Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 10 marca 2014

15 miesiecy Kokusia + dodatek zapominalskiej matki

Kolejny miesiac za moim synkiem. Chyba przechodzimy jakis skok rozwojowy, albo po prostu rozwoj "mentalny" dziecka w tym wieku nabiera tempa, bo ostatnie cztery tygodnie przyniosly sporo zmian. Trudno mi je jednak opisac, bo nie sa one "namacalne", bardziej jest to poczucie, ze moje dziecko "dorasta" i staje sie coraz rozumniejsze. Widze po jego reakcjach i zachowaniu, ze zaczyna bardzo intensywnie przeksztalcac sie z dzidziusia w malego chlopca. I wiecie co? Jakos mi tak lzawo i smutno i tule go i wycalowuje jak tylko mam okazje, bo wiem, ze okres kiedy moge to robic bezkarnie, a Nik chetnie odwzajemnia te czulosci, pomalu sie konczy... :(

Ale dosc smecenia sfiksowanej mamuski, w koncu mam jeszcze z rok-dwa, czas opisac co tez nowego Nik sie ostatnio nauczyl. ;)

Wspinanie sie nadal sprawia mu wielka frajde, ale w koncu nauczyl sie schodzic tylem. Dzieki temu matka nie doznaje zawalu za kazdym razem, kiedy syn probuje dokonac samobojczego kroku z kanapy. :) Czasem schodzenie wyglada dosc smiesznie, bo Nik nie mysli jeszcze oczywiscie logicznie. Dosc czesto na moje "Nik, zlaz ze stolu!", przekreca sie na brzuch, ale zamiast odwrocic sie w strone dluzszego konca i zejsc, przesuwa sie do tylu przez caaala dlugosc stolika i dopiero kiedy dojezdza do przeciwleglego konca, schodzi.

Odpukac w niemalowane, od miesiaca nie zaniosl sie na tyle mocno, zeby zemdlec. Za to od jakiegos tygodnia, kiedy cos dzieje sie nie po jego mysli, w jednej chwili pada na kolanka w gescie rozpaczy, teatralnie rozkladajac przy tym pulchne ramionka. Wyglada to przekomicznie! Co lepsze, jesli czuje, ze jest asekurowany, rzuca sie nie na kolana, tylko centralnie do tylu, na glowe. Aktor sie znalazl!

Czesto bawi sie starymi telefonami, przykladajac je gdzies z tylu glowy i wydajac z siebie kilka niezydentyfikowanych dzwiekow. Potem szybko przekazuje sluchawke matce i cieszy sie jak wariat kiedy przykladam ja do ucha i wolam "halo halo, dziadziu, przyjedz do Kokusia!" (dziadek jest najczesciej dzwoniaca do nas osoba).

Lubi czesanie i probuje robic to samodzielnie. Uzywa do tego wszystkiego co ma wlosie. Moze to byc szczotka do wlosow, ale tez szczoteczka do zebow, szczotka M. do mycia plecow, czy np. mala zmiotka do zamiatania podlogi.

Niestety nadal uwielbia srodki czystosci. Caly czas bierze koncowki do buzi, mimo ze jednoczesnie druga raczka pokazuje, ze sciera podloge. Jakos nie kojarzy, ze najpierw trzeba podloge popsikac, a potem dopiero ja zetrzec. :)

Zapytany "gdzie jest...?", pokazuje paluszkiem mame, tate oraz siostre. Ciekawe, ze na pytanie "gdzie jest Nikus?" rozglada sie zdezorientowany. Najwyrazniej dla siebie samego nie stanowi jeszcze odrebnej osoby.

Na pytanie gdzie zrobil siusiu lub kupe pokazuje pieluche.

Kiedy zwedzi czyste pieluchy spod przewijaka lub skarpetki z szuflady, na prosbe zeby zaniosl je na miejsce, idzie bezblednie do odpowiedniej szafki. Nie zawsze jednak ma ochote odlozyc "skradziona" rzecz na miejsce.

Namietnie wywala na podloge zawartosc smietniczka przy przewijaku (i modl sie czlowieku, zeby wszystkie pieluchy byly tylko zasiusiane...) i bawi sie kubelkiem.

Ostatnio dorwal dlugopis. Nie umie go sam wlaczyc, ale mimo to podbiegl do stolika z kartkami i probowal nim rysowac. Gdybym nie obawiala sie, ze kredki skoncza w jego paszczy, dalabym mu naprawde porysowac.

Pokazalam mu kilka razy, ze maskotki sa mieciutkie i mozna je tulic i teraz jak dorwie jakiegos miska (a Bi ma ich pelno) slodko sie do niego przytula.

Slowniczek 15-miesiecznego Kokusia:

bam (nadal ulubione, uniwersalne slowo)
da (kiedy skoncza sie piosenki lub zobaczy ze siostra trzyma ciastko)
brrr - autko
cos na ksztalt warkniecia kiedy widzi w ksiazeczce lwa

Jadlospis ma niestety nadal ten sam. Ostatnio czuje sie juz tak zdesperowana, ze nawet jak Niko nie chce z wlasnej woli przyjsc i sprobowac tego co mam na talerzu, sama lapie go i wciskam mu troszke do buzi. Najczesciej konczy sie wypluciem. :/

A, zapomnialam. Od kilku dni Nik caly sie opluwa. Dla zabawy...

Aha, nie chce za bardzo jesc zdrowych potraw, ale kilka dni temu zjadl troche kabanosa, ktorego M. urywal mu po kawaleczku. Swoja droga co te kabanosy maja takiego, ze dzieci je uwielbiaja? Moje zjedza raczej kabanosa niz parowke!

Maly postep z kapiela. Nie ma mowy jeszcze zeby normalnie usiadl, ale zaczal kleczec w wannie. Zawsze to troche wieksza zanurzona czesc ciala...

Wizyta u lekarza na koniec miesiaca, Nik nie da sie postawic przy miarce, a nasza wage szlag trafil jakis czas temu, wiec nie wiem ile wazy i mierzy. Bedzie o tym osobny post po bilansie 15-miesieczniaka.


Zapomnialam wrzucic zdjec. :) Wybaczcie jakosc, robione telefonem. Moj telefonik robi naprawde ladne zdjecia na zewnatrz, ale w srodku zawsze wychodza mi zamazane. A tych z aparatu nie mialam czasu wgrac...

(Niestety model mrugnal)
 
(A tu byl zbyt skupiony, zeby spojrzec w obiektyw)
 
Poddaje sie, nie nadaje sie na fotografa...

23 komentarze:

  1. Oj rosną nam te dzieci nie wiadomo kiedy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach naprawde... Az zaczelam czytac ostatnio stare posty, z czasow kiedy byl niemowlaczkiem... A teraz to juz prawie chlopiec.

      Usuń
  2. A Ty wolisz nudną, gładką parówkę czy chrupiącego, doprawionego, uwędzonego kabanosika? Bo ja się im nie dziwię. U nas też kabanos zawsze rządził, aż się młoda przejadła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej mnie dziwi to, ze parowka jest miekka, a wiec latwiejsza w pogryzieniu kiedy ma sie do dyspozycji tylko 8 zabkow. :)

      Usuń
  3. U nas też Mili trzeba wciskać, z tym że jak już spróbuje to zje do końca. Ale pierwsza łyżka zawsze siłą :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U moich to loteria. czasem po pierwszej lyzce bingo! Zjadaja do konca, ale najczesciej konczy sie wypluciem i ucieczka... :/

      Usuń
  4. Z Nikusia robi się już chłopaczek. Musi wyglądać rozkosznie padając w błagalnym geście na kolana :-D nie dziwię Mu się, że woli kabanosa od parówki (chyba, że ta jest z musztardą ;-)), swoją drogą super, że macie tam takie specjały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy niedaleko polskie sklepy. :) Tzn. nasze kabanosy nie umywaja sie kompletnie do tych prawdziwych z Polski, ale z braku laku...
      No wlasnie, gdzie sie podzial moj dzidzius???

      Usuń
  5. widac, ze rosnie, taki chlopaczek sie robi a nie baby :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To nawet nie chłopiec, to prawdziwy mężczyzna! Fajnie się zmienia, no i super, że zapomniał o omdlewaniu :) Przynajmniej mamy straszył nie będzie :)
    U nas z jedzeniem to ostatnio w ogóle jakaś porażka, i tylko, żeby nie pisać wciąż o tym samym, odpuszczam sobie ten temat na blogu, bo inaczej powstałby elaborat pt. jak mam dość karmienia moich dzieci.
    A wiesz, że Eliza lubiła i parówki i kabanosy? Parówki chyba nawet bardziej... I myślę, że gdybym dała Lilce, też by pożarła, bo tęsknym wzrokiem patrzy, kiedy Eliza je.
    Aha, jestem tak samo sfiksowana- jak mnie wkurzą, to marzę, żeby już były dorosłe :) A jak mi się weźmie na łzawy dzień, to przeraża mnie myśl jakie już są duże i że w ogóle zaraz w domu nie będzie żadnego maluszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam sie, ze nie zapomnial. To pewnie tylko chwilowy spokoj. :)
      Daj spokoj, ja czasem az ze zloscia mysle, ze kurcze, jak chca sie zaglodzic to ich sprawa... Ale jak sa glodni to odstwiaja takie histerie, ze nie ma rady, musze COS im dac, cokolwiek!
      Bi tez lubi i to i to. Ale Nik parowkami gardzi. :)
      Ja ostatnio przeczytalam kilka wpisow w czasow kiedy Nik mial 5-6 miesiecy i lzy stanely mi w oczach na mysl o takim malenstwie. A potem przeczytalam opis kilku koszmarnych nocy i stwierdzilam, ze chyba jednak az tak za tym nie tesknie. :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Naprawde! Z malego bambaryly robi sie takie, hmm... "normalne" dziecko, bo do szczuplaczkow to mu nadal daleko. Na tych zdjeciach wyglada tez na starszego niz swoje 15 mies. Dopiero w zestawieniu z siostra widac, ze jest jeszcze malutki i calkiem pulchny. :)

