***
Potwory konstruuja cos z klockow. Nik komenderuje:
"Ty bedziesz budownikiem [budowniczym], a ja bede sprawdzalnym [inspektorem, podejrzewam]
*
Nik przyglada sie rzezbie w kosciele.
"O, to ten J...JJJ... Jozef!"
To byl bez watpliwosci Jezus. Coz, tez na "J". ;)
*
Bi to niemozliwa zlosnica (czy ktos jeszcze tego nie wie? :D).
Kiedy ktorys raz zebrala ochrzan za popchniecie/ uderzenie/ przyduszenie brata, pobiegla ciezko obrazona do swojego pokoju. Po chwili dotarlo do mnie, ze Starsza prowadzi tam monolog, a kiedy sie przedluzal, podeszlam pod drzwi nieco podsluchac. Oto urywek tego, co uslyszalam:
"Wcale mnie nie kochaja! They say they love me, but they only love HIM! UGHHHHH!!! I! AM! MAD!!! I AM THE MADDEST IN MY LIFE!!! I wish Nicholas was in a river! A ja zebym byla ryba i zjadla do na obiad!!!"
Zawzieta wredota :D
*
Zeby nie bylo, ze zlosc to tylko domena Bi.
Nik jest ciezko obrazony na caly swiat. Probuje go przytulic, ale odpycha mnie, wyrywa sie i ucieka. Po chwili jednak przychodzi i sam chce mnie uscisnac, ale mowie mu, ze nie ma tak dobrze, nie chcial sie wczesniej przytulic, to teraz ja JEGO nie chce przytulac. Nik zaczyna plakac, po czym oznajmia:
"Zadrapalas moje serce!"
Podejrzewam, ze mial na mysli "zlamalas". ;)
*
Dziadek narysowal Kokusiowi statek. Wnuk chwali:
"Ladny efekt!"
*
Potworki prosza dziadka tym razem o zaglowiec:
Nik: "Taki statek co ma żagła!" [tu az musialam przekopiowac z worda z polskimi literami, zeby oddac fonetyke :D]
Bi: "Tak, taki co ma zagiele!"
Znowu: polska jezyk, trudna jezyk. ;)
*
Jedziemy autem. Bi wyskakuje bez ostrzezenia z pytaniem:
Bi: "Mama, a koniec swiata jest daleko?"
Mama (myslac o apokalipsie): "Hmmm... Tak wlasciwie to nikt nie wie, kiedy bedzie koniec swiata..."
Zanim jednak oddalam sie bardziej filozoficzno - teologicznym wywodom, Bi oznajmila pewnie:
"Koniec swiata jest daleko, bo w bajce Petunia i Lubdidu jechali na koniec swiata i to bylo baaardzo daleko."
Ach. To o TAKI koniec swiata chodzilo... :)
*
Prowadze syna do lazienki na obowiazkowe czyszczenie mleczakow. Nik oznajmia ni z gruchy, ni z pietruchy:
"Lubie jak tata myje mi zeby!"
Mama: "O, a jak mama myje to nie lubisz?"
Nik: "Tez lubie. Lubie jak tata mi myje i jak mama mi myje. Bo wy jestescie tacy kochani."
Czy on nie potrafi byc przeslodki?!
*
Dialog koscielny:
Nik: "A gdzie ksiadz sie przebiera, zeby go nikt nie widzial?"
Matka: "Tam z tylu za oltarzem jest taki specjalny pokoik."
Nik (ucieszony jak do sera): "I ksiadz ma duuupe?!"
Jak widac jesli chodzi o gryzienie sie w jezyk przy dzieciach, nawalilam na calej lini. ;)
*
Kolejny dialog koscielny i nawet minimalnie dwujezyczny:
Nik wierci sie, kreci, kladzie na lawce, wstaje, lazi, slowem rozprasza wszystkich naokolo. Szepcze do niego, zeby przestal wariowac i kleknal ze wszystkimi. O cudzie, choc raz slucha.
Nik: "Tak lepiej?"
Ja: "Tak."
Nik: "Much lepiej?"
*
I kolejna porcja dwujezycznosci.
Nikowi nie wyszlo cos na rysunku.
"Is there a way to zamalowac to brzydkie thing?"
*
M. gotuje obiad. Bi miota sie i ryczy "Bleeee!!!" oraz "It's gonna be gross!!!" i cala mase innych epitetow, choc nawet jeszcze nie wie, co bedziemy jedli. Nik przysluchuje sie temu wyciu, po czym oznajmia wesolutko, najwyrazniej zadowolony, ze moze cos powiedziec na przekor siostrze:
"I will be on the yummy team!"
*
Wrazliwych uprasza sie o ominiecie dwoch kolejnych dialogow. Bedzie fizjologicznie. ;)
Dochodzi mnie z lazienki:
"Mamo, zrobilem kupe!"
Wolam: "Ide!", ale nie wstaje, probujac choc na kilkanascie sekund odsunac smierdzacy obowiazek...
