Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 22 marca 2013

Pesymistka i maruda w akcji

Tak naprawde to praca nie stala sie dla mnie jeszcze na powrot nieznosna rutyna, wiec wcale az tak na ten weekend nie wyczekuje. :) Tyle, ze (jak dobrze pojdzie) troche dluzej pospie. Wlasciwie to odpowiednim slowem bedzie "troszenke", a nie troche, bo Bi wstaje najpozniej o 6:30. Dzis zaczela koncert o 5:45... :)

Jak wiosna u Was? Czytajac zaprzyjaznione blogi, widze, ze raczej tak samo jak u mnie. Dzis rano bylo -6 stopni. Kielkujace tulipany i zonkile przykryla warstwa zmrozonego sniegu i tyle z tej wiosny. I co mi po dluzszym dniu, jak i tak po pracy nie moge wyjsc z dziecmi do ogrodu, bo dluzej bede ich opatulac i ubierac niz potem bedziemy na swiezym powietrzu. Poza tym Bi znow troche leci z nosa...

Przez ten styczen na zewnatrz, zupelnie nie dociera do mnie, ze za tydzien Swieta. Wczoraj przypomnialo mi sie, ze nie wyslalam kartek z zyczeniami. Ba, nawet ich nie kupilam! No trudno, i tak wysylam zazwyczaj okolo 20, a dostaje moze 3-4. Wiec chyba czas skonczyc z tym staroswieckim zwyczajem. Nie no, lubie wysylac tradycyjne zyczenia, ale w tym roku zupelnie wylecialo mi z glowy...

Przeczytalam powyzsze akapity i zastanawiam sie skad ten ponury nastroj... Niby u mnie normalny, ale jest piatek, swieci slonko, powinnam byc troche zywsza...

Moze dlatego, ze maz "podk&%$wil mnie z rana. Wstaje cholera i na dzien dobry wrecza Bi cukierka. No szlag mnie trafia, szczegolnie, ze pewnie zawsze to tak wyglada jak jestem w pracy! A potem mloda stoi i wyje pod szafka ze slodyczami. Robie jej kaszke, a ona dalej ryczy, ze chce slodycze. W ogole zmagamy sie z Bi, ktora od paru miesiecy NIC nie chce jesc, a M. jeszcze co i rusz czestuje ja slodyczami! Mialam juz wygarnac M. co o tym mysle, ale Nik wlaczyl swoja wlasna syrene i tata poszedl do synka. Bez M. w pokoju udalo mi sie spacyfikowac corke i nawet posadzic ja przy stoliku z miska kaszy z obietnica, ze jak ja zje, to wtedy dostanie deser...

Dostalam oficjalne zaproszenie na rozdanie dyplomow. Ceremonia czysto symboliczna bo dyplomy wysylaja poczta. :) Bardzo chcialabym pojsc, bo po obronie w Polsce nie mialam szans. Obronilam sie w lipcu, rozdanie bylo w pazdzierniku, a ja na poczatku wrzesnia wyjechalam do Stanow. Fajnie byloby tutaj wziac udzial w uroczystosci, ale robia ja o 7 wieczorem! Moje dzieci chodza spac o 8, wiec nie wiem czy bede chciala ich troche przetrzymac, bo nie mam ich z kim zostawic... :(

Najgorzej jednak chyba popsul mi humor moj szef. Mialam z nim prawie dwugodzinne spotkanie. Dal mi liste dodatkowych obowiazkow, nad ktorymi mam samodzielnie pracowac (wstepna liste dal mi juz pierwszego dnia, ale teraz ja poszerzyl). Niby nic czego nie robilam, tylko ze wczesniej odpowiedzialnosc za wykonanie ich lezala na calym departamencie, a nie na mojej skromnej osobie. Szefunco twierdzi, ze chce pod koniec roku zawalczyc o awans i podwyzke dla mnie, stad taka dluga lista. Jak dla mnie to zwykly pretekst. Awans i podwyzka naleza mi sie od dawna z tytulu doswiadczenia. Pracuje w tym departamencie od prawie 4 lat, a awansowalam tylko raz i to 3 lata temu. Potem ciagle slyszalam, ze "no tak, racja, ale nie przepracowalas calego roku kalendarzowego, bo bylas na macierzynskim, wiec nie da rady...". Srutu tutu, klebek drutu... Lubie moja prace i zazwyczaj lubie tez szefa, ale spojrzalam na liste dodatkowych obowiazkow  i pierwsze co cisnelo mi sie na usta, to kiedy mam wykonac swoja codzienna prace? Po godzinach? Bo tego wszystkiego nie da sie pogodzic, chyba ze zostawalabym codziennie z 2 godziny dluzej, czego nie dam rady zrobic ze wzgledu na dzieci... :(

No, wygadalam sie, ale jakos i tak mi nie ulzylo... :(

14 komentarzy:

  1. Agatko na wszystko można poradzić!! Kwestie słodyczy powinnaś jak najszybciej przedyskutować z M. Wiadomo, że dla dziecka najlepsza jest zgodność rodziców w kwestii wychowywania. Słodyczy według mnie nie powinno się odbierać dziecku, bo to przecież część ich przyjemnego dzieciństwa, ale nie wolno serwować ich dziecku zamiast posiłków. I M powinien to wiedzieć :)) na pewno dojdziecie do jakiegoś porozumienia, tylko potrzeba chęci i spokojnej rozmowy
    A co do rozdania dyplomów, to na pewno ktoś znajdzie się do posiedzenia z dziećmi. Przecież żal opuszczać takiej imprezy!!
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noelko, do mojego M. mozna gadac w nieskonczonosc I on doskonale wie, ze mam racje, zreszta mi ja przyznaje. Ale I tak dalej robi w kolko to samo. Czasem to juz rece opadaja, albo szlag trafia (w moim przypadku to drugie jest czestsze)...
      A co do ceremoni, to niestety nie mamy tu znajomych na tyle bliskich, zeby powierzyc im opieke nad dwojka malych dzieci, podobnie nie zostawilabym ich z moim tata... :(

      Usuń
  2. Ach ci szefowie!
    Co do niejedzenia, to się tym nie przejmuj, dziecko z głodu nie padnie, a miewa takie okresy nawet długie. Moja potrafi kilka tygodni przeżyć na parówkach i kakao. Ostatnio wyrzynanie piątek sprawiło, że zupełnie nie miała apetytu, a to nie pierwszy taki okres w jej życiu. Przestałam się tym trapić. Ale męża poczuć, że cukierek może być dany po zjedzonym obiedzie, a nie rano. Słodycze na czczo mogą zaburzyć łaknienie u takiego malucha - jej się wyda, że jest syta, bo ma energię z cukru, a wartości odżywczych nie dostanie żadnych.
    A ta zima... kiedyś musi minąć. Rano miałam -10 i śnieg nie zamierza topnieć. A my obie chore :(
    Życzę jutro snu choćby do 7 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym mogla pospac do 7 to poczulabym sie jak na urlopie! ;)
      Minus 10??? Nie, to ja juz wole moje -6. :) Kurcze, a w poprzednia Wielkanoc latalam tylko w sweterku. :(
      Ja sama brakiem apetytu u Bi az tak bardzo sie nie martwie. Irytuje mnie to tylko bo caly czas sie glowie co by jej tu wcisnac wartosciowego, a ona na wszystko sie krzywi. A z M. czesto o tym rozmawiamy i ogolnie to on sie ze mna zgadza (no pewnie, skoro mam racje!), ale ma jakis cholerny odruch bezwarunkowy! Przechodzi kolo polki ze slodkosciami, bierze cos dla siebie i od razu cos dla dziecka musi wreczyc! I zupenie nie mysli, ze corka nie jadla jeszcze normalnego posilku! Szkoda gadac, nieraz groze, ze wywale do smieci wszystkie slodycze i tyle! I pewnego dnia to zrobie. ;)

      Usuń
    2. Pocieszam: dziś, godzina 6:30 mam -15 ;)

      Usuń
    3. Pocieszylas. U mnie bylo jednak "tylko" -4. :) A teraz, w srodku dnia dochodzi do +8, wiec nie jest najgorzej. Ale w zeszlym roku o tej porze mielismy po 20 na plusie!

      Usuń
  3. Łączę się z Tobą w bólu związanym z szefem. Czasem zachowują się jak zwykłe dziady, paskudne, bez rozumu i serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj zazwyczaj jest w porzadku, ale tym razem mnie wkurzyl na calego. Straszny z niego sluzbista i widze, ze zanim przedstwi zarzadowi propozycje mojego awansu, to chce im najpierw pokazac, ze praktycznie sama prowadze nasz departament... Tylko, ze do tego nie potrzebuje dodatkowych obowiazkow, wystarczy to co robie na codzien. W tej chwili jestem najbardziej doswiadczona (po nim) osoba, wykonuje swoja prace bez zbednych pytan o rade i pomoc i mysle, ze z tego tytulu awans mi sie nalezy. Ale nieee, on wymysla, ze musze sie "wykazac"... :(

      Usuń
  4. No tak, z tymi słodyczami to przesadził. Szczególnie, ze od rana i to dla niejadka.
    Zrobiłam szybki rachunek sumienia i wyszło mi, że ja chyba właśnie tak wychowałam :-P córkę. Była koszmarnym niejadkiem. Smakowały jej tylko słodycze i kanapki. Definitywny nakaz jedzenia normalnych obiadów dostała ode mnie dopiero w wieku 4-5 lat :-(. Ja chyba wtedy dopiero zmądrzałam i uznałam, ze przecież jako matka mogę zacząć od tego osiołka coś wymagać. Było strasznie na początku. Do tej pory ona nie zje surówki, co najwyżej ugryzie parę razy zielonego ogórka, rzodkiewkę lub kapustę pekińską- broń Boże wymieszaną z jakimś sosem! Horror. Nad malutkim "znęcam" się "jedzeniowo" od samego początku. Nie powiem, żebym osiągnęła jakieś wielkie sukcesy, ale przynajmniej są dania obiadowe, które lubi. I co najważniejsze- On nie cierpi cukierków, groszków, czekolady, wszelkiej maści czekoladek i batoników itp, ale za to lubi mamusine ciasta- skarb! :-)
    U nas też ciągle zima :-((( Ja już mam jej tak dosyć, ze cały mój organizm się buntuje- chodzę podkurzona bez powodu, nie umiem się z niczym zorganizować, nic mi się zresztą robić nie chce ;-), jak pomyśle o ubieraniu tych wszystkich kozaków, kurtek i płaszczy to mi się ciśnienie podnosi. Dobrze, że kwiatków żadnych nie mam wokół domu tak jak Ty bo mi przynajmniej nic nie zmarznie i nie będę miała kolejnego powodu do złości :-P
    Pozdrawiam Cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez chcialabym juz poprac zimowe kurtki i schowac je do piwnicy, dosc juz tego zimna, dosc!!!
      Co do jedzenia Bi to jeszcze w ciazy z nia wiedzialam, ze tak bedzie wygladalo wychowanie mojego meza, bo on sam bez slodkosci nie moze po prostu zyc. Zreszta widac od razu kto ja "slodyczowo" rozpuszcza, bo mnie tak nie morduje o cukierki. A wystarczy, ze M. tylko pojawi sie w kuchni, a mloda juz stoi pod szafka i wyje...
      A Bi odwrotnie of Twojego malego - cukierki, ciasteczka, batoniki, owszem, ale szarlotki czy babki juz nie ruszy, taka jest paskuda! ;)

      Usuń
  5. Nie ma to, jak zawalenie obowiązkami służbowymi. A jak wyrobisz się z palcem wiadomogdzie, to szef dołoży więcej ;-) Nie, żebym krakała, czy w złą godzinę prorokowała, ale przypomniał mi się czas, kiedy przechodziłam podobne doświadczenia na własnej skórze, pracując "dla idei" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle Akularku, ze trafilas w sedno! Tez obawiam sie, ze jak nie dam sobie rady, to awans i podwyzka przejda mi kolo nosa. Za to jak podolam, to szef sprytnie "zapomni", ze to byly dodatkowe projekty i zostana juz one na zawsze w moim zakresie obowiazkow. I masz racje, doda kolejne "zadania specjalne". Jednym slowem cudnie...

      Usuń
  6. u nas też na minusie:(((
    ze slodyczami niestety tak jest, że jak się dziecko nimi napakuje, to w życiu nie tknie ni śniadania, ni obiadu.Ja tak mialam z Tosiem.Doszło do tego, że jadł wyłącznie waniliowe danio i nic więej, ale dookoła okruchy po slodkosciach.Ojców ciężko oduczyć pobłażania w tej sprawie, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie. Bi oprocz slodyczy, laskawie przelknie tylko kaszke I parowki. To wszystko!

      Usuń