Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 29 maja 2015

Tymczasem w ogrodzie...

W zeszlym roku wrecz zameczalam Was zdjeciami tego, co aktualnie kwitnie mi w ogrodzie. Spokojnie, nie bede powielac zeszlorocznych postow. Cos tam Wam jednak pokaze. :)

Wypada przedstawic kilku nowych, ogrodowych gosci. Mam nadzieje, ze tak im sie u nas spodoba, ze zechca przestac sie "goscic", zapuszcza korzenie i zostana na stale. :)

Na poczatek to. "To" po polsku nazywa sie chyba naparstnica. Kilka lat temu zasadzilam ja w innym miejscu i padla. Znaczy sie rosla i kwitla, ale po zimie juz sie nie pojawila. A podobno to rosliny wieloroczne, mocne, bla bla bla... W tym roku wpadla mi w oko w sklepie, kiedy kupowalam sadzonki warzyw. Zawsze tak mam. Mowilam M., zeby nie puszczal mnie samej do ogrodniczego, bo przytacham cos "nadprogramowego". :D W kazdym razie ta naparstnica tak na mnie przymilnie patrzyla, patrzyla... I patrzyla... Trzy razy wracalam sie i zastanawialam, bo zaparlam sie, ze nie wydam za duzo kasy... W koncu jednak uleglam tym nakrapianym, rozowym kwiatkom. :) Posadzilam ja w innym miejscu niz poprzednia. Moze ta przezyje? ;)


Poza tym, mielismy z malzonkiem zagroske, co z robic z placykiem utworzonym z nudow przez tescia. My ten kawalek ogrodu planowalismy po prostu zostawic do zarosniecia chwastami. Tesc mial jednak inne plany i jakbysmy malo mieli przestrzeni, rzucil sie (podczas naszej nieobecnosci) na rosnace tam zielsko. Efekt? Wyrwane krzaczki jagod, ktore rosly na obrzezach, a krzak jezyn sciety do samej ziemi. :/ Oraz odsloniety malo atrakcyjny, zacieniony, kamienisto-gliniasty kawalek ziemi... Trzeba bylo cos z tym zrobic, albo pozwolic aby znow zaroslo. Po debatach, postanowilismy go jakos zagospodarowac. W ten sposob, na placyku pojawily sie sadzoneczki:

Maliny
Czarna jagoda
Szczegolnie na zdjeciu z malinami widac jaka straszna jest tam gleba. M. wykopal spore dolki i dowiezlismy krzaczkom ogrodowej ziemi i kompostu, wiec powinny sie przyjac, ale czy sie kiedykolwiek rozrosna i zaowocuja? Zobaczymy... Z malina mam podobne doswiadczenie jak z naparstnica. Posadzilismy ja kiedys w kacie ogrodu i pod koniec sezonu po prostu padla. :/ Za to krzaczki borowki amerykanskiej (wykopane przez tescia) rosly marnie i w ogole nie kwitly. Tym razem postawilismy wiec na jagode niskopienna i inna czesc ogrodu. Moze tutaj poradza sobie lepiej?

Prace w tym kaciku nadal trwaja. Musimy zabezpieczyc krzaczki przed pnaczami, ktore uparcie wylaza z lasu i usiluja przejac ogrod we wladanie. Poza tym jest tam zbyt duzo cienia. Malzon musi wiec wspiac sie na drabine i uciac kilka nizej wiszacych galezi.

Mamy tez dwa nowe krzaczki jezyn, tu jednak nie ma co pokazywac, bo poki co marnie sobie radza. Te wpadly mi w oko w zwyklym supermarkecie. To moze wyjasniac dlaczego uparcie wygladaja jak lysawe patyki i nie chca sie rozrastac. ;) Z tego co jednak pamietam, nasza jezyna (ktora upitolil tesc), tez byla zwykla, supermarketowa sadzonka, a pieknie rosla i owocowala. Moze wiec i te "maluchy" pokaza co potrafia. :)

Prace porzadkowe trwaja tez w innych czesciach ogrodu. To w sumie kontynuacja tego, co zaczelismy w zeszlym roku. Konieczna kontynuacja, bo np. kilka tygodni temu zrobilam dzieciakom zdjecie w narcyzach, o takie:



Dzieciaki sliczne, narcyzy piekne, choc juz przekwitaly, ale tlo??? Pomijajac, ze ogrod warzywny byl wtedy jeszcze niezagospodarowany, to z tylu, kolo szopki, straszy brudny plotek i zarosnieta chwastami, niegdysiejsza rabatka. To miejsce wrecz blagalo, zeby sie za nie wziac. No to sie wzielismy. :) Na poczatek wyszorowalismy plotek. Boszzzz, jak to sie ciezko szorowalo!!! Niby sliski plastik, wiec powinno pojsc rachu-ciachu i po sprawie. Taaa... Wyszorowanie plotka kolo szopy oraz tego z przodu domu, ktory tez wygladal tragicznie, zajelo nam niemal dwie pelne drzemki Potworkow. Takie 3-godzinne. Hahaha, tak rodzice dzieci licza czas na zrobienie czegokolwiek. Ile im sie uda dokonac w czasie snu potomstwa. :D
W kazdym razie, plotek wyszorowany, wieksze chwasty wyrwane, mniejsze przyduszone plachta, na to kora i teraz rabatka wyglada tak:


Roznica powala! Po sciance szopki pnie sie clematis. Rosnie tez posrodku, ale w tej chwili jest malenki, no i nie ma sie po czym piac. Drabinka jest (stoi oparta o szope), ale nie ma jej jak wbic w ziemie, bo tesc moj wspanialy (znowu!) robil porzadki po swojemu i schowal niewiadomo gdzie sledzie, ktore wbija sie w podloze, a nastepnie na to naklada sie drabinke... :/

A teraz moj tegoroczny najwazniejszy, ogrodowy projekt, czyli: warzywnik! Juz wspominalam chyba, ze po przekopaniu przez M. i tescia, nawiezlismy do niego ogrodowej ziemi, kompostu z gnojowka (Bi marszczyla nos, wolajac: "Mamusiu, co to tak pachnie?!" :D) i nadszedl czas na sadzenie. W sumie posadzilam: pomidory duze, pomidorki koktajlowe, ogorki salatkowe, ogorki do kiszenia, dwa kupione przypadkowo krzaczki ostrej papryczki, slodka papryke, baklazany, fasolke szparagowa, groszek, koper, marchew, rzodkiewke, cukinie, salate i buraczki. Szczypiorek i truskawki rosly juz wczesniej. Posialam tez czosnek, ale nie wyrosl. Dopiero dzis kolega mnie oswiecil, ze czosnek sadzi sie albo pozna jesienia, albo bardzo wczesna wiosna. Tak to bywa jak sie jest poczatkujacym ogrodnikiem. :D
Wszystko rosnie niemal w oczach, tylko jeden krzaczek ogorkow mi padl, nie mam pojecia dlaczego... Oczywiscie roslinki, ktore posialam bezposrednio do gruntu sa jeszcze malutkie, ale szybko nadrabiaja. Same zreszta popatrzcie. Zdjecia zrobione w tygodniowym odstepie.

Stan warzywnika: 19 maj

Stan warzywnika: 26 maj

Na koniec, dla smiechu, pokaze Wam zdjecie z innej beczki. Pare tygodni temu, kolega z pracy M., posiadajacy dzieci nieco strasze od naszych, spytal czy za symboliczna zgrzewke piwa, nie chcemy rowerkow po jego maluchach. Strwierdzilismy, ze jasne, czemu nie. W ten sposob nasza kolekcja dzieciecych pojazdow, prezentuje sie obecnie tak:


Rowerek trzykolowy, 3 rowerki z bocznymi kolkami, a do tego jeszcze hulajnoga oraz jezdzik (i doczepiona do niego, udajaca przyczepke taczka). Wyglada to jak mini przedszkole, a nie dom gdzie mieszka zaledwie dwoje dzieci! :D

A tak w ogole, to moj drugi post w tym tygodniu, zauwazylyscie??? :D

Milego weekendu!

24 komentarze:

  1. masz świętą cierpliwość do teściów, nie wiem co bym zrobiła za zniszczenie roślin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, pogodzilam sie... Chociaz tescia to bym za bufonowatosc w morde chetnie strzelila. Kiedy mu powiedzialam, ze wyrwal nasze jagody, zamiast glupiego "przepraszam", uslyszalam "a, bo tam byl taki balagan, wszystko zarosniete, itd."... :( Nic, bylo - minelo, tescie wyjechali, jezyny odrosly, a krzaczki jagod kupilismy nowe. :)

      Usuń
  2. Jejku drugi raz w tym tygodniu! !! SUPER! !!
    Moja droga, uwazaj-naparstnica jest trujaca....podobno :)
    Po kroczku do zbiorów-jesli roslinki się przyjma za rok będzie jeszcze lepiej! !
    Owocnych zbiorów! !! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest, wiem o tym! :) Zreszta calkiem sporo popularnych ogrodowych krzewow i roslin jest trujacych. Na szczescie ani moje dzieci, ani pies, nie maja sklonnosci samobojczych. :)

      Usuń
  3. Pewnie, pewnie, że zauważyłyśmy :D Brawa i oklaski- Agata wraca do świata żywych :)
    Od przybytku głowa nie boli i ja myślę, że dzieciaki pojazdami są zachwycone!

