Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 14 listopada 2018

O Diwali, starzeniu sie, szkolnych sprawach i innych...

W zeszla srode postarzalam sie o kolejny rok. Pocieszajace jest, ze "kodu" jeszcze nie zmienilam, choc juz blisko, bliziutko... ;) Ale i tak wlasna rubryka mnie poraza. Na oswiadczenie Bi, ze musimy w tort wsadzic tyle swieczek ile mam lat, odparlam ponuro, ze lepiej nie, bo wlaczy sie czujnik na dym. ;) Zreszta i tak nie mialam osobnego przyjecia, nawet w skromnym gronie naszej czworki. Tort byl wiec tylko wspolny - dla mojego taty, M. oraz mnie i zjedzony tydzien wczesniej, jak pisalam juz w poprzednim poscie. A dzien urodzin spedzilam czesciowo w pracy, a czesciowo na basenie, przygladajac sie najpierw lekcji Nika, a potem treningowi Bi. Ot, zycie matki. :)

Zeby nie bylo jednak az tak beznadziejnie, to rano, na nocnym stoliku czekala na mnie karteczka od meza. ;)


A pod karteczka, taka niespodzianka!


Postaral sie chlopina, no. :) Szkoda tylko, ze nie spytal o rade, bo wtedy powiedzialabym mu bez wahania, zeby kupil mi nowy flakonik ukochanego Armani Code. Temu zapachowi jestem wierna juz ponad 10 lat. :) Zostala mi juz tylko jedna czwarta buteleczki, wiec nowa bylaby jak najbardziej pozadana. Tymczasem nowy zapach... no ladny jest... ale to nie TO. :D Coz, skonczy pewnie jak Lacoste, ktory dostalalam dobrych kilka lat temu od taty (tak dawno, ze nawet dobrze nie pamietam) na Gwiazdke. Tato kupil go po zasiegnieciu rady mojej mamy, ktora niestety ma zupelnie inny gust "zapachowy". Psikam sie nim od czasu do czasu z poczucia obowiazku, ale zuzylam moze 1/5. ;) Poza tym, moj malzonek nie zwraca uwagi na subtelna roznice pomiedzy "eau de toilette" a "eau de parfum". Kupil to pierwsze, a wiec juz godzine po psiknieciu, nic na sobie nie czuje. No, ale jak to mowia, darowanemu koniowi... :D

Zanim jednak dopadla mnie "starosc", byl wtorek. A we wtorek, z okazji dnia wyborow (tutaj zawsze jest on w pierwszy wtorek listopada), Potworki mialy wolne w szkole. Poniewaz jednak moje dni urlopu topnieja niczy sniegi w marcu, a wiadomo, ze do konca roku ktos sie na bank (tfu, tfu!) pochoruje, tudziez spadnie snieg i zamkna szkoly (a smiejcie sie - u nas dzis w nocy ma byc -6 stopni!), wiec tym razem wolne wzial M.
Ja za to zabralam wieczorem Potworki na kolejne przyjecie organizowane przez naszych sasiadow. Nie wiem juz sama czy to taka przypadkowa kumulacja, czy oni naprawde tak bardzo lubia spotkania towarzyskie... ;) Tym razem pretekstem bylo hinduskie swieto Diwali, ktore przypadalo co prawda w srode, ale sasiadka, korzystajac z zamkniecia szkol, rowniez wziela wolne i urzadzila przyjecie we wtorek wieczorem.
Z tego co mi wytlumaczono (wujka googla nie mialam ochoty pytac), Diwali jest swietem swiatla oraz czesciowo zmarlych i jest najhuczniej obchodzonym swietem. Cos jak dla nas Boze Narodzenie. ;)

Poniewaz dzien wczesniej niedzwiedz przemaszerowal sobie jak gdyby nigdy nic kilka domow dalej kiedy czekalismy rano na szkolny autobus (:O), a przyjecie zaczynalo sie juz po zmroku, nie ryzykowalam i podjechalam ten kawaleczek autem. A i tak mialam pelne gacie, bowiem zaparkowalam na naszej uliczce, ale do sasiadow trzeba wejsc dluuugim podjazdem, otoczonym szpalerem wysokich tui. Nie ma tam zadnej lampy, ciemno jest jak w dupie pod koszula i czulam panike na mysl co bym zrobila gdyby niedzwiedz akurat szedl sobie tym szpalerem tui w przeciwnym kierunku? ;)
W kazdym razie kiedy juz na nie bezpiecznie doszlismy, spotkanie uwazam za bardzo udane. Az szkoda, ze M. wolal zostac w domu i malowac lazienke. Party pooper :D Przyszla gromadka dzieciakow i tym razem nawet dwoch chlopcow, ktorych Nik kojarzy z autobusu, wiec mial towarzystwo. A dziewczynek byla w ogole gromada, Bi nie byla wiec absolutnie pokrzywdzona.

To tylko czesc maloletniej gromady. Reszta rozpierzchla sie po chalupie i nie zwabily ich nawet babeczki ;)

Ja opchalam sie pysznego hinduskiego jedzenia, pogadalam z innymi mamuskami (oprocz gospodarza byl jeszcze tylko jeden mezczyzna - najwyrazniej wiekszosc mezow to takie odludki jak moj M.) i cieszylam sie, ze jednak pojechalam. Tego dnia bylo bowiem paskudnie, wiec mimo ze to po sasiedzku, to nie chcialo mi sie wychodzic i szukalam wymowki, zeby zostac w domu. Nawet Potworki uprzedzilam, ze przyjecie jest pozno, wiec jesli na nie pojdziemy, nie beda mieli wieczorem czasu na zwyczajowe bajki na tabletach. ;) Czesc mnie miala nadzieje, ze dzieciaki zakrzykna, ze wola tablety i na zadna impreze nie ida, a druga czesc wolala ich po prostu uprzedzic, zeby potem nie bylo placzu i tupania nogami. ;) Niestety - stety, dzieciaki zgodnie oznajmily, ze wola zabawe z kolegami niz elektronike (co chyba jest dobrym znakiem), wiec nie pozostalo mi nic innego jak zmusic sie do wyjscia z cieplutkiego domu na deszcz i wichure. ;)

Sasiedzi zapalili tradycyjne swiatelka przy oltarzyku...

Oltarzyk prowizoryczny, urzadzony... na kuchennym blacie :D

Dzieciaki bawily sie sztucznymi ogniami...

Nik byl nimi szczegolnie zachwycony. Po chwili bral juz po 2-3 na raz, bo przy jednym ogien byl dla niego za maly. ;)

Bi byla ostrozniejsza, ale i tak miala radoche

A na koniec, z racji, ze pogoda zrobila nam laske i przestalo padac, sasiad odpalil nawet fajerwerki.


Dzieciarnia miala wiec zabawe nie z tej ziemi, a i ja wyszlam z usmiechem na twarzy. Taki cieply, choc listopadowy, wieczor. :) Na odchodne dostalam jeszcze sliczny swieczniczek z tradycyjnymi zdobieniami.

Drobiazg, ale jaki mily gest

W piatek otrzymalam raporty postepow Potworkow po niecalych 3 miesiacach roku szkolnego. Hameryka jest sto lat za murzynami. Nie ma tu elektronicznych dziennikow, nie ma zreszta ani ocen, ani punktow, dotychczas nie mialam wiec pojecia jak sobie radza, oprocz obserwacji poczynionych podczas odrabiania lekcji. Raporty, jak pisze co roku, to sa szczegolowe opisy poszczegolnych umiejetnosci. "Ocenami" sa below expectation (ponizej oczekiwanego poziomu), near expectation (blisko oczekiwanego poziomu), meets expectation (wykazuje odpowiedni poziom) oraz exceeds expectation (przekracza wymagany poziom). Coz... Kryteria sa jakie sa, ale to below expectation oraz near expectation to dla mnie taki pic na wode fotomontaz. W koncu "near" oznacza, ze dziecko jednak jest ponizej wymagnego poziomu, tak samo jak "below". Wiem, ze sie czepiam i zapewne below uzywane jest w przypadku naprawde duzych brakow, ale nie moge sie oprzec obawie, ze hamerykanscy nauczyciele, przy ich podejsciu nastawionym na zachety oraz pozytywy, uzywaja tego "near" zeby po prostu ladniej brzmialo. :D
W kazdym razie, na cala liste, Nik ma tylko 4 "near expectation", zas Bi 3. Jestem dosc zaskoczona, bo obydwoje mieszcza sie w "widelkach" jesli chodzi o czytanie (tutaj nie ma below, near, meets i exceeds; jest konkretny poziom) ale na najnizszym poziomie. Tymczasem dla mnie Nik czyta rewelacyjnie! Wiem, ze Bi z czytaniem ma naprawde spory problem, ale chyba dotychczas nie wiedzialam, jak duzy. Porownujac Potworki, spokojnie wystawilabym Nikowi najwyzszy poziom! :) Oczywiscie tu duze znaczenie ma tez charakter nauczycielki. Bi ma mloda, sympatyczna pania, Nikowi trafila sie starsza, ktora uczyla w dodatku wczesniej drugie klasy, wiec moze miec zawyzone wymagania.
Niespodzianka bylo za to zaznaczenie, ze Bi przekracza poziom drugiej klasy w dodawaniu i odejmowaniu! Coz, zawsze powtarzam, ze to matematyczna zyleta. :D


Po otrzymaniu raportow, zaraz w poniedzialek czekaly mnie wywiadowki. Udalo mi sie umowic u obu nauczycielek tego samego dnia, musialam tylko poczekac 20 minut miedzy jedna wywiadowka, a druga. Uklad idealny. Nie musialam zwalniac sie z pracy dwa dni pod rzad i jeszcze moglam poczytac chwile ksiazke. ;)
Czy dowiedzialam sie czegos ciekawego? Chyba nie. ;) Czy uslyszalam cos, czego wczesniej nie wiedzialam? Tylko to, ze Nik bardzo dobrze radzi sobie z matematyka. :) No prosze, prosze... Ja mialam kompletnie inne wrazenie, patrzac jak podczas odrabiania lekcji probuje liczyc na palcach i nie zawsze mu wychodzi. ;)
Ogolnie, panie potwierdzily tylko to, co widac na raportach, czyli ze Potworki radza sobie bardzo dobrze. Nik nie ma zadnej piety achillesowej, musi tylko zaczac rozwijac temat, kiedy pisze opowiadanie. Ta moja gadula bowiem, ktorej buzia sie nie zamyka, ma tendencje do opisywania zdarzenia w jednym zdaniu i to maksymalnie 5-wyrazowym. ;) Poza tym, wychowawczyni jest jednak zachwycona tym, jak przyjacielskim i wrazliwym jest chlopczykiem. Oraz wygadanym. :) Podczas indywidualnej pracy z nim, sprawdzajac czy Nik rozumie czytany tekst, pani zapisywala jego komentarze, z ktorych boki mozna bylo zrywac! :D Znam to zreszta z autopsji, bo Nik zywo komentuje kiedy wieczorem czytam mu do snu. Znaczy to jednak, ze slucha, a o to wlasnie chodzi. ;)

Bi podciagnela sie z czytaniem. W kazdym razie zalapuje sie na poziom wymagany w pierwszym semestrze II klasy. ;) Teraz przyszla kolej na podciagniecie pisania, bo to jest rowniez tragiczne (to moje slowa, nie wychowawczyni :D). Pisalam juz kilka razy, ze Nik, chociaz pisze rowniez z bledami, to jednak fonetycznie tak zapisuje wyrazy, ze udaje mi sie odgadnac, co poeta mial na mysli. U Bi nie daje rady, bo nie tylko, ze gloski sie nie zgadzaja, to jeszcze brakuje samoglosek. Na przyklad slowo surprise, u Bi moze wygladac jak "sprs". I wez czlowieku sie domysl. :D Wychowawczyni jednak przekazala, ze Bi ma z nia indywidualne cwiczenia, a dodatkowo pracuje z inna pania. Ma wiec sporo pomocy dostosowanej do jej potrzeb. To jedna z tych rzeczy, ktore podobaja mi sie w amerykanskiej szkole. Mimo narzekan na dziury w budzecie, szkoly zatrudniaja cala armie pedagogow, pomocy, specjalistow od poszczegolnych dziedzin i Bog wie kogo jeszcze. Odpowiedzialnosc za nauczenie lub podciagniecie uczniow w tym czy owym, nie spoczywa wiec wylacznie na barkach wychowawcow, ktorzy musza ogarnac 20 uczniow. Wierze wiec, ze Bi bedzie jeszcze pisac idealnie lub prawie idealnie. Moze nie w tym roku, ale kiedys na pewno. ;)

A pomiedzy otrzymaniem raportow, a wywiadowkami, byl weekend.
W niedziele odbyl sie dodatkowy trening dla druzyny plywackiej ze skokow do wody. Klub, do ktorego chodza Potworki, ma bowiem mniejszy i plytszy basen, bez slupkow startowych. A skok ze slupka jest waznym elementem kazdego wyscigu. Dzieci moga startowac rowniez z wody, ale te skaczace automatycznie beda mialy przewage. Dlatego tez klub zorganizowal dodatkowe treningi na pelnowymiarowym basenie)
Pojechalysmy wiec w niedzielny poranek do eleganckiej prywatnej szkoly dla dziewczat z internatem, mieszczacej sie dwa miasteczka dalej. ;) Szkola malowniczo polozona, wlasne centrum sportowe, wlasna stadnina koni, ale na basenie: pieknym, nowiutkim, nowoczesnym, bylo... zimno! To znaczy, moze nie do konca lodowato, ale przyzwyczajona jestem, ze na "naszym" basenie jest tak goraco, ze po pol godzinie siedzenia tam, mam wypieki na twarzy i spocone pachy (wiem, fuj). Ale dla dzieciakow wychodzacych z wody, to bardzo dobrze. Nie zmarzna. Tutaj, siedzac w cienkiej, bawelnianej bluzeczce, bylo mi... w sam raz. Po prostu. Nie bylo mi chlodno, ale absolutnie nie bylo mi rowniez goraco. A mokre dzieci stojace i czekajace na swoja kolej zeby skoczyc do wody, staly przykurczone i trzesace sie z zimna! :O I modle sie, zeby Bi sie po tym treningu nie pochorowala... :(

Pomijajac jednak temperature, musze znowu pochwalic Bi. To byl jej pierwszy trening na tamtym basenie, wiec na poczatek przezyla szok, ze ma on ponad dwa metry glebokosci. Przyznaje, ze i ja bylam lekko zdenerwowana, bo choc ufam umiejetnosciom Bi, to wiem, ze potrzebuje ona od czasu do czasu odpoczac. Tam nie miala takiej mozliwosci, dopoki nie doplynela do brzegu. Jak zwykle jednak martwilam sie na zapas, bowiem Bi nie tylko bez problemu wyplywala na powierzchnie oraz doplywala do brzegu, ale jeszcze na koniec urzadzily sobie z kolezanka "podwodny taniec", czyli zanurzaly sie i korzystajac z tego, ze do dna mialy daleko, a w goglach widzialy sie nawzajem, wyczynialy jakies wygibasy pod woda. ;)

Wracajac do treningu i chwalenia (:D). Bi naprawde poradzila sobie swietnie jak na pierwszy raz. Podziwiam ja, bo slupki startowe sa lekko pochylone, a dzieciaki przed startem musza jeszcze sklonic sie do przodu i zlapac za ich brzeg. Sama pewnie spanikowalabym, ze poslizgne sie i wlece do basenu glowa w dol (choc o to w sumie chodzi, tylko z wieksza gracja ;P). Pierwsze probne skoki dzieciaki wykonaly "na zabe", czesto plaskajac o wode brzuchem, hihi... Bi juz po chwili skakala elegancko glowa oraz rekoma w wode.

Nie wiem, czy na tym zdjeciu bedzie cokolwiek widac. Rodzice siedzieli po przeciwnej stronie basenu i mimo maksymalnego zblizenia, zdjecia wyszly niewyrazne :(

Jeszcze nog do konca nie prostuje i nie laczy razem, jeszcze nie wyglada to tak gladko jak powinno, ale z grupy poczatkujacych to ja trener wybral, zeby pokazala innym jak maja ukladac cialo. Moj maly delfinek. ;) Dla porownania, sporo dzieci juz do konca skakalo niezgrabnie rozkraczonych. :D Brawa jednak, ze w ogole mialy odwage skoczyc, bo na pierwszym treningu (ktory Bi ominal) podobno kilkoro trenerka musiala niemal zepchnac ze slupka. :D

Po treningu pojechalam do sklepu sportowego, zeby kupic Bi w koncu stroj druzyny. Wybrali je strasznie brzydkie, czarne z czerwonymi ramowkami, ale coz, o gustach sie nie dyskutuje... ;) Cena wywolawcza tego "cudu" sprawila, ze sie zakrztusilam - $76! Po znizce dla druzyny i (podobno) przecenie wyniosla $55! O matko i corko! Mam nadzieje, ze Bi z niego za szybko nie wyrosnie... :D

W sobote, oprocz polskiej szkoly nie dzialo sie nic specjalnego, jesli nie liczyc, ze... padal snieg! Dobrze czytacie: SNIEG! Odwiozlam Potworki do szkoly, zrobilam zakupy i usilowalam nadgonic odkurzanie, kiedy wrocil z pracy M. i oznajmil, ze pada. Snieg. Najpierw prychnelam, ze tak, na pewno, ale odruchowo zerknelam za okno i sie z lekka zdziwilam. :D Co prawda bylo na tyle cieplo, ze nie osiadal na ziemi i padal zbyt malo gesty, zeby go ujac na zdjeciu, ale pare platkow utrzymalo sie przez chwile na tarasowym krzesle. Prosze:


Nie, to nie smieci, ani nie popiol z ogniska. To najprawdziwszy snieg. Pierwszy tej zimy jesieni. ;)

Ten tydzien, oprocz poniedzialku, powinien minac juz spokojniej. Pomijajac wywiadowki, w poniedzialek Bi miala rowniez trening, wiec wpadlam do domu, szybko wcisnelam w siebie obiad i popedzilam z nia na basen. Podobny bieg czeka mnie dzisiaj, kiedy Bi znow plywa, a dodatkowo lekcje ma Nik. Poza tym, na szczescie zadnych innych zajec w tym tygodniu ni ma. Za to w sobote bedziemy musieli jechac do kosciola na wieczorna msze, bowiem w niedziele rano Bi ma pierwsze ZAWODY. :O Jesli sie nie pochoruje po tym cholernym treningu w miniona niedziele rzecz jasna... :/

Tak czy owak, trzymajcie kciuki. Zeby sie nie pochorowala, zeby nie spanikowala i zeby zajela niezle miejsce, choc tu nie wiem jak duze sa jej szanse. ;)

34 komentarze:

  1. Trzymam zatem kciuki! Na pewno Bi sobie świetnie poradzi! Odważna z niej dziewczyna! :) niezła pływaczka ci rośnie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I poradzila sobie! Calkiem niezle jak na pierwszy raz! Zobaczymy co przyniosa kolejne zawody. ;)

      Usuń
  2. Hej, najlepsze życzenia urodzinowe!!!

    Brawo dla Bi za trening skoków do wody. W życiu bym nie skoczyła :)). Odważna dziewczyna.
    U nas w szkole jest dziennik elektroniczny, ale i tak najszybciej dowiadujemy się o postępach Starszaka od wychowawczyni. Na szczęście jakby co, to ona sama organizuje zajęcia dodatkowe. Też nie zostajemy sami z douczaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje!

      Powiem Ci, ze ja chyba tez bym nie skoczyla. Mimo, ze plywac przeciez umiem. :D
      U nas dziennika elektronicznego nie ma i tak naprawde to poza wywiadowka 2x w roku nie mam pojecia jak Potworki sobie radza, chyba ze sama cos zauwaze przy odrabianiu lekcji. Ocen jako takich tez nie ma. Sa bardziej opisowe, ale tak ogolne, ze czasem ciezko powiedziec jak dziecko sobie radzi. :/

      Usuń
  3. Sto lat dla Ciebie i kciuki dla Bi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Kciuki teraz prosze za kolejne zawody - za dwa tygodnie! :D

      Usuń
  4. Sto lat kochana!! W dniu twoich urodzin kolejny raz zostalam ciocią 😉
    Mam takie damy perfumy też mężu mi kupił i też początkowo nie byłam do nich przekonana, ale teraz bardzo je lubię i żałuję, że już mi się kończą. Choć mój numer jeden na tą chwilę to chanel mademoiselle.
    Brawo Bi!! W życiu bym tak nie skoczyła 😜 trzymam kciuki za zawody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, ze tez przekonalam sie do tych perfum. Pierwszy efekt nie za bardzo, ale po chwili, jak troche wywietrzeja, pachna ladnie.

      Dziekuje i za zyczonka i za kciuki na zawodach! ;)

      Usuń
  5. Najlepsze życzenia Kochana :) u Ciebie jak zwykle dzieje się, oj! dzieje... :) Trzymam kciuki za Bi za to, żeby się nie stresowała, nie panikowała i wyniosła z zawodów pozytywne wrażenia :) Mój mąż też nie jeździ z nami na przyjęcia urodzinowe, ani nawet do kina, więc to że M. nie uczestniczy w takich "wydarzeniach" wcale mnie nie dziwi :) miś mówisz znowu grasuje? Oby się wyniósł i nie przysparzał Ci dodatkowych zmartwień.

    Buziaki i pozdrowionka :)
    Przepraszam, żę ostatnio mnie mało ale nie ogarniam już prawie nic :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, wiem sama jak to jest! :)

      Misiek mam nadzieje, ze juz zapadl w sen zimowy i mam go z glowy do marca. :D

      Bi sie kurcze stresuje tymi zawodami chyba mniej niz ja! Ale za to jest zakrecona i trzeba ja prowadzic za raczke. :)

      Usuń
  6. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

    I gratulacje dla Bi, ja bym tak nie skakała :D Ale planuję zrobić pływaczke z mojej Małej, greckie pochodzenie do czegoś zobowiązuje ;)

    To hinduskie święto wydaje się być bardzo ciekawe, lubię takie poznawanie innych kultur :) Fajne jest to przede wszystkim dla dzieciaków. Różnorodność jest dla nich naturalna.

    Oh i śnieg <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sniegu juz nima niestety. ;)

      Ja tez zawsze ciekawa jestem innych obyczajow. A to Swieto okazalo sie byc bardzo fajne!

      Mnie zawsze ciagnelo do wody, ale rodzice moi zupelnie olali sprawe, choc moj tato swietnie plywa. Dlatego ciesze sie, ze Potworki lubia wode (no, Nik mniej). Niech plywaja,jak dlugo bedzie im to sprawiac radosc! :)

      Usuń
  7. Agatko! Wszystkiego najlepszego. Przede wszystkim, niech zdrowie Ci dopisuje i niech się spełni wszystko, o czym marzysz :*
    o reszcie napiszę później.
    Dziękuję za życzenia dla Lilki.

    OdpowiedzUsuń
  8. wszystkiego najlepszego Kochana! 😚😚😚 trzymamy z Klarą kciuki za Bi! I czekamy na relację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Aniu!

      O kciuki prosze po raz kolejny za tydzien! :)

      Usuń
  9. Happy Birthday, to po pierwsze. Po 100 lat dla kazdego z Waszej rodziny: Ciebie, taty i malzona. A niech tam... Im tez sie nalezy ;-)))
    Dolce & Gabbana Women's Light Blue Eau de Toilette Spray - tez niedawno od slubnego dostalam - teraz to modne, bo chyba nowe na rynku. Tzn. dosc nowe. Cudowny, rzezwy zapach. Uwielbiam. Mam nadzieje, ze z czasem tez to polubisz, bo warto.
    Brawa dla coreczki-plywaczki. Gratuluje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez przekonalam sie do tego zapachu. Wiem teraz, ze musze dac mu kilka minut, zeby nieco "wywietrzal". :)
      Pewnie, niech i im bedzie! ;)

      Usuń
  10. Muszę przyznać, że i nam się zdarzyło używać takich niecnych, mało pedagogicznych negocjacji w stylu - zostaniemy w domu, poogalądasz youtube itp... Nie działają. Dodam, że w sobotę są kolejne urodziny szkolnego kolegi - 7 od połowy września. Powiem ci, że jednak włoscy tatusiowe bardziej się wykazują od amerykańskich ;)
    Bi podziwiam za te skoki do wody, bo ja to nawet pływać nie potrafię. Stefano niestety panicznie boi się wody, jak matka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, szkoda, u Was jest duzo dluzej goraco niz w Polsce. Na pewno bardzo byscie skorzystali z basenow.

      U nas w tym roku jakas urodzinowa posucha, ale powiem Ci, ze wcale mi tego az tak nie brakuje. :)

      Usuń
  11. Sto lat ! I trzymam kciuki za Delfinka :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delfinek prosi ponownie o kciuki za tydzien! :)

      Usuń
  12. Spoznione zyczenia urodzinowe Agatko. Sto lat! Jejciu, jestem pod wrazeniem umiejetnosci Bi. Juz widze jak zdobywa medale. Super! A wyjscie do sasiadow? Czemu nie :-) fajne to ich swieto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak to z Bi bedzie. Jest dobra technicznie, ale czy przelozy sie to na szybkosc? Okaze sie w praniu. :)

      Usuń
  13. Sto lat dla Ciebie, w zdrowiu i radości;))
    Ja też ma sąsiadów Hindusów, ale nie jesteśmy z nimi aż tak blisko by się odwiedzać:)
    Śnieg?!?! Już?!?! Szok!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, szok!!!

      "Nasi" Hindusi sa okropnie towarzyscy. ;)

      Usuń
  14. Agata! Sto lat, sto lat! Żyj radośnie i niech się spełni coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń
  15. O i tu też spóźniona jestem, no nie! 100 lat 100 lat!!! czujnikiem dymu mnie rozbawiłaś :) A na jaki kod z przodu zmieniasz niebawem? Wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń. Mąż chciał dobrze haha a wyszło jak zwykle ;) ale i tak uroczo, sama karteczka z sercem nadrabia za wszystko :)
    Mi żal, jak widzę ubywający plyn w flakoniki Chance Chanel.. i choć de toilette używam, to czuję je przez cały dzień, a i zdarzyło się, ze dwa razy mnie zaczepiły osoby i zapytały co to za perfumy bo tak piękny zapach ;)

    O matko z tym niedźwiedziem to macie tam wesoło, jak my tu z dzikami. one też się czasem potrafią pojawić znikąd i strachu podrzucić :) My do sąsiadów mamy od naszej bramy do ich może z 7 m i powiem Ci, że też kiedyś autem "pojechaliśmy" ;) Także spokojnie, zwłaszcza, że jeszcze ten niedźwiedź u Was :)

    Dogodzić kobiecie, nie robi łazienki - źle, wziął się za łazienkę też nie dobrze ;) haha ale tak, wiem o co chodzi, zawsze nie w porę.

    Kolorowi Ci Twoi sąsiedzi widzę :) Moja znajoma wynajmuje dom od Hindusow nieopodal i śmieje się, że te ich kolory są wszędzie., całe osiedle polaków, więc kolory takich samych domów stonowane, niekrzykliwe, ładne, a jej dom hinduski... różowy :)

    Zaskoczyłaś mnie brakiem elektronicznych dzienników. Nie mniej jednak gratuluję pięknych wyników podsumowujących dokonania Potworków :) Brawo. Czytanie u nas też nie jest mocną stroną, ale jest lepiej niż było, choć nadal Tymon bardziej zgaduje co jest napisane niż czyta :) Ale podobnie jak u Was wyraźnie widać znaczącą różnicę miedzy przyswajaniem matematyki, a części humanistycznej :) W sumie to chyba lepsza opcja niż podobnie, wiem to akurat po sobie.
    Z pisaniem widze podobnie, Tymon uwielbia zjadać litery i dokładnie też potrafi zjeść pół słowa nawet :)

    Brawo dla dzielnej pływaczki :) I kciuki trzymam!! Przed nami też pierwsze zawody, ale z karate. Te same uniesienia nas czekają widzę :)
    Śnieg nas nawiedził w ten weekend, był najprawdziwszy i sypał dość nawet dużymi płatkami które się jakiś czas utrzymywały na trawie, samochodach itd. Był też przez dwa dni mrozek, dziś już chlapa, ale Tymon pierwsze "odśnieżanie" zaliczył, był mega szczęśliwy :D Choć odśnieżać nie było w sumie co i po co, no ale haha
    Kciuki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla dzieci moze byc i z 5mm, snieg to snieg! :)
      Bi ma umysl typowo scisly, co mysle, ze w przyszlosci zaprocentuje. Zaskakujace jest jednak, ze ona lubi pisac i potrafi wymyslic naprawde dlugie, zawile historie. Nik za to pisze calkiem przyzwoicie, ale co z tego jak potraficale zdarzenie zawrzec w 3 zdaniach. :)
      Moi sasiedzi z zewnatrz maja dom bardzo stonowany, zreszta piekny i ogromny. Za to w srodku jest hmm... Mocno energetyzujacy, ze tak powiem. :D
      Kochana, to co mam powiedziec jak mamy grudzien, chce stawiac choinke, wieszac dekoracje, a moj maz... oswiadcza, ze on wlasnie teraz chce robic remont salonu! :O Mieszkamy tu 9 miesiecy, ale on musi akurat w grudniu!!! :/
      Kod juz niedlugo zmieniam na czworeczke... ;)

      Usuń
  16. Droga Agato, pewnie juz zapomnialas o swych urodzinach... to ja ci przypomne- wszystkiego naj :*
    Na Chlops nie narzekaj- to naprawde mily gest i swietny zapach- mam go do 15 lat, jest klasykiem i juz naprawde dlugo na rynku. Ps. zobacz reklame jakie ciacho je reklamuje <3 ;)))
    jak tam Bi po zawodach??
    Powiem ci, ze jestem szczesliwa,ze szkola juz nie jest naszym glownym tematem. Mloda zalicza , Mlody cos tam robi - ale szkola zdecydowanie odeszala dla mnie w zapomnienie. Nie brakuje mi jej ;)
    U nas dzis wlasnie spadl pierwszy snieg i jest bialo. Pozdrawiam za ocean!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas wszystko dawno stopnialo, ale za to jest mroz. :)
      Bi zajela w roznych stylach odpowiednio: drugie, czwarte i piate miejsce. Za tydzien kolejne zawody. :)
      Do perfumow przywyklam - po prostu musza sie "przefryzc". ;)
      Za zyczonka dziekuje! :)

      Usuń
  17. Agatko, ja też dołączam do życzeń urodzinowych (wiem, wiem trochę późno się obudziłam), ale życzę Ci by kolejny rok życia płynął Ci w pełnym zdrowiu i miłości Twoich bliskich. Pociechy z dzieci, tudzież sił i cierpliwości. :)

    OdpowiedzUsuń