Slysze ponownie, glosniej niestety:
"Mama, ZRO-BI-LEM kuuupeee!!!"
Powtarzam: "Ide!", nadal nie ruszajac sie z miejsca.
Nik: "To czemu nie slysze twoich nogow?"
*
Kokus ma paskudny zwyczaj robienia dwojeczki na raty. Zrzedze mu, odgrazam sie, ze limit podcierania pupska to raz dziennie, ale bez rezultatu.
Kiedy wiec wola z lazienki, ze "Juz zrobilem kupe!", drugi raz w ciagu godziny, wchodze zwykle warczac, ze tyle razy mu powtarzam, zeby siedzial na kiblu az skonczy, a nie robil po trochu!
"Ale ja nie konczylem, ja musialem tylko wycisnac bobeczek na tamta kupeczke!"
Musze przyznac, ze rozbroil mnie tym bobeczkiem i kupeczka... :D
*
Koniec dialogow. :)
Co poza tym? Duzo. :D
Zaczne od drobiazgow. Pochwale sie dwiema walentynkami, ktore dostalam juz po opublikowaniu ostatniego posta.
Pierwsza od syna:
Musze przyznac, ze Nik sie postaral. Zazwyczaj preferuje rysowanie samochodow ;)
A w srodku...
Druga zbiorowa dla M. i mnie, od corki.
Jak ja kocham te wszystkie laurki rysowane dziecieca raczka! :)
Widac, ze ktos Bi pomagal (tudziez przepisala z gotowca). Po pierwsze, Starsza nadal pisze tak, ze bardziej zgaduje sie niz czyta, a po drugie piszac sama, nazywa nas "tata" oraz "mama" :D
Poza tym, Kokus przygotowal w szkole ksiazeczke z lista rzeczy (i osob), ktore kocha. Oprocz standardowego kocham mame, tate, itp. znalazlo sie tam kilka "kwiatkow".
Pod spodem dopisane moja reka, co poeta mial na mysli. :D Musze przyznac, ze pisanie ze sluchu wychodzi Nikowi i tak lepiej niz Bi rok temu ;)
I love eating... broccoli. Nie cukierki, nie ciastka, nawet nie pizze. Brokuly. Cos takiego! :D
Pisanie fonetyczne w jez. angielskim to nie taka prosta sprawa, ale przynajmniej rodzic moze sie posmiac. ;)
***
W piatek zabralam Kokusia do fryzjera. Niesforne blond kosmyki wpadaly mu juz do oczu i zaczynal autentycznie przypominac stracha na wroble, wiec byl na to najwyzszy czas. Niestety, zdjecia po postrzyzynach nadal brak. ;)
***
Dzieci nie maja tu ferii zimowych. To znaczy, w naszym miasteczku, az do zeszlego roku zawsze mialy tydzien wolnego w lutym, ale w tym niestety (albo i stety, bo odpada mi szukanie opieki dla Potworkow na caly tydzien) zostawiono jedynie dlugi, 4-dniowy weekend. Podzielilismy sie nim z mezem sprawiedliwie i ja wzielam wolne w poniedzialek, a M. we wtorek.
Matka Natura jakby wyczula, ze dzieciarnia ma mini-ferie i w sobote w nocy sypnela sniegiem. Mogla jednak pojsc po rozum do glowy i wraz ze sniegiem przyniesc temperatury chociaz okolozerowe.
Ale po co? Juz w niedziele mielismy +6 stopni, zas w poniedzialek bylo juz 10 na plusie oraz deszcz. Ze sniegu zostaly wiec smetne wspomnienia. Ale chociaz w niedziele Potworki skorzystaly. Bylo robienie sniegowych aniolkow:
Bylo pomaganie w odsniezaniu:
Bylo zjezdzanie z usypanej przez ojca gorki:
Tylko na prawdziwa gorke ich w koncu nie zabralam, bo przy takich temperaturach snieg topnial w oczach, a Potworki juz po pol godzinie byly kompletnie przemoczone.
*
Jak napisalam wyzej, w poniedzialek po sniegu zostaly praktycznie wspomnienia, ale zeby zabic troche czasu i zapewnic Potworkom nieco rozrywki na te "ferie", zabralam ich do kina. Pojechalismy na Krolika Piotrusia (nie wiem czy leci w Polsce), ktorego przygody sa klasyka anglojezycznych dzieci. Bi uwielbia serial z pomyslowym i urwisowatym krolikiem w roli glownej i chociaz byla zdziwiona, ze bajka nie byla kreskowka, tylko filmem, to ogolnie sie podobala. Kokusiowi tez, mnie juz mniej. Za stara sie robie na bajki. Nie lubie ogladac czegos, gdzie jestem w stanie odgadnac scenariusz od poczatku do konca. No ale coz, wypad mial byc frajda dla Potworkow i byl. Wrocili do domu zadowoleni i opchani popcornem oraz niezdrowymi napojami. :D
*
Na koniec chyba najwazniejsze wiesci.