    Och, jak ja lubię takie ogrodnicze posty. Zawsze to można odnieść do moich doświadczeń, planów i wizji działki :) Masz rację- roślinki rosną jak na drożdżach. My jak co roku poza pomidorami (dużymi i cherry) nie sadziliśmy nic więcej. Z jednej strony- chciałabym, z drugiej- żal mi trochę miejsca. Jednak kawałek trawy dla dzieciaków też jest potrzebny, a jak mam wybierać- kwiaty czy warzywa, no to wybieramy kwiaty :) Mamy też trochę truskawek i poziomek, ale dopiero teraz niedawno doczytałam co robiłam do tej pory źle i raczej dopiero na przyszły rok będę miała masę własnych truskawek, choć teraz parę już się zaczerwienia. Jeśli chodzi o maliny, to podobno jest to chwast, który rośnie wszędzie, w dodatku trzeba ją mocno "przerywać" bo bardzo się rozrasta. I chyba to prawda, bo ja posadziłam w tamtym roku- dość spore krzaczki, i w tym roku mam ich już dużo więcej. Ale czy będą owocować- to się okaże, bo póki co nie widzę, żeby na to się zanosiło.

    Naparstnica piękna, też kiedyś sobie kupię. Mnie się bardzo podobają te kwiaty z ogrodów naszych babć- piwonie, ostróżki, malwy, naparstnica właśnie...
    Buziak i miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwy tez mi sie marza, ale okazuje sie, ze tu jest nie do dostania! :/

      Ja tez zawsze myslalam, ze maliny rozrastaja sie w tempie, ktorym byle chwast by nie pogardzil, tymczasem u mnie radza sobie kiepsko. Nawet te, ktore posadzilismy w tym roku, w dobrej ziemi, jakies takie marniutkie sa. :( Za to warzywa rosna jak szalone, moj warzywnik przypomina teraz niemal dzungle! :D Niestety ogorki tradycyjnie cos sie ociagaja, a liczylam na chociaz pare sloiczkow malosolnych, ech... :/

      Ja co roku dostaje glupawki, bo chcialabym wiecej warzyw, ale tyle kwiatow mi sie podoba, ze sama nie wiem co mam wybrac, a kasa z konta wyplywa... ;)

      Usuń
  4. Pozazdrościc ogródka...widac ile pracy w niego wkładacie..
    a efekty cieszą...najlepsza nagroda zrywac z krzaczków , ehhh...Ja takie rzeczy pamiętam tylko do babci z jej ogrodu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez! :) Moja mama nawet kwiatkow na balkonie nie miala. Mowila, ze nie umie i nie lubi grzebac sie w ziemi. :) Ale obie babcie mialy swoje ogrodki i pamietam zrywanie porzeczek i agrestu prosto z krzaczka. :) Ciesze sie, ze moje dzieciaki beda od malego skubac jezyny oraz truskawki w ogrodzie i patrzec jak rosna pomidorki (bo do zjedzenia raczej ich nie namowie). :)

      Usuń
  5. Ilość rowerkow powala tak samo jak stan Twojego warzywniaka :) i to wszystko zmieścilo się w tym prostokacie na zdjęciu?
    Teścia za taką niedźwiedzia pomoc bym chyba zastrzeslila... Chociaż facet przekopal Ci ogródek... No, to chyba tylko to go ratuje od linczu;)
    Potworki będą miały super atrakcje zrywać malinki, jagodki i inne pyszności prosto z krzaczka :) od razu przypomina mi się dzieciństwo i ogród babci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Nika raczej nie namowie, ale Bi chetna! :) Juz zrywa truskawki. Niestety jezyna musi odrosnac I w tym roku raczej nie zaowocuje. A maliny I jagodki jakos marnie sobie radza. :/

      Ten "prostokat" jest calkiem spory. Ma okolo 3x5m. A ja sieje/ sadze najwyzej po dwie grzadki lub 4-5 krzaczkow, bo wiem, ze inaczej tego nie przejemy. :)

      Usuń
  6. No wróciłaś ewidentnie :)
    Pięknie i wiosennie w dodatku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie teraz stwierdzam, ze z tym powrotem u mnie roznie. Cos nie wyrabiam ostatnio i sama nie moge znalezc konkretnej przyczyny... ;)

      Usuń
  7. Własny ogródek, świetna sprawa. Można nacieszyć wszystkie zmysły. A dla dzieci jaka frajda. Maliny prosto z krzaka i ekologiczny ogórek z grządki. Jak kiedyś u babci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie! Chociaz taki "ekologiczny" juz przestal byc. :/ Strasznie zaatakowaly go gasiennice i zmuszona bylam lekko go spryskac. Ale przynajmniej wiem czym i ile. ;)

      To prawda, ze dzieciaki to uwielbiaja. Bi codziennie obchodzi ze mna ogrodek, pokazujac dojrzale truskawki i rosnace pomidorki. Nik chetnie by cos pozrywal, ale do jedzenia juz sie nie pali. :)

      Usuń
  8. No widzę ze nie proznujesz pani ogrodniczko! Blogowo tez nadrabiasz-nie da się nie zauważyć. Ja jestem amatorem grzadek i uprawiania i w szoku że tak szybko mnie to wciagnelo bo dopiero co pierwsze plony zebrałam ze swojego ogrodka a juz planuje przyszloroczny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, ze to wciaga jak najlepszy nalog! Szczegolnie jak widzi sie efekty swojej pracy! Ja w sumie tez dopiero "raczkuje", bo ogrod posiadam raptem od 6 lat, ale 3 lata mi uciekly ze wzgledu na maloletnosc dziatwy. Podziwiam, ze Tobie udaje sie pracowac w ogrodku z Riczi przy boku! :)

      Usuń
  9. Kochana a wiesz, że naparstnica jest trująca? Ja moją atakuję szpadlem co roku. Jest piękna, ale nie chcę by wyrastał, póki Milciak okazuje miłość kwiatkom rozcierając je na twarzy.

    Pięknie Ci to rośnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Asiu! Na szczescie moje dzieci podziwiaja ja bez dotykania. :)

      Usuń
  10. Agato, naparstnica jest dwuletnia. W jednym roku wyrastają liście, w drugim kwiaty i wtedy rozsiewa się, a roślina macierzysta zamiera. Dlatego Ci zniknęła, a siewki może usunęłaś. :)
    Borówki potrzebują słońca i bardzo kwaśnej ziemi - może w tym sekret niepowodzenia.

    Chciałabym mieć taki duży ogród.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duzy ogrod to radosc, ale jednoczesnie kuuupa roboty, z naciskiem na "kupe". :D

      O patrz, nigdy sie nie zglebialam jak to jest z ta naparstnica. Czyli na wiosne musze rozejrzec sie z siewkami. Czlowiek uczy sie cale zycie! ;)

      Hmmm... Gleba u mnie jest dosc kwasna, ale moze niewystarczajaco? Musze poszukac jakiejs odzywki dla tych nieszczesnych borowek...

      Usuń
  11. To chyba jasne, że nie da się zacząć sezonu bez nowych roślin! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Śmiesznie, bo w moim polskim ogrodzie, borówka amerykańska wymiata, kupiliśmy ją tak na próbę przeszło dwa lata temu, poiedziano nam, ze za trzy lata najwcześniej zacznie owocować, o ile się przyjmie, a ona już nam w piewrszym roku dała wielką garść owoców :)

    Ogród to zawsze dużo pracy i to pracy bez końca, ale jak szalenie potem cieszą efekty :)

    Też kiedyś dzieliłam czas na zrobienie czegoś na podstawie drzemek, jakiś czas temu musiałam to zmienic, bo ok 45 minutowej drzemki raz dziennie na wiele nie starczy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, a w hameryce borowka amerykanska ledwie zipie! ;)

      To prawda, ze robota nigdy sie nie konczy, ale ile radosci daje taki zadbany ogrodek!

      Moje dzieciaki na szczescie spia nadal dosc dlugo. Tylko, ze wtedy tez nie moge sie zaszyc w ogrodzie, bo nie bede slyszec, ze wstali. Na szczescie sa juz na tyle duzi, ze sporo da sie zrobic podczas kiedy oni ganiaja naokolo. :)

      Usuń