Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 14 grudnia 2017

O tym jak weekend okazal sie intensywnym tylko w polowie :)

Tak to wlasnie bylo. Weekend zapowiadal sie szalony. Caly, zarowno sobota, jak i niedziela. Mialam miec sobote w biegu, bo rano gimnastyka Bi, potem zaraz urodziny jej kolezanki, a po powrocie to mialo byc juz pozne popoludnie, mialam na szybciocha sprzatac przed zapowiedzianymi na niedziele goscmi i w ogole... ;)

Co sie jednak stalo? Matka Natura zdecydowala sie popsuc mi szyki i na sobote zeslala pierwsza w tym roku sniezyce, TO wlasnie sie stalo! I caly plan sie rypnal, bo sale gimnastyczna zamkneli, a na urodziny w koncu nie pojechalam, bo zycie moje i dzieci jeszcze jest mi mile. ;) W ten sposob zyskalam wolny i "leniwy" dzien i nie powiem, zebym z tego powodu jakos specjalnie rozpaczala. :) Rozpaczala za to Bi, ktora pol godziny doslownie WYLA, ze "Chceee jeeechac na urodziiiny Broooooooke!!!!". Coz, dla wstretnej matki, jesli przez chwile miala wahania czy nie ustapic dla samego przymkniecia wrzeszczacej buzki, wystarczylo spojrzec przez okno i decyzja pozostawala niezmienna. :D

Swoja droga to sale gimnastyczna zamkneli mocno na wyrost, bo przynajmniej poranne zajecia mogly sie spokojnie odbyc (a moje dziecko by sie nieco wyzylo). Snieg bowiem co prawda padal od rana, ale nie zaczal osiadac na drodze do niemal 10 godziny, kiedy to Bi normalnie zaczynalaby zajecia. Co prawda o 11 (kiedy by sie konczyly) drogi juz lekko pobielaly, ale nadal dalo sie przejechac. Wiem, bo z dusza na ramieniu i czujac sie niemal bohatersko, pojechalam na zakupy wiedzac, ze pozniej bedzie tylko gorzej. :) Przejechalam z zoladkiem w gardle i ladunkiem w gaciach, ale bez specjalnych przygod. Czyli sie dalo, choc drogowcy z roznych miast powinni brac z siebie nawzajem przyklad. Jak bowiem wytlumaczyc, ze drogi w sasiednim miasteczku byly niemal czarne, natomiast jak tylko minelam znak oznajmiajacy, ze wlasnie wjechalam do swojego miejsca zamieszkania, poczulam sie niczym w jakims cholernym "winter wonderland"?! Droga biala, sliska, dobrze, ze ABS dziala, a dom zaraz za rogiem...
A w miare jak mijal dzien, warunki na drogach robily sie coraz gorsze. Nasza ulica, glowna dojazdowka do autostrady, wygladala slabo, wiec nie chce nawet myslec jak prezentowaly sie boczne, miej uczeszczane drogi... Dlatego wlasnie odpuscilam jazde na przyjecie urodzinowe. Dojechac, pewnie bym dojechala bez szwanku. Balam sie jednak powrotu dwie godziny pozniej, bo snieg sypal nieprzerwanie az do poznego wieczora...

W kazdym razie, kiedy Bi w koncu zaakceptowala, ze z urodzin nici (swoja droga strasznie bylo mi glupio, bo wiem, ze gdyby chodzilo o urodziny ktoregos z Potworkow byloby mi przykro, no ale taki urok zimowych przyjec...), oba Potwory lazily za mna jeczac kiedy pojdziemy bawic sie na sniegu. ;) Po poludniu wiec, kiedy juz odgruzowalam jako tako chalupe, przytrzymalam mezowi trzy razy lampe, ktora usilowal zawiesic w lazience (juz prawie koniec remontu!) oraz nakarmilam glodne, maloletnie brzuszki (albo zjesz co daje, albo na snieg nie idziemy! - nie ma to jak dobry szantaz :D), w koncu wyszlismy.