Nasza chalupa od kilku dni wyglada tak:
Jak ja nienawidze sie pakowac!
Pamietacie ten "projekcik", o ktorym kilka razy Wam wspomnialam? Otoz, jak przynajmniej jedna z Was sie domyslila, Potworkowo sie przeprowadza! ;)
Poniewaz jednak oficjalne podpisanie dokumentow oraz odebranie kluczy mamy miec dopiero w piatek, to zeby nie zapeszyc, szczegoly zostawie na nastepny post.
A poki co, trzymajcie kciuki za Potworki, ktore w poniedzialek ida do nowej szkoly! :O
Tak myślałam 😁 to gratulacje i czekamy na szczegóły 😁
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio temperatury minusowe, ale śniegu brak. W sobotę zabraliśmy juniora na górkę ze śniegiem, ale był tłum ludzi. Mimo to junior miał mega radoche
Mi troche sniegu brakuje. Liczylam, ze po przeprowadzce, w marcu zdaze choc raz na narty, ale pogode mamy wiosenna i sie nie zapowiada. :(
UsuńTez sadzilam, ze szykuje wam sie nowy, wiekszy dom. Brawo, gratuluje!
OdpowiedzUsuńTexty dzieci jak zawsze - boskie!
Dzieki! Wreszcie cztery sciany mnie nie przytlaczaja! ;)
UsuńTo czekamy na parapetówkę;-)
OdpowiedzUsuńU nas śniegu brak, ale mrozi nieźle.
A teksty cudne.
U nas deszcz... :(
UsuńGratuluję nowego miejsca!! I czekam z niecierpliwością na kolejny post. Też nie znoszę się pakować. Ale chyba bardziej nie lubię się rozpakowywać :)
OdpowiedzUsuńTekst "to ksiądz ma dupę" jakoś tak niemoralnie mi się skojarzył ;))))
Też mam zadrapane serce :(
Cos w tym jest, ze pakowanie jakos sprawniej nam poszlo. ;)
UsuńKochani to Wy taras i remont łazienki robiliście, żeby się przeprowadzić? :D Ale gratuluję, mam nadzieję, że dzieci dobrze zniosą zmianę szkoły. U Was prawdziwe rodzinne rewolucje :) Czekam na wpis z nowego domuku :)
OdpowiedzUsuńNo tak jakos wyszlo z tym remontem. ;)
UsuńTrzymam kciuki za klucze I gratuluje przeprowadzki.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak dzieci zaadaptuja sie w nowej szkole.
Laurki piekne, a zimy mam juz dosyc,
U nas od 1 lutego niby wiosna, a zimno jak w kieleckim...
U nas mowilo sie, ze "pizdzi jak w Kieleckim". :D
UsuńDzieci jak narazie (tfu, tfu) adaptuja sie swietnie.
A ja marze o powrocie zimy, to u nas wiosna. Zima pewnie wroci w kwietniu. :/
Oplułam telefon że śmiechu oczywiście czytając o Niku na kibelku hihi.
OdpowiedzUsuńI drugi raz, szoku -> po to tyle napraw żeby teraz skórę przeprowadzić? Daleko? A dzieciaki co na to?? U nas zamiast wiosny... Zima. Mrozy w nocy i w dzień. Zapowiadają po -12st w nocy. Na 10 dni pogoda pokazuje mróz. O fatalnym powietrzu już nie wspomnę.. Powodzenia i czekam na fotki nowego gniazdka!!!!
U nas zamiast zimy - wiosna! :)
UsuńPrzeprowadzilismy sie bliziutko, kilka km tylko. Dzieciaki zachwycone nowa szkola. :)
No a z tymi remontami to samo tak jakos wyszlo. ;)
Też się domyśliłam. Super, gratuluję Wam babard i czekam z niecierpliwością na szczegółowy opis co i jak i czemu noni zdzdjęcidomku oczoczywiś 😁
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńAaaaaa, no jakiś szał ostatnio z tymi tajemnicami- Mini udało się zataić ciążę, u Was przeprowadzka :D Kochana, no to już Wam teraz pogratuluję i czekam oczywiście na obszerną relację- i zdjęciową i pisemną.
OdpowiedzUsuńMoim faworytem jest zadrapane serce :) I myślę, że to dokładnie zadrapane chodziło. Złamane może miałby z gorszego powodu- gdyby mama powiedziała, że już Go nie kocha? A tak, jeśli tylko odmawia przytulenia, to serduszko jest zadrapane ;)
Kapitalne są Ich teksty i rozmowy. U nas o 11 spadł śnieg, a jak dojechałam do domu, to już go nie było...
U nas w ogole nie pada i mamy po 6-8 na plusie. Przez 3 dni w ogole temp. dochodzily do 15 stopni. ;)
UsuńO domu nie pisalam, bo balam sie, ze zapesze. Najbardziej balismy sie, ze nie uda sie szybko sprzedