Jestesmy po kolejnej wizycie lekarskiej Nika. Tak jak poprzednio, maly zachwycil wszystkich pogodnym usposobieniem w stosunku do obcych ludzi i nowych sytuacji. Na poczatku mierzenia i wazenia zaczal postekiwac, szybko jednak doszedl chyba do wniosku, ze da sie wytrzymac. Kazda nowa osobe mierzyl najpierw uwaznie wzrokiem, ale juz po chwili serwowal jeden ze swoich "pelnogebnych" usmiechow. :) Przy szczepieniu zaplakal tylko kilka sekund, a po chwili juz smial sie w glos do pielegniarki. Lekarka i personel byli oczywiscie zachwyceni, bo jak tu nie kochac takiego pacjenta??? ;)
Mlody (bo trudno nazwac go malym) wazy 9568g i mierzy rowno 70 cm. Miesci sie w 95 centylu. :)
Niestety w nocy zagoraczkowal, wiec bylo nieciekawie. Praktycznie cala nocke przenosilam go z kolyski do bujaka, z bujaka do piersi, lulalam na rekach i tak na zmiane... Spalam mniej niz 5 godzin, a jak na zlosc mam dzis caly dzien szkolenie, wiec spedze 8 godzin w przyciemnionym pokoju patrzac w ekran projektora. Bede musiala jechac na kofeinie, inaczej glowa mi opadnie, kimne tam, zaczne chrapac i bedzie wstyd... ;)
Za to Starsza potraktowala dzis matke z gory... :( Nauczyla sie w weekend mowic "chodz" oraz "idz" (w sensie idz sobie). I chociaz "chodz" uzywa sie glownie do dziadka, jako ponaglenie, zeby podazyl za wnuczka, to "idz" Bi stosuje glownie w stosunku do rodzicow. Mama rozmawia z dziadkiem? Trzeba krzyknac na rodzicielke "IDZ!" i dla lepszego zrozumienia odepchnac ja reka. Tata stoi na drodze do zabawek? Trzeba ojcu zakomenderowac "IDZ!!!", zeby sie odsunal.
A dzis rano Bi obudzila sie o 6 rano i zaczela tradycyjne nawolywania taty. Tata jeszcze dosypial, wiec postanowilam przeniesc malego halasnika z lozeczka do wyrka ojca, zanim obudzi darciem brata. A tu zonk! Wchodze do pokoju, a dziec zamiast sie ucieszyc, to sie naburmusza. No bo ona chciala ojca, a tu zjawia sie matka! Jak tylko zobaczyla mnie w progu zaczela drzec sie jeszcze glosniej: "MAMA NIE! IDZ!!! TATA!!! MAMA NIE! IDZ!!!". I nie pozwolila mi sie wyjac z lozeczka! Dopiero jak postawilam sprawe jasno, ze albo ja wyjme i pojdzie do taty sama, albo zostanie dalej w lozeczku, pozwolila sie laskawie wziac na rece. Taka mala zmija! Na wlasnej piersi wyhodowalam!!! ;)
charakterna dziopa :D
OdpowiedzUsuńOooojjj... Nie masz pojecia jak bardzo... ;)
UsuńBrawo dla dziarskiego Nika.
OdpowiedzUsuńTeż słyszę nie raz "mama idź!", szczególnie gdy próbuję zepsuć jakąś niedozwoloną działalność.
Ja slysze najczesciej jak cos robie, a dziecie probuje odsunac mnie (doslownie, wlsciwie "przesunac" lepiej by tu pasowalo) od wykonywanej czynnosci, zebym poswiecila uwage zabawie z potomstwem. :)
UsuńBi jak to kobieta: humorki miewa;)
OdpowiedzUsuńZa to Nik to już rzeczywiscie Młody a nie Mały;)
Zeby to "humorki" byly! To sa HUMORY, HUMORZYSKA!!! ;)
Usuńojej to tak jak moja mloda, tylko ze ona najpierw mame wola, a jak mama nie daje rady sie podniesc i tata jeszcze na chodzie, to tez katastrfoa i placze bo ona to chciala zeby mama a tata nie , ale jak placze czy cos jej dolega to i tak tate najpierw wola , a Twoj mlody to ladna wage ma, zastanawiam sie jak tam moj niedlugo bedzie wazyc, bo tez idziemy okolo 6 lipca na bilans
OdpowiedzUsuńBi to coreczka tatusia, w kazdym calu. Wlasciwie to matka jest w laskach tylko wieczorem, kiedy tata siedzi w pracy. :)
Usuńmoja mama kiedys powiedziala, ze tak to jest ze dzieci to raczej do tatkow swoich ida, bo tata to wraca z pracy i bawi sie, a mama jak siedzi w domu, to tylko "wymaga"
UsuńTez cos takiego slyszalam. Tyle, ze u nas oboje pracujemy, wiec oboje musimy dzielic swoj czas z dzicmi pomiedzy zabawe a obowiazki. Ale jednak Bi jakos bardziej lgnie do ojca. :)
UsuńNik to faktycznie już nie mały a młody. A w dodatku jaki dzielny!
