i ja i M. jestesmy nerwusami, ale jako dziecko (tu moge mowic tylko za siebie) bylam bardzo cicha, spokojna dziewczynka. Wiec jakim cudem trafilo mi sie takie temperamentne dziecko?! Bi ma kupe klockow, a do nich specjalny stolik z podkladka do ich ukladania. I dzis po poludniu majstrowala cos tam przy klockach. Nie przypatrywalam sie co ona kombinuje, ale nagle jak nie wrzasnie z wsciekloscia, jak nie zacznie rzucac klockami o ziemie! Zeby dokonczyc dziela zniszczenia, przewrocila jeszcze stolik na bok! I musiala byc naprawde wsciekla, zeby tego dokonac, bo ustrojstwo jest dosc ciezkie dla takiego malucha i nozki ma tak ustawione, zeby stac na podlozu mocno i stabilnie. A ta mala cholera zdolala go jednak przewrocic! Taki popis zlosci dala poraz pierwszy, az spojrzelismy po sobie z M. i doslownie zabraklo nam slow, zeby to skomentowac. :) A ja sie zastanawiam skad w takim malym dziecku az tyle negatywnych emocji? No i nikt przy niej nie rzuca w zlosci przedmiotami, a juz napewno nie przewraca stolow! Naprawde zadziwiajace z iloma instynktownymi zachowaniami rodzi sie dziecko...

Poza tym wpadla dzis do wanny... Tak, wpadla i cale szczescie, ze wanny sa tu dosc niskie, nasza ma brzegi na wysokosci moze pol metra od ziemi. A jak to sie stalo? Ano, panna Bi wlazla dzis do lazienki i marudzeniem wymusila, zebym podala jej kaczuszke i delfinka, kapielowe zabawki. Podalam, a ona natychmiast wrzucila je do wanny i zaczela domagac sie ich wyjecia. Jak je wyjelam, natychmiast wrzucala je z powrotem i zaczynala jeki od nowa. I tak w kolko. Po kilku razach powiedzialam jej wyraznie, ze koniec zabawy, jak wrzuci zabawki do wanny jeszcze raz, to ja juz jej ich nie podam. Oczywiscie wrzucila, wiec wyszlam z lazienki. Myslalam, ze poleci za mna z rykiem, ale nie. A sekunde pozniej uslyszalam rumor i juz wiedzialam co sie stalo. Musiala sprobowac sama dosiegnac kaczuszke, przechylila sie za mocno i wpadla! Cale szczescie, ze wanna niska, a dodatkowo mamy mate antyposlizgowa z czegos takiego miekkiego i gabczastego, wiec zamortyzowalo upadek. A Bi usiadla w wannie z wyrazem szoku na buzi i z wrazenia zapomniala chyba sie rozbeczec. Ale mnie i tak ciarki przeszly. Gdyby wanna byla wyzsza i nie bylo tej maty, mogla sobie skrecic kark! Od dzis drzwi do lazienki beda skrupulatnie zamykane. Chociaz nie wiem co to da skoro Bi radzi sobie bez problemu z klamkami? Zamek zalozyc, czy co?

No i na koniec, moje dziecko zaczelo jakis przedwczesny bunt dwulatka. Zawsze duzo plakala, ale teraz to juz wyje i wrzeszczy bez przerwy. Caly czas nas testuje, ciagle probuje wymuszac wszystko rykiem, a my niestety czasem ulegamy, zeby ja juz wreszcie uciszyc i dac uszom odpoczac. Niepedagogicznie, wiem, ale Bi wykazuje determinacje w dazeniu do swoich malych celow, ktora mnie i szczegolnie meza, przerasta niestety... :) Co ciekawe, mala zmija nauczyla sie nasladowac swoje ryki wscieklosci i serwuje je nam czesto dla zabawy. Patrze zaskoczona, o co to moje dziecie znow sie zlosci, a ona marszczy czolko, drze sie, by w tej samej sekundzie popatrzec na mnie filuternie i zasmiac sie w glos! Chyba sa to jakies zaczatki poczucia humoru i zartow popelnianych na matce, ale narazie malo mnie one smiesza. Jak Bi jest odwrocona tylem to nie mam pojecia czy naprawde sie zlosci czy zartuje, ale wrzask jest wrzaskiem, pekaja mi juz uszy...

10 komentarzy:

  1. Jak zwykle czytając o Bi mam wrazenie ze czytam wspomnienia o moim syneczku :-))) . I tu śpieszę Cię pocieszyć, ze dzieci z roku na rok są mądrzejsze i więcej do nich dociera. Nie mówię, że mój już grzeczny jak aniołek ale więcej mozna od niego wymagac. Chociaż... wczoraj jak zabierałam go z przedszkola to niechcący dowiedziałam się że nie umiem wychowywać dzieci. Ale od początku. Przy wyjściu z przedszkola jest plac zabaw i tam większość dzieci jeszcze troszkę się bawi pod opieką rodziców. Mój leci tam jak oszalały nie patrząc na schody i na to czy mi się to podoba czy nie. Potem na siłę trzeba mojego syncia z tych różnych domków wyciągać- nierzadko przy jego głośnym i wyraźnym sprzeciwie. I właśnie wczoraj, wracamy już do samochodu a obok domków idzie za rękę zmamą 3-4 letni chłopiec i mówi do niej: Mamusi mogę na chwilkę się w tym domku pobawić?!?! Ja zbaraniałam! Dotarło do mnie ze moje dziecko o nic mnie nigdy nie prosi tylko sam sobie bierze! Jestem koszmarnie uległą matką i muszę się chyba za siebie wziąć :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie martw sie. Mialam okazje poobserwowac w Polsce moja prawie 3-letnia siostrzenice. Ta, owszem prosi, chociaz brzmi to mniej wiecej tak: "maaamo, maaamo, ale prooosze, mamo, ale tylko troooszke, prosze maaamo, prosze, prooooszeeee, aaaaaa!!!". Potrafi tak biadolic przez dobrych kilka minut, nic dziwnego, ze siostra jej ulega, ja tez chcialabym, zeby cholerna katarynka sie przymknela. :) A jak czasami uslyszy "nie", to i tak idzie i robi na co ma ochote! I nie pomagaja kary, upominanie, krzyki, taki charakterek! :)

      Usuń
  2. faktycznie niezły z Niej ancymonek:)
    Moi chłopcy w ataku gniewu co najwyżej zabawką rzucili, albo jak Franek sam padał twarzą w podłogę i nie pozwalał podejść do siebie, a to wydawało mi się już straszne:p
    Bi rządzi!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj rzadzi... Niech no wreszcie nauczy sie mowic, pewnie pyskowki beda na porzadku dziennym. :)

      Usuń
  3. Będzie z niej uparta jednostka, konsekwentna nad wyraz w dążeniu do celu, oraz świadoma posiadanych środków wyrazu jakimi dysponuje. Więc chyba mus się uzbroić w cierpliwość i zatyczki do uszu, przetrwać ten okres, bo to zaczątek na przyszłą zaletę;-)
    Oraz czekam niecierpliwie na wspominki!
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boze, Akularku, ale to jeszcze dobrych pare lat tej cierpliwosci i zatyczek! Ja nie dam rady!!! ;)

      Usuń
  4. Wiem, że tak łatwo pisać ale wytrzymać trzeba.Dzieci doskonale potrafią osiągnąć swój cel a my dla spokoju duszy i ciała ustępujemy.Pewnie z tego Bi wyrośnie ale póki co to nie macie lekko. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekko nie ma niestety. A co do wyrosniecia to obawiam sie, ze w miare jak bedzie rosla bedzie nadal nami manipulowac, tylko na bardziej wyrafinowane sposoby. :) Mamy przechlapane, dziecko w domu rzadzi...

      Usuń
  5. Baśka też ma ataki złości, wtedy czymś rzuca lub próbuje coś strącić. Nie umie sobie inaczej poradzić z emocjami. Sądzę, że to minie, taki etap w rozwoju. Najczęściej po jednej takiej próbie jej przechodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ma je srednio raz na godzine? ;) Bo Bi niestety tak. Ekstremalna zlosc, jak tylko cos jej nie wychodzi, albo rodzice nie spelniaja jej zachcianki... Ciezko to wytrzymac.

      Usuń