Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 25 sierpnia 2016

Czwarta Rocznica, ale sa wazniejsze sprawy...

No tak.

Dzis stuknely nam 4 lata odkad przysiegalismy sobie milosc, wiernosc i tak dalej... przed Bogiem (bo przed urzednikiem to 5 lat wczesniej :D).



Czwarta rocznica zwana jest zdaje sie jedwabna, kwiatowa lub owocowa. A tymczasem...

...moze i mialabym kilka przemyslen co do naszego stazu malzenskiego oraz stylu zwiazku, ale akurat dzis, Rocznica wydaje sie malo istotnym wydarzeniem...

Dzis czuje juz stres przed kolejnymi kilkoma dniami, z pominieciem weekendu. Ktory zreszta mial byc spokojny i leniwy, a bedzie czesciowo w biegu, bowiem dostalismy zaproszenie na urodziny, na doslowna ostatnia chwile. Przyszlo poczta we wtorek, a przyjecie jest w sobote. Mocna przesada, wedlug mnie. Gdyby nie to, ze urodziny swietuja blizniaki mojej dobrej kolezanki, olalabym je i nawet nie silila sie na odpowiedz. Poniewaz jednak R. szczerze lubie, a i jej chlopaki sa fajni i dobrze ulozeni, no to idziemy...

Ale do brzegu...

W Stanach nie ma uroczystego rozpoczecia roku szkolnego. Nasz rozpoczyna sie w poniedzialek i sa to juz normalne zajecia. Podejrzewam oczywiscie, ze przez pierwsze kilka dni, nauczyciele pomalu wdrazaja zasady, wymagania, itd. Wszystko to jednak odbywa sie juz bez udzialu rodzicow (ci dostaja caly stos papierkow do wypelnienia oraz informacji do zapamietania). Zamiast apelu i przywitania, we wszystkich szkolach w naszym miescie (w innych jest chyba podobnie), w piatek (czyli jutro) sa spotkania zapoznawczo - organizacyjne. Wspominalam juz zreszta o tym. Na 9 rano jedziemy do podstawowki Bi, gdzie poznamy jej wychowawczynie, klase, przejedziemy sie autobusem szkolnym... Ja dodatkowo musze sie dowiedziec, gdzie znajduje sie swietlica oraz ile w koncu mam placic za te cholerne obiady. :/

Miedzy 11 a 13 zas, podjedziemy do Kokusiowego przedszkola. Nik zna w zasadzie to miejsce, w koncu caly zeszly rok odbieral ze mna Bi, teraz jednak idzie tam juz jako oficjalny przedszkolak. Pozna gromade swoich wychowawczyn oraz wybierze sobie szafke. Ja z kolei musze mu pokazac lazienke i wtluc do glowki, ze tam wlasnie ma sie zalatwiac, bo obawiam sie, ze ze stresu moze sie zaciac, nie poprosic i w rezultacie popuscic w gacie.

M. wzial pol dnia wolnego i pozornie jest git, bo moglabym jechac na kazde spotkanie z pojedynczym Potworkiem, tylko ze wczoraj przelotnie oznajmil cos w stylu, ze idzie z nami... Hmmm... Nie bardzo mam na to ochote (glownie, chcialam uniknac obydwu Potworkow rozpraszajacych sie nawzajem), ale z drugiej strony M., jesli chodzi o sprawy przedszkolno - szkolne, jest tak malo aktywnym rodzicem, ze nie chce mu tego otwarcie mowic, zeby go nie zniechecac. :D Trzymam po prostu kciuki, zeby mu sie jednak nie chcialo. ;)

Tak wygladaja plany na jutrzejszy dzien. To jednak pikus, idziemy tylko na krotko, poznac sie, poogladac, po czym wracamy do domu i cieszymy sie weekendem.
Glownym powodem moich rewolucji zoladkowych, jest nastepny tydzien...

Wzdrygam sie na mysl o ryku, o kurczowym trzymaniu sie moich spodni... O Bi jestem w sumie spokojna. Przynajmniej narazie, bo jesli nowa pani nie przypadnie jej jutro do gustu, moze byc nieciekawie... Mysle jednak, ze tak czy owak, kilka dni i przywyknie...
Nik jednak spedza mi sen z powiek... Mlodszy nadal na wzmianke o przedszkolu reaguje gwaltownym protestem, a zupelnie nie zdaje sobie sprawy, ze ono wlasnie nadeszlo... Boje sie ryku i krzykow, zebym go zabrala do domu. Boje sie, ze wroci mu zanoszenie sie od placzu az do omdlenia (tego chyba najbardziej). Ogolnie, mam pelne gacie... Przerabialam to rok temu i chociaz wiem, ze minie, to jakos nie czuje sie spokojniejsza...

Tak jak w zeszlym roku, wzielam na nastepny tydzien 3 dni wolnego. W poniedzialek i wtorek chce odbierac Nika w porze lunch'u. Potem chwile pobawimy sie w domu i na 15:15 trzeba bedzie jechac po Bi. Zawozic bede oboje rano okolo 8:30. W srode jednak chce zawiezc Bi troche wczesniej, na swietlice, zeby sie z nia zapoznala, bowiem normalnie stamtad bedzie szla na lekcje. I po lekcjach tez chce zeby poszla na chwile do swietlicy.
Dodatkowo, chce zeby Nik w srode juz zostal w przedszkolu na drzemke...
To bedzie taki dzien "przejsciowy".
A w czwartek juz niestety, powrot do kieratu. Na 7 rano Nik do przedszkola, Bi do swietlicy, ja do pracy, a odbior Potworkow dopiero po 16. :(

Czeka mnie ciezkie kilka dni (raczej tygodni)... Bede zdawac relacje na biezaco (mam nadzieje).

Kciuki mile widziane...

39 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za powodzenie i w szkole i w przedszkolu 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojojoj! To już???? Pamiętam, jak wspominałaś u mnie na blogu, że czeka Was taka rewolucja i ja miałam to zdarzenie umiejscowione w czasie, ale teraz sama nie mogę się nadziwić, że tak szybko zleciało! Nie dziwi mnie Twoje poddenerwowanie. Miałabym identycznie.
    Kochana, no co Ci mogę napisać? Pewnie, że może być bardzo, bardzo różnie. Gdybanie nic tu jednak nie zmieni, bo dzieci zawsze mają dla nas swój plan :) Także głowa do góry- przeżyjemy to. Z niecierpliwością będę czekać na relację.
    Ja też się boję września- Eliza do 4klasy, ja w pracy... a to już nie przelewki. Tym bardziej, że Eliza to leń okropny :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam... Juz Ci pisalam, ze Eliza moze jest leniuszkiem, ale za to zdolnym! Napewno sobie swietnie poradzi! ;)

      Co do Potworkow, to niestety sprawdzily sie te gorsze scenariusze... :/

      Usuń
  3. Po pierwsze, wieeelu wspólnych lat! :)
    Po drugie-co do przedszkola Nika, ważne jest Twoje nastawienie. On wszystko wyczuje :) Podopieczny ma w grupie 2 chłopców, którzy są też "nowi". Jeden przychodzi z mamą, 2 dni nie mogła się oddalić na centymetr od synka. Drugiego dnia wyszła pod pretekstem telefonu i po 30 min wróciła. Potem znowu. Trzeciego dnia wyszła na dłużej. Dziś tylko na początku była z nim w sali, po 20 min już został sam. Drugi chłopczyk był w piątek z mamą i w poniedziałek został sam. Na cały dzień! Na początku płakał, ale potem dostawał zadania. Żeby nie myślał. Np miał poszukać drugiej cioci na placu zabaw, albo przywieźć zabawkę..i w ciągu dnia nie płacze. Pyta o mamę, ale mówią, że po podwieczorku mama przyjdzie. I daje radę. Ma 2 lata a jest w grupie 2,5 latków. Będzie dobrze, tylko Ty przy nim się nie rozklej. Ja się rozkleiłam jak młody wszedł sam :) w szatni. Trzymam mocno kciuki i czekam na wieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! :*

      Narazie sie nie rozklejam. Az sie dziwie. Bardziej serce mi sciska na widok lez Bi, ale wiadomo, u niej wszystko nowe - szkola, pani, itd. To dziala tez na mnie...

      Usuń
  4. To ja trzymam mocno kciuki . Za udany weekend , a przede wszystkim za przyszły tydzień !

    OdpowiedzUsuń
  5. A i gratuluję kolejnej rocznicy . Jejku - " znamy " się już ponad cztery lata . Pamietam jak szykowaliscie się do ślubu , podróż do Polski , pierwsze relacje po i Nikusia po drugiej stronie brzucha . Ależ to zleciało !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naprawde! Patrze na zdjecia z tamtej wizyty w Polsce i odruchowo szukam Nika. I nie moge sie nadziwic, ze wtedy jeszcze go nie bylo, a teraz lata taki maly tajfun! ;)

      Usuń
  6. Trzymam kciuki ale wiem, że będzie dobrze ;-) cchoć rozumiem stres bo na myśl, że za rok czeka mnie to samo z Klopsem aż mnie ciary przeszły!
    A i gratuluję rocznicy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, no dobrze nie jest... Ale tez nie spodziewalam sie, ze bedzie... ;)

      Usuń
  7. Agatko rozumie Cie w 100%- mamo potworkow mozemy sobie podac reke. Martwimy sie, rozmyslamy a tak serio czesto nawet nie wiemy jak bedzie... bedzie dobrze- tego Wam zycze, moze nie natychmiast ale myslmy pozytywnie :)
    Najlepszego z okazji rocznicy- u nas dziasiaj... 24lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, podoba mi sie to "moze nie natychmiast"! :D Takie prawdziwe i znacznie szczersze niz "napewno bedzie dobrze", bo pewnosci nikt nie ma. ;)

      Usuń
  8. Ty sobie przypomnij jak wracałaś do pracy po macierzyńskim, to dopiero był czas, dałaś radę więc i teraz będzie dobrze, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bylo ciezko. Tyle, ze wtedy to ja cierpialam, a oni zostawali w najlepszych rekach - tatusia. Teraz zas zostawiam ich w obcych, oficjalnych placowkach i az mi klucha w gardle rosnie... :(

      Usuń
  9. Aga trzymam za was kciuki!!! Będzie na pewno ok, nie martw się.
    Oczywiście cię rozumiem, w zeszłym roku u nas było identycznie. Antek do szkoły, Julek do przedszkola :) Dali radę, wy też dacie.
    A jak sobie pomyślę, że już za tydzień zacznie się poranne wstawanie, afery przed 7 rano to mam ciarki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dac rade, dajemy. Ale latwo narazie nie jest. ;)

      Prawda, jak ten czas zapiernicza? Nik poszedl juz do przedszkola, a gdybysmy mieszkali w Polsce, pewnie szedlby juz drugi rok. ;)

      Usuń
  10. AA ! I pamiętam dokładnie jak 4 lata temu, w ciąży z Nikiem leciałaś do PL na ślub! Jak ten czas leci!

    OdpowiedzUsuń
  11. Będzie dobrze, Nik przywknie chociaż pewnie na początku będzie ciężko. Nie wiem czy Ci pisałam, ale ja tak lubiłam żłobek i przedszkole, że za każdym razem siłą mnie ściągali z mamy lub babci, a po każdym posilku wymiotowałam i jakoś przeżyłam, więc spoko, będzie dobrze :D (nie wiem czy Cię pocieszyłam tym - ale sama się tak pocieszałam jak moja Martyna urządzała cyrki jak miała zostać, a w przyszłym roku nadejdzie ten czas dla Kasi).
    Rocznicy gratuluję, my za tydzien obchodzimy równą 10 :) (jesteśmy w miej więcej podobnym wieku ale ja dość wczesnie - jak na czasy - wyszłam za mąż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobne wspomnienia z pierwszego roku w przedszkolu. A zaczelam chodzic jako 5-latka, w sredniakach! Chowalam sie za zaslonki i nie chcialam wychodzic, kiedys wracajac z lazienki schowalam sie w szatni za kurtka i panie myslaly, ze ucieklam z budynku... :O Ale byla afera! ;) Moj maz zreszta tez wymknal sie z przedszkola z mlodszym bratem i razem przeszli pol Zakopanego do pracy swojej mamy. Nasze dzieci, w porownaniu z nami i tak dosc szybko sie dostosowuja. ;)

      Usuń
  12. Trzymam kciuki! U nas strart roku szkolnego za tydzien ( Agatka nawet na 3 tygodnie!0 a ja juz odczuwam stres zwiazany z tym. A do tego nam jeszcze pies doszedl i jakos trzeba na nowo nauczyc sie zyc i poustawiac w domu na nowo zasady... Stesowo u nas...
    Z okazji rocznicy zycze Wam milosci bez granic i kolejnych szczesliwych lat razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! :*

      Trzymam kciuki, zeby Agatka szybciej przywykla niz moje Potworki!
      Ale u nas w sumie spodziewalam sie, ze latwo nie bedzie... :/

      Usuń
  13. Trzymamy kciuki!!! W poniedziałek będę z Wami myślami <3

    OdpowiedzUsuń
  14. OJ dobrze wiem co czujesz, bo mam to samo, choć Oliwka jest już niby duża i nie powinno być problemów... Będę trzymała mocno kciuki :)

    A co do poprzedniego postu, mnie zastanawia dziecięca logika, gdy dwójka dzieci ma dwie identyczne zabawki, a i tak potrafią się o nie kłócić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tak jest u nas! Nawet jak maja identyczne rzeczy, to i tak chca ta sama... :/

      Moja mama - przedszkolanka, twierdzi, ze starsze dzieci wlasnie trudniej sie adaptuja. A mi sie wydaje, ze wiek nie ma tu nic do rzeczy, tylko osobowosc dziecka. Bi jest juz przeciez duza, rok chodzila do przedszkola, ba! Ma w grupie zerowkowej troje znajomych dzieci z przedszkola! A i tak placze. :/ A Nik tak samo kiepsko znosi nowe miejsca, wiec mamy podwojny kryzys... :(

      Usuń
  15. Czytam Twojego bloga od bardzo dawna, więc jakby jestem na bieżąco ;) ale dziś komentuję pierwszy raz :) Mocno trzymam kciuki!! U nas też ciężko rok szkolny się zapowiada... Starsza ma komunię i już dostaję drgawek nerwowych na samą myśl ;) http://codziennik-kobiety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Uch, Komunia... Po prostu w wychowywaniu dzieci, nie ma latwego czasu. Kazdy rok niesie ze soba jakies nowe wyzwania! ;)

      Usuń
  16. We Włoszech jeszcze mamy chwilę wytchnienia od szkoły - rok szkolny rozpoczyna się 12 września. Tutaj również nie ma uroczystego rozpoczęscia roku (zakończenia też nie), od początku rusza się z materiałem. Powodzenia, będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Wam fajnie! ;)
      Chcialabym, zeby u nas zaczynali chociaz po dlugim, wrzesniowym weekendzie. Dzieciaki dopiero co zaczynaja ogarniac nowa rzeczywistosc, a tu im, buch! Dlugi weekend funduja... Juz sobie wyobrazam jutrzejszy szok i ryk. :/

      Usuń
  17. Lacze sie w stresie... u Nas rozpoczecie roku szkolnego 31 sierpnia czyli ZARAZ!!!!! AAAAAA....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myslalam, ze dzisiaj! O, to czekam na Wasza relacje! :)

      Usuń
  18. Spóźnione wszystkiego najlepszego! My też za chwilę będziemy świętować i pewnie skończy sie podobnie jak u Was - będą ważniejsze sprawy ;-) dokładnie tak samo jak Ty czuję już ten dreszczyk adrenaliny na myśl o wrześniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Laurencja wroci do opiekunki po miesiacu... Mam nadzieje, ze jednak ja zapamietala i obejdzie sie bez stresu! :*

      Usuń