OdpowiedzUsuńA jak czytam o Bi to normalnie jak o Tusi. Też ma charakterek i jak sobie ubzdura, że coś ma przy nie zrobić tata albo mama to ta druga osoba nawet nie ma prawa jej dotknąć! Wrrrr
Ach, te dwulatki! To naprawde straszny wiek! Chociaz nadzieje na poprawe sa raczej nikle. Z tego co czytam, to potem jest bunt trzylatka, czterolatka, itd. Wlasciwie zawsze jest jakis bunt! ;)
UsuńJezu, toć to kolos jakiś ten Twój Synuś, zamiast mleka masz chyba śmietanę kremówkę :) No a Bi ma charakterek, ale przynajmniej wie czego chce, a to też ważne! Dobrze, że trafiają do Niej racjonalne argumenty, bo do mojej 7latki to z tym baaaardzo różnie.
OdpowiedzUsuńUsmialam sie z tej kremowki! :) Zeby bylo smieszniej, na poczatku mojego karmienia piersia, jeszcze z Bi, corcia darla sie wiecznie bez konkretnego powodu. I co wmawialy mi matka i tesciowa? Ze mam chude mleko i powinnam ja dokarmiac mlekiem modyfikowanym! ;)
UsuńE, do Bi racjonalny argument podzialal dopiero jak wyszlam z pokoju. Dopiero wtedy dotarlo do tej malej glowizny, ze jak nie pojdzie ze mna, to zostanie w lozeczku i tyle. :)
Bi to prawdziwa zadziorna mała kobietka :)
OdpowiedzUsuńNiko to z kolei prawdziwie duży facet. :P
Duży, dzielny i lubi piersi :PPPPP
Typowy samiec, prawda? Co z tego, ze mlodociany? ;)
UsuńPodziwiam za odwage u lekarza, u nas zawsze jest placz :(
OdpowiedzUsuńMoja corka wyla u lekarza od samego poczatku i do dzis jej tak zostalo. Nawet zmierzyc i zwazyc sie nie da. Nik to zupelnie inne dziecko. :)
UsuńPociesz sie, ze za jakis czas Nik bedzie wolal IDZ do tatusia (i sie wyrowna :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieje! Jakas sprawiedliwosc musi byc! ;)
UsuńWoW, Nik jest olbrzymem, przy naszej 3-centylowej Mi. Ja pamiętam taką sytuację z autopsji. Też miałam akurat fazę na tatę i wołałam go z łóżeczka. Strasznie chciało mi się siku, ale ku rozczarowaniu przyszła mama, więc postanowiłam się do niej nie odzywać, wołałam nadal tatę, aż się posikałam ;P Ciekawe swoją drogą, czy by to pamiętali, mi utkwiło jakoś, mam tylko kilka wspomnień z takiego wczesnego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńTo i tak niezle. Moje najwczesniejsze wspomnienie jest z okresu kiedy mialam juz chyba z 5 lat. :)
UsuńNik narazie jest olbrzymi, ale Bi tez taka byla. A jak zaczela raczkowac, to nagle spadla do 40 centyla! Podejrzewam, ze z Nikiem bedzie tak samo. :)
A Mala Mi ma ksywke pasujaca jak ulal! ;)
Mój Antek to do dziś dnia ma jazdę na tatusia. Teraz już jest lżej ale był okres, że spać chodził TYLKO z tatą, w nocy wstawał do niego B i ogólnie wszystko z nim robił. Na mój widok to był krzyk. Dla mnie to była wyręka ale czasem to mi się płakać chciało jak się tak darł ;) Buźka dla Bi i Nika :)
OdpowiedzUsuńBi to jest straszna coreczka tatusia, od urodzenia. Nieraz jest mi troche przykro, ze jak M. jest w domu to ja moge niemal nie istniec. Z drugiej strony, tak jak piszesz, dzieki temu moge troche odetchnac. :)
UsuńHihi udana ta mala Bi;-)
OdpowiedzUsuńMala kaczerbicha. :)
UsuńHehe! Ty to masz fajowo z tymi maluchami!
OdpowiedzUsuńHihi, w momencie sytuacjii, jak ta opisana z Bi nie okreslilabym jej jako "fajowej". Na szczescie po kilkunastu minutach moge sie juz smiac! ;)
Usuń