Bi ma od piatku rozwolnienie. Nie biegunke, bo zalatwia sie raptem 2-3 razy dziennie, ale za to wodniscie i cuchnaco... W piatek, zanim zorientowalam sie co sie swieci, "zalatwila" nam dywanik w lazience i dywan w salonie. :(
Zdecydowalismy sie jednak wziac ja do kosciola. Oczywiscie, Bi wykorzystala akurat te 1.5 godziny poza domem na zalatwienie "potrzeby". Raz poszlo czesciowo w legginsy i na trzymajacego ja na rekach tatusia, raz w fotelik samochodowy (dobrze, ze go przezornie przykrylismy). To byla jednak ewidentnie wina rodzicow doswiadczonych inaczej. Mianowicie dalismy dziecku rano kaszke na mleku. Dopiero po poludniu doczytalam, ze przy rozwolnieniu nie podaje sie mleka. Ups... Na swoje usprawiedliwienie moge dodac tylko, ze to pierwsza taka przypadlosc u Bi, wiec nie mialam sie kiedy wyedukowac...
Oczywiscie, poniewaz nie puszcze dzieciaka, ktore nie ma kontroli nad jelitami bez pieluchy, nocnikowanie lezy odlogiem. A juz zaczynaly pojawiac sie postepy i w czwartek mielismy tylko jeden "wypadek", wieczorem, kiedy Bi byla juz bardzo zmeczona...
Dalam Bi do zabawy ciastoline. Okazuje sie jednak, ze dwa latka to za wczesnie. Bi zazadala, zebym z kazdego koloru zrobila jej kulke i ustawila sobie te kulki w rzadku na stole. Potem zaczela je naprzemian wciskac i wyciagac z pojemniczkow. I reagowala histerycznie na moje zachety, zeby pomietosila troche te ciastoline. Nawet MI nie pozwolila nic ulepic. Ciastolina miala byc w ksztalcie kuleczek i nikt nie mial prawa jej ruszyc. :)
A Niko jak to Niko. Cieszy sie, pelza, usmiecha. Z zafascynowaniem wpatruje sie w psa, ktory zreszta odwzajemnia fascynacje. :) Tylko wczoraj rano spac za cholere nie chcial i w koncu o 14 nic juz mu nie pasowalo, ani zabawa, ani noszenie. Wpierdzielilam go do bujaka, ale nawet tam darl sie 10 minut (przy zamknietych oczach) zanim usnal. Za to potem spal 2.5 godziny. :)
Dopisek:
Zapomnialam zanotowac wczorajsza scenke.
Bi wyczaila w kacie ogrodu krolika. Skrada sie do niego ostroznie, a krolik zastygl w bezruchu i tylko strzyze wasikami. Pozwolil jej dojsc na moze 5 metrow. Uznal najwyrazniej, ze to wystarczajaco blisko, bo nagle jak nie czmychnie w krzaki! Na to Bi zaliczyla w tyl zwrot i ruszyla pelnym pedem, z panika w oczach do taty! Tak, moje dziecko wystraszylo sie puchatego, wielkookiego kroliczka... ;)
No to z tym choróbskiem tak jak i u nas. Na szczęście po 4 dniach przeszło! całe szczęście bo już odchodziliśmy od zmysłów bo u nas dodatkowo były wymioty i gorączka - także full service :) Niko musi być rozkoszny, już nie pamiętam kiedy Bombelini tak sobie leżakował i słodko się uśmiechał :)
OdpowiedzUsuńKróliczek musiał mieć większego pietra niż Bi no ale cóż :D Dziecko, to dziecko :)
Na szczescie goraczka i wymioty nas ominely. I juz dzis (odpukac) chyba zupelnie przeszlo. Jeszcze do jutra potrzymam Bi na diecie, na wszelki wypadek...
UsuńU nas może bez rewolucji w pieluszce, ale pupcia jakaś taka odparzona, może to od gorąca? Sama już nie wiem... Hehe, dobra musiała być Bi z tą ciastoliną, no cóż-kulki to kulki, najwyraźniej Jej się podobały! A Lila podobnie jak Niko, im bardziej zmęczona, tym większa jazda z zasypianiem.... Nie znoszę tego!
OdpowiedzUsuńJa tez! Kurcze, dorosly czlowiek jak jest senny to pada na puduszke i odplywa! A maluchy musza odstawiac jakies cyrki!
UsuńA pupa moze byc odparzona od goraca. Moja siostra fundowala swojej malej moczenie pupy w roztworze maki ziemniaczanej pare lat temu latem.
Mam nadzieję, że to nic poważnego. Może coś jej zaszkodziło?
OdpowiedzUsuńI jak napisałaś u mnie, Wasza akcja nocnik musi poczekać chwilę, bo faktycznie zabrudzi Wam jeszcze więcej.
Ciekawe kto z tej dwójki był bardziej wystraszony i miał większe oczy - Bi czy króliczek :)?
Wydaje mi sie, ze to raczej jakis wirus. Mysle, ze gdyby sie zatrula, to objawy bylyby znacznie bardziej intensywne, ale krotsze. A to ciagnie sie juz 4 dni...
UsuńA wczoraj ku mojej zgrozie, Bi uparla sie wieczorem, zeby sciagnac pieluche i latac w majtkach. Uleglam, bo odstawiala mi taka histerie, ze slychac ja chyba bylo na calej ulicy. Na szczescie kupy nie zrobila, uff...
Kochana, na rozwolnienie marchewka :)
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńNie wiem tylko jak jej ta marchew podac... Nie ma niestety apetytu, a dotychczas tolerowala ja jedynie w zupach... :(
U nas dziewczyny raczej rzadko chorowaly, dopoki Noemi nie poszla do przedszkola, a jak poszla, to najczesciej wlasnie przynosila do domu tego typu sprawy - tj. jelitowki i inne rozwolnienia ;) jak dla mnie najlepsza metoda to dzien diety o suchym chlebie i wodzie... nie brzmi najlepiej, ale w takie dni moje dziewczyny totalnie bez apetytu sa i nawet zwykly chleb ciezko w nie wcisnac... mozna robic jakies kleiki, marchwianki, dawac suchary i inne takie... oby szybko przeszlo!
OdpowiedzUsuńMoja Estera dopiero kilka tygodni temu odpieluchowana! Trwalo to ponad pol roku dluzej niz z Noemi... ale w koncu!
Gratulacje! Mam nadzieje, ze z Bi pojdzie w miare szybko, bo za pare miesiecy Nik zacznie raczkowac. Jak Bi bedzie mi tak dalej sikac I fajdac po calym domu, chyba bede szorowac podloge po 3 razy dziennie! :)
UsuńJa tez zastosowalam u Bi scisla diete. I podobnie jak Twoje dziewczyny, nie miala ona zupelnie apetytu, wiec ja nie mialam nawet wyrzutow... :)
Biedna Bi :( że też musiało ją to choróbsko dopaść :(
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, na ciastolinę przyjdzie czas. Mała nie długo zaczai z czym to się je :D
Zdrówka:*
Mam nadzieje. Ja jako dziecko uwielbialam plasteline i modeline i moglam spedzac godziny ciagne cos tam tworzac. :)
UsuńJa unikam ciastoliny jak mogę- od czasu jak moja córka z niej wyrosła. Przestałam jej pilnować w pewnym momencie- uznając, ze jest na tyle duża, że potrafi się zająć i sobą i ciastoliną ;-). I to był błąd. Po jakimś czasie wszystkie dziurki, szczelinki itp w plastikowych zabawkach , które były kupowane z ciastoliną były pozapychane zaschniętą masą, a sama ciastolina pokruszona w każdym zakamarku jej pokoju. A najlepsze było to, ze ona nigdy nie zamykała pudełeczek z ciastoliną, więc jej ciągle wysychała a ja kupowałam nowe bo starych jakoś ciągle było za mało ;-).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o nocniczkowanie to mój malutki definitywnie zakończył naukę jak skończył 3 latka ;-) i szedł do przedszkola. Wstyd przed przedszkolankami mnie ostatecznie zmusił ;-).
Mnie zmusza niechec do zmiany smierdzacych pieluch, przynajmniej jednej serii, bo z Nikiem jeszcze troche sie pomeczymy. :)
UsuńDobrze wiedziec, ze trzeba nawet starsze dziecko pilnowac z ciastolina. :) Stwierdzam, ze najlepiej jakby dziecko moglo przez caly rok "wyzywac sie" artystycznie na podworku! Tak byloby idealnie. Po skonczonej zabawie mozna wszystko potraktowac szlauchem i juz! :)
Zapraszam do siebie po odbiór wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńDziekuje!
Usuńbidulka, marchewka powinna pomóc trochę
OdpowiedzUsuńciatsolina jeszcze przed nami ale jakoś mi się nie spieszy;)
U nas ciastolina to niewypal, ale farbki okazaly sie strzalem w 10! :) Tyle, ze pozwolilam Bi malowac nimi tylko na podworku i widze, ze mialam nosa, bo plamy z betonu sie nie zmywaja. Ciesze sie, ze to nie moj parkiet. :)
Usuń