Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 4 września 2014

W tym domu sie gada!

Niko

Nawija jak szalony, buzia mu sie nie zamyka. A podobno to z dziewczynek sa wieksze gaduly... Kokus gada tyle, ze zaczynam sie juz gubic w tym, ktore slowo jest nowe, a ktore mowil juz wczesniej. O zapisywaniu na blogu juz nie wspomne... Jesli wiec jakies sie powtarza, upraszam o wybaczenie:

dziaua - (nie) dziala
siam
ciu-ciu-ciu - pociag
auo - auto
tak
dziamy - idziemy
bacia - babcia
Pieknie wymawia tez imie kolegi od opiekunki - Adas

Do nikowego slowniczka wkradaja sie tez kolejne slowka angielskie:

hi
hello
faja - fire
kiju - thank you
A kiedy mu cos spadnie/wyleje sie, wykrzykuje: "oh no!"

Pojawilo sie tez pierwsze zdanie, jesli mozna tak okreslic zlepek zaledwie dwoch wyrazow. Niko mianowicie kilkadziesiat razy dziennie wola "Mama/tata choc!". I ciagnie nas zeby pokazac jakas bardzo wazna dla 21-miesieczniaka rzecz. :)

Niko chetnie tez powtarza nowe wyrazy, sam z siebie oraz poproszony. Ale zmienic te, ktore juz sobie utrwalil, okazuje sie wyzwaniem. Ostatnio odbyl sie nastepujacy dialog:

-"Kokus, powiedz Agata"
-"A-ta!"
-"A powiedz Maya"
-"Maja!"
-"Aaaa... powiedz... KOTEK!"
-Miau...

Taaak, nad zwierzakami musimy popracowac bo Niko nadal okresla je odglosami jakie wydaja. :)

Moj niespelna dwulatek zaczyna tez bawic sie wlasna wyobraznia i odgrywac scenki. W sobotni poranek kompletnie mnie zaskoczyl. Najpierw wisial mi nad uchem przez 2 minuty, powtarzajac "mamamamamamamamama!", az w koncu poirytowana mruknelam "Dobra, juz wstaje" i zaczelam podnosic sie z wyrka. Na to moj synek wykrzyknal "Y-yyy!" i popchnal mnie spowrotem na poduszke, po czym wybiegl z pokoju. Po sekundzie wrocil udajac, ze trzyma cos w wyciagnietej raczce i mowiac "Am!". Poslusznie wzielam powietrze z jego lapki, mowiac "Mniam mniam, jakie dobre...". A na to Kokus z duma w glosie: "Kaua! [kawa]".

Musze powtarzac ten rytual co weekend, to moze za kilka lat rzeczywiscie przyniesie matce kawe do lozka? ;)





Bi

Wiecie, ze przez ponad 3 lata macierzynstwa nie uslyszalam jeszcze tego pieknego zdania: kocham cie? Odkad Bi zaczela mowic, na moje (i taty tez) slowa "Kocham cie coreczko!", odpowiadala "Tak!". Zupelnie jakby to bylo oczywiste, ze ja kochamy, albo nie do konca rozumiala o co z tym calym kochaniem chodzi. :)
W kazdym razie, kilka dni temu doczekalam sie namiastki i kiedy wyznalam corce poraz miliardowy:

-"Kocham cie Bi!", uslyszalam:

-"Me too!"

Zawsze to cos, prawda? Zastanawiam sie teraz tylko czy Bi chodzilo, ze tez kocha mame, czy ze rowniez kocha sama siebie? ;)


Bi uwaza, ze kazdy czlowiek, zwierze, czy (okazalo sie) przedmiot martwy, posiadaja swoja mame i swojego tate. Kazda mrowka, ptaszek, wazka, jesli akurat sa w pojedynke, wedlug Bi wlasnie szukaja swoich rodzicow. Ostatnio jednak przebila sama siebie, kiedy zaczela wolac na widok przelatujacego nad naszym ogrodem samolotu:

-"O! Salotot! (ze wspolczuciem) Ooooo, malutki! Siuka taty duzego! Salocik malutki wola: "Gdzie jestes duzy salocie???". :)

Moje dziecko stalo sie tez "miszczem" negocjacji i kompromisu. Kiedy probuje wiec wyegzekwowac jakis lad i porzadek w domu, przerabiam z corka dialogi w stylu:

-"Bi, nie stawaj na stole! Poslizgniesz sie i spadniesz!"
-"A moge klecec?"

