Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 3 sierpnia 2012

Piatkowy kogel-mogel

Dzis byl ostatni dzien w zlobku dla Bi! Od nastepnego tygodnia bedzie dreczyc tatusia od samego rana! Maly przedsmak mial juz dzisiaj. Drzwi do naszej sypialni byly przymkniete, ale co to dla sprytnego roczniaka! Bi otworzyla drzwi, wdrapala sie na lozko i radosnie zaczela skakac po rodzicielu!
M. jest z reguly zaradny i swietnie opiekuje sie naszym dzieckiem. Lepiej ode mnie w kazdym razie bo ma wiecej cierpliwosci do wysluchiwania marudzen i napadow zlosci. Za to ja jestem lepsza logistycznie, wiem co, gdzie i kiedy trzeba spakowac i wziac ze soba. Dzis z okazji ostatniego dnia w zlobku moj malzonek wyciagnal mnie z pracy, bo on nie pamieta co ma zabrac do domu, oprocz dziecka oczywiscie… :) Zaproponowalam, ze zrobie mu liste, ale nie, to JA mam isc i upewnic sie, ze wszystko wziete. Troche sie zrzymalam, bo juz rano urwalam sie z pracy do lekarza i nie chcialam przeginac, ale co zrobic, czasem M. jest uparty jak osiol… I w sumie dobrze, ze to ja poszlam, bo na dzien dobry pani zapewnila mnie, ze wszystko spakowala i wreczyla mi torbe. Trudno bylo mi zajrzec do srodka trzymajac na rekach Bi (ktora wczepila sie we mnie jak rzep i na probe postawienia na ziemie zareagowala wrzaskiem), ale juz na pierwszy rzut oka stwierdzilam, ze “wszystko” nie dotyczy zapasowych spodenek, czapeczki i kremu przeciwslonecznego. Znajac tatusia, wyszedl by pewnie zadowolony i dopiero po powrocie z pracy zauwazylabym braki. :) Potem zajrzalam jeszcze do torebki na jedzenie i stwierdzilam, ze pani zapomniala spakowac kubki i pojemniczki Bi. I to sie nazywa “wszystko spakowane”…

Bylam tez dzis na kolejnej wizycie u lekarza. Szkoda, ze USG juz raczej nie bede miala, chyba, ze bedzie sie dzialo cos niepokojacego. W kazdym razie cisnienie i brzuszek mialam zmierzone, mocz zbadany, serducho dziecka osluchane. Wszystko wydaje sie w porzadku. Spytalam jeszcze raz o podroz bo mimo zapewnien mojego lekarza (dzis wizyte mialam z innym) caly czas sie o to martwie. Ten doktorek za to zaproponowal, zebym wrocila dzien przed wyjazdem, to powtorza na wszelki wypadek wszystkie podstawowe badania. Hmm… Tylko co jak dzien przed wylotem okaze sie, ze cos jest nie tak??? Dopiero bede miala dylemat!!!
Poza tym doktorek spytal czy nie zyczylabym sobie cesarki tym razem! Zrobilam wielkie oczy, a on na to, ze poniewaz za pierwszym razem mialam “klopot” z urodzeniem, to przy drugiej ciazy moglabym miec cesarke na zyczenie. Ha! Nawet nie wiedzialam. Dziekuje, wole rodzic naturalnie. Po porodzie, choc byl ciezki, doszlam do siebie bardzo szybko. Juz w szpitalu pielegniarki ciagle dopytywaly sie czy chce srodki przeciwbolowe i dziwily sie, ze nie potrzebuje, wystarczyl mi oklad z lodu. W domu, oprocz krwawienia przez niemal 6 tygodni, tez nic mi nie dolegalo, wiecej namordowalam sie z piersiami jak w koncu dostalam mleko. A slyszalam, ze po cesarce przez 10 dni nie wolno nic dzwigac, a pierwszy tydzien w ogole powinno sie przelezec. Dobre sobie, haha! Moze niektore kobiety stac na taki luksus, ale ja po powrocie ze szpitala bede musiala natychmiast wrocic do normalnego zycia, czyli cale wieczory bede sama z dwojka maluchow. Napewno sobie poleze. :) Ale jakby co to dobrze wiedziec, ze ma sie taka opcje. ;)

Milego weekendu zycze!

12 komentarzy:

  1. dzielna dziewczyna, dla wielu to jest nie do pomyślenia. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie. Bylam w szoku kiedy moja siostra powiedziala mi, ze jej dwie ciezarne kolezanki maja cesarki na zyczenie. Tzn. jedna ma lekka wade serca i cesarka byla nawet dla niej wskazana, ale druga wymyslila sobie po prostu, ze tak lepiej jej pasuje, a ze meza stac bylo, zeby za to zaplacic to czemu nie? ;)

      Usuń
  2. Z tą cesarką, to trochę inaczej jest ;-) Wiem, bo miałam, chociaż nie na życzenie, ale z powodów uzasadnionych. Jednak co by nie mówić, nie ma jak poród naturalny (urodziłam córkę w ten sposób). Trzy godziny po porodzie pomykałam po oddziale w poszukiwaniu czegoś do picia. Pielęgniarki były zszokowane ;-)
    I mimo iż rodziłam syna cesarką, nie czułam nic oprócz obrzydliwego uczucia, że grzebią mi w środku, gdybym miała szansę wybierać, zawsze wybrałabym poród naturalny! Zuch dziewczyna, tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, ja chyba wolalabym miec cesarke pod calkowita narkoza, ale tak robia chyba tylko w naglych wypadkach. Ale i tak nie ma jak porod naturalny, zawsze bede zdania, ze cialo kobiety wlasnie do tego jest przystosowane i dlatego zregeneruje sie blyskawicznie.

      Usuń
  3. Oj cesarka na życzenie. Chyba bym siebie przeklinała do końca życia. Miałam cesarkę w znieczuleniu całkowitym, z czego bardzo się cieszyłam bo nie zniosłabym chyba tego grzebania w brzuchu. Nie rodziłam naturalnie więc nie umiem porównać, ale już po całym porodzie (cesarce), owszem spałam prawie całą noc bo nie miałam przy sobie dziecka, ale jak miałam wstać z łóżka to chyba 5 minut mi to zajęło, a jeszcze pielęgniarka nie chciała pomóc bo sama muszę! Ja nawet nie umiałam skorzystać z toalety, bałam się że cała ta blizna mi się rozwali.
    Agato na Twoim miejscu nie życzyłabym sobie cesarki. :) Mam nadzieję, że tym razem będę rodzić naturalnie, ale jeśli będzie chodziło o życie dziecka to wtedy zgodzę się na wszelkie cierpienia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat nie mam porownania z cesarka, ale porod naturalny bardzo sobie chwale i napewno o cesarke prosic nie bede. Ale, tak jak piszesz, jesli zycie dziecka bedzie zagrozone, to zgodze sie na nia bez wahania.

      Usuń
  4. Jako stara weteranka,hehe (dwa naturalne, dwie cesarki) powiem,że za mało się mówi o tym,że cesarka to jednak OPERACJA i powinno się ją robić tylko w uzasadnionych przypadkach!
    Fajnie, że masz do tego takie zdrowe podejście;)
    I trzymam kciuki,żeby się wszystko udało;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje. Lekarze napomykaja o cesarce jak o wyrywaniu zeba (co juz samo w sobie jest bolesne i czasem konczy sie tragicznie). I stad bierze sie potem przekonanie jakie ma moj maz. Jemu sie wydaje, ze po cesarce wroce do domu i zaczne normalne zycie, ze sprzataniem, gotowaniem i zajmowaniem sie dziecmi. Nie dociera do niego, ze przez tydzien-dwa we wszystkim potrzebowalabym jego pomocy...

      Usuń
  5. Witam kochana po moim powrocie z urlopu, popraniu, poprasowaniu wszyskiego, zrobieniu 2 imprezek urodzinowych dla jednego synka i zabieram się do pisania.

    Zazdroszczę Ci tego ze Bi zjada owoce.To samo zdrowie, witaminy i błonnik. Ja kocham owoce a moje dzieci łaskawie od czasu do czasu skubną jakieś zielone jabłko lub ugryzą banana. O warzywach nawet nie wspomnę.

