Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

wtorek, 1 grudnia 2015

Kilka(set) slow na ten tydzien :)

Kazda wolna chwile w pracy poswiecam teraz przygotowaniom do sobotniego egzaminu. W domu tez staram sie przysiasc, ale wiadomo jak to bywa przy dwojce energicznych dzieci oraz codziennych obowiazkach. Najczesciej jak w koncu zapada cisza i moge sie skupic, powieki mi opadaja, a literki rozlaza sie po calej stronie. I tyle z nauki... Dlatego zostaje praca, ale tutaj tez roznie bywa. Nie moge rzucic wszystkiego, wystawic na trzwiach tabliczki "nie przeszkadzac!" i zaszyc sie w ksiazkach. A szkoda...

Dlatego bedzie to jedyny post w tym tygodniu. Na wiecej zwyczajnie nie mam czasu. ;)

1. Mamy dzis Rocznice slubu cywilnego! Osma - pizmowa!!! Jak czasem patrze na mojego chlopa, to nie dowierzam, ze tyle razem wytrzymalismy! ;) Nie mniej uwazam te 8 lat za calkiem udane. Nie zawsze bylo zgodnie oraz kolorowo, ale zazwyczaj chyba wystarczy. W koncu sekretem udanego malzenstwa jest sztuka kompromisu. Oraz umiejetnosc przygryzienia jezyka od czasu do czasu. ;)
W kazdym razie mam nadzieje, ze przezyjemy razem kolejne 42 rocznice i doczekamy Zlotych Godow! :D

2. Tradycyjnie zadnych obchodow rocznicowych nie bedzie. W miniony weekend za to troche sie "rozerwalismy", po swojemu. Poraz pierwszy (!) od narodzin dzieci, po polozeniu narybku spac, zalaczylismy film, zasiedlismy wygodnie na kanapie, w lapki wzielismy przekaski i z blogoscia wlepilismy patrzalki w ekran. I tak 3 dni pod rzad! Maz mial chyba cicha nadzieje, ze ogladanie skonczy sie jak za bezdzietnych czasow, kiedy zazwyczaj w polowie oddawalismy sie nieco bardziej, hmmm... fizycznym przyjemnosciom. ;) Ma facet pecha, bo nie po to czekalam 3 lata na obejrzenie Hobbita, zeby teraz "marnowac" choc kilka minut filmu. ;)
Niestety, chociaz sam film sie podobal, koncowka mocno mnie rozczarowala... Jednak wole chociaz namiastke hollywoodzkiego happy-endu. A tu zostal jednak smutek... :/
Za to nocne przesiadywanie zaplacilismy porannymi worami pod oczami i spazmatycznym ziewaniem. Za stara jestem juz na kladzenie sie do lozka o 1 nad ranem, kiedy wiadomo, ze najpozniej o 7, przy uchu rozlegnie sie jekliwe "Chcem kakauuuukoooo!!!". :D

3. Jak wspomnialam wczesniej, w sobote mam egzamin. Sama sie na niego zdecydowalam i teraz pluje sobie w brode. Nie chce mi sie uczyc, nie moge sie skupic, a tematyka jest sucha i nudna jak flaki z olejem. Zaczelam sie do niego uczyc w polowie pazdziernika, myslac, ze luzik, poltora miesiaca spokojnie wystarczy na przerobienie materialu oraz na powtorki. Blad! Egzamin za 4 dni, a ja jeszcze nie przerobilam kursu. O powtorkach moge sobie pomarzyc. Dlatego planuje wziac czwartek oraz piatek wolne i poswiecic cale na nauke. Mam nadzieje, ze nic nie pokrzyzuje mi planow, bo wtedy marnie to widze...
Zaczynam tez odczuwac przed-egzaminacyjny stres. Ma on potrwac 5 godzin. To kurcze jak matura! Zeby bylo weselej, w piatek mam planowo dostac okres. I jak znam zycie, jak raz bylabym wdzieczna za opoznienie, tak przyjdzie na czas... Nie wiem jak przezyje pieciogodzinny egzamin polaczony z kobiecymi dolegliwosciami. Bedzie sie dzialo i to nie w pozytywnym znaczeniu... :/

4. Ciekawi Was moze jak wygladal Harvest Lunch w przedszkolu Bi? ;)
Wlasciwie to nie bylo to nic az tak specjalnego. Nie wiem ile rodzin zjawilo sie na sniadaniu, ale na lunchu, oprocz mnie, bylo moze 4-5 innych rodzicow. Kilkoro przyprowadzilo osobe towarzyszaca. ;) Lunch rozpoczal sie od przedstawienia z udzialem dzieci. Przedstawialy tradycyjna, amerykanska opowiastke "Stone Soup" i oczywiscie bylo duzo smiechu, bo maluchy czesc choralna zapamietaly, ale juz z indywidualnymi rolami bylo kiepsko. I nie to, ze mialy cos mowic. Nie, ich zadaniem bylo tylko wrzucenie do kotla odpowiednich warzyw. Niestety, zbyt skupione byly na mieszajacej w garze nauczycielce i zapomnialy, ze trzymaja w rece plastikowa marchewke czy kukurydze. ;) Z jedzenia oczekiwalam czegos typowo "dziekczynnego", czyli indyka albo cosik dyniowego. Tu nastapilo kompletne rozczarowanie, bo dostalam makaron z sosem, jakas dziwna zapiekanke z platkami kukurydzianymi na wierzchu (przyznaje, ze w smaku nie byla zla) oraz polmisek wedlin oraz serow... Kazdy przysiadl sobie przy stoliku ze swoim dzieckiem, poskubal jedzenia i tyle. Calosc trwala okolo godziny. Impreza na sto fajerkow. ;)
Poprzedzajacy "impreze" wieczor, spedzilam piekac obiecane dyniowe muffinki. I tu pierwsza porazka. Nie bardzo moglam zmniejszyc temperature pieczenia do mini muffinek, bo ta juz wg. przepisu wynosila 180 stopni. Skrocilam czas pieczenia, ale pierwsza partia wyszla sucha i z twarda skorupa na wierzchu. Przy drugiej czas pieczenia skrocilam jeszcze bardziej, ale efekt pozyskalam taki sam. Z resztek ciasta upieklam wiec kilka normalnej wielkosci muffinek. Wyszly odrobine lepsze, ale tez zbyt suche i twarde na wierzchu... W dodatku, zamiast ladnego, karmelkowego koloru, ktory pamietam z zeszlego roku, te wyszly brazowe z dziwnym, zielonkawym odcieniem. Malo zachecajace krotko mowiac... Nie mam pojecia gdzie schrzanilam sprawe, ale wiadomo nie od dzis, ze u mnie muffiny to loteria, a jak jeszcze zalezy mi, zeby wyszly, to efekt jest rzecz jasna odwrotny... :/


(Bi ze swoja "psiapsiolka". To na glowach mialo imitowac indianskie pioropusze, jako ze opowiadanie to tak naprawde indianska przypowiesc, a i Swieto Indyka pochodzi z czasow pierwszych kolonizatorow)

5. Nasze domowe Swieto Dziekczynienia uplynelo dosc spokojnie, zwazywszy na to, ze Mlodszy podlapal gdzies wirusa, kaszlal niemozliwie i byl marudny jak tylko moze byc chory, trzyletni mezczyzna. :) Poraz pierwszy od 8 lat upieklismy calego indyka z nadzieniem. Tak tak, pierwsze cale ptaszysko pieklismy ostatnio tuz przed slubem. Potem nam sie nie chcialo, szczegolnie, ze zadne z nas szczegolnie za indykiem nie przepada. Musze jednak przyznac, ze tym razem wyszedl calkiem smaczny i nawet dosc soczysty. Jak na indyka oczywiscie. Nadal utrzymuje, ze raz do roku to moj limit. :) Dzieci zdecydowanie podzielaja moje zdanie, bowiem Bi troche poskubala miesko, ale zjadla niewiele, Nik za to nawet go nie tknal. Ten w ogole zbojkotowal uroczysty obiad i marudzeniem wymusil tosta z dzemem. Nie wiem co z niego za Amerykanin. :D

6. Tak jak wspomnialam, znow rodzinnie zmagamy sie z wirusem. Zaczelo sie od Nika, ktory w sobote tak kaszlal, ze w koncu nie poszedl na drzemke, bo kolejne ataki nie dawaly mu zasnac. Pod wieczor dorobil sie tez stanu podgoraczkowego... Na szczescie w niedziele bylo juz duzo lepiej i mam nadzieje, ze przynajmniej on wychodzi na prosta. Wkrotce po Niku, polegl M., a zaraz po nim Bi. Ta ostatnia ma tak obtarty nos, ze zal na nia patrzec. Nie moge jej przetlumaczyc, ze nos wyciera sie chusteczka i bardzo delikatnie. Rekaw jest w koncu lepszy, a ze robi to wrecz obsesyjnie, naciera sobie skore niemal do krwi... :/
Dzis za to smarczec zaczelam ja. A juz myslalam, ze sie wybronie. Niestety, w sam raz do nauki na sobote, doszla mi pekajaca glowa i kapiacy nos. Do tego okres i obawiam sie, ze obleje zwyczajnie z powodu zlosliwosci losu...
Ciekawa tez jestem czy czeka nas kolejny 2-miesieczny maraton chorobowy? Oby nie... Spokoj mielismy niecaly miesiac i znow sie zaczyna...

7. Zeby uratowac swoj honor (glownie we wlasnych oczach), upieklam w niedziele ponownie muffinki bananowo - maslankowe. Te wyszly mieciutkie i pyszne, wiec ponownie uwierzylam w swoje umiejetnosci piekarnicze. Moglam od razu upiec te na przyjecie, jako ze przepis mam juz chyba opanowany do perfekcji... ;)

8. Nasz dom zostal opanowany przez szal Krainy Lodu. Piosenka "Let it go" bokiem mi juz wychodzi (jak i reszta przyspiewek z tej bajki), poniewaz Bi moglaby jej sluchac po 10 razy, raz za razem... Jedyna akceptowana ostatnio fryzura jest warkocz, bo ona chce wygladac jak Elsa (w Polsce to chyba byla Elza, tak?). Doprasza sie tez niebieskiej sukni. Tu chyba pole do popisu bedzie mial Mikolaj. :)
Bajka ta wyszla 2 lata temu, kiedy Bi byla stanowczo zbyt mala, zeby zabrac ja do kina, ale trzeba bedzie w czasie przerwy swiatecznej ja zgrac i puscic zakochanemu dziecku. Obawiam sie tylko, ze potem mozemy byc zmuszeni ogladac ja codziennie przez miesiac. ;)

9. Nasze starsze dziecko doprowadzilo nas tez ostatnio nieomal do plasniecia szczekami o podloge, kiedy znienacka, przy obiedzie, polozylo sobie reke na piersi i gladko wyrecytowalo:

"I pledge the allegiance,
To the flag of United States of America,
And the republic for which it stands.
One nation, under God, with liberty and justice for all."

Dla niewtajemniczonych: to jest przysiega, ktora dzieci recytuja w podstawowce, codziennie przed rozpoczeciem lekcji. Nie wiedzialam, ze robia juz to w przedszkolu. :)
Padlismy! Ja tu karmie corke zupa pomidorowa, nie omawiamy ani przedszkola, a juz napewno nie Ameryki, a tu cos takiego! :)
Tak wlasnie ucza tu patriotyzmu. Od malego. :)

10. To juz punkt ostatni. Bardzo sie ciesze, ze mamy dzis 1 grudnia. Juz od kilku lat listopad oznacza dla mnie stress oraz pecha i nawet moje urodziny go nie osladzaja. A tegoroczny pobil wszystkie poprzednie na glowe, w negatywnym znaczeniu. Ciesze sie, ze sie skonczyl.
Pierwsza polowa grudnia rowniez bedzie zaganiana i nerwowa, ale to juz zupelnie inna bajka. Mimo wszystko, myslac o grudniu czuje cieplo na sercu. Coraz wiecej mijanych domow ma swiatelka oraz dekoracje. I nawet bozonarodzeniowe piosenki w kazdym sklepie, przestaly mnie draznic. Od wybicia 1 grudnia sa dozwolone. ;) Sama puszczam je w aucie i podczas jazdy spiewamy sobie z Potworkami na caly glos. :)

(Swiateczne akcenty w kafejkach. Nawet takie drobiazgi poprawiaja humor)
 
 Trzymajcie sie! Do przeczytania za tydzien! ;)

34 komentarze:

  1. Doskonale Cię rozumiem. Wiem jak wyglądała moja jakakolwiek twórczość, gdy wreszcie miałam czas, bo uśpiłam dzieci. Zasypiałam na klawiaturze ;). Fajny ten dzień w przedszkolu Bi, jeeej jaka to już panienka! My też niestety smarkający i ani myślę niczego teraz piec, ani nikomu dogadzać. Wspaniała z Ciebie gospodyni Moja Droga :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, az sie zarumienilam! ;) Prawda jest taka, ze z powodzeniem moglabym startowac na ch*jowa pania domu. Piec lubie, owszem, ale gotowac nie znosze. Sprzatanie tez mnie dobija, ale tu juz chodzi raczej o jego bezsensownosc przy dwojce maluchow oraz psie. Posprzatam, a dwie godziny pozniej dom znow wyglada jak po tajfunie. ;)

      Usuń
  2. Ej, jaki egzamin? Co ja przegapiłam???
    W każdym razie życzę Ci powodzenia i trzymam mocno kciuki. Za okres też- żeby skubany się spóźnił :) U nas wieczorami maksymalnie dwa odcinku serialu, i mamy odlot. I tak, tak- mój M. też chciałby zakończyć takie posiedzenia w "tradycyjny" sposób, ale... rzadko mam na to jeszcze siłę i ochotę. Albo film, albo seks :)
    A wiesz, że mnie się bardzo podoba ta tradycja pieczenia indyka? Fajnie by było wziąć kiedyś udział w takim prawdziwym amerykańskim Święcie Dziękczynienia.

    Tia, Kraina Lodu. Lila też całkiem niedawno załapała fazę :) Lubi piosenkę "Mam tę moc", ale bardziej woli "Ulepimy dziś bałwana". No i puzzle z Anną i Elzą- katuje non stop. Fryzury jeszcze sobie nie życzy takiej jak w bajce, ale kto wie :) No i na oglądanie całego filmu, to u nas wciąż za wcześnie. A szkoda, bo to chyba fajna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, myslalam, ze cos na temat egzaminu wczesniej pisalam, ale jesli Ty - moja najwierniejsza czytaczka, nic nie pamietasz, to musi znaczyc, ze jednak NIE pisalam... ;)

      To prawda, swieto Dziekczynienia to taki cieply, rodzinny dzien. Moj maz tradycyjnie zrzedzil, ze a po co, a na co, ze my Polacy, itd. ale mnie to malo obchodzi. Fajnie jest spedzic uroczysty dzien choc raz bez elementu kosciola i religii. Takie prawdziwe Thanksgiving spedzilam kiedys z rodzina bylego. Mieli swietna tradycje wynajmowania wielkiego domu w gorach, gdzie zbierala sie cala rodzina. A ze ojciec ex'a mial 4 siostry, to oznaczalo wielka gromade. Byl ogromny indyk, stol zastawiony dodatkami, wieczorne gry rodzinne i ploty przy kominku, a nastepnego dnia zjazdy na sankach, bo w gorach spadl snieg. Bajka! To bylo lepsze niz jakiekolwiek Boze Narodzenie, ktore spedzilam jako juz dorosla, bo tych z dziecinstwa oczywiscie nic nie przebije. ;)

      Ja planuje puscic Bi Kraine Lodu podczas przerwy swiatecznej. Nachodza mnie oczywiscie watpliwosci czy Nik wysiedzi. Jak cos, bedziemy ogladac na raty. ;) Ale pelnometrazowe bajki o "Tomku", takie okolo godzinne ogladal i wytrzymal, wiec moze przetrzyma i Kraine Lodu. ;)

      Usuń
  3. Tradycyjnie z przyjemnoscia poczytalam co tzam u Was :)
    mam nadzieje, ze jednak wszystko ulozy sie po twojejmysli- trzymam kciuki!!! A propos filmow ani Hobita ani bajeczki nie znam... trzeby by troche sie uswiadomic ;)
    Dzieciaki dorastaja i gusta sie zmieniaja- nie jest w temacie ale sklepy zawalone drobiazgami z krainy Lodu.
    Daj znac po egzaminie jak Ci poszlo? Tylko do soboty a potem juz grudzien poplynie radosnie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dzis mialam miec audyt w pracy, ale szczescie w nieszczesciu, sezon grypowy, odpowiedzialni za przebieg projektu ludzie sie pochorowali i zostal odwolany. :)
      Ja wlasciwie z Kraina Lodu zupelnie nie bylam obeznana zanim mi dziecko do przedszkola nie poszlo. Teraz znam juz imiona (chyba) wszystkich glownych bohaterow... ;)
      Hobbit to powiesc Tolkiena wydana przed Wladca Pierscieni i stanowiaca po czesci jej wstep. Sama ksiazka jest chyba (nie czytalam) dosc krotka, ale producenci filmu rozbudowali scenariusz i utworzyli kolejna trylogie z rozmachem. ;)

      Usuń
  4. Kraina lodu też u nas bardzo lubiana- moja chrześniaczki jest fanką i córki znajomych tez.. Dobrze, że mam syna ;)

    Gratuluje rocznicy! Zdrowia życzę i powodzenia na egzaminie w sobotę! Good luck ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki! :)

      Dobrze, ze Junior oparl sie tej modzie. Moj kolega z pracy opowiada, ze jego syn, pod wplywem kolezanek z przedszkola, tez zwariowal na punkcie tej bajki! :O

      Usuń
  5. Bede trzymac kciuki. Pozdrowienia i zyczenia post-urodzinowe od Strazelca listopadowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to Ty strzelec jak moj synek, tyle, ze on juz grudniowy! :)

      Usuń
  6. kciuki więc bedę trzymać:)
    lubie czytać te Twoje tasiemce, a przy drugim punkcie padłam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kciuki serdeczne dzieki! ;)

      Z drugim punktem taka prawda, niestety, albo i stety. Starosc nie radosc. ;)

      Usuń
  7. Rany, egzamin. Na samo hasło czuję wzrastającą adrenalinę :S Życzę Ci z całego serca powodzenia :)

    Hihi, oglądanie filmu&inne czynności fizyczne... U nas to wygląda podobnie i tak jak Ty szkoda mi na nie czasu! Zresztą nie tylko w czasie filmu ;) Tym bardziej, że często mój czas wolny gdy Laura śpi mam zaplanowany co do minuty, a tu nagle H wyskakuje mi z takimi pierdołami :P

    Kurde, ale z Bi hamerykańska patriotka. Mnie też by szczęka opadła :D W Turcji też od najmłodszych lat wpajają patriotyzm i wiesz co? Brakuje mi tego w Polsce. Oni przynajmniej są dumni ze swojego pochodzenia, a nie to co wsród Polaków - w większosci same kompleksy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, z jednej strony ten amerykanski patriotyzm traci z lekka kiczem i obsesja, ale z drugiej strony to fajne, ze ucza dzieciaki od malego, ze nie wazne jakiego sa pochodzenia, niewazne jaka wyznaja religie, czy jakiego koloru jest ich skora, przede wszystkim sa Amerykanami. To od poczatku buduje ich tolerancje dla innosci.

      Hehe, za "mlodu" chyba z M. ani jednego filmu nie obejrzelismy do konca. W najlepszym wypadku potem przewijalismy do momentu, w ktorym zrobilismy soebie "przerwe". ;) Biedak chyba spodziewal sie powtorki ze starych, dobrych czasow, tylko zona mu sie postarzala i wykazala wieksze zainteresowanie filmem niz baraszkowaniem. :D

      Nom, slowo egzamin ciagnie za soba zlowieszcze echo... :D

      Usuń
  8. Gratuluje z okazji rocznicy ! Najwazniejsze,ze jednak znalezliscie czas dla siebi,chocby przy tym filnmie ,my z mezem czesto tak spedzamy wspolnie wieczory-kinomaniacy jestesmy . Co do indyka to u nas jest tradycja pieczenia go na swieta ale my pieczemy albo kaczke albo cos innego takiego ekstra,czego nie jadamy na codzien. Trzymam kciuki za ten egzamin. Glowa do gory! Wiecej wiary w siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tej wiary w siebie to mi zawsze brakuje... ;)
      Z nas nigdy wielcy milosnicy filmow nie byli. Nic dziwnego, ze je wiecznie "zarywalismy". ;) Ale na Hobbita akurat czailam sie tyle lat, ze nie bylo mowy zebym stracila choc minute filmu! :)
      My jakos drobiu nigdy na Swieta nie pieczemy. Moze dlatego, ze niecaly miesiac wczesniej na swieto Dziekczynienia mamy indyka? :)