-"Bi, przestan biegac po domu, teraz jemy obiad!"
-"A moge sobie chodzic?"

Ukochanym tekstem mojej corki jest ostatnio: "Tylko jeden las i jus koniec!". Slysze go kiedy oznajmiam, ze juz czas zakonczyc wieczorne czytanie, kiedy mowie, ze nie dostanie drugiego ciasteczka, kiedy powtarzam, zeby nie zabierala bratu autek, ale takze kiedy odmawiam zniesienia jej do piwnicy kiedy tylko chce zbiec szybko po pranie. Tyle, ze kiedy ulegne i pozwole na cos "ostatni raz", po chwili Bi wyskakuje z kolejnym "Tylko jeden las i jus koniec!". Alternatywa dla "tylko jeden las i jus koniec" jest ewentualnie "Ale ja MUSZE!"...

Moja Mala Dama nadal jest przewrazliwiona jesli chodzi o zadrapania i urazy. Kilka dni temu zdarla sobie kolano, co zaowocowalo godzinnym uzalaniem sie nad soba, prosbami zeby ja nosic bo panne noga boli oraz blaganiem o plasterek (ktory w ogole nie byl potrzebny). W koncu wrocilismy do domu i wolam moje latorosle, zeby przyszly do lazienki umyc rece. Niko przybiegl ochoczo, a Bi siedzi na kanapie i oznajmia, ze ona nie moze przyjsc, bo ma "boo-boo"... Kiedy stanowczo nakazuje jej przyjsc do lazienki, idzie, ale jak! Wlecze noge za soba i kustyka jakby jej sie tam gangrena wdarla! :) Kilka godzin pozniej robie cos w kuchni, a z salonu dobiegaja mnie radosne piski i smiechy. Wychylam sie zza sciany zeby zobaczyc co sie tam wyprawia i ze zdziwieniem widze Nika tarzajacego sie z tata po dywanie, a Bi siedzaca z nosem na kwinte na kanapie. Pytam czemu nie bawi sie z tata i bratem? "Nie moge, ja mam boo-boo...". ;)

Ktoregos dnia Bi obserwowala mnie zapinajaca stanik i nagle jak nie zacznie sie tluc po bladej klatce piersiowej, wolajac: "Ja tez chce cycki! Mamo daj mi cyce!". Na prozno tlumaczylam, ze za kilka lat dorobi sie wlasnych...


Koncowa scenka nie jest dla osob wrazliwych, kto sie latwo obrzydza niech nie czyta!

Nie wiem czy to taki wiek, ale moje dzieci przezywaja fascynacje odchodami. Konkretnie tymi "oddanymi" do kibelka. Za kazdym razem po zalatwieniu sie, kiedy pomagam jej zejsc z sedesu i kiedy ja podcieram, Bi krzyczy ze ona chce widzic, zebym Boze bron wody nie spuszczala! A jak czasem z rozpedu spuszcze, to jest czarna rozpacz i obraza... Poniewaz Bi ma w nosie zasady dyskrecji i prywatnosci, stolce oddaje przy otwartych drzwaich i zazwyczaj w asyscie Nika. Kiedy wiec podcieram jej tylek i slucham kilkunastu powtorzen, ze ona chce widzic, syn moj juz najczesciej stoi pochylony nad muszla klozetowa, wykrzykujac "O! O!". Kupa to w koncu rzecz fascynujaca... Wreszcie pozwalam Bi sie wyprostowac, a ona natychmiast przyskakuje do kibelka, odpycha brata i sama podziwia wlasne produkty przemiany materii. W koncu zdegustowana spuszczam wode, a moje dzieci jeszcze wolaja znikajacym bobkom: "Pa-pa kupa!"... :/

Ale ostatnio wszystko mi opadlo, kiedy Bi podziwiajac swoje odchody plywajace w kibelku, oznajmila: "Tu tata, a tu mama!"...


