Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 16 listopada 2015

Meldunek

Poniewaz niektore z Was sie o mnie martwia (dzieki Asiu i Martusiu :*), postanowilam napisac kilka slow.

Dziekuje Wam wszystkim i kazdej z osobna za komentarze pod poprzednim postem. Wasze wsparcie naprawde bardzo mi pomoglo. Jestem tez w smutnym szoku, jak wiele z Was dzieli moje przykre doswiadczenie. Wiedzialam juz wczesniej, ze poronienia w pierwszym trymestrze zdarzaja sie bardzo czesto, ale chyba do konca nie zdawalam sobie sprawy jak czesto. Nawet w niewielkiej grupce moich "czytaczek" przydarzylo sie to niemal polowie, statystyki sa wiec przygnebiajace...

Jak sie czuje?

Psychicznie - lepiej. Juz nie poplakuje srednio co pol godziny. Owszem, kilka razy dziennie zazwyczaj zdarzy sie cos, co mi przypomni i lzy staja w oczach, ale jest postep. Najbardziej pomaga oczywiscie obecnosc Potworkow, ale fakt, ze zycie plynie dalej i trzeba isc do pracy, ugotowac obiac oraz zrobic pranie, rowniez pozwala zajac umysl i odgonic smutne mysli. Pomalu dochodze tez do etapu, gdzie zaczynam "cieszyc" sie z tego, ze wszystko skonczylo sie tak wczesnie. Gdyby minelo jeszcze kilka tygodni, gdybym zobaczyla bijace serduszko, raczki, fikajace nozki itd., byloby znacznie ciezej. Zaluje, ze zrobilam ten glupi test. Wolalabym zyc w blogiej nieswiadomosci i wmawiac sobie, ze to byl tylko bardzo opozniony okres...

Fizycznie - w porzadku. Okres sie skonczyl i wbrew moim obawom nie byl ani dluzszy, ani duzo bardziej obfity niz normalnie. Zostal mi tylko maly problem natury medycznej, ale mam nadzieje, ze skonczy sie na niepokoju.

Wszystko to jednak sprawia, ze jakos odrzuca mnie od blogowania... Wchodze, czytam, sprawdzam co u Was, ale na pisanie brak checi...


Od piatku duzo mysle tez o Paryzu. Swiat gwaltownie sie kurczy i jest coraz mniej bezpieczny... Chcialabym moc zabrac dzieci i przeniesc sie na bezludna wyspe gdzies na srodku oceanu. Jak najdalej od reszty tej chorej cywilizacji...


Trzymajcie sie. Jestem pewna, ze niedlugo wroce. W koncu w przyszlym tygodniu Indyk, zaraz potem Milolajki, urodziny Nika oraz Boze Narodzenie. Bedzie o czym pisac, a ja napewno zapragne zachowac te wspomnienia...

Do przeczytania!

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mogę? Mogę z Wami?
      :*
      Wróć! Czekamy.

      Nigdy nie mam odwagi umniejszać rozmiaru straty w zależności od tygodnia ciąży- wierzę, że dla każdej kobiety strata ma prawo być wyjątkowo dotkliwa, silna na każdym etapie ciąży... Jednak, w moim odczuciu, gdyby chodziło o moją osobę... zdecydowanie wolałabym doświadczyć tego co Ty, aniżeli stracić ciążę na późniejszym etapie.

      Agatko... Poukłada się, jestem tego pewna :*

      Usuń
    2. Możesz, ale weź te wszystkie smakołyk, co je prezentujesz na blogu :) Ja wezmę książki i będzie git :)

      Usuń
  2. Agatko, przytulam i czekam na Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mi przykro! Jak rozumiem... Czas leczy rany moja kochana Agatko. Może to jakiś znak? Nie wiem..czas coś postanowic? Przygotować się?mnie lekarz powiedział,żeby do ciąży nie podchodzić "jak Bóg da", tak ważne jest przyjmowanie folku, zwłaszcza w "naszym" wieku(nie wytykając go broń Bóg!:)), dużo miał w tym racji.Dzięki takiemu poronieniu mam dziś Księciunia. Nie jestem pewna czy byłby dziś z nami gdyby nie strata tamtej nieplanowanej ciąży... Agatko, wierzę, że wszystko się poukłada i jeszcze kiedyś..w każdym razie życzę. BUZIACZKI

    OdpowiedzUsuń
  4. My juz dawno myslelismy o wyspie. Jedzeniu bez chemii, niewiedzy co na swiecie sie dzieje.
    W trudnych czasach dane jest zyc naszym dzieciom...
    Trzymaj sie cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro , trzymaj się ciepło, teraz czas jest najlepszym lekarstwem na zagojenie się tej rany. Pozdrawiamy serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że już lepiej. Czas leczy rany. Będzie dobrze. Trzymaj się i wracaj do nas, do blogowego swiata,bo razem razniej ☺ A bez ciebie i twoich Potworkow jakoś tu pusto i smutno.. Buzka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekałam na Twój post. Kurcze, jak w jednej chwili może się człowiekowi zmienić perspektywa...
    Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ineska napisała , że czas leczy rany . I leczy , to prawda . Problem tylko w tym , że nie wymazuje z pamięci , a szkoda . I wiesz , zgadzam się z Tobą - lepiej byłoby nie wiedzieć .
    Dobrze że są Potworki . Przy nich zapewne nie masz czasu zatopić się we własnych myślach . Na szczescie ...
    Ściskam mocno ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też bym się chętnie do Was na tę wyspę dopisała, problem tylko w tym, że tak się nie da:(
    Z czasem przestanie boleć, ale może Gina ma rację: pora coś postanowić. Przytulam Cię, nic na siłę, odrzuca Cie od boga- daj sobie czas. Dobrze, że napisałaś bo się martwimy o Ciebie, ale nie przymuszaj się, zaczekaj aż chęć sama wróci...

    OdpowiedzUsuń
  10. Agatka jesteś bardzo dzielna babka wiesz? :*
    Faktycznie, za tydzień macie indyka! Teraz ziornęłam w kalendarz, że tak naprawdę do świąt już naprawdę niedługo!!
    Wracaj do Nas, mam nadzieję, że wkrótce znów polubisz to miejsce <3 Myślę o Tobie codziennie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, ze napisałaś, myślałam często o tobie, czy już wszystko ok. Pisz kochana, ja tak lubię czytać co u was :) Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Agatko- czekam, wroc jak bedziesz miala sily i ochote!!
    Przytulam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Straciłam swoją pierwszą ciążę. Nie zabiło serduszko.
    Nie mogłam się dług pozbierać. Było to 6 lat temu. Ciągle o tym pamiętam.

    Trzymaj się kochana, wierzę że wszystko jeszcze będzie dobrze :* ułoży się tak jak chcecie :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzymaj się Kochana :* Pamiętaj, że my tutaj jesteśmy i zawsze wysłuchamy :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Agata. Piękne chwile przed Waszą Rodziną. Czekam na relacje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dobrze, że się odzywasz. Kochana, wiem, że Ci ciężko, ale jeśli faktycznie będziecie chcieli trzeciego potworka to trzeba się podnieść i próbować dalej :) przytulam Cię moooocno wirtualnie :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana, tak mi przykro! Nadrabiam właśnie zaległości w czytaniu u Ciebie. Ostatni post, pierwszy akapit i aż wstałam z radości, a potem przeczytałam resztę. Nie wiem co czujesz, chociaż jestem wstanie to sobie wyobrazić. Ja w 11 tyg, a dalej się cykam czy nie za wcześnie się cieszę. W mojej rodzinie poronienia się często zdarzały, mama 5 razy, ciocia 5, kuzynka raz i to całkiem niedawno. Co najgorsze to, to, że gdybyś z testem poczekała to byś nawet o niczym nie wiedziała... A ja Ci piszę, poczekaj i świadomie stwórz tego trzeciego "Potworka" ;-) Skoro zawsze o tym myśleliście... Trzymaj się kochana

    OdpowiedzUsuń
  18. Sciskam mocno! Trzymaj sie dzielnie w tym trudnym czasie. Mam nadzieje,ze szybko do nas wrocisz.

    OdpowiedzUsuń