      Usuń
  9. Powodzenia :))
    Gratuluję rocznicy :) Życzę Wam wieeeeelu szczęśliwych lat razem!
    My jednak częściej zarywamy noce przy filmach i innych przyjemnościach ;P Bez tego resetu byśmy nie pociągnęli, nawet jeśli rano ziewamy jak świstaki...
    A z tą przysięgą w wykonaniu młodej to padłam... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez padlam, bo wyrecytowala to tak znienacka i tak plynnie, ze zastyglam z lyzka w polowie drogi do jej buzi! :)
      A my praktycznie od urodzenia Bi nie ogladalismy zadnych filmow czy seriali. Zawsze wolelismy sie wyspac. ;) Ostatnio dotarlo do nas jednak, ze dzieci rosna, zazwyczaj przesypiaja juz nocki, mozna wieczory spedzic przyjemniej niz kladac sie spac o 22. :)

      Usuń
  10. Wow, 8 lat! ładnie :) u nas .. w maju 10!!! :| KIEDY to było? :)
    Ja wczoraj byłam w sklepie i leciały "świąteczne" piosenki. No ogółem fajnie, ale..czemu w kółko to samo?!???! boszzz poprostu koszmar. Mogliby jakies inne choc raz puscic, na bank są, znajdą się :D

    Powodzenia na egzaminie!

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to bedziecie mieli ladna, okragla rocznice w nadchodzacym roku! :)

      Tutaj tez co wejdzie sie do sklepu, to w kolko slyszy sie te same piosenki. A wybor jest i jeszcze roznych wersji od cholery. Ale graja tylko te najpopularniejsze. :)

      Usuń
  11. Kraina Lodu u nas też punkt pierwszy, urodziny były niedawno więc z Elsa (w Polsce też jest Elsa) mamy wszystko od rajstop po gry. Dziecko również mi sie blond trafiło, więc na karnawał strój Elsy i warkocz już zaplanowany ;) Lubię Twoje tasiemce i powodzenia na egazminie. Trzymam kciuki :) U mnie okres właśnie się kończy!!!! :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie wlasnie sie skonczyl. :) Przyszedl grzecznie dzien po egzaminie, tak jak go prosilam. ;)
      Bi tez prosila o taka suknie jak ma Elsa, wiec paczka od Mikolaja juz schowana, narazie u mnie w pracy. ;)
      O widzisz, a moja mama ciagle gada ElZa i ElZa, wiec myslalam, ze w Polsce sobie imie zmienili. :)

      Usuń
  12. Trzymam kciuki na egzaminie. Na pewno sobie poradzisz swietnie, a z ta przysiega... to od malego susza glowe.. toc to tylko dzieci :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smieje sie z tej przysiegi, ale moze to i dobrze, ze od malego ksztaltuja w dzieciach swiadomosc narodowa...

      Usuń
  13. Bardzo podoba mi się patriotyzm Amerykanów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem jest wrecz nachalny i kiczowaty, ale w zasadzie tez podoba mi sie takie krzewienie patriotyzmu w mlodym pokoleniu. :)

      Usuń
  14. Trzymam kciuki. Powodzenia.
    U nas na filmach to co chwilę słychać na zmianę: śpisz? i nie.
    A najczęściej i tak któreś śpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, u nas kiedys spania nie bylo, a i teraz tak rzadko zdarza nam sie cokolwiek obejrzec, ze nie ma mowy o przespaniu seansu. :)

      Usuń
  15. ale mi się dobrze czyta jak tak punktujesz :)


    Hehe, nam się tak samo za czasów bezdzietnych kończyło oglądanie filmów :P Teraz codziennie oglądamy seriale...ale grzecznie czekamy na koniec odcinka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to specjalnie dla Ciebie, postaram sie punktowac czesciej. ;)

      A u nas teraz i bez filmow czy seriali jest na zasadzie "z tym najwiekszy jest ambaras, zeby dwoje chcialo naraz". :D

      Usuń
  16. Trzymam kciuki za egzamin, daj znać jak poszło!
    No i buziaki rocznicowe dla Was!
    Grudzień jakoś niesie nadzieję na lepsze, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, ze jakos mi juz ten grudniowy zapal i nastroj zdazyl oklapnac? ;) Na Swieta nic nie mam przygotowane. Co ja mowie, ja nie mam nawet nic zaplanowane! ;) Nawet pogoda nie nastraja swiatecznie... :/

      Usuń
  17. Hej, hej! I jak poszło w sobotę? Nadal cholera nie wiem, co to za egzamin był, ale czekam na wieści :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie po tym komentarzu stwierdzilam, ze chyba sie w ogole na blogu egzaminem nie "chwalilam". :D

      Usuń