Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Internet to ZUO!


Musze Was lojalnie ostrzec, ze (jakby bylo mnie przesadnie duzo), moze byc mnie tutaj jeszcze mniej… Mielismy w piatek milusia prezentacje przygotowana przez glownego bossa, na temat uzywania internetu w pracy. Stanelo na tym, ze nie wolno nam surfowac po necie. Nie wolno nawet sprawdzic prywatnej poczty (z obawy przed wirusami). Nie wolno takze uzywac w tym celu prywatnego telefonu oraz tabletu. Firma moze (chociaz nie musi) sledzic dokladnie nasze “sieciowe” poczynania. Aha! Mamy tez ograniczac towarzyskie rozmowy, nie przedluzac przerwy na lunch, a jesli musimy wyjsc wczesniej lub przyjsc pozniej, ten czas musi byc nadrobiony…

Pomalu koncza sie zalety tej pracy… Zawsze ja chwalilam, ze chociaz placa srednio, to chociaz godziny mamy bardzo “otwarte” i nikt nie kreci nosem, kiedy trzeba sie zwolnic, albo zalatwic cos w godzinach pracy. Coz, wszystko co dobre, szybko sie konczy… Jeden z managerow zostal glowna szycha w firmie i zaprowadza wlasne porzadki… Zeby bylo smieszniej, ten sam gosc, jeszcze kilka lat temu wychodzil w czasie lunch’u na ryby i wracal po 2 godzinach, a takze znany jest z ukladania pasjansow w czasie pracy. Takze, przyganial kociol garnkowi, khem khem… ;)

Wszystko przez to, ze jeden z glownych klientow, postanowil zacisnac nieco pasa i przeniosl wazny dla nas finansowo projekt, do (duzo) tanszego Puerto Rico. Jak widac, konkurencja dla zachodniego rynku, sa nie tylko Chiny czy Indie. Sa nia, jak widac, tez Karaiby, ktore dotychczas kojarzyly mi sie wylacznie ze slonecznymi wakacjami z palmami w tle. Nie do wiary, ze dziala tam jakis przemysl. ;) Nasza firma stracila jakies 40% dochodu, natomiast glowna filia wyznaczyla juz pewien pulap w przychodach, ktory musimy osignac do konca roku. A przypominam, ze wlasnie minela jego polowa… K., jako swiezo mianowany glowny manager, sra zapewne w gacie, ze sie nie wykaze jako szef nad szefami. Walnal nam wiec przemowe o nie marnowaniu czasu…

Niech mu bedzie, ze niby ma racje. Wiem dobrze, ze przychodze tu do pracy, nie na spotkania towarzyskie i nie na calodzienne, internetowe zakupy. I naprawde staram sie solidnie wykonywac swoje obowiazki. Tyle, ze przez 8 godzin dziennie nie da sie gapic w papiery. Potrzebuje odskoczni. Musze od czasu do czasu oderwac mysli od przegladanych dokumentow i zwyczajnie sie odmozdzyc. Pewnie, ze moge sie przejsc wkolo budynku. Zreszta, to tez robie, bo od calodziennego siedzenia boli zadek i strzyka kregoslup. Ale ogolnie, lazenie w kolko jest nudne. A internet jest fajny. Zawsze znajdzie sie w nim cos ciekawego. ;) Dodatkowo, to glownie przez internet komunikuje sie z nauczycielkami Bi i administratorami. Nie mowiac juz o tym, ze to najczesciej z pracy pisze posty, komentuje oraz odpowiadam.

A teraz musze to wszystko ukrocic.

Nie, nie zamierzam zupelnie odcinac sie od sieci. Zreszta, K. moze sobie bredzic o nie marnowaniu czasu, ale sa rzeczy, ktorych po prostu nie da sie zrobic po pracy. Pomijajac nawet internet, wiele urzedow pracuje w godzinach bardziej ograniczonych od moich i zeby sie do nich dodzwonic, nie mam wyjscia, musze dzwonic z pracy. I wydaje mi sie, ze jesli zachowa sie rozsadek, to i produktywnosc nie ucierpi.

U mnie dochodzi jeszcze to, ze w pracy jestem jeszcze w miare wypoczeta i przytomna. W domu, czas, zeby usiasc przy laptopie, mam dopiero kiedy dzieci spia, a wtedy najczesciej jestem tak zmeczona, ze literki mi sie zlewaja i zupelnie nie moge sie skupic. Dlatego, na maile wole odpowiadac z pracy. Podobnie, wiekszosc zakupow zamawia(la)m zza biurka. Nie, ze spedzalam godzine szukajac odpowiedniej rzeczy. Sama mam na tyle sumienia, zeby wiedziec, ze to nie fair w stosunku do pracodawcy. Ale, jesli wiem, czego szukam, wejscie, dokonanie zakupu i finalizacja oplaty, to kwestia kilku minutek. Naprawde moze to komus przeszkadzac? Glupie pytanie, oczywiscie, ze szefostwu moze to przeszkadzac, oni chcieliby nas widziec uwijajacych sie przez 8 godzin non-stop, niczym mroweczki. Tyle, ze tak sie nie da. Nie jestesmy robotami…

Dobra, zmierzam do sedna…

Najwazniejsze: co z blogiem? Nie, nie bac sie, nie zamierzam zupelnie znikac! ;)

Tajemnica nie jest, ze moj maz nie wie o blogu, wiec sila rzeczy posty klece w pracy. Zreszta, nawet odpowiedzi pod komentarzami czytam oraz odpowiadam tylko jak M. spi, albo nie ma go w domu, zeby mi gdzies znienacka nie zajrzal przez ramie… Sytuacja w firmie mozno mi wiec komplikuje blogowe “zycie”. Jak to jednak mowia, “jak sie nie chce, szuka sie powodu, a jak sie chce, szuka sie sposobu”. ;) Poki co, posty bede sklecac w Wordzie. Tego (chyba) nie sledza. :D Spodziewajcie sie wiec kosmicznej mieszanki rodzajow oraz wielkosci czcionek! Potem tylko szybciutko przekopiuje na bloggera i na internecie spedze raptem minutke. ;) Najgorzej bedzie jednak z komentarzami… Postaram sie odpowiadac i komentowac z telefonu, ale kazdy, kto mial ta watpliwa przyjemnosc wie, jaki to bol. Do czytania jeszcze sie srajfon nada, chociaz oslepnac mozna od miniaturowych literek, ale komentowanie to porazka. Wszystko sie przesuwa, przeskakuje na koniec, a jak straci zasieg to caly komentarz moze szlag trafic. :/ Sa oczywiscie i dobre tego strony – w telefonie mam polskie litery! W koncu nie bede na bakier z ortografia! :D

Innym wyjsciem byloby oczywiscie powiedziec M. o blogu… Wielokrotnie sie juz nad tym zastanawialam, ale kurcze… To juz nie bylo by TO. Juz zawsze zastanawialabym sie, jak malzonek moj zinterpretowalby to czy tamto. Bo, ze czytalby moje posty, nie mam watpliwosci… A moze mam? Bo M. nienawidzi czytac. Czegokolwiek. Hmmm… ;) Nie ufalabym jednak, ze nie wygadalby sie o blogu komus z rodziny. A na audytorium w postaci znajomych oraz krewnych (krolika) juz kompletnie nie mam ochoty… :/

A poza tym, juz widze to zrzedzenie, ze ile mozna stukac w klawiature? ;)

 
A na koniec… Rozmawialismy sobie oczywiscie z kolegami w pracy o zaostrzonych zasadach, itd. Glownie zartujemy, ze niedlugo beda nam odliczac 2 minutki na siusiu oraz 10 minut na kupe. :D Ktos jednak skomentowal, ze nie mamy co narzekac. Jego mama pracuje w firmie, ktorej wlascicielami sa Japonczycy i tej narodowosci jest cala kadra kierownicza. Nie wiem czym sie zajmuje owa mama, ale podobno jej biurko stoi wsrod innych w wielkim budynku. Nie maja nawet scianek dzialowych! Nic, tylko wielki pokoj wypelniony biurkami. Japonczycy, niczym zaganiacze niewolnikow, ciagle wsrod tych biurek kraza i “szczebiocza” po swojemu. ;) A w dodatku, maja bardzo restrykcyjne zasady, co do tego, co moze znajdowac sie na biurku. A wlasciwie, to nie moze sie na nim znajdywac nic poza tym, nad czym sie akurat pracuje. Mama kolegi zgarnela podobno kiedys uwage, bo postawila na nim… pudelko chusteczek higienicznych! Owa mama przechodzi na emeryture za kilka miesiecy i nie moze sie juz doczekac… ;)

Takze tego… zawsze moze byc gorzej… :D

PS. Post mial byc w zalozeniu o minionym weekendzie oraz bilansie 5-latka, ktory Bi miala w czwartek. Tak sie jednak rozpisalam wieszajac psy na pracodawcy, ze lepiej skoncze. Moze dzieki nowym zasadom, uda mi sie pisac czesciej, ale mniej? W Wordzie jakos sie tego tekstu wydaje wiecej… ;)

36 komentarzy:

  1. No to Wam niezłą "przysługę" pracodawcy zrobili ;) Mam nadzieję, że jednak uda Ci się jakoś te wszystkie zasady i zakazy obejść - bo szkoda by było, gdybyś ze względu na dezercję kontrahenta na Karaiby musiała się tutaj na blogu ograniczać ;) Trzymam kciuki za powodzenia całej akcji i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest zle. ;) W Wordzie pisze sie całkiem ok. Tylko komentowanie z telefonu mnie dobija, ale może to kwestia przyzwyczajenia. Zobaczymy. :)

      Usuń
  2. Ojojojjj niedobrze!!!! :) miejmy nadzieję, że uda się to wszystko robić jak zaplanowałaś :) u mojego męża w pracy na służbowym kompie nie może być nic! Nawet jeśli dany program mu pomaga w pracy, a został pobrany legalnie to góra uważa, że zawsze mogą się bez tego obyć. Zostawisz foto? Jeszcze dobrze kompa nie odpalisz, już telefony, że masz tam coś ci nie jest pracą. Na szczęście może skorzystać z prywatnej poczty, ale skoro śledzą zawartość kompa to mąż nie ryzykuje za bardzo. Tylko w arcy ważnych przypadkach. Reszta to z komórki i z własnego transferu... ps piszę z komórki komentarz :))
    Mój mąż wie o blogu,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj nie i wolalabym mu nie mowic. On jest wielkim przeciwnikiem "wywnetrzniania" sie w sieci. Zaraz by sie zaczelo: a po co o tym piszesz, to nie wypada, nie wstawiaj zdjec, itd. Niech sobie lepiej zyje w blogiej nieswiadomosci. ;)
      U Twojego meza to dopiero jest hardkor! Ja mam chyba kilka setek zdjec dzieciakow na kompie w pracy. Jak narazie nikt sie nie czepia. ;)

      Usuń
  3. U mnie w pracy tez komputery służą tylko do pracy . Informatycy mają prawo sprawdzać hostorię naszej przeglądarki . Ale dopóki robimy swoje nikt się nie czepia . A co najważniejsze - nie dotyczy to mojego kompa . Powiem więcej - ja się juz tak przyzwyczaiłam do bloga w telefonie , że zarówno posty jak i komentarze wychodzą wyłącznie z mojego srajfona . Ja to chyba bym się juz nie odnalazła na blogu w komputerze :-) .
    Zakupy przez internet a nawet płatności rownież robię z pozycji telefonu . Da się przeżyć . Także Agatko z całą moją empatią nie przyjmuję do wiadomości , że może Cię tu być mniej ! Ja się nie zgadzam ! Stanowczo protestuje !
    A wracając do pracy i zmian : witaj w świecie korpoludków ! Bo nawet jeśli Twoja firma nie ma statusu korporacji to jednak nią się robi !
    Co nas nie zabije to nas wzmocni !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas do niedawna tez tak bylo. W przepisach stalo sobie, ze komputery sluza do pracy i nie wolno uzywac ich w celach prywatnych. Ale poki kazdy robil co do niego nalezy, nikt nie mial pretensji. Jak widac, dobre czasy sie skonczyly. :/
      Taaak, juz dawno z kolegami doszlismy do wniosku, ze nasza firma przyjmuje zasady wielkiej korporacji. Jeszcze nie do konca, bo przy raptem 20 pracownikach niktore rzeczy nie maja racji bytu. Ale coraz bardziej, petla pomalu sie zaciesnia...
      Ja z kolei bloga w telefonie jakos zupelnie nie moge ogarnac... ;)

      Usuń
  4. My mamy w kontrakcie napisane, ze uzywanie internetu jest zabronione, ale... ja tam usuwam historie I modle sie, ze nie sledza mnie :-) poza tym tak jak piszesz..jak ja robie 12 h zmiane to wybacz no, ale nie ma bata zebym na chwile odpuscila prace I rozluznila sie przy czytanij blogow czy jakis artykulow na necie. Zakupy tez robie, ale rzadko...
    Nie bedzie tak tragicznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam właśnie nadzieje, ze szef sobie pogadał, ale jeśli zachowam odrobine zdrowego rozsądku, nikt sie nie przyczepi.
      Dokładnie, ja pracuje "tylko" 8 godzin, ale nie wyobrażam sobie nie zrobić od czasu do czasu kilku minutowej przerwy...

      Usuń
  5. Czegoś nie rozumiem - duży kontrahent Wam się zwinął, a Wy macie więcej pracować? Niby nad czym? Nie stworzysz roboty od siedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry komentarz! Szefostwo zapewne uwaza, ze wycisnie wiecej z pracownikow i od tego przybedzie profitu w firmie... A tak naprawde, wkrotce zaczna sie zwolnienia. Niestety, normalka. Tak jest wszedzie w tzw. zachodnim swiecie.

      Usuń
    2. Kontrahent sie tak do końca nie zwinął. Nadal dostajemy od niego projekciki, tylko maleńkie. O to właśnie chodzi, ze aby nadrobić straty spowodowane utrata dużego projektu, firma zaakceptuje wiecej drobnych projektów, które normalnie pewnie by odrzucila. Projektów ma być dużo, czas na wykonanie bedzie ograniczony, nie ma miejsca na pomyłki i opoźnienia i pewnie dlatego próbują z każdego pracownika wycisnąć 200%. ;) W obecnej sytuacji najbardziej sie cieszę, ze nie pracuje w laboratorium. Oni dostaną największy wycisk...

      Usuń
  6. Ja w pracy przeglądam bogi i piszę komentarze, z domu rzadko bo tylko na komórce, a z komorka to tak jak u Ciebie, stale cos sie przesuwa, telefon sam zgaduje co chce napisac, a jak skoncze to czasem zamiast opublikowac to znika :/
    Czasme na pocztaku tak jest, a pozniej meneger moze Wam troche odpusci zwlaszcza jezeli sam kilka razy "wpadnie" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taka właśnie nadzieje, ze po początkowej panice, za jakiś czas wszystko wróci do normy... Próbuje komentować z komórki, ale szlag mnie trafia! ;) Najgorsza jest autokorekta. Czasem jak mnie popoprawia, to całe zdanie kupy sie nie trzyma! :)

      Usuń
  7. Nigdy chyba nie komentowalam, ale czytam regularnie od baaardzo dawna. Mam nadzieje, ze uda Ci sie jakos ominac te restrykcje w pracy :-) Uwielbiam Twoje tasiemce :-D hihi
    GOSIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, wyglada na to ze wielbicieli moich tasiemców jest spora gromada. ;)
      Rownież mam nadzieje, ze burza w pracy z czasem ucichnie. ;)

      Usuń
  8. Lekkie przegięcie W sumie przerwę każdy może spędzać jak chce więc czemu nie w necie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśle, ze na przerwie nikt nie bedzie sie czepiał. Chodzi o niemarnowanie czasu przeznaczonego na prace.

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze zarlo az zdechlo... no ale serio, zawsze sie troche dziwilam, ze masz takie mozliwosci w pracy- ku naszej uciesze! Wiem, ze dla chcacego nic trudnego- wiec prosze kochana, cwicz czy cos tam rob i zostan z nami!! Nie zgadzam sie na jakies wylomki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, miałam. Ale juz nie mam. ;) Ponieważ jednak zasady istnieją po to, żeby je łamać, wiec ja je chociaż trochę ponaginam. ;)

      Usuń
  11. O kurczę :((( Wiesz nie dziwie się, że ten kolega jest mocno obs... W końcu na nowym dla Niego stanowisku i od razu takie coś. 40%mniej przychodu, to cholera jednak dużo. Jednak Wężon ma rację- no to nad czym macie teraz siedzieć w tych komputerach?

    Ale powiem Ci, że jestem z Ciebie dumna- ja z moim technologicznym talentem, pewnie bym tego obejścia z wordem nie wymyśliła :) Także ten- szacun :*

    Co do bloga, to dam Ci jedną radę, na podstawie mojej historii- nie mów M. o blogu. Za żadne skarby. Masz rację, to naprawdę nie jest to samo, ta wolność słowa jest bezcenna.

    Agatko, odezwę się w najbliższych dniach w mailu. Już od jakiegoś czasu mam zamiar napisać, ale wiecznie coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidze komentowac z telefonu, no NIENAWIDZE! Wklepalam dlugasna odpowiedz, kliknelam "publikuj"i... zniknal w eterze!!!:/

      Masz racje. Nie zamierzam mowic M. o blogu, chyba ze przypadkiem jakos to wyjdzie. Nie mam ochoty sluchac komentarzy na temat "obnazania" sie w necie. ;)

      Sztuczka z Wordem nie jest nowa. Na samym poczatku blogowania, tak wlasnie pisalam. Nie ufalam Bloggerowi i balam sie, ze caly post mi nagle zniknie. :D

      Zamiast jednego duzego projektu, mamy miec podobno cala mase malutkich. Zobaczymy... :/

      No to czekam na tego maila. ;)

      Usuń
  12. no nie, nie bedzie juz tak czesto dlugasnych tasiemcow!? Nieee!!!!
    Co do krewnych i znajomych krolika to moim glownym audytorium sa wlasnie krewni ale u nas to co innego- zakladalam bloga z mysla o rodzinie. I wiem niestety jak to czasem ogranicza... Za to maz moj kochany sledzi moje wpisy od samego poczatku. I nawet ''pretenscje ''czasem mam,ze cos przeoczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beda, beda... Tylko pisane dziwnymi czcionkami. :D

      Ja odwrotnie - zalozylam bloga dla siebie. I nie mam ochoty, zeby maz, a tym bardziej dalsza rodzina, podczytywali. ;)

      Usuń
  13. O ja cie, się porobiło.
    Ale wiesz, Agatko, nawet ze srajfona można naumieć się blogować, chcieć trzeba ;-) Ostatnio głównie tak się udzielam i u siebie tworząc wpisy, i u Was - duszyczek zaprzyjaźnionych. Nie dawałam rady inaczej, a bez bloga żyje się.. trudniej:-)
    Nie, nie mów M. o blogu, skoro wiesz, skoro spodziewasz się takiej reakcji.
    Bo to nie będzie już blogowanie pod wpływem impulsu, a takie bardzo..'przemyśliwane'.
    Mój M.wie.Od zawsze. Tyle tylko, że mu to rybka i.. Uwierzysz? Nigdy jeszcze notki żadnej nie przeczytał - chciał raz, może dwa - pokazałam mu zdań kilka wybranych - jakoś go nie zaintrygowały;-)
    Chyba nawet nie wie, o czym my tu, baby, rozprawiamy tak całkiem poważnie ;-) Będzie dłużej żył.
    Swoją drogą, każdy jakiś sekrecik ma, mniejszy bądź większy, ale ma.
    Buziole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, padlam z tego "bedzie dluzej zyl"! Masz racje, faceci to proste istoty, lepiej zeby nie wiedzieli o wszystkich burzach, ktore graja w sercach nam - kobietom. :D

      Nie, nie chce mowic... Wiem, ze jesli kiedys M. sie dowie, to predzej czy pozniej wygada sie komus z rodziny, a potem juz to poleci... I bede musiala zakladac hasla, blokowac... A w sumie fajnie mi sie pisze na otwartym... :)

      Ja na telefonie nie moge, no nie moge i juz! Nie wiem czy to ja taka niekumata, ale ciagle cos mi znika i musze zaczynac od nowa... :/

      Usuń
  14. O ja cie, się porobiło.
    Ale wiesz, Agatko, nawet ze srajfona można naumieć się blogować, chcieć trzeba ;-) Ostatnio głównie tak się udzielam i u siebie tworząc wpisy, i u Was - duszyczek zaprzyjaźnionych. Nie dawałam rady inaczej, a bez bloga żyje się.. trudniej:-)
    Nie, nie mów M. o blogu, skoro wiesz, skoro spodziewasz się takiej reakcji.
    Bo to nie będzie już blogowanie pod wpływem impulsu, a takie bardzo..'przemyśliwane'.
    Mój M.wie.Od zawsze. Tyle tylko, że mu to rybka i.. Uwierzysz? Nigdy jeszcze notki żadnej nie przeczytał - chciał raz, może dwa - pokazałam mu zdań kilka wybranych - jakoś go nie zaintrygowały;-)
    Chyba nawet nie wie, o czym my tu, baby, rozprawiamy tak całkiem poważnie ;-) Będzie dłużej żył.
    Swoją drogą, każdy jakiś sekrecik ma, mniejszy bądź większy, ale ma.
    Buziole.

    OdpowiedzUsuń
  15. O ja cie, się porobiło.
    Ale wiesz, Agatko, nawet ze srajfona można naumieć się blogować, chcieć trzeba ;-) Ostatnio głównie tak się udzielam i u siebie tworząc wpisy, i u Was - duszyczek zaprzyjaźnionych. Nie dawałam rady inaczej, a bez bloga żyje się.. trudniej:-)
    Nie, nie mów M. o blogu, skoro wiesz, skoro spodziewasz się takiej reakcji.
    Bo to nie będzie już blogowanie pod wpływem impulsu, a takie bardzo..'przemyśliwane'.
    Mój M.wie.Od zawsze. Tyle tylko, że mu to rybka i.. Uwierzysz? Nigdy jeszcze notki żadnej nie przeczytał - chciał raz, może dwa - pokazałam mu zdań kilka wybranych - jakoś go nie zaintrygowały;-)
    Chyba nawet nie wie, o czym my tu, baby, rozprawiamy tak całkiem poważnie ;-) Będzie dłużej żył.
    Swoją drogą, każdy jakiś sekrecik ma, mniejszy bądź większy, ale ma.
    Buziole.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba w każdej firmie to kwestia czasu takie obostrzenia. U nas póki co nikt nie ściga i nie kontroluje.
    Mój M. o blogu wie, nawet czasem coś skrobnie. Pracujemy razem, mamy małe mieszkanko, więc trudno by mi było utrzymać to blogowanie w tajemnicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszcze Wam, ze jestescie tacy zgrani. My z M. mamy odmienne zdania nawet na temat Fejsa, wiec moge sobie wyobrazic jego mine gdyby poczytal, co ja tu czasem wypisuje... :D

      Usuń
  17. co prawda mój tata w pracy może korzystać z internetu (facebooka i innych platform - przede wszystkim) ale to dlatego, że praca poniekąd związana z mediami ;) ALE! kilka miesięcy temu pracodawcy zrobili taką samą akcję. ponieważ tata ma swój pokój i lubi sobie posłuchać muzyki a nie chciał mieć jej (spiratowanej w jakiejś części :D) na służbowym komputerze, słuchał jej na youtube. no i po wprowadzeniu nowych zasad, skończyło się youtubowanie, bo o ile coś sprawdzić, przejrzeć, etc - nie ma problemu bo tak jak pisałam, praca poniekąd z mediami związana... o tyle... co powiedziałby pracodawca jak "wydałoby się", że mój tata przez 8 godzin słucha muzyki? :D (nie chcę zdradzać co robi bo to znowu nie takie popularne zajęcia a ja mam manie prześladowczą :D ale dodam tylko, że może sobie pozwolić na jednoczesne słuchanie muzyki i pracowanie bo w niczym mu to nie przeszkadza ;) ). Po jakimś czasie od wprowadzenia nowych zasad udał się do komnaty informatyków, żeby wgrali mu jakiś program na laptopa, naprawili coś - w sumie to nie ważne. Od słowa do słowa, informatycy ufający mojemu tacie, zdradzili mu, że oprogramowanie "szpiegujące" pracowników jest tak horrendalnie drogie, że nie byłoby ich (państwowej) firmy na to stać :D więc tylko przestraszyli prewencyjnie swoich pracowników - co na większość podziałało. Nie pamiętam jak konkretnie to działało i czy nie chodziło o to, że mogą "tylko" podejrzeć na bieżąco co się dzieje z internetem a nie mogę się cofnąć w czasie. Ostatnio powiedzieli też, że mogą sprawdzać na bieżąco co kto robi na komputerze (nie wiem o co im chodzi z tym straszeniem :D) ale mój tata zapobiegliwie poszedł do informatyków zapytać ile w tym prawdy i potwierdzili jego podejrzenia: nie stać ich firmy na to i jest to niezgodne z jakimś kodeksem czy innym dziadem :D nie mówię, że Was też mogą straszyć, moim przesłaniem jest to, że... oni takimi zachowaniami tylko skłaniają pracowników do większej kombinatoryki :D chyba nikt nie pracuje NON STOP przez 8 godzin w pracy. tak się po prostu nie da :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, dobrze wiedziec! :D Nasza glowna filia ma, jak to mowia "glebokie kieszenie", wiec moze i stac by ich bylo na taki program... Z drugiej strony - oni maja tam kilka tysiecy pracownikow. Nie chce mi sie wierzyc, ze chcialoby im sie tak wszystkich sledzic...
      Ja tam wierze, ze Twoj tata slucha przez 8 godzin muzyki, bo sama tez slucham. Lepiej mi sie przeglada papiery z muza w tle. Tutaj akurat mam male, przenosne radyjko, wiec nikt sie nie czepia. ;)
      Dokladnie, nikt nie da rady pracowac non stop przez 8 godzin, chyba ze przy tasmie w fabryce. A i tam sa przerwy, a pracownicy napewno caly czas przy pracy nawijaja. ;)

      Usuń
  18. Jezzu, nadgorliwość jednak jest gorsza od faszyzmu... może to chwilowe i niedługo sytuacja się uspokoi. Tego Ci życzę, chociaż posty z Worda absolutnie mi nie przeszkadzaja. Nawet fajnie czyta się taką czcionkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rowniez mam nadzieje, ze to tylko takie straszenie. W kazdym razie, przechodzac po budynku, widze ludzi na necie, wiec chyba nikt sie jakos bardzo nie przejal. Tak jak napisalam, wszystko w granicach rozsadku... :)

      Usuń