Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Ludzie blogi pisza...

Nie powiedzialam i nie zamierzam w najblizszym czasie mowic M., ze pisze bloga. To ma byc pamietnik dla mnie i kiedys moze dla moich dzieci, no i podejrzewam, ze czasem ponarzekam tu sobie na samego M. :)

Weekendy sa dla mnie czasem na ogarnienie siebie, chalupki, ogrodu i rodziny, wiec na blogowanie nie mam w zasadzie czasu. Ale wczoraj, kiedy Bi spala, weszlam sobie na kilka znajomych blogow i przylapal mnie na tym mezul. Popatrzyl, poczytal nad moim ramieniem, podumal i stwierdzil, ze to glupota (!) i po co ludzie to w ogole pisza? Tlumacze, ze to tak jak z pisaniem pamietnika, tylko lepiej, bo oprocz rejestrowania wspomnien mozna jeszcze spytac innych blogujacych o porade czy wsparcie. A ze internet to wielki ocean, wiec zawsze jest szansa, ze ktos ma ten sam problem i wie jak go rozwiazac. Mozna tez z czasem nawiazac bliskie przyjaznie, nawet w "realu", nigdy nic nie wiadomo. Trzeba Wam jednak wiedziec, ze M. jest przeciwnikiem jakiegokolwiek "wywnetrzniania" sie przed ludzmi, a swoje zycie lubi trzymac w naprawde scislej prywatnosci. On nawet nie ma konta na NK czy FB. Tak wiec skwitowal moje slowa "co za bzdety, kobiety to maja..." i wyszedl.

Hmm... Ciekawe co by zrobil gdyby dowiedzial sie, ze jego wlasna zona pisze bloga? ;)

14 komentarzy:

  1. pewnie by się zdziwił :-)
    ale może by to olał.. tak jak mój S. - tez nie ma konta na FB i NK, wie, że ja pisze bloga i nawet czasami mu o niektórych bloggerkach opowiadam, ale sam to chyba nigdy tu nie zajrzał...
    a blog jest fajny bo właśnie na faceta można sobie czasami ponarzekać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie dlatego najbardziej nie chce mu o tym blogu mowic, zebym mogla spokojnie czasem na niego ponarzekac. :) Ale M. jest ciekawski i choc normalnie nienawidzi czytac, to jestem pewna, ze mojego bloga przeczytalby. Wiem tez niestety, ze zrzedzilby mi potem i krytykowal, ze opisuje perypetie rodzinne na internecie i nie wiadomo "co za jedni" to przeczytaja. I tego gledzenia tez nie mam ochoty sluchac. :)

      Usuń
  2. No popatrz, ja również jak Twój mąż, nie mam konta na żadnych fejsdzbukach, naszych klasach, fotkach i takich tam innych. I dobrze się z tym czuję, ale bloga lubię pisać, lubię czytać blogi, lubię rozmawiać na nich z ludźmi i nie zamieniałabym bloga na żadne konto na żadnym portalu społecznościowym ;-)
    A mąż gdyby się dowiedział, zapewne zacząłby czytać blogi. A Twojego na pewno. Pytanie brzmi, czy wtedy pisanie sprawiałoby Tobie taką samą radochę. Nie wykluczam, że oczywiście sprawiałoby, ale ja uważam, że blog to jest taki wyłącznie mój kawałek internetowej podłogi i nie chcę żadnej rodzinnej inwigilacji na nim;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, ze mojego bloga predziutko by przeczytal. :) I nasluchalabym sie krytyki... A ja pewnie przestalabym pisac, bo gdybym wiedziala, ze M. czyta moje wypociny to nie byloby to samo. Juz zawsze gdzies gleboko kolatalaby sie mysl, co M. pomysli jak napisze to czy tamto... Ech, to juz nie byloby TO. :)

      Usuń
  3. A nie mów mu. :) W końcu każdy ma prawo do małych tajemnic. :)
    Mój mąż wie, że pisze bloga, a czy go czyta? Nie mam pojęcia. W każdym razie to przecież nic złego.
    Prawdę piszesz,nagich fotek nie pokazujesz więc o co chodzi. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem. :) A dla mojego meza opisywanie zycia rodzinnego (nawet anonimowo) na internecie, to zupelnie tak jakbym jednak wrzucila te nagie fotki. :)

      Usuń
  4. No to by się zdziwił. Mój mąż też nie wie o moim blogu, tylko wie o kulinarnym. Tak jak Twój, jest wrogiem uzewnętrzniania się i do tego wrzucania jakichkolwiek informacji o sobie w sieć. Nie ma konjta na n-k i fb, ja dotychczas też nie miałam. Założyłam tylko na fb, ale jako Tygryskowa Kuchnia, by zdobyć jej popularność. Jednak żadnych danych osobowych nie udostępniam. Internet mam wielką moc, która momentami mnie przeraża, więc zawsze trzeba być ostrożnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wlasnie tez boje sie troche tej "mocy" internetu. Dlatego wiem, ze bede raczej unikac zamieszczania zdjec, a jak juz to zamieszcze takie, po ktorych moja rodzina raczej nie bedzie mogla byc rozpoznana.
      A ja mam konta i na NK i na FB. :) Zalozylam je jakis czas temu na prosbe krewnych i przyjaciol i tak juz zostalo. :)

      Usuń
  5. Mój M. też delikatnie się zdziwił jak mu wspomniałam, ze ja w blogowym świecie zyję (oczywiście nie pokazałam gdzie). Delikatnie- bo kulturalny jest -to raz, a dwa- po co mu ze mna zadzierać :-)). Dopóki nie każę mu też w tym świecie uczestniczyć to on nie komentuje... . Jak bym miała swój blog to bym mu nie pokazała. Bo to tak, jakbym go zapraszała na wszytkie babskie pogaduszki z przyjaciółkami. A to już przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, to swietne porownanie! :)
      Moj maz tez machnal reka na to, ze czytam blogi. Ale mojego napewno chcialby czytac, a potem komentowalby wszystko o czym pisze. A to juz byloby raczej krepujace. :)

      Usuń
  6. Powiedziałby ci zapewne że też masz... ;-)
    Księciunio z kolei w ogóle nie interesuje się tym, co robię na komputerze i na jakie strony zaglądam. Mogłabym sobie przeglądać od rana do wieczora fotki gołych facetów i zero zainteresowania ;-) A tak nawiasem to ja też nie mam konta na nk, czy fb ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M. niestety zywo interesuje sie tym, co robie na kompie, szczegolnie, ze jak tylko mam wolna chwile to go okupuje (blogowanie zajmuje jednak duuuzo czasu). :) A on zaraz mi wisi nad glowa i pyta co robie. :)

      Usuń
  7. Jakbym czytała o swoim m...jego życie nalezy wyłącznie do niego i nie rozumie blogowania forumowania fajsbukowania.Też się ukrywam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, no tak, faceci... Oni są jednak inni :) A już teraz wie, że piszesz bloga? Mój wie od początku, a jak mnie wku... to i tak mu się na blogu obrywa i w d... to w sumie mam :)

    OdpowiedzUsuń