      Usuń
  8. fajny chlopczyk:) Jeszcze nie raz zadziwi mamusie nowymi umiejetnosciami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam co do tego watpliwosci. :) Przy mojej dwojce co i rusz zuchwa opada mi do ziemi ze zdziwienia. :)

      Usuń
  9. W odpowiedzi na Pani komentarz:
    Zgadzam sie w 100%, z reszta dokladnie to samo napisalam w tamtym poscie. W Polsce niestety wciaz sredniowiecze, a co za tym idzie porod czesto w bardzo kiepskich warunkach, bez anestezjologa i znieczulenia to norma. To co w Europie i na swiecie jest powszechnie uznawane za podstawe u nas wciaz budzi wiele kontrowersji. Nie rozumiem tylko kobiet, ktore wlasnie nie korzystaly a maja najwiecej do powiedzenia, wlasnie to naklonilo mnie do siegniecia po zrodla medyczne, ktore obalaja wszelkie mity dotyczace powiklan po porodzie ze znieczuleniem. Szkoda, ze racje przyznaja mi tu tylko kobiety ktore rodzily za granica. Niestety nieliczna grupa tych, ktore mialy znieczulenie w PL ma takie a nie inne doswiadczenia, co rowniez wynika z braku funduszy na szkolenia i anestezjologow...za te pieniadze przeciez cale rodziny poslow i senatorow moga z przyjemnoscia spedzac wakacje trzy razy do roku pod palma. Prosze nie przepraszac za wywod- ciesze sie, ze to co robie znajduje naprawe fajnych odbiorcow:). Faktycznie czuje jakbym NIGDY miala nie urodzic i jakby ciaza trwala nie 9 miesiecy, a nieskonczonosc;), no ale coz mi pozostalo? Nic, tylko cierpliwie czekac:). Serdecznie pozdrawiam i przesylam usciski dla dzieciaczkow;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz blizej niz dalej. :)

      Moja siostra jest chyba wyjatkiem bo rodzila w Polsce ze znieczuleniem i bardzo sobie chwalila. :) Co prawda okazuje sie sie, ze w Kraju maja jakies dziwne zwyczaje, mianowicie wylaczaja znieczulenie na czas skurczow partych! Dla mnie szok, bo przeciez samo wypychanie dziecka tez niesamowicie boli! Wiem bo przy porodzie corki znieczulilo mnie tylko z jednej strony, o czym sie bolesnie przekonalam wlasnie przy "wychodzeniu" malej i potem przy zszywaniu. No, ale co kraj to obyczaj. :)
      I prosze, nie "paniuj" mi, bo czuje sie staro! ;)

      Usuń
  10. No zmienia Ci się synek zmienia i ja się nie dziwię, że łapie Cię nostalgia. Po Bi miałaś jeszcze Nika, a teraz już nic, no chyba że jeszcze kiedyś zdecydujecie się na trzecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, jeszcze pol roku temu powiedzialabym, ze w zyciu! Ale teraz juz nie jestem pewna... ;)
      Masz racje, czuje jakis taki smutek na mysl, ze moje maluchy robia sie coraz starsze i juz nie sa takimi rozkosznymi bobasami. :) Mysle jednak, ze na trzecie juz sie nie zdecydujemy. Oprocz tego, ze nadal mam ciarki na mysl o nockach z noworodkiem, to sa jeszcze wzgledy praktyczno-ekonomiczne. M. ma juz dosc pracy na nocki i spania po 3 godziny na dobe. Chcemy byc normalna rodzina, spedzajaca popoludnia razem. Nie mamy na miejscu zadnej babci, ktora pomoglaby przy maluchach, a opieka nad dziecmi jest tu potwornie droga. Dopiero szkola jest darmowa, ale zanim Bi pojdzie do zerowki, ja bede juz niebezpiecznie zblizac sie do 40-stki, a wtedy ja bede juz raczej ryzykowac kolejnej ciazy...

      Usuń
    2. Ja wszystko rozumiem :) Kiedyś też myślałam tylko o dwójce, a teraz trójka mi się zaczęła marzyć, no ale właśnie finanse...Rosną nam te dzieci, a zanim będziemy mogły porozpieszczać chociaż wnuki to minie tyleeee czasu :P

      Usuń
  11. Też doprowadzają mnie do zawału te zejścia syna, a teraz jeszcze chce włazić na meble...Słodki malec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niko robi dokladnie to samo. Wszedzie sie wspina, a jak akurat sie nie wspina, to uklada sobie na podlodze stos zabawek i chodzi po nich jak po gorach. I zasmiewa sie, kiedy straci rownowage i sie przewroci! No chyba, ze przy okazji sie walnie, wtedy jest ryk...

      Usuń