Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 5 maja 2016

O piecioletniej Bi oraz inne, pomniejsze dygresje

Piec lat brzmi juz powaznie. To wiek, z ktorego mam juz sporo wspomnien z wlasnego dziecinstwa. Z 3 lat nie pamietam nic, z 4 mam jakies wyrywkowe, niejasne wspomnienia. Ale juz z bycia piecioletnia Agatka, pamietam sporo. Zarowno wydarzenia, jak i czesto uczucia, ktore im towarzyszyly.

Nie moge uwierzyc, ze moja coreczka jest juz na tyle duza, ze wiele z tego co bedzie sie dzialo w nadchodzacym roku (oraz kolejnych), zapadnie jej w pamiec do konca zycia...

Od ostatniego podsumowania rozwoju Bi minelo pol roku. Czy cos sie zmienilo?

Z tego, co przychodzi mi do glowy, to fascynacja konmi poszla w odstawke. Moze kiedys wroci, ale przynajmniej narazie, cala Bibusiowa "stadnina" wala sie po polkach i obrasta w kurz.

Podobnie, Bi nadal utrzymuje, ze jest "princess", ale zarowno stroj Elsy, czy tiulowa spodniczka ze skrzydelkami w komplecie, leza schowane w szafce, zupelnie ostatnio nieuzywane. Bajki "ksiezniczkowe" nigdy jej nie pociagaly i choc lubi puzzle lub kolorowanki z "Zosia", "Kraina Lodu" czy innymi krolewnami, to ogladac kreskowek z nimi nie chce. Nie, zebym ja specjalnie namawiala, chociaz ja sama, jako dziewczynka uwielbialam wszystkie disney'owskie ekranizacje basni. ;)

Co za to lubi ogladac Bi? Ostatnio na topie jest (ku rozpaczy i buntowi brata) "Klub Przyjaciol Myszki Miki", ktorego Nik z jakiegos powodu nie trawi, oraz (i tu juz Mlodszy jest zachwycony) "Epoka Lodowcowa". Wszystkie 4 czesci. Wybor nieco zaskakujacy, bo mam wrazenie, ze to bajka adresowana do troche starszych odbiorcow, a niektore dialogi smieszne sa tylko dla doroslych, ale ze nie ma tam razacej przemocy ani starszydel i sama bajka jest wizualnie przyjemna, pozwalam Potworkom na seanse. A ze w lipcu ma wyjsc piata czesc, mozliwe, ze zdecydujemy sie na pierwsze, rodzinne wyjscie do kina. Obawiam sie tylko, ze Nik bedzie na glos powtarzal kazde zdanie bohaterow i rownie glosno komentowal kazda akcje. Inni ogladajacy nas znienawidza. :D

To byly obecne gusta "telewizyjne" Bi. Teraz ubraniowe. Juz jakis czas temu, Bi zaczela domagac sie ubierania spodniczek. Potem na jakis czas odpuscila, ale ostatnio znow zada rajstop oraz spodnic. Co gorsza, musze ja nieco stopowac, bo im bardziej pstrokate polaczenie sobie wybierze, tym mocniej jest zachwycona. Bo tak, coraz czesciej stoi nade mna niczym Cerber i domaga sie konkretnej garderoby. O ile, kiedy jestesmy w domu, wzruszam ramionami na jej wybor, o tyle puszczenie jej do przedszkola w rajstopach w paski polaczonych z kraciasta spodnica (co mialyscie okazje podziwiac na jednym z niedawnych zdjec), razi ta ociupinke gustu, ktora posiadam. :D

Szesc miesiecy temu napisalam, ze Bi zaczela bawic sie lalkami. Coz, ta chwilowa fascynacja, rowniez minela. Lalki zamieszkaly jakis czas temu w domku i tam juz zostaly. :)

A jak bawi sie Bi? Jesli mozna to nazwac "zabawa", to moja piecioletnia corcia namietnie rysuje i maluje. Zarowno w przedszkolu, jak i w domu. Arcydziel przynosi z placowki kilkanascie dziennie, a dodatkowych kilka tworzy w domu. Makulatury zbieramy cale stosy. A lasy amazonskie placza... ;)

Poza smarowaniem po kartkach, Bi uwielbia ukladac puzzle. Radzi sobie calkiem-calkiem i to bez patrzenia na obrazek (sztuka dla mnie nieosiagalna)! Kiedy zamawialam jej 60-czesciowe ukladanki na Wielkanoc, myslalam, ze moze byc bunt i niechec, ale pozytywnie sie zdziwilam. Owszem, ukladanie zajmuje jej duzo czasu i okazjonalnie potrzebuje pomocy matki w znalezieniu miejsca dla jakiegos upartego puzzla, ale uklada je bez wiekszych problemow i bez fochow, ze "ona nie umie" (ktorych sie obawialam). :)

Z zapalem kopiuje napisy z ksiazek, pudelek czy klawiatury. Ale jesli jej sie napisze cos na kartce i poprosi o przepisanie, tupnie noga, ze nie da rady i odchodzi obrazona. ;)

Zwiewa na widok najmniejszej muszki, brzydzi sie robali, kiedy zobaczy na ogrodzie wezyka (mamy takie malutkie, niejadowite) pedzi w panice do domu. Ale w blocie grzebie z ogromnym entuzjazmem, a ktoregos dnia przylapalalm ja jak to blotko... smakowala! Na szczescie skwitowala, ze niesmaczne. :D

Jezdzi na rowerze jak szatan! Rozpedza sie jak szalona, robi gwaltowne zwroty i hamuje tak, ze boje sie, ze wyleci nad kierownica! Nasz podjazd zrobil sie dla niej za nudny i za krotki. Czas wyprowadzic sprzet na dluzsze szlaki. ;) Na jazde bez bocznych kolek jednak w tym roku raczej sie nie zdecydujemy. Bi to panikara i histeryczka. ;) Jedna utrata rownowagi i nie daj Boze upadek, a obawiam sie, ze rower wyladowal by w szopce na reszte sezonu. :)

Wlasnie. Moze cosik o charakterku Malej Damy? A ten jest... hmm... glosny. :D Bi jest uparta, placzliwa i strzela fochy z byle powodu, albo i bez powodu. Szkoda, ze jej upor nie przeklada sie na dazenie do celu. Wrecz przeciwnie, Bi latwo sie zniecheca, a czesto nie chce nawet czegos sprobowac, jesli wydaje jej sie, ze nie potrafi.

Niemozliwie dokucza bratu. Fizycznie nadal jest silniejsza i wykorzystuje to bez skrupulow. Wiem, ze takie przepychanki sa normalne wsrod rodzenstwa, ale Bi, jesli sie rozzlosci (a duzo jej nie trzeba), jest agresywna i co gorsza, zawzieta. Ona naprawde chce brata zdzielic i nawet jesli rodzic ja przytrzyma, ona nadal sie wyrywa i usiluje dopiac swego. I chociaz wolalabym, zeby Potwory same sie dogadaly, to najczesciej konczy sie na rozpaczliwym krzyku Nika, ktory nijak nie moze jej uciec i niestety, musimy z M. wkroczyc i rozdzielic towarzystwo.

Tak jak wspomnialam wyzej, Bi ma okropne tendencje do wpadania w histerie. Jak sie na czyms "zafiksuje", to koniec. Bedzie wyc, szarpac sie, zapowietrzac i ciezko z nia wtedy nawiazac kontakt wzrokowy (czy jakikolwiek inny). Kleczy sie przy niej, trzyma ja za ramiona, mowi sie, a ona niczym w transie, dalej drze sie, patrzy gdzies nad toba i usiluje wyrwac. To sa momenty kiedy przelatuje mi przez glowe, ze pomoglby solidny klaps. Najczesciej konczy sie na porzadnym potrzasnieciu. I taki "szok" pomaga. Zaskoczone dziecko patrzy na ciebie i w koncu slucha co do niego mowisz. Ufff...

Zeby nie bylo az tak negatywnie, Bi jest juz na tyle duza, ze cieszy sie z nowych doswiadczen, atrakcji, wycieczek... pod warunkiem, ze odbywaja sie w obecnosci rodzicow. Bez mamy albo taty, Bi traci pewnosc siebie. Pod koniec maja, w przedszkolu maja wycieczke na farme. Tym razem rodzice mogli wybrac opcje jazdy z dzieckiem, ale nie musieli, wiec wpisalam Bi jako jadaca autobusem. Niestety, kiedy powiedzialam o tym Bi, myslac ze ucieszy sie na mysl o jezdzie zoltym schoolbus'em, ta wpadla w panike! Szybko odeszlam od tego tematu, ale stanelo na tym, ze Bi owszem, chce jechac na farme, ale z mama. Nie chce absolutnie jechac autobusem... Ekhem... Zobaczymy jak to bedzie... ;)

Jesli jednak na wycieczke wyrusza z rodzicami, Bi odlicza w kalendarzu dni i z entuzjazmem bierze udzial w kazdej atrakcji. Przekonalismy sie o tym w zeszla sobote, kiedy pojechalismy na festyn z "Tomkiem" (o tym kiedy indziej). Nik mial w zasadzie w nosie gdzie jest, chodzil z nami bo go za soba ciagnelismy, ale tak naprawde mogl tam nie jechac i wcale by nie zalowal. Natomiast Bi co rano sprawdzala w kalendarzu ile zostalo jeszcze dni, w dzien wycieczki od rana marudzila czy juz czas jechac, a na miejscu chciala zaliczyc kazda karuzele oraz inne atrakcje. Jakby mogla, zostalaby tam caly dzien. :)

Cos o nauce angielskiego. Tu za duzo nie moge powiedziec, bo tak naprawde niewiele mam okazji, zeby posluchac jak Bi posluguje sie tym, badz co badz, nowym dla niej jezykiem. Wtraca angielskie slowka oraz wyrazenia oraz czesto gada do brata po angielsku. Odkad zalapala, ze poza domem wiekszosc ludzi mowi tym "innym" jezykiem, zaczela zaczepiac obcych (szczegolnie kasjerki w sklepach) i raczyc ich niesamowicie interesujacymi informacjami, jak ta, ze ona lubi ksiezniczki i "Frozen" oraz kolor "pink". :D

Kilka razy jednak udalo mi sie podsluchac jak Bi porozumiewa sie z kolezankami oraz nauczycielkami. Jej angielski nie jest moze super poprawny gramatycznie, ale sie dogaduje. W kazdym razie nawet dzieciaki wiedza o co jej chodzi. ;) Z rozmowy z nauczycielka wiem jednak, ze nadal czesto brakuje jej slow. Dlatego, po dlugich debatach, zdecydowalismy, ze jednak nie poslemy jej jeszcze w tym roku do Polskiej Szkoly. Po pierwsze, chcemy zeby miala jeszcze jeden rok na spokojna nauke angielskiego. Niech najpierw nauczy sie liter oraz zaczatkow czytania w jednym jezyku, zanim zacznie mieszac dwa. Po drugie, tak naprawde, Polska Szkola nie jest jej jeszcze potrzebna. Bi po polsku mowi bardzo ladnie i co wazniejsze, mowi chetnie. Nie wstydzi sie, nie odpowiada nam po angielsku. Przekreca wyrazy i kaleczy gramatyke, ale to zdarza sie nawet dzieciom wychowanym w Polsce. Rok odroczenia jej nie zaszkodzi, a pomoze napewno najpierw odnalezc sie w anglojezycznej szkole.

Jesli juz o szkole mowa... W poniedzialek mam spotkanie w przyszlej podstawowce Bi, gdzie zostanie ona poddana testom na "gotowosc" do zerowki. Do niedawna uwazalam to za formalnosc, bo przeciez Mala Dama radzi sobie swietnie w przedszkolu... Moja pewnosc zostala jednak solidnie zachwiana przez kolege z pracy, ktorego syn tez mial zaczac zerowke w tym roku. Mieszkaja w innym miasteczku, wiec "test gotowosci" mieli w innym terminie i sa juz po. Okazalo sie, ze tamtemu chlopczykowi poszlo na tyle slabo, ze koledze powiedziano, ze to jego decyzja, ale wedlug nich, Maly nie jest gotowy. Moze pojsc do zerowki, przejdze do I klasy, bo po zerowce nie zatrzymuja na drugi rok, ale jesli przez ten czas nie nadgoni, nie przepuszcza go do II klasy... Kolega spanikowal i postanowil jednak synka odroczyc. A we mnie zasial ziarno niepewnosci. Nie mam pojecia co to za testy robia dzieciom i jakie sa wymagania w poszczegolnych miasteczkach oraz szkolach, ale obawiam sie, jak Bi, z jej nadal dosc podstawowym angielskim, sobie poradzi... Jesli kiepsko jej pojdzie, czeka nas kolejna wazna decyzja do podjecia.
Tymczasem Bi dopytuje sie codziennie kiedy zaczyna zerowke. Kaze sobie pokazywac w kalendarzu, co zawsze konczy sie westchnieniem, ze "jeszcze tak dluuugo..." (ciekawe, ze mi ten czas zapewne minie szybciej niz zauwaze). Serducho jej peknie jesli dowie sie, ze bedzie musiala zostac kolejny rok w "pre-school"... Z drugiej strony, na przedszkole tez tak czekala, a potem 3 tygodnie histeryzowala przy rozstaniu... ;)
Coz, cos (przynajmniej czesciowo, bo wynikow "testu" pewnie nie beda mieli od razu) wyjasni sie w poniedzialek. Dzis jest czwartek, a ja juz zaczynam sie stresowac...

A na koniec, tradycyjnie, kilka wspominkowych fotek. :)


(Prawie 4-miesieczna Bi. Juz miala takie "bibusiowe" oczka)


(Roczny brudasek)


(Dwa latka. Wlos nadal przerzedzony :D)


(Trzy lata)


(Lat 4. Alez jej wlosy w rok urosly! :O)

Oraz swiezynka z minionego weekendu:


(Bi lat 5. Wlosy jeszcze dluzsze i to po lekkim podcieciu! I buzia jakas taka powazna. Moje malenstwo zaczyna wygladac jak "duza" dziewczynka. Chlip!)
 
Dopisek po bilansie:
 
wzrost - 114.3 cm
waga - 20.8 kg


28 komentarzy:

  1. Bi naprawdę wyglada juz jak duża dziewczynka ! Fajne podsumowanie fotograficzne - na zdjęciach widać jak bardzo się zmieniła . Włoski ma prześliczne , w ogóle prawdziwa księżniczka z Bi .

    Sto lat dla Księżniczki , samych radosnych dni , uśmiechu i spełnienia marzeń !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje w imieniu Bi! :)

      Ja sama, dopiero po takim zestawieniu zdjec widze, jak bardzo sie zmienila przez te 5 lat! Bo dla mnie, na codzien, zawsze jest taka sama... :)

      Usuń
  2. Sliczna Bi- nasza porcelanowa laleczka :)
    Ach nie martw sie zbytnio- mysle, ze ta gotowosc obserwuja w wielu aspektach i caloksztalt bedzie ok! Decyzje o szkole popieram- wiem, ze w Niemcowie pewnie jest bardziej "ostro" ale brak jezyka , czy jego niepoprawnosc to pewien "stygmat"- u nas jest odwrotnie, niemiecki perfekt a polski dobrze- czasami pytaja jak to napisac glownie wyrazy z sz, rz cz :) ale przeczytac i zrozumiec umieja bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namartwilam sie, a okazalo sie, ze niepotrzebnie. Co miasteczko, to inne zasady. :)
      Tutaj obcy accent to moze nie stygmat, ale pytania "skad jestes?" za kazdym razem jak czlowiek sie odezwie, bywaja meczace... ;) Dorosli Amerykanie sa bardzo otwarci i przyjacielscy i pytaja ze zwyczajnej ciekawosci, natomiast nie wiem jak to jest z dziecmi. te, jak wiadomo bywaja okrutne i tepia "innosc". A skoro mamy mieszkac w tym kraju, lepiej zeby Potworki nabraly amerykanskiego akcentu oraz slownictwa jak najszybciej. :)

      Usuń
  3. Alez sie diametralnie zmienila przez te kilka lat! niesamowite:) Czasami Twoja Bi kojarzy mi sie z moja Zosia-tez taka artystyczna dusza. lalkami nie bawila sie nigdy , za to ma jakis wewnetrzny wstret do ksiezniczek i rozowego koloru ( jedyna roznica) :)
    Kurcze, jak ja bym chciala,zeby u nas takie sprawdzanie gotowosci bylo! Nasza Agatka zaczyna zerowke od wrzesnia ( 4 lata i 2 miesiace bedzie miec) i jak nic gotowa nie jest. Ale jedyne co mozemy zrobic to puscic ja na pol dnia przez pol roku. Ale wedlug mnie to tez nie jest rozwiazanie. No nic, zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wczesnie zaczyna sie u Was zerowka? Ja myslalam, ze w Anglii tak jak u nas, dzieci zaczynaja szkole w wieku 5 lat. Ja juz na zapas, martwie sie o Nika. On zaczynalby "kindergarten" majac 4 lata i 9 miesiecy i patrzac na niego, za Chiny Ludowe nie bedzie gotowy. Moge go oczywiscie odroczyc. Wszystko rozstrzygnie sie w nastepnym roku szkolnym i bedzie zalezalo od tego jak poradzi sobie w pre-school.
      Okazalo sie tez, ze testy "gotowosci" w naszym miasteczku to rzeczywiscie tylko formalnosc. :D
      To prawda, ze Zosia i Bi maja sporo wspolnego. Tyle, ze Bi juz chyba pozostanie zamilowanie do ksiezniczek, falbanek oraz swiecidelek. Milosc do rozowego, mam nadzieje, z czasem zniknie. ;)

      Usuń
  4. Kurczę Blanka jest z 6 maja i... one są tak niesamowicie podobne i fizycznie i z charakteru, ze aż nie do zwierzenia. Mogłabym zmienić imię i byłby to wpis o mojej córce. Choć imię też w sumie podobne 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, moze jednak imie zobowiazuje? ;) Nigdy nie wierzylam w to, ze moze miec wplyw na osobowosc, ale wyraznie cos w tym jest! :D

      Usuń
    2. Albo to ten sam znak zodiaku po prostu. W co tez do konca nie wierze... ;)

      Usuń
  5. Kurczę Blanka jest z 6 maja i... one są tak niesamowicie podobne i fizycznie i z charakteru, ze aż nie do zwierzenia. Mogłabym zmienić imię i byłby to wpis o mojej córce. Choć imię też w sumie podobne 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że jeśli chodzi o zabawy to nasze dziewczyny mają podobne gusta, choć u nas ostatnio właśnie przyszła fascynacja lalkami a dosłownie mówiąc dzidziusiem. Rysować też uwielbia plus oczywiście czytać.

    Oj,znam ja te histerie i fochy. u nas ostatnio związane z tym, że dziecko chce spać w butach, a matka nie pozwala :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie tylko u mnie w domu sa cyrki, bo dziecko umysli sobie jakas bzdure i ryczy?! Co za ulga... Dzis np. ma byc 25 stopni, a Nik rano w placz, bo on chce ubrac kozaki... :/

      Bi czytac nie umie, bo nie potrafi. :D Fascynacja lalkami trwala moze z 4 miesiace... Ale u niej to byly lalki typu Barbie i ich dzieci. Bawila sie nimi w domku. Lalka - dzidziusiem, u nas czesciej bawi sie Nik. :D

      Usuń
  7. Fajny ten przekrój zdjęciowy.
    A wiesz, że jak tak patrzę na Elizę i przypominam sobie Ją w wieku 5lat, to widzę masę podobieństw, mimo, że nasze dziewczyny to różne znaki zodiaku.
    Faktycznie, zastanawiają mnie te testy. Z doświadczenia w naszej dość bliskiej rodzinie, napiszę Ci, że lepiej się nie spieszyć i zaufać doświadczeniu pedagogów/ wykwalifikowanej kadry. Jasne, że są sytuacje, kiedy ktoś zna swoje dzieci o wie, że sobie na bank poradzi, bo np. zjadł je stres podczas testów. Ale u nas przez to ciągłe zamieszanie z sześciolatkami w szkołach itd, obserwuję, że rodzice czasami działają naprawdę irracjonalnie. Potem niestety cierpią dzieci.

    Przyglądam się temu ost. zdjęciu i Bi wygląda tak dorośle! Dużo poważniej chyba niż Eliza w Jej wieku. Ale co ciekawe- kiedy urodziła się Lila, Eliza miała ciut ponad 6lat i wtedy wydawała mi się taka duża, poważna. Natomiast teraz, kiedy oglądam pierwsze wspólne zdjęcia dziewczynek, widzę jaka Eliza była jeszcze dziecinna na buzi wtedy. Teraz to dopiero jest poważna :)
    U Elizy też był etap chodzenia w spódnicach, natomiast specjalistką od mieszania wzorów, stylów, kolorów itd jest Lila- niekwestionowana królowa kiczu w naszym domu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Lilcia i Bi moglyby sobie podac rece jesli chodzi o dobor garderoby! :D

      Calkiem chyba niedawno wrzucilas jakies zdjecie dziewczynek, kiedy Lila byla malutka i tez bylam w szoku, jaka Elizka wydawala sie mala! A pamietam, ze jak zaczynalam Cie czytac, to taka dorosla mi sie wydawala! ;)

      U nas ze szkolnictwem jest troszke inaczej, bo taki system jest tu od lat. Szkoly sa przygotowane i przystosowane dla 5-letnich maluchow. I chyba to odraczanie to glownie panika nadopiekunczych rodzicow. Chociaz, teraz moge sie wymadrzac, a zobaczymy co zrobie za rok z Nikiem, bo to o niego bardziej sie martwie w kontekscie zerowki niz o Bi. ;)
      A testy gotowosci w naszym miasteczku jednak okazaly sie formalnoscia. :)

      Usuń
  8. matko ale ten czas szybko leci :o
    zaczynałam Cię czytać jak byłaś w ciąży z Nikiem i nie dociera do mnie, że z niego też już jest duży chłop ale jak zobaczyłam porównanie zdjęć Bi to aż się przestraszylam :D dorosła z niej dziewczyna normalnie! :o /ohalaska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, OhAlaska! Dawno Cie tu nie bylo! :)

      No tak, jak zaczynalam pisac, to Bi dopiero co skonczyla rok, wiec roznica jest diametralna! :)

      Usuń
  9. Z histerami I agresja wobec brata to moga sobie przybic piatke. U mnie jest identycznie. Duza I sliczna z niej dziewczynka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wsrod kazdego rodzenstwa tak jest. Ale jesli chodzi o wlasne dzieci, to czlowiek chcialby zeby sie pieknie kochaly i zgodnie bawily. A tu taki szok! ;)

      Usuń
  10. Niesamowite, jak Bi się zmieniała. Na zdjęciach to widać. Piękna z niej dziewczynka i do tego charakterna. Chłopaki drżyjcie :)
    Wszystkiego, co najlepsze dla Bi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy!

      Dopiero na zdjeciach widac roznice. Jakby sie mnie kto zapytal, to dla mnie Bi jest ciagle taka sama! :D

      Usuń
  11. Masakra, jak dziecko zmienia się w takim czasie. Teraz Bi to już taka panienka, buźkę ma śliczną, wydłużoną. No i te pięć lat! Ostatnio łapię się za głowę z moim dwulatkiem, a Tobie to dopiero pędzi czas :) dobrego następnego roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde, czasem mam wrazenie, ze pomylilam jej rocznik o jakies 2-3 lata! :D

      Tez zauwazylam, ze Bi sie buzia wydluza. Oby nie odziedziczyla pociaglej, waskiej geby swojej matki! :D

      Usuń
  12. Ależ Ona się zmienia! Po raz enty powtórzę się, że nie mogliście wybrać dla Niej lepszego, bardziej pasującego imienia :) Trzymam kciuki by nic nie stanęło na Bibusiowej drodze do zerówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy za kciuki, pomogly! ;)

      A imie rzeczywiscie nam sie udalo, szczegolnie, ze wybralismy je zanim sie urodzila! ;)

      Usuń
  13. Jaka ona jest prześliczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miala szczescie, skubana! Ani ja, ani moj maz nie jestesmy szczegolnie piekni, ale ta mala szczesciara najwyrazniej skubnela z naszych genow to, co najlepsze! :D

      Usuń
  14. Wszystkiego najlepszego dla Bi! Sto lat i samych uśmiechów.
    Jak ona urosła! 5 lat to już poważny wiek. Julek skończył 4 lata i jak na niego patrzę to nadal widzę malutkiego chłopca.
    Bi ma cudowne włosy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi Juleczek tez wydaje sie maluchem! :) Zreszta, jeszcze rok temu i Bi byla dla mnie malutka dziewczynka. Najwyrazniej miedzy 4, a 5 urodzinami nastepuje jakis "przeskok"... :)

      Usuń