Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

wtorek, 31 lipca 2012

Potyczki z mamusia # 1

Czesc pierwsza, bo podejrzewam, ze bedzie tego wiecej, jak to juz bywa z moja mama. :)

Otrzymalam mianowicie telefon od tesciow (!), tzn. M. z nimi rozmawial na skype i poprosili mnie do kompa. Zazwyczaj tylko machne im reka przed ekranem i powiem "dzien dobry" i starcza. Rozmawiam z nimi dluzej tylko jak trzeba zlozyc zyczenia swiateczne, imieninowe, czy jakiekolwiek inne. Wiec naturalnie poczulam lekka panike. No i slusznie...

Okazalo sie, ze moja droga mamusia zadzwonila do tesciow. Nie do mnie, nie do taty, tylko do moich tesciow, ktorych jeszcze na oczy nie widziala! Ma ona mianowicie problem z dostaniem sie do Krakowa i z powrotem. Zarezerwowala sobie bilet w tych samych liniach co my (OLT Express) i teraz zostala bez lotu. Szuka nowego polaczenia ale jak to z moja mama bywa, sa problemy natury logistycznej. Albowiem, mamusia wymyslila sobie, zeby wracac do Gdanska juz nastepnego dnia po slubie! A lot ma o 8 rano w niedziele! I chce zeby ktos ja odwiozl na lotnisko. Kazdego innego dnia nie byloby sprawy, tata lub brat M., czy nawet sam M. zawiezliby ja bez problemu, ale akurat nie w ta konkretna niedziele! Nie bedziemy miec wesela z prawdziwego zdarzenia, tylko uroczysty obiad, ale to bedzie naprawde obiad z pompa i ma sie skonczyc okolo 12-1 w nocy z soboty na niedziele. Jak znam zycie alkohol bedzie sie lal strumieniami, a zeby dojechac z Zakopanego na lotnisko w Krakowie i zlapac lot o 8 rano trzeba by wstac o 4. No i jak ona to sobie wyobraza?! Ze ktos specjalnie dla niej zerwie sie na kacu (albo i nadal "na promilu") po 4 godzinach snu, zeby ja wiezc na lotnisko? Mowy nie ma! Jedynym niepijacym kierowca bede chyba ja, ale po 4 godzinach snu nie pisze sie na jazde autem, zreszta nie znam trasy i nie pamietam jak sie jezdzi autem na biegi. A nawet gdyby mama miala lot po poludniu, to tego dnia sa chrzciny synka brata M., wiec cala rodzina meza bedzie na kolejnej uroczystosci. Czyli znow brak kierowcy, chyba ze ktos z mojej strony, ale chyba wszyscy beda bez samochodow. M. bedzie chrzestnym, wiec tez odpada, poza tym ma tak rzadko okazje, zeby byc na imprezach rodzinnych, ze grzechem byloby go nawet prosic, zeby z tego zrezygnowal.
Gdyby mama chciala wziac taksowke, to musialaby wybulic dobre kilkaset zlotych, polaczen pociagiem lub autobusem z Zakopanego na lotnisko chyba nie ma, zreszta jak znam Jasnie Wielmozna Hrabine to sie nie zhanbi...

Kochana mamusia powiedziala tesciom, ze jesli nie bedzie mial jej kto odwiezc na lotnisko, to ona na slub nie przyjedzie...

A ja bardzo chcialabym spytac mamy skad jej w ogole strzelilo do glowy, zeby wracac juz nastepnego ranka? Jedyne logiczne dla mnie usprawiedliwienie byloby gdyby w poniedzialek miala rade pedagogiczna. Ale nawet tu, znam moja mame i wiem, ze jak jej zalezy na zwolnieniu czy zamianie, to potrafi robic do dyrektorki i kolezanek takie oczka kota ze "Shrek'a", tak prosic i jeczec, ze zalatwia sobie wszystko bez problemu. Wiec nawet gdyby powiedziala mi, ze MUSI byc na radzie, nie uwierzylabym. Zreszta w zadne wytlumaczenie nie uwierze, bo to jest nalogowa klamczucha (tak tak, nawet w stosunku do corek i meza, zreszta szczegolnie meza i starszej corki, czyli mnie). Poza tym jak znam zycie to jest jej zwykle widzimisie, jakich ma w zyciu wiele. Chcialabym z nia porozmawiac, ale jest nieuchwytna (podejrzewam, ze tesciowie delikatnie acz stanowczo wytlumaczyli jej, ze tego dnia nie bedzie jej mial kto odwiezc i jest wsciekla) i stwierdzam, ze mam to w nosie, nie chce, to niech nie przyjezdza.
Znow naszla mnie refleksja, ze dlaczego z nikim nigdy nie ma problemow, tylko zawsze z moja mama? Z tym slubem to juz kolejny raz jak kombinuje. Najpierw planowalismy slub na miejscu, to oswiadczyla, ze nie przyleci bo za daleko, bo za drogo, bo boi sie urzedu imigracyjnego (ma wize, wiec nie ma problemu, kolejny pretekst), bo byla juz na cywilnym, itd. Potem zaczelismy planowac jednak slub w Polsce i kiedy szykowalam liste gosci, oswiadczyla, ze jak zaprosze ciocie A. (kuzynke taty), to ona nie przyjedzie, bo ciocia to dziwaczka, nie odpowiada na jej telefony i ona nie chce sie z nia widziec. Tymczasem ja mam z ciocia ciagly kontakt mailowy i nawet nie wypadaloby mi jej nie zaprosic, zreszta bardzo ja lubie. Za to uparla sie, ze MUSZE zaprosic jedna z jej kolezanek z mezem... Teraz znow wymyslila sobie najbardziej niedogodne polaczenie z mozliwych. I jeszcze szantazuje, ze nie przyjedzie...Ona po prostu musi robic wszystko tak, zeby innym maksymalnie uprzykrzyc zycie...

Coz, czas chyba wzruszyc ramionami i zyc dalej...

17 komentarzy:

  1. Agatko, przecież problem z tym dojazdem to Twojej mamy, nie Twój, nie daj sobie zepsuć uroczystości. Do Balic z Dworca Głównego w Krakowie kursują pociągi co kilka minut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech wiem, ale mama jest mistrzynia w wzbudzaniu poczucia winy i widze, ze to nadal dziala pomimo uplywu czasu i odleglosci... Poza tym mimo wszystko chcialabym zeby byla na moim slubie. Jest jaka jest, ale to w koncu matka...

      Usuń
  2. Kochana, nie daj sobie zepsuć Tego Dnia takimi błahostkami. Nie warto. Chce wracać, niech wraca i na własna rękę organizuje sobie transport :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasciwie to wlasnie to zamierzam jej powiedziec. Tyle, ze znajac moja mame to odwroci kota ogonem i wyjdzie na to, ze to ja jestem wyrodna corka i nie chce jej na swoim slubie... :(

      Usuń
    2. szczera rozmowa nic nie da?
      może warto spróbować i spokojnie jeszcze raz wszystko wyjaśnić?

      Usuń
    3. Hihi, za malo jeszcze tu pisalam o mojej mamie. Ona zawsze uwaza, ze jest swieta, a caly swiat uwzial sie przeciwko niej. :)

      Usuń
  3. Wiem, że to twoja mama i mimo wszystko chcesz żeby była na twoim ślubie, ale ludzie złoci, czy ona myśli, że jest królową angielską?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, Bajko, utrafilas w samo sedno problemu! Moja mama zawsze miala o sobie niesamowite mniemanie i zawsze wszystko musialo dziac sie tak, jak ona to sobie umyslila! Wypisz-wymaluj krolowa! Tyle, ze Krolowa Kier (pamietasz "Alicje z Krainy Czarow"?) ;))

      Usuń
  4. Mamusię masz kreatywną wręcz fantastycznie;-) Ale przychylam się do tego co napisała Klarka, problem z dojazdem jest nie Twoim problemem.
    Oraz chyba trzeba nie mieć za grosz wyczucia, żeby zwracać się z taką prośbą do rodziców Twojego męża. Jestem w szoku, szczerze mówiąc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mamusia bije wszelkie rekordy. Od zawsze. :)
      Wiesz, Akularku, ze ja tez jestem w szoku? Bo ona naprawde ich nie zna, rozmawiala z nimi chyba raz czy dwa razy przez telefon dwa lata temu, kiedy bylam ostatnio w Polsce. I to tylko przypadkiem, bo nie mogla mnie zlapac na komorke. I na tym ich kontakty sie skonczyly. A tu nagle dzwoni do nich i zawraca im gitare swoimi pomyslami?! Szok!

      Usuń
  5. Zgadzam się z dziewczynami. To nie Twój problem.Rób swoje i tyle. Serdeczności Agatko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale tak jak pisalam Klarce, mimo wszystko byloby milo gdyby matka panny mlodej zaszczycila slub corki swoja obecnoscia... Moja rodzina jest przyzwyczajona do jej wybrykow i nikt sie raczej bardzo nie zdziwi jak sie rzeczywiscie nie zjawi. Ale troche mi wstyd przed rodzina M. Bo to wyglada troche jakby byla przeciwna naszemu zwiazkowi...

      Usuń
  6. No to mamusia dała Ci popalić. Sam fakt dzwonienia z tym do kogoś, kogo na oczy się nie widziało, jest ... bezczelne? Ewidentnie chciała wzbudzić litość i kogoś naciągnąć na transport. Ale nie w taki dzień. Jak jej tak bardzo zależy, to niech sama załatwia dojazd. Co innego pół godziny, ale z Zakopanego do Krakowa jest co jechać. Najgorsze jest to, że własna matka chce wzbudzić w Tobie poczucie winy. Ale wogóle winna się nie czuj, bo to ona przesadziła niestety. Głowa do góry, na pewno na ślubie będzie i najwyżej zostanie dłużej. Jeśli nie, trudno, jej wybór. Twojej mamie powinno tak samo zależeć, by być na tym ślubie, jak Tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Tygrysku, narazie tez mysle logicznie i wiem, ze to nie moja wina. Szczegolnie, ze o planach mamuski nie mialam najmniejszego pojecia! za to wiem, ze po rozmowie z nia bede sie czula winna. Ta kobieta zawsze potrafi wzbudzic we mnie i siostrze poczucie winy. Czesto rozmawiamy o tym z moja siorka, ze chociaz rozsadek, mezowie i caly swiat mowi, ze nie ma o co czuc sie winnym, nasza toksyczna matka zawsze doprowadzi nas do takiego stanu, ze nie tylko poczujemy wine ale jeszcze ja przeprosimy, chocbysmy 10 minut wczesniej przysiegaly, ze nie mamy za co. To sie nazywa terror psychiczny i pranie mozgu. :)

      Usuń
    2. To się zgadza. I wynika to z Waszej miłości i szacunku do mamy. Zawsze była kimś ważnym dla Was, mamę należy szanować słuchać, więc jeżeli tak było przez całe życie, to trudno nagle sobie uświadomić, że w pewnym momencie matka może nie mieć racji. To się ze sobą gryzie i dlatego macie wyrzuty sumienia i przyznajecie jej rację. Myślę jednak, że każdy dorosły człowiek przeżywa to samo ze swoimi rodzicami. W sensie takim, że jeśli jest jakiś problem, to podświadomie przecież rodzice mają rację, nie my.

      Usuń
  7. jeszcze odrobinkę się dopiszę bo mi to nie daje spokoju, bo jak to - zamiast Ci pomóc we wszystkim, sprawić, byś nie musiała się o nic troszczyć, zaproponować i zaoferować Wam załatwienie tego czy tamtego to tak się robi?! nieładnie! Kto tu jest córką a mamą. Ech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, bo Ty jestes taka prawdziwa mama, ktora nieba dziecku by przychylila. Ze strony mojej mamuski cale zycie slyszalam tylko JA, JA i JA. Po prostu pepek swiata. :) W zalatwieniu wszystkiego, kosciola, restauracji i noclegu dla gosci, pomogli nam tesciowie, my skupilismy sie na dokumentach, ktorych w zwiazku z mieszkaniem za granica bylo sporo. Zadaniem mojej mamy jest tylko sie stawic, ale i to jak widacsprawia jej trudnosc...

      Usuń