17 komentarzy:

  1. Tylko jeden raz i koniec - a u nas jest - jeszcze tylko osiem chwilek! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci powiem moja Droga,ze zaluje,ze dzieli Nas ocean. Moje dzieci sa bardzo podobne do twoich... Bi jest przeslodka ,a z tym samolotem to mnie rozbroila. Kochana! Niko tez daje rade ze slownictwem. Masz kochane dzieci :)
    A kupa u nas jest poo I tyle... polskiej wersji nie ma.
    Na Mlodszego starszy wola : Bejbis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! A Bi na wszystkie male dzieci (czyli mlodsze od siebie) wola bejbus! :)
      Szkoda, ze tak daleko do Irlandii... Jestem pewna, ze nasze maluchy by sie swietnie dogadaly! ;)

      Usuń
  3. I jaki pozytywny post z samego rana :)
    Lila i Kokuś idą łeb w łeb, bo u nas też buzia młodszej się nie zamyka :) I ostatnio nawet pomyślałam sobie, co to będzie, kiedy Lilka naprawdę zacznie gadać!

    Eliza do pewnego czasu też takie cyrki odstawiała z każdą ranką, za to teraz?? Teraz wraca z dworu z takimi siniakami, że śmiejemy się z Marcinem, że 2-3lata temu to by pewnie umarła na coś takiego!

    Bi mnie rozczuliła z samolocikiem, jest słodziutka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. U nas negocjacje między nami a Elizą trwają do dziś.
      -Eliza do domu
      Jeszcze 5minut
      -Do domu
      -Ale ostatnie 5minut i już idę


      I tak przez pół godziny czasami....

      Usuń
    2. Haha, takie negocjacje o "jeszcze 5 minut" pamietam z wlasnego dziecinstwa. :)

      A Lilcia to jednak Nika na glowe bije z gadaniem! ;) I ja tez az "boje" sie jak to bedzie jak Niko zacznie dyskutowac. Bi, odkad w koncu zaczela porzadnie mowic, nadaje jak katarynka, jak dojdzie jeszcze do tego Kokus, to ja zainwestuje w zatyczki do uszu, serio!

      Usuń
  4. Hehe Słodziaki, no cóż taki wiek na odchody w końcu dzieci są wszystkiego ciekawe. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ale nic nie poradze, ze wzdycham z rezygnacja... Nie mowiac juz o tym, ze nos zwija mi sie w trabke, chce jak najszybciej spuscic wode, a nie moge, bo Bi MUSI sobie kupe obejrzec... :/

      Usuń
  5. Kotek najlepszy :)
    Czasem chciałabym, żeby mój już mówił, a potem myślę - halo! powoli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani sie obejrzysz, a juz i Franek bedzie nadawal. :) Pamietam jak czekalam az Bi zacznie mowic, a zaczela dosc pozno. A teraz? Czesto prosze, zeby chociaz przez chwilke byla cicho. Zreszta, pewnie przerabialas to samo z Lusia. ;)

      Usuń
  6. hahahahahahahaha :))))
    tu mama- tu tata :))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Bi caly swiat posiada mame i tate. Jak widac nawet kupy! ;)

      Usuń
  7. Wszystko zależy chyba od dziecka, bo też znam chłopców, którzy mówili dużo szybciej i więcej niż dziewczynki. Fajnie, że masz już takie dwie gadułki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az strach sie bac co bedzie jak Niko zacznie sie wypowiadac konkretniej. Juz teraz siostra nieraz dostaje apopleksji, bo brat powtarza jakies slowo, jak to on, a Bi mysli, ze ja przezywa... ;)

      Usuń