(Uwielbiam taka zimowa scenerie!)

Potworki wyciagnely dawno przeze mnie zapomniane lopatki do sniegu (ale oni pamietali!), a Bi nawet to cos do zjezdzania, chociaz ogrod mamy plaski, a na gorke sie nie wybieralismy. ;)

(Sniegu spadlo tak z 20 cm, chociaz na zdjeciach wydaje sie wiecej)

Oni mieli super zabawe, a ja sprawdzalam jakosc sniegowcow , ktore zapobiegliwie zamowilam w pazdzierniku, kiedy temperatury mielismy nadal niemal letnie. Przezorny zawsze ubezpieczony, c'nie? ;)

Z tymi sniegowcami to tez byla niezla historia, bowiem kiedy zamawialam je, Amazon ostrzegal, ze to ostatnia para z tego rozmiaru, wiec liczylam sie z tym, ze ktos moze je kupic zanim moje zamowienie "przejdzie". Buty jednak bardzo mi sie podobaly, a cena byla do zaakceptowania, wiec zaryzykowalam. Po kilku dniach przychodzi paczka - sniegowce o rozmiar mniejsze! Poskrobalam sie po czuprynie, sprawdzilam jeszcze raz zamowienie... Jak byk, zamowilam rozmiar 8 (amerykanska rozmiarowka), a przyslali mi siodemke! Natychmiast zglosilam, ze chce wymienic, a przy okazji wyslalam maila z pretensja, zeby lepiej pilnowali szczegolow zamowien.
Coz, zlosc mi przeszla, w koncu do zimy daleko, czekam na kolejna przesylke. Przyszla, rozmiar na pudle sie zgadza, otwieram i zonk... brudne. Podeszwy to zrozumiale, w koncu ktos mogl je przymierzac. Patrze jednak dokladniej - buty brudne i lekko obdrapane naokolo, w srodku sfilcowane - najnormalniej w swiecie przyslali mi uzywane!!! I to nie, ze ktos je raz czy dwa ubral! One musialy byc regularnie noszone! I co, Amazon myslal, ze nikt sie nie zorientuje?!
Wtedy juz mi naprawde para uszami buchnela i w mailu, ktorego wysmarowalam, nawet nie sililam sie na cien uprzejmosci. Oczywiscie odpowiedz dostalam, ze bardzo przepraszaja, ze daja mi rabat i bla bla bla... Buty musialam zamowic trzeci raz i tu juz sie powaznie zastanowilam, czy na pewno chce kupic akurat TE. :D
Podejrzewam, ze wiem, co sie stalo. Poniewaz "status" mowil, ze byly to ostatnie buty z tego rozmiaru, pewnie chwilowo go zabraklo. Zamiast jednak odpowiedziec, ze niestety ten rozmiar juz "poszedl", przysylali co mieli pod reka... Najlepsze, ze kiedy weszlam na ich strone poraz trzeci, moja 8-emka figurowala jako w pelni dostepna, ale... $20 drozsza!!! :D No jaja!!! Nie ma glupich, zamowilam 8.5 (tansze!) myslac, ze predzej zapcham czubki papierem niz, po tych przebojach, dam im wiecej kasy! :D
A buty, w grubej skarpecie, pasuja jak ulal. ;)

Sobote spedzilismy wiec w bardzo zimowej atmosferze. Na podworku bylismy co prawda tylko pol godziny bo Nik dosc mocno kaszlal (ale nie mialam serca mu odmowic, bo zima tu jest kaprysna i to mogl byc pierwszy i ostatni snieg w tym sezonie...), ale potem goraca kawa (dla dzieci inka), porozwieszane wszedzie wilgotne ubrania, snieg sypiacy za oknem i zrobilo sie blogo, przytulnie, niemal swiatecznie. Tylko choinki w kacie brakowalo, bo nadal jej nie mamy... :)

Niedziela zas, byla juz tak zajeta, jak przewidywalam w oryginalnych planach. Rano kosciol, potem szybki powrot, M. do pracy, ja ogarnac chalupe po porannym chaosie oraz skonczyc tort. "Konczyc tort" brzmi dumnie, ale tak naprawde upiekl go M., a ja mialam tylko zrobic galaretke i polac go z gory. I nawet to mi nie wyszlo... :D Gdzies pomiedzy rozladowywaniem zmywarki, sprzataniem jadalnego stolu, a maaamooo, chce to czy tamto, galaretka stezala mi tak, ze na polanie tortu juz sie nie nadawala. Wsciekla piznelam ja do zlewu, dopiero pozniej myslac, ze moglam ja przeciez dac dzieciom do zjedzenia. :/ Trudno. Gorzej, ze to byla ostatnia czerwona galaretka, inne mialam juz tylko zielone i zolte, czyli wcale sie od siebie nie odroznialy... Coz... zrobilam druga i tym razem sprawdzalam jej stan doslownie co 5 minut. :) Na szczescie stezala tuz przed tym, jak musialam wyjsc z domu...

Nastepnie zapakowalam podniecone Potworki do auta i popedzilismy na przyjecie bozonarodzeniowe dla dzieci, organizowane co roku przez nasz kosciol. Atrakcje w zasadzie sa zawsze takie same: dekorowanie ciasteczek:

 (Nik ciastko udekorowal, po czym nie czekajac, natychmiast je pozarl :D)

Robienie kartek bozonarodzeniowych i nawlekanie cukierkow na zelkowy sznurek robiac slodki naszyjnik:

 (Rok temu to Nik chcial byc tygrysem. W tym, padlo na Bi)

Oprocz tego malowanie twarzy (jak widac :D) i balonowe zwierzatka. Oraz Mikolaj i prezenty oczywiscie! :)


 (Nik wygladal, jakby chcial tylko chwycic prezent i zwiac)



(Niestety, snieg popsul nieco dzieciece "outfit'y, ale przewidujac, ze Potworki wejda w kazda mozliwa zaspe, zalozylam im sniegowce...)


W tym roku jednak glowny "gosc" sie pospieszyl. Dzieciaki jeszcze sie na dobre nie rozbawily, kiedy w progu stanal Mikolaj. Potworki byly dosc rozczarowane. Bi oswiadczyla, ze chce skonczyc swoj naszyjnik, a Nik spedzil polowe czasu, kiedy Mikolaj czytal opowiadanie, na malowaniu buzi. Na szczescie "swiety" czytal baaardzo powoli, co chwila przerywajac i zagadujac dzieci, wiec Nik zdazyl przed rozdawaniem prezentow. Pomoglo zapewne tez to, ze wybral sobie malusienki rysuneczek na policzku. :)

(Auto musi byc, chociaz narysowane :D)

Prezenty chyba udane, chociaz Nikowi trafil sie zolw ninja, ktora to bajka Mlodszy sie nie interesuje (chociaz postaci zna - nie pytajcie mnie skad... :O), wiec zdazyl juz wyladowac w kacie. ;)


Dobrze tez sie stalo, ze po otrzymaniu prezentow, Potworki mialy w zasadzie reszte przyjecia w glebokim powazaniu, bo musielismy pilnie sie zbierac i wracac do domu. Na pol godziny pozniej bowiem, mielismy zaplanowane swietowanie urodzin Kokusia. :)

Urodziny zas, jak urodziny. Byl tylko moj tata, ciotka M. oraz chrzestny Nika. Mlodszy zdmuchnal swieczki...

 (Torcik M. upiekl taki sam jak na urodziny Bi w maju. Niestety, tym razem zamiast puszystej pianki, wyszlo cos gabczastego i bez smaku. :/)

...zjedlismy tort, wypilismy kawe, dzieciaki pobawily sie prezentami (bo Bi tez podostawala drobiazgi na pocieszenie) i po imprezie. ;) Ale caly wieczor minal jak z bicza trzasnal...

Tak w ogole to juz "boje" sie Swiat i tego stosu nowych zabawek, ktory nieuchronnie z nimi przyjdzie. Pomiedzy urodzinami Kokusia, a przyjeciem bozonarodzeniowym bowiem, nasza kolekcja powiekszyla sie o:

Maskotke Pikachu
Transformersa
Gre Dobble
Przebranie tygrysa
Ciezarowke
Gre (cos na zasadzie kolko i krzyzyk, ale wrzuca sie kolka i trzeba ulozyc 4 pod rzad, zeby wygrac)
Barbie nauczycielke
(Wspomnianego) Zolwia Ninja
Puzzle 5 w 1
Zestaw Lego

To wszystko w jeden dzien! :O
Przy okazji Bi otrzymala wazna lekcje. Starsza byla bowiem rozzalona, ze Nik dostal zabawki, a jej "trafily" sie dwie gry oraz puzzle. Trzy razy strzelala focha i trzy razy trzeba bylo Pannie tlumaczyc, ze to nie sa jej urodziny, tylko Nika i ona tak naprawde nie powinna byla dostac nic. W koncu niedlugo skonczy 7 lat i chyba czas pomalu odchodzic od podwojnych prezentow. Mysle, ze za rok dostanie juz tylko jakies slodycze... Nie powiem, zeby przyjela nasze tlumaczenia z entuzjazmem, ale tez nie buntowala sie az tak bardzo. Moze cos dotarlo do tej blond glowki. ;)

A tak na marginesie, w otrzymana gre Dobble, Bi ogrywa mnie regularnie i bez wysilku. Brak mi refleksu i ciagle cos (najczesciej Nik) mnie rozprasza. ;)

Tymczasem snieg, ktory spadl w sobote, stopnial tylko czesciowo. Od srody bowiem, nawiedzila nas Syberia. W nocy temperatury spadaja do -10 stopni, a w dzien dochodza zaledwie do -2, -1 kresek. Dzis rano dosypalo jeszcze kilka cm puchu. Jest bialo i bardzo swiatecznie, ale zaloze sie, ze na Boze Narodzenie bedzie odwilz i plucha! :D

(Czwartkowy widok z okna w pracy)

Potworki w srode oraz czwartek wracaly ze szkoly wczesniej (nauczyciele znowu sie szkolili...), wiec korzystajac z wiekszej ilosci swiatla dziennego, wypuscilam dzieciarnie na dwor, mimo lekkiego mrozu (-2) oraz smagajacego policzki, lodowatego wiatru. Oni ganiali, ja pilam goraca kawe. :) Jesli zastanawia Was, jakiej wielkosci musi byc gorka, zeby dalo sie z niej zjezdzac, to odpowiedz brzmi: KAZDA sie nada. Ot, np. taka goreczka:

 (Wiem, na zdjeciach nie widac nawet, ze jest tam jakies wzniesienie :D)

Wysokosc npm: moze z 30 cm. ;) Bi co prawda podjela probe samodzielnego powiekszenia "wzgorza":

(W rogu widac nawet matczyna kawe ;P)

Maya jednak przeszkadzala jak sie dalo, co chwila stracajac snieg z lopaty i Starsza porzucila "projekt" na rzecz zjezdzania w dol ogrodu:


(Jakby malo miejsca bylo, zjezdzali przy samym plocie...)

Nasza dzialka jest prawie plaska, tylko z boku opada, bardzo delikatnie, niemal niezauwazalnie, w dol. Jak widac, wystarczy. :D

PS. Dawno juz nie bylo posta z taka iloscia zdjec! :O

PS2. Alez ja sie rozpisalam w grudniu!!! :D

27 komentarzy:

  1. O rany, śnieg! Ale Wam zazdroszczę! W Polsce był śnieg prawie wszędzie oprócz oczywiście Poznania. Wczoraj było kilka cm, ale po 2g przyszedł deszcz i tyle. Nawet Podopiecznemu nie pokazałam (toto za oknem olał). Za to dziś mamy niezłe lodowisko (wczoraj deszcz a dziś lekki mróz). Rosną Ci te dzieciaki jak na drożdżach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rosna strasznie, nie nadazam! :)

      U nas, poki co, na zime nie moge narzekac. Ale to w sumie dopiero poczatek sezonu. ;)

      Usuń
  2. Zazdroszczę śniegu, u nas chyba kolejny rok z rzędu będzie szare i jesienne Boże Narodzenie. Szkoda. Zupełnie nie ten klimat. No i widzę że grafik masz tak napięty jak i ja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grudniowy grafik jest zawsze ledwie-do-ogarniecia. :)

      U nas Wigilia byla szaro-brazowa i ponura. Ale Pierwszy Dzien Swiat sypnal sniegiem! :)

      Usuń
  3. Ale macie dobrze z tym śniegiem. U nas pewnie nie spadnie ani płatek. A dzieciom jak widać na zdjęciach niewiele potrzeba do szczęścia ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciom? Nieeee... Troche sniegu i jest frajda po pachy. A do zabawy niezmiennie najlepsze sa rurki po papierze toaletowym, kartony i folia babelkowa. ;)

      Usuń
  4. Jak biaaaaaaało! Zazdrość :) U nas stopniał niestety. Ale może do Wigilii nasypie?
    Ja ostatnio nasze zabawki rozdaję na prawo i lewo, żeby miejsce odzyskać, a wraca tyle samo lub więcej nowych :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez juz wyrzucam i oddaje co sie da, nawet bardzo nie patrzac... Niestety, ciagle przybywa. ;)

      Usuń
  5. Pięknie, zimowo, czuć święta... U nas co przyprószy śniegiem, to za dwa dni znów odwilż i szaro.
    Podoba mi się ta zabawa świąteczna dla dzieci przy parafii. Próbowałam zrobić coś podobnego u nas w stowarzyszeniu, może nie dla całej parafii, ale choć dla członków stowarzyszenia z rodzinami - bo tak czy siak spotykamy się na specjalnej wigilii członkowskiej. I w zeszłym roku dopięłam swego - był Gwiazdor, prezenty (każdy rodzic kupował swojemu dziecku, a potem wszystko do wspólnego wora), przygotowaliśmy świąteczne potrawy i ciasta, zabawa dla dzieci z animatorem... Było super, integracja całych rodzin, integracja dzieci... Miałam nadzieję, że to stanie się tradycją, a tymczasem w tym roku ludzie zdecydowali, że nie chcą wigilii z rodzinami, wolą być sami. W ramach protestu nie poszłam.
    Piszesz, że weekend był spokojny, a jednak działo się u was sporo :) A śnieg był chyba największą atrakcją dla dzieci, co? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas snieg trzymal sie nieprzerwanie od Swiat. Niestety, od jutra przez trzy dni ma byc 12 stopni na plusie i ulewny deszcz. Wszystko zmyje. :(

      To szkoda, ze z ta Wigilia wyszlo tylko raz! Dla dzieci to fajna sprawa! Moje sie z innymi dzieciakami malo integruja na tych imprezach, ale i tak lubia na nie jezdzic. Zawsze to jakas atrakcja. ;)

      Usuń
  6. O! zabraliście nam nasz śnieg? Mieliśmy go tyle przez trzy dni, nawet był pierwszy tegoroczny bałwan. Teraz znowu jesień na przemian z wiosną. Szalona pogoda.
    Biedna Brooke, to jej matka natura figla spłatała ;)
    Z butami niezła jazda. Jakim cudem używane buty sklep wysłał? no szok!
    Fajne to przyjęcie przykościelne. Bi cudnie wygląda w tym wydaniu :) Nasz Mikołaj na jasełkach, też zaliczył falstart, poniekąd podobna sytuacja. Coś śpieszno tym mikołajom w tym roku :)
    Z galaretką mam to samo, raz że nie lubię jej jeść, dwa, że nie lubię jej robić i wykańczać nią ciast i tortów, efekt ten sam co u Ciebie przeważnie mam.
    No! Rozpisałaś się ze hej. Ale to fajnie przecież :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! zapomniałam. Macie piękny stół!!

      Usuń
    2. Dzieki! Stol wlasnie zachwycil mnie w meblowym, dlatego go kupilam. ;)
      Nie mam pojecia jak sklep mogl wyslac uzywane rzeczy! :( Pewnie ktos oddal uzywane jako nowe, a oni nie sprawdzili. Dotychczas nie mialam problemow z Amazonem, oprocz kilku opoznionych paczek. Chociaz to bardziej wina poczty niz ich...

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, dzieci wam pieknie rosna i fajnie bawia sie na sniegu. Zastanowilam sie, jak Amazon mogl wyslac widocznie uzywane buty? - To przeciez powazna, solidna - wydawaloby sie, firma! Jedyne, co moze mi przyjsc do glowy, to takie zdarzenie, ze ktos oddal te buty, jako WCIAZ nowe i wysylacz z Amazon nie sprawdzil, w jakim stanie sa te buty. Po prostu - zajrzal do paczki, zaobaczyl, ze buty sa i wyslal do kolejnego klienta. Na szczescie - tam jeszce wciaz dziala dewiza "Klient nasz pan!" i uwierzyli ci, ze buty przyszly wyraznie uzywane. Ale to wciaz jest skandal i oszustwo wysylac uzywane rzeczy jako nowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze masz racje co do tego, jak to sie stalo. Ja do Amazon mialam zawsze sporo zaufania, ale w ciagu ostatnich kilku miesiecy dosc powaznie sie nacielam. :/

      Usuń
  9. Śnieżyca... Wow, już nie pamiętam kiedy tutaj chociaż mocniej śnieg sypał. Pojęcie śnieżycy Szczecinowi jest obce... Szkoda, że pokrzyżowało Wam plany, chociaż znam tą matczyną ulgę, kiedy czegoś nieszczególnie mi się chce, i udaje mi się od tego wymiksować.

    Wasze coroczne imprezy w kościele przed Bożym Narodzeniem pamiętam. To chyba na jednej z nich myślałaś, że Nik się zgubił? Bi jest przesłodkim tygryskiem. Jaka Ona jest ładna. A włosy, ma po prostu cudowne. Taki prawdziwy, piękny blond.

    My jakiś czas też robiliśmy tak z prezentami, ale Eliza jest tak roszczeniowa, że musieliśmy Ją trochę przystopować, więc koniec z podwójnymi prezentami. U nas jest trochę łatwiej, bo Eliza ma 2listopada imieniny, więc zawsze coś tam dostaje, pewnie przez to też Jej mniej żal, że siostra jest obdarowywana. Ból jeśli chodzi o ilość prezentów czuję podobny. Pokoje nie są z gumy, a Lila wszystko uważa za niezbędne. Dlatego czasami sama muszę po prostu robić selekcję. Moja koleżanka już dawno temu wprowadziła fajną zasadę, że dziecko dostaje jeden (zazwyczaj spory, porządny) prezent, na który składają się jedni i drudzy dziadkowie, chrzestni, ciocie, wujowie... Z jednej strony ma mniej gratów i pierdół, ma pewność, że prezent jest dobrej jakości i na lata, a i też dziecko w jakimś sensie uczy się, że urodziny, święta to nie tylko prezenty. Niektóre dzieci mają z tym problem.

    Mnie cieszy i ilość postów i ilość zdjęć :) Niestety, wiem, że z postami mam zaległości :( Tylko nie wiem, czy uda mi się nadrobić. Nawet teraz, kiedy piszę ten komentarz, Lila przerywała mi już ze sto razy. Serio!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Dzieci jakakolwiek czynnosc wymagajaca skupienia... Kiedy w ostatni czwartek "pracowalam" z domu, specjalnie najpierw dalam Potworkom obiad, potem zapchalam deserem i jeszcze pozwolilam ogladac bajki na tabletach, zeby tylko posiedzieli cicho. I co? Jajco, bo ciagle i tak mi przeraywali! :D

      Ja tez od czasu do czasu (glownie wieczorami) robie "czystki" w zabawkach, bo dla Potworkow nawet polamane i popsute, sa cenne. Nawet jak juz sie nimi nie bawia. Podobnie jak niedokonczone rysunki czy inne prace plastyczne. ;)

      Tak, to wlasnie na jednej z tych przykoscielnych imprez, maly Nik odszedl od tatusia zapatrzonego w smartfona, a ja malo zawalu nie dostalam. :D

      No tak, Szczecin to jak Gdynia. Z dziecinstwa, na palcach jednej reki moge policzyc takie prawdziwe, solidne opady sniegu. Tak to tylko snieg z deszczem, albo marne 5 cm. ;)

      Usuń
  10. Wow, to niezle u was popadalo. My mielismy sniegu co kot naplakal, ale udalo Nam sie ulepic balwana. Z tym amazonem to jakas porazka. U mnie troche inaczej. Zamowilam Starszakowi buty adidasa. Doszly w rozerwanym pudle I bez metek. Ciekawe kurde jakbym chciala je zwrocic? Oczywiscie napisalam do nich, przeprosili I dali rabat 15 % na nastepny zakup butow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Widze, ze Amazon leci w kulki. Sprzedaje podrobki, jako buty markowe. Niezle oszustwo!

      Usuń
    2. Amazon sie rozrasta i oczywiscie traci na tym jakosc uslug. Ja kiedys zamowilam sandalki dla Nika i dostalam zuplenie innej firmy i inny rozmiar. :D

      Usuń
  11. Śniegu nie ma, ale w tym roku śnieżyce i zamiecie mogłyby sobie odpuścić, bo zaraz po Świętach jedziemy do Angel i Joasi do Krakowa, więc wolałabym dojechać w kawałku :) może uda się z Klarką spotkać, zobaczymy. Zostajemy od czwartku do soboty więc nie za dlugo, ale chcę się nacieszyc dziewczynami na maksa!! Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie! I co, wypalilo? Bo blog usunelas i nic nie wiem! :D

      Usuń
  12. Jacie, jadę do was, tęskni mi się za śniegiem 😁
    To pomysl hak u nas jest z prezentami, na Mikołaja 5, urodziny Ninki dostała 6, teraz święta to 5 od mojego wuja, 5 od nas i 5 z zakładu pracy, a jeszcze moja mama cosik im kupiła i chrzestny oraz chrzestna Oskiemu. Ja muszę garaż wykupić na te pasci 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chetnie sie podziele, chociaz jutro ma byc +13 i deszcz, wiec wszystko zmyje. ;)

      Ja nie wiem, gdzie przy piatce dzieci upychasz wszystkie zabawki i akcesoria! :D ja sie nie mieszcze na 100 m plus piwnicy! ;)

      Usuń
  13. U nas też była śnieżyca i zamknięte szkoły:)
    Moja Martusia urodzona 21.12 - i mam to samo - imprezka zawsze prędzej i prezenty. A później w dniu urodzin i na święta:))) Jak żyć? Jak żyć:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to tez znasz bolaczki matki z grudniowym potomkiem! :D
      U Was sniezyca??? Koniec swiata! :D

      Usuń