    Zbaraniałam jak przeczytałam, ze odebraliście Bi ze żłobka z brudną pieluchą! Wydawałoby się że tam u Was jest to nie mozliwe. U nas dzieci oddawane są czyściutkie i pachnące, ze świeza pieluszką.

    Ja swojego małego do sklepu biorę jedynie wtedy gdy jest to tzw. supermarket- z dużymi koszykami w których mój mały lubi jeździć. Dostaje bułkę i buteleczkę jakiegoś picia i jeździ sobie jak król. Później wypakowuje wszystko z koszyka na taśmę :-). W każdym innym sklepie jeszcze teraz mam problemy z ogarnięciem go.

    No mamusia nie zawiodła mnie!! :-)) Już dawno nic o niej nie było. Cudowna Babeczka - jak zwykle. Ona moze ma niedosyt interesowania się jej osobą. Więc teraz gadają o niej na dwóch kontynentach i kobietka trochę się dowartościowała :-)). Trzymam kciuki, zeby się trochę "ogarnęła" i nie zepsuła Ci imprezki.

    A ja myślałam że to tylko mój synuś zlizuje i wysysa pastę do zębów ze szczoteczki i broni się jak oszalały przed prawdziwym szczotkowaniem :-).

    Powspominałam sobie "stare, dobre czasy" czytając o układaniu klocków z Bi. Ja swojego kiedyś prosiłam, zagadywałam, pokazywałam w coś fajnego tv zeby mi dał dokończyć aktualną budowlę- ale on był nieugięty i rozwalał wszystko. A ja tak lubiłam układać....

    Moze Wy stepujcie przy zmywaniu naczyń zeby Bi (ona jest świetna!) nie płakała, ze Wy tacy statyczni... :-)))

    Poczułam się jak w domu jak sobie przeczytałam o tym ze mąż zabrał Cię ze sobą do złobka po rzeczy bo sam by się tam zamotał. Mój jest identyczny. Niby mądry, inteligentny, prowadzi swoją firmę a takie sytuacje są dla niego zbyt skomplikowane :-).

    Fajnie ze Ci zaproponowali mozliwość cesarki. Dobra sprawa w razie czegoś. Ale ja jakoś cesarkom nie ufam :-). Bałabym się znieczulenia i tego dziwnego czucia że rozrywają Ci brzuch warstwa po warstwie a ty leżysz na tym stole unieruchomiona.... Brrrr... Zabrzmiało jak horror. Życzę króciutkiego, naturalnego, szczęśliwego porodu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj w "szarej" rzeczywistosci! :) A gdzie byliscie na urlopie, jakies fajne miejsce?
    No to ja mam tak z warzywami. Dotychczas przemycalam je dla Bi w zupkach, ale ostatnio mala odmawia spozywania zup...
    Co do brudnej pieluchy to niestety zdarzylo sie to 2 razy i nie wiem czy to nie jest powodem (plus goraco i wilgoc), ze Bi ma straszne odparzenia, ktore nie chca sie goic. Na szczescie w srode idziemy do lekarza, bo to chyba nie jest normalne, zeby dziecku zdzierac naskorek przy przecieraniu pupy...
    Tutaj sa praktycznie same duze supermarkety. :) Ale Bi w wozku siedziec nie chce, ona chce biegac, szalec, uciekac, sciagac wszystko z polek, itd. :)
    Moja mamusia wraca jednak w poniedzialek. Nie wiem kto ja przekonal do zmiany planu, bo choc od 2 tygodni wysylam jej smsy, to nie doczekalam sie jak narazie odpowiedzi. :)
    Hihi, wyobrazilam sobie mnie podskakujaca przy zmywaniu. :) Wiesz, my juz czasem jestesmy zalamani tym, ze nic nie da sie przy tym dziecku zrobic. A i tak staramy sie odkladac wszystko na czas jej spania lub drzemki. Moze zreszta to jest blad? Moze tak rzadko wykonujemy domowe czynnosci przy niej, ze czuje sie zdezorientowana i odrzucona?
    No prosze, nie tylko dzieci mamy z podobnymi charakterami, ale mezow tez! :)
    Nie, ja tez nie mam ochoty na cesarke, chyba ze bedzie medycznie konieczna. Mam kolezanke, ktora miala dwie i dlugo dochodzila do siebie, a jej synek mial w pierwszych dobach klopoty z oddychaniem, bo zalegaly mu wody plodowe w plucach. U mnie, choc porod byl dlugi i ciezki, obie z mala nie mialysmy zadnych wiekszych problemow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylismy w Tatralandii (trzeci raz)- cudowne miejsce na Słowacji- przynajmniej dla mojej rodziny: dwie nastolatki(jedna moja , jedna mojego M. z poprzednich związków) zakochane w wodzie, zjeżdżalniach, wodno-tanecznych animacjach, trzylatek kochający również wodę i te mniejsze zjeżdżalnie i my- uwielbiający patrzeć jak nasze dzieci są szczęśliwe. Rewelacja.

      Jak mój mały podgryzał dzieci w złobku to poszłam do psychologa dziecięcego, zeby pogadać i dowiedzieć się jakie to ja błędy wychowawcze popełniam. Chodziłam tam jakieś półtorej miesiąca co tydzień. Mały się bawił z Panią a ona ze mną potem gadała. Nauczyłam się tam rozmawiać z własnym dzieckiem. O dziwo! wydawało mi się ze ja już wszystko wiem o wychowaniu dzieci - w końcu mam 12-letnią córkę. Mi się wydawało że on jest jeszcze malutki, ze nie rozumie. Ta pani psycholog pokazała mi że mozna z dzieckiem rozmawiać spokojnie, cicho, z uporem maniaka powtarzać mu, że nie moze akurat teraz wziąć innej zabawki bo oni jeszcze nie skączyli bawić się tą wcześniejszą itp. I on się jej słuchał. Nie był moze szczęśliwy. Ale nie wkurzał się. Łapał chyba ten jej spokój i wręcz flegmatyzm. Więc kochana polecam: Jak Bi się rozkrzyczy że zmywasz a Ty nie będziesz miała ochoty stepować to zniż się do jej poziomu(- fizycznie a nie psychicznie i rozwojowo oczywiście) czyli złapcie kontakt wzrokowy tak żebyś nie patrzyła na nią z góry i powiedz jej że Ty MUSISZ teraz pozmywać a jej daj książeczkę czy inną zabawkę i niech się zajmnie tą rzeczą nawet kolo Ciebie. Jak powtórzysz to ze stoickim spokojem przy pierwszym zmywaniu z 10 razy to za drugim powinno być już tylko z 8. A potem coraz mniej... .
      Powiedziała mi jeszcze, że niepotrzebnie dostosowaliśmy dom (powyciągaliśmy wszyskie rzeczy z szafek i szuflad których się nie dało zabezpieczyć przed otwarciem przez dziecko, po to żeby nasz synuś mógł sobie otwierać szufladki i szafki i żeby mu nie trzeba było mówić że nie wolno czegoś robić) i podporządkowaliśmy nasze życie małemu dziecku. To powinno być odwrotnie- to dziecko powinno wpasować się w naszą rzeczywistość. Więc pewnie robienie wszytkich rzeczy jak Bi śpi lub nie widzi to moze być ten sam błąd...

      Jak bym nie rodziła i przeczytała u Ciebie o "Twoim długim i ciężkim porodzie" to bym uważała że to doznanie mniej więcej takie jak przebicie pęcherza na stopie :-)) i nie bałabym się wcale nawet tych długich. Super masz podejście do porodu. Ja 2 dzieci urodział za dwoma parciami więc jestem absolutną szczęściarą.

      Usuń
    2. Wiesz, dalas mi do myslenia. Bo my rzeczywiscie wszystko, caly dom i cale nasze zycie mamy dostosowane do Bi. I w niektorych przypadkach to ma sens, w koncu nie bede jej ciagac do sklepu w porze drzemki, albo kiedy jest glodna. Ale coraz czesciej dociera do mnie, ze przesadzamy. Co innego odlozyc odkurzanie na po drzemce, a co innego stwierdzic, ze nie ugotuje zupki bo Bi bedzie sie wsciekac, ze sie z nia nie bawie. Czas troche zweryfikowac "swiatopoglad". :) Bo jak pojawi sie nastepne, to bedziemy miec jeszcze mniej czasu. I co? Mamy przestac gotowac i sprzatac zupelnie? :)

      Usuń