Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 15 czerwca 2016

Tasiemiec pospolity, czyli o codziennosci


Dzis dla odmiany post bez okazji. Rocznice, polrocznice i inne takie sie bowiem skonczyly. Czas wrocic do szarej codziennosci. No, moze nie takiej szarej, bowiem wrocilo do nas lato, niebo jest blekitne, z tylko delikatna, pierzasta chmurka od czasu do czasu, zar leje sie z nieba, czyli jest to, co Agata lubi najbardziej. Wyciagam sie i wygrzewam na tym sloncu, niczym kocur, chlonac zapas na dlugie, mrozne wieczory. Ok, przyznaje, przy 30 stopniach wytrzymuje na sloncu jakies 10 minut, a potem czym predzej uciekam do cienia (a i tak spalilam sobie dekolt). ;) Nie mniej, laduje baterie, ile sie da...

Jakis czas nie bylo juz takiego zwyklego posta, o tym co w Potworkowie piszczy. Hmm... Piszcza glownie dzieciaki, wiecznie z czegos niezadowolone. ;) Cykady w tym roku jakos milcza. Nie moge sobie przypomniec czy jeszcze na nie za wczesnie, czy padly przez zime. Co byloby dosc dziwne, bo mielismy ja dosc lagodna... Poza tym, caly ogrod bzyczy wysoko i nisko, wszedzie pelzaja gasiennice, "chipmunk'i" przemykaja po trawie niczym miniaturowe pershing'i, kolibry przylatuja do karmnika, a lisy podchodza bezczelnie w bialy dzien pod sam dom.
Czyli po prostu stara bida. ;)

Nasz wlasny, prywatny siersciuch, tez zreszta czuje lato, czyli wlazi w szkode ile wlezie. Kopie dolki, depcze moje kwiatki, a ponadto zezarla ostatnia garstke truskawek, ktore zebralam dla Bi (wyjasniam, ze Nik truskawek nie jada, zeby nikt mnie nie oskarzyl o dyskryminacje dziecka :D). Zerwalam, juz nioslam do domu, ale zauwazylam, ze czas zmienic kolibrom nektar w karmniku. Truskawki polozylam na balustradzie tarasu, a po zmianie nektaru, weszlam do domu, zapominajac o nich. Coz, psi nos nie zapomnial. M. dojrzal ruch przez okno katem oka, skomentowal, ze Maya zjadla cos z balustrady. Wypryslam z domu jak oparzona, ale bylo za pozno. Po truskawkach zostala tylko mokra plama... :/

Skoro mowa juz o faunie, to z niebieskich jajeczek, ktore pokazywalam Wam kilka postow temu, wykluly sie dwa male rudziki. W ciagu 2 tygodni, ktore minely od tamtego zdjecia, zdazyly sie wykluc, opierzyc, otworzyc oczy i odfrunac. Zagladalismy do nich z dzieciakami codziennie, chcialam im zrobic zdjecie, ale kiedy dzis zajrzalam do gniazdka, znalazlam je puste. Niesamowite jak szybko rosna takie pisklaki...

Podobnie jak male ptaszki, moje warzywa tez rosna jak na dopalaczu. ;)

Dla przypomnienia - tak wygladal warzywnik zaraz po posadzeniu oraz zasianiu tego, co trzeba
Stan z 4 czerwca

Stan z 14 czerwca

Jeden z baklazanow zakwitl.

Szkoda, ze aparat odmowil ustawienia ostrosci na kwiatka, sa takie ladne! :/
Ogorki i groszek zaczynaja puszczac "wasy", czyli czas sprawic im jakies tyczki.
Szkoda, ze rosna tez chwasty, a ja jak zwykle nie nadazam z pieleniem. W warzywniku jeszcze nie jest zle, ale rabatki zarastaja w strasznym tempie. Poza tym, nadal tocze wojne z czerwonymi zukami obgryzajacymi nasze lilie, a przy skrzynce na listy odkrylam caly gaszcz "poison ivy". Chodze wiec wokol ogrodu i psikam gdzie trzeba, na przemian odpowiednimi pestycydami. :)

A tak w ogole, to zapomnialam wspomniec na samym poczatku, ze pisze do Was z domu. Nie mamy zadnego swieta, ani dlugiego weekendu, wiec jak sie pewnie domyslacie, wine ponosi kolejne wirusisko. Tym razem dopadlo Bi. Nie wiadomo w sumie, co za cholera. Narzekala troche na bol brzuszka, ale wlasciwie normalnie sie bawila, wiec zawiozlam ja we wtorek do przedszkola. Tam lekko mnie zaalarmowala, kiedy odmowila zjedzenia ulubionego jogurtu. Z mieszanymi uczuciami, ale zostawilam ja w placowce, skoro juz tam zajechalysmy. Niestety, o godzinie 11 rano dostalam telefon, ze Bi ma goraczke i musze ja odebrac. W ten sposob, corka (kochana!) zalatwila mi kolejny dzien w domu, bowiem wedlug tutejszych zasad, dziecko musi spedzic poza placowka 24 godziny od ustapienia goraczki... Utknelam wiec w domu z dwojka zdrowych pociech, bo jak mozna sie domyslic, dzis w poludnie, temperatura Bi wyniosla 36.9, czyli nawet nie stan podgoraczkowy. A Nik jest juz za cwany, zeby go podstepem odwiezc do niani, wiec zeby uniknac rykow i pretensji zostawilam w domu oboje... A oni odstawiaja skuteczna demolke... ;) Wlasnie rozpoczela sie ulubiona pora dnia rodzica - drzemka, wiec szybko klece posta. Za moment musze sie zabrac za prace, szef bowiem pozwolil mi wziac do domu stosik papierow, zebym nie musiala wykorzystywac na opieke dnia urlopowego. Kochany facet. :*

Mam nadzieje, ze Bi nie zaliczy zadnego nawrotu choroby, bowiem jutro po poludniu, w przedszkolu odbedzie sie imprezka z okazji zakonczenia roku. Dzieci maja miec wystep dla rodzicow, dostac dyplomy z okazji zakonczenia przedszkola, potem ma byc poczestunek w postaci niesmiertelnej pizzy (:D) i szkoda bylo by i Bi i mnie samej, gdyby nas to ominelo. M. nie licze, bowiem z niego taki domator, ze probowal sie wykrecic od uczestnictwa w uroczystosci i musialam mu stanowczo warknac, ze MA tam byc, czy mu sie to podoba czy nie. :D

A co poza tym, z pomniejszych wydarzen?

Jakis tydzien temu, moja swiezo piecioletnia corka, posiusiala sie w nocy w lozko... Tak dawno jej sie nic takiego nie przydarzylo, ze wystraszylam sie, ze zlapalo ja jakies przeziebienie pecherza. Na szczescie, wydaje sie, ze byl to jednorazowy wybryk... Od tego czasu jednak, Bi regularnie nawiedza w nocy lub nad ranem, nasze malzenskie loze. I chociaz fajnie jest sie budzic z buziakiem i usmiechem dziecka, to obrywac w nocy z lokcia lub piety, juz tak milo nie jest. ;)

Skoro juz o fizjologii mowa, to po kolejnym masywnym zaczadzeniu salonu przez Nika (nie zartuje, musielismy zrobic przeciag, zeby wywietrzyc smrodek), M. stracil cierpliwosc i wyrzucil nocnik do piwnicy. Nik protestuje, bo lubi sobie urzadzac posiedzenia na "tronie", a w lazience sie nudzi, ale nie ma wyjscia. Zalatwia sie na nakladce. W koncu! :)

Kilka dni temu przezylam chwile grozy, kiedy przyszlam rano do pokoju dzieci w celu obudzenia corki i na zaslonce zauwazylam ciemna plamke. Myslalam, ze to pajak, a to KLESZCZ! Brrr... Nie cierpie tego obrzydlistwa! Kleszcz prawdopodobnie "przyjechal" na psie, a ze ten pryskany jest odpowiednim srodkiem, to zlazl z "autobusu" i w nocy przeszedl przez dom, w poszukiwaniu lepszej przekaski. Cale szczescie, ze wlazl na zaslonke, a nie lozko, bo po nim juz bez trudu znalazl by sie na Bi. Ale i tak przez reszte dnia sie paranoicznie drapalam... :D

Jak juz wspomnialam, Bi ma w czwartek pozegnanie przedszkola. Ostatnim dniem jest jednak piatek, przynajmniej dla niej, bo oficjalnie jest to poniedzialek. W kazdym razie, tutaj na zakonczenie roku, nie wystarczy dla pani kwiatek, tutaj daje sie prezenty! Podobno w lepiej zgranych klasach, rodzice robia zrzutke i jakies bardziej zaangazowane mamuski kupuja prezent od wszystkich. No coz, klasa przedszkolna do zgranych zupelnie nie nalezy. Nie wiem nawet jak wyglada polowa rodzicow oraz ich dzieci, bo te przychodza tylko na 3 godziny dziennie. Nie ma wiec wyjscia, upominek musialam kupic sama. A raczej upominki, bo tych pan jest tam przeciez gromada. W dodatku, Bi ranki oraz popoludnia spedza z paniami z drugiej klasy, kiedy grupy sa laczone. Nie ma mowy, zebym kupila kazdej z nauczycielek oraz opiekunek indywidualny prezent, wiec kupilam doniczki na kwiaty z dedykacja dla dwoch glownych nauczycielek, a dla pozostalych "bukiecik" ciasteczek w ksztalcie kwiatkow. Po jednym na grupe.

Wybaczcie to marne swiatlo...
Mam nadzieje, ze to wystarczy... Niestety, doniczki dostarczono juz w zeszlym tygodniu i jedna przyszla stluczona!

Zdjecie zrobione na potrzebe reklamacji. Nie wiedziec czemu, nie chcieli mi uwierzyc na slowo. :D

Musialam zamowic kolejna z ekspresowym dostarczeniem. Na szczescie tym razem przyszla cala, a firma okazala sie solidna i zwrocila pieniadze bez problemu.

A na koniec, to juz odliczamy do urlopu! Zostalo 2 i pol tygodnia! :) Troche przeraza mnie pakowanie oraz droga, a poza tym juz ze smutkiem mysle, ze urlop przeleci jakby go nie bylo, ale mimo wszystko fajnie bedzie spedzic pelen tydzien z dzieciakami. Trzeba sie cieszyc, ze poki co chca jeszcze z nami spedzac czas. Za kilka lat beda zrzedzic, ze wola pojechac na jakis oboz niz tluc sie ze starymi. ;)

Skoro juz o urlopie mowa, to niestety, nie poszczescilo mi sie z okresami. Majowy przyszedl spozniony o 2 dni, tak jak chcialam. Ale juz czerwcowy dostalam jak w zegareczku. :( Oznacza to, ze lipcowy, jesli tez przyjdzie punktualnie, dostane drugiego dnia po przyjezdzie na wakacje. Nic, tylko w leb sobie strzelic... Czyli, oprocz dmuchanych zabawek, recznikow oraz strojow kapielowych, musze spakowac zapas podpasek. Co za los... :/

Ale, zeby nie konczyc tak pesymistycznie, pokaze Wam jedna z prac przedszkolnych Bi.


To byle jak zabazgrane po lewej, to jagoda. A to kanciaste po prawej to bibusiowa interpretacja artystyczna zelka. Jak widac teorie ma w jednym paluszku. Szkoda, ze praktyka lezy i kwiczy. ;)

29 komentarzy:

  1. Jestem w szoku, że twoja pięcioletnia córka nadal śpi w dzień i to codziennie :0 Nie znam żadnego dziecka wśród naszej rodziny i znajomych, które by jeszcze w tym wieku miało drzemki w dzień po przedszkolu ;) I ile ona tak śpi popołudniu?

    Mój jakby pospał popołudniu to by chyba do 22-giej potem szalał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znam;-0
      Moja Hania jak skończyła 1.5 roku skończyła z drzemkami niestety. Ostatnio moja prawie trzyletniej Tulince zdarzyło się zasnąć "niechcący" po południu na godzinkę to zasnęła dopiero o 23.20!

      Usuń
    2. Mój też czasem "niechcący" zaśnie w aucie jak skądś wracamy, ale to w weekendy i nie zawsze i potem wieczorem jest problem, bo nie chce mu się spać, a rano trzeba wcześnie wstać do przedszkola.. Także wolę, żeby nie spał w dzień. Dobrze, że u nas w przedszkolu nie ma leżakowania!

      Usuń
    3. Bi nie zasypia codziennie. W przedszkolu każdego dnia mieli czas wyciszenia, ale często wtedy oglądała książeczki albo rysowała. W domu wie, ze musi przez chwile posiedzieć spokojnie, bo inaczej Nik nie zaśnie. Czasem z tego siedzenia robi sie leżenie i zasypia. ;) A Nik akurat drzemki bardzo potrzebuje, bo inaczej wieczorem jest nie do zniesienia. :) Śpią po 2 godziny, czasem dłużej, ale najpóźniej o 21 są juz w łożku i nie protestują. ;)
      A tak w ogóle, sama spałam w przedszkolu jako dziecko. W grupie "średniaków" a wiec miałam 5 lat. Wszystkie dzieci były kładzione na drzemkę. Pozniej często odwiedzałam mamę w pracy, która miała łączona grupę 3-4 latków. Wszystkie dzieciaki kładły sie po południu. Tak naprawdę, to pozwalanie dzieciom na niespanie w dzień, to nowa moda, wprowadzona najpierw przez przedszkola prywatne, a potem publiczne wzięły przykład. W czasach naszego dzieciństwa, wszystkie dzieci w placówkach spały w dzień az do zerówki. ;)

      Usuń
  2. Co do drzemek to moje dzieci przestaly drzemac tak miedzy rokiem a 2 rokiem zycia :) Wszystkie :D Za to chadza spac wczesnie. Agatka o 7 zasypia, reszta ( stare barany) laduja w lozkach o 20 30- 21. Nie ma,ze boli ;)
    Prezenty paniom ( i panom!) u nas tez zamiast kwiatka. W tym roku mam do rozdania ich kilkanascie ( w tym 7 z przedszkola) wiec juz zaczelam sie szykowac.
    Strasznie mnie zaintrygowalas tymi kolibrami w ogrodzie, tak serio serio masz takie cuda?!
    Pozdrawiam z bardzo zimnej i deszczowej Anglii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ostatnie 2 dni, były deszczowe, ale cieplutkie. ;)
      Tak, w ogrodzie mamy kolibry. Na nasza północ, docierają tylko 2 gatunki i to mało kolorowe, ale i tak cieszą oko. :)
      Kilkanaście?! Jesssu, juz przestaje narzekać, ze musiałam kupić te pare drobiazgów! ;)
      Moje Potworki, nawet po drzemce, spac idą najpóźniej o 21. Jak Bi nie spi, kładę ich równo o 20, inaczej Starsza sama jęczy ze jest zmęczona. :)

      Usuń
  3. Zdecydowanie podoba mi sie Twoja aktywnosc! Tak trzymac!! A co do drzemek- pamietam z autopsji, ze rowniez ja w przedszkolu mialam lezakowanie - tylko zerowkowicze mieli ulge :)
    Swoja droga o ktorej Potworki wstaja a o ktorej ida spac?
    Z ta @ wspolczuje...sama odliczam dni i wychodzi mi "zdobywanie" Sniezki z.... :(
    Pozdrowka!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie ja tez to pamietam z wlasnych, przedszkolnych czasow! I dziwi mnie strasznie to zaskoczenie czytelniczek! ;) W latach 70-80, nie bylo takich ulg, wszystkie dzieciaki mialy sie klasc i bez dyskusji! :D Zreszta, nawet pozniej, okolo roku 2000, w przedszkolu, gdzie pracowala mama, nadal to funkcjonowalo. ;)
      Potworki wstaja zaraz po 6. Nigdy nie zdarzylo sie, zeby pospali chociaz do 7. Nic wiec dziwnego, ze Nik o 13 juz slania sie na nogach, a i Bi zdarzy sie usnac. ;) W tygodniu, kiedy Nik spi krocej (niania budzi dzieci wczesniej, zeby byly przytomne na przyjazd rodzicow :D), a Bi malo kiedy, o 20 idziemy myc zeby i poczytac. Najczesciej o 20:30 juz chrapia. W weekend, jesli oboje zasna, pozwalam im pobrykac dluzej, ale maksymalnie o 20:30 - 20:45, maszerujemy do lazienki i nie ma zmiluj. Jeszcze sie nie zdarzylo, zeby szaleli do 22 i marudzili, ze nie chca spac. ;)
      Kurcze, kobieta byc... :/

      Usuń
  4. Ojej, już urlop? Właśnie uswiadomilaś mi,ze mamy lato i warto o wakacjach pomyśleć:)
    Moja Laura bez drzemki dnia nie przeżyje i bardzo liczę na to,ze pociągnie ze spaniem jak Bi :) swoją drogą pamiętam że leżakowanie w moim przedszkolu to była najgorsza kara, a teraz, mój ty Boże, ile bym dała, żeby ktoś kazał mi się zdrzemnąć w południe ;)
    Nie ma nic gorszego niż @ w czasie urlopu... chyba tylko dlatego, że w takich chwilach potrafią zmienić sytuację, wciąż jako antykoncepcje wybieram tabletki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, Wy dopiero z Turcji wrociliscie! To nie wakacje?! :D Zartuje, jak lece do Polski to tez w ogole nie czuje, ze mialam urlop. Wracam bardziej wymordowana niz przed wyjazdem. :)
      Roznie to z dziecmi bywa. Dziewczyny wyzej pisza, ze ich maluchy szybko przestaly spac. Nik ma 3.5 roku i zdecydowanie nadal drzemki potrzebuje. Przyzwyczajony, nawet nie protestuje (narazie) kiedy mowimy, ze czas sie przespac. :D Bi juz od dluzszego czasu protestuje, ale nadal czasem zasypia. W dniu posta akurat mysle, ze nadal odsypiala wirusa... Bywa tez tak, jak u moich dwoch kolezanek, gdzie dzieci w zlobku spia bez problemu, a w weekend rodzicom za cholere nie daja sie polozyc. ;)
      Ja nawet jak bylam na tabletkach, balam sie kombinowac z hormonami. ;) A teraz sama sobie pluje w brode, ze rezerwujac wakacje nie spojrzalam w kalendarzyk... :/

      Usuń
  5. Ale się stęskniłam :) Moja Tola drzemie jeszcze w przedszkolu raz w tygodniu, w pozostale dni jak ją wczesniej odbieram, nie udaje mi sie już jej poloży, nawet nie próbuję, ale czasem sama z siebie uśnie w samochodzie, więc ją przekladam i śpi :) W weekendy drzemek już w ogóle brak.
    A chodza spać oboje ok 20-20.30 dzien w dzien, więc jest ok :)
    Ech @ nienawidzę, współczuję. U mnie też zawsze w nie w porę.
    No strasznie jestem ciekawa tych koliberków :)
    ściskam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę sciągnąć z fejsa foty kolibrów zrobione przez M. kilka lat temu. W tym roku nie mam szans ich "upolować" bo wymaga to godzinnego siedzenia na tarasie z aparatem przy oku. Strasznie są szybkie. ;)
      Mi sztuczka z przeniesieniem Potworków udawała sie tylko kiedy byli niemowlętami. Teraz rozbudzają sie, jak tylko ich sie ruszy.

      Usuń
  6. U nas w przedszkolu generalnie nie ma prezentów na koniec roku...ale teraz jest wyjątkowa sytuacja bo dwie panie od nowego roku nie przechodzą...więc zrobiłam drobne prezenty ze składek rodziców...dziś właśnie takie niby pożegnanie robimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a twoja Bi rozumiem opuszcza już mury przedszkola?

      Usuń
    2. Ano, opuszcza. I powiem Ci, ze trochę to przeżywam. Głownie ta świadomość upływu czasu... Dopiero co nosiłam na rękach małe, obślinione zawiniątko, a juz moja córcia wkracza w szkolne mury. Czuje sie stara... ;)

      Usuń
  7. U nas też teoria wypada świetnie ;) Łucja potrafi rzucać terminami: minerały, weganizm, chleb pełnoziarnisty.
    A w praktyce biała buła z chemiczną szynką ;)

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. U Nas zakonczenie jest w srode. Ciekawe jakie bedzie. Ogrodek ci wyrosl, ze szok!!!
    A z tym kleszczem to nieciekawie..bryyy .. tez sid ich brzydze...a z @ nigdy nie wiesz... ja dostalam 4 dni wczesniej w Pl niz powinnam. Obrazki z zebami super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mnie w zeszłym tyg. brzuch pobolewal jak na okres i choć zaniepokoiłem sie, ze to jakieś wahania hormonów, bo normalnie przychodzi jak w zegarku, to trochę ucieszyłam sie, ze może dostanę dużo wcześniej i na urlop sie skończy. Niestety, minął tydzień i cisza, a wiec jednak szykuje sie urlop z miesiączka... :/
      Kleszcze to ohyda, no i ryzyko chorób, a u nas w tym roku istna plaga. :(

      Usuń
  9. U nas też w ubiegłym tygodniu przeszedł nie wiadomo skąd jakiś wirus żołądkowy z wymiotami i biegunką. Przeszedł szybko, ale i tak wylądowaliśmy z Reginką w szpitalu.

    Jej, gdzie Wy mieszkacie, że macie kolibry na podwórku? Brzmi bardzo egzotycznie.

    Zazdroszczę ogródka warzywnego, bo nam się w tym roku nie udało nic zasiać oprócz kilku kwiatów. W przyszłym roku się postaram.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez miałam 2 lata przerwy z sadzeniem warzyw kiedy dzieci były malutkie. Zwyczajnie nie miałam czasu i wolnych rak. :)
      Mieszkamy na północy Stanów. Docierają do nas tylko 2 gatunki kolibrów, ale są. ;)
      Te wirusy to masakra, nawet latem! Mnie w niedziele pogoniło dwa razy na kibel ze strasznymi boleściami. Tylko ze tu akurat nie wiem czy czegoś nie zjadłam, bo (odpukać) poza mną nikt z rodziny nie ucierpiał.

      Usuń
  10. Myślałam, że prezenty dla nauczycieli to Polska tradycja, tak wszyscy narzekają, że to nie do pomyślenia, ale dają. :)
    A tu w Ameryce też i to jeszcze bardziej nasilone.

    Kolibry w ogródku? Super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, są. Super sie na nie patrzy, chociaż mamy tylko 2 gatunki i to takie... mało efektowne. ;)
      Ja tez w szoku byłam, ze kwiatek nie wystarczy i trzeba kombinowac z prezentem. W szkole bedzie juz ok, bo każda klasa bedzie miała jednego głównego nauczyciela. Teraz w przedszkolu to obłęd, bo nauczyciel główny, drugi, asystentki, opiekunki, a jeszcze moje dzieciaki spędzają czas w obu klasach i robi sie tuzin pan do obdarowania. ;)

      Usuń
  11. Cóż, wpadka z sikaniem Bi mnie nie dziwi- Lila dziś (!!!) dwa razy zesikała się w majty :( Misiek fanem truskawek nie jest, ale banana sobie wciągnie chętnie :)

    Piękny ten Twój warzywnik, tylko patrzeć zbiorów.
    Prezenty, prezenty... skąd my to znamy!

    Kochana, ja dzień po dniu miałam kleszcze! A całe życie ani jednego...

    Daj znać, jak zakończenie roku. Buziaki

    Ps. O, Twój urlop już bardzo, bardzo blisko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jeszcze bliżej! ;)
      Ja podobnie, ostatnio łaziły po mnie kleszcze jakieś 7 lat temu i to po spacerze w naprawdę gęstym lesie. A tu ostatnio, dwa razy w jedno popołudnie i to na własnym ogrodzie! :/
      Warzywek juz sie nie moge doczekać! :) Pojawiają sie pomału maleńkie cukinie, ogóreczki i pomidorki. Tylko papryki jeszcze nie zakwitły, a bakłażany kwitną, ale coś nie są zapylane. :(
      Ach te dzieci! Nik kilka dni temu wystraszył mnie, bo zawołał, ze zrobił w gacie kupę! Na szczęście tylko sobie soczysciej purknal. :D

      Usuń
  12. Ja zawsze mam okres jak gdzieś wyjeżdżamy, nawet jak płynęliśmy promem 10h do Szwecji to ja też musiałam akurat dostać ;) Znam ten ból. U nas tylko kwiatki, a w tym raku zaskoczona byłam, bo okazało sie że kwiaty dla wszystkich pań z przedszkola były kupione z kasy z Rady Rodziców.
    Udanego urlopu mimo okresu i pakowania (a później rozpakowywania i prania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, pakowanie to tylko jedna strona medalu. Najgorsze jest potem rozpakowywanie i pranie brudów, szczególnie, ze wrócimy w nocy z soboty na niedziele, prześpimy sie (jak dzieci pozwolą) i trzeba bedzie brać sie za rozpakowanie, pranie, pojechać na zakupy, bo następnego dnia juz do pracy. :(

      Usuń
  13. Nadrobiłam :)

    Ten bilans u Was to naprawdę wielka sprawa :)

    Szkoda, że jesteśmy już tak "duże", że wiemy jak szybko kończy się urlop :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom. Dziś 1 lipca, a ja mam wrażenie jakby to był koniec lata... Kiedy jeszcze w sierpniu, wydawało mi sie, mam jeszcze tyyyle wakacji! :)
      Bilans był niesamowity! Nie wiem czy to przed rozpoczęciem szkoły, czy juz zawsze tak bedzie. Przekonamy sie za rok. :)

      Usuń