No i prosze; minal kolejny rok i moje mlodsze dziecko ma juz lat:
12
Z kazdym rokiem czas zapierdziela coraz szybciej, przynajmniej takie mam wrazenie. Wydaje sie jakbysmy dopiero wczoraj swietowali jedenastke, a tu juz jedynka przeskoczyla na dwojke... Choc jak patrze na zdjecia sprzed roku, to widac wyraznie ze Nik sie zmienil. Przestaje wygladac jak maly chlopiec i pomalu przechodzi w nastolatka pelna geba.
Czytajac podsumowanie z zeszlego roku, wlasciwie nie widze wiekszych roznic. Fizycznie chlopak rosnie jak szalony. Siega mi juz gdzies do czola, a stope ma praktycznie rowna z moja, choc szersza i ogolnie jakas taka masywniejsza. ;) Od zeszlego roku wymienil tez kilka kolejnych trzonowcow na stale, chociaz nadal pare mu zostalo. Niestety, od kilku miesiecy popsula mu sie tez cera. Szczegolnie na czole ma wiecznie skupisko pryszczy. Czasem tez troche na brodzie lub nosie, ale rzadziej. Niestety, aktualny wzrost i wage poznamy dopiero w okolicach marca, na bilansie.
Nadal ma napady zlosci i zrzedzenia, ale pozniej szybko sie z tego otrzasa. Tak jak ostatnio, kiedy potrzebowal buty do koszykowki, bo adidasy ma juz nieco "zjechane" i slizgaja sie po parkiecie. Tyle, ze kawaler wymyslil sobie Jordan'y za prawie $200. :O Nooo, takiej kasy to ja nie wydam na buty ktore, przy jego ostatnio powiekszajacej sie ciagle stopie, za 3-4 miesiace beda za male. Oczywiscie chlopak uparl sie, ze musza byc Nike i co chwila przynosil kolejne propozycje, kazda grubo pond $100. W koncu dalam mu kilka opcji w cenie nieco latwiejszej do przelkniecia, choc tez wcale nie malej. Panicz wybral ktore mu sie w miare podobaly, tez Nike, buty przyszly, pasuja, a chlopak strzela focha. Bo on mial inna "wizje". :O Marudzil i stekal, az w koncu powiedzialam, ze ok, te odeslemy, dolozy z wlasnej kasy i kupie mu takie, ktore sam sobie wybierze. Wtedy szybko oznajmil, ze sa ok. :D A po godzinie przyszedl, przytulil sie i przepraszal, ze sie zloscil, bo te buty mu sie w sumie podobaja i dziekuje, ze mu je kupilam. Caly Nik. ;)
Nawiazujac do powyzszego, tej zimy znow gra w koszykowke w zespole. Poki co entuzjazm jest i do treningow i do meczow, choc ten mial tylko jeden, wiec jeszcze roznie moze byc. ;) Na plywanie chodzi z wieksza lub mniejsza checia i o dziwo dal sie namowic na zawody. Tak jak rok temu, nie moze sie za to doczekac klubu narciarskiego.
Niestety, zderzenie z wymaganiami middle school okazalo sie dla niego dosc brutalne. Matematyke pomijam, bo z ta nauczycielka mielismy juz do czynienia rok temu, wiec wiem ze uczy fatalnie. Ale z wiekszosci reszty przedmiotow, Nik leci na B, czyli naszej 4, nawet z zespolu, gdzie "tylko" trabi na trabce. I wzrusza ramionami, ze przeciez taki jest cel, bo tak mowia im w szkole, ze B oznacza program opanowany, a A ze przewyzszaja oczekiwania. Panicz wiec jest calkiem usatysfakcjonowany i leci po najmniejszej lini oporu. A ja sie wsciekam, bo jak nie doczytam, nie przypilnuje i nie przypomne, to Nik nagminnie zapomina powtorzyc material, lekcje czasem odrabia prawie o 22 bo mu sie przypomni w ostatniej chwili i ogolnie ma wylane. Tymczasem, jesli ma te B bez wysilku, gdyby tylko troche sie postaral, spokojnie mialby A. No ale paniczowi nie zalezy... :/
Ulubione potrawy to nadal miesko. Najbardziej lubi steak'i lub gulasz. I zupe pomidorowa. Nie pogardzi jednak tez pizza (choc tylko zwykla, serowa) oraz sushi.
I chyba wyczerpaly mi sie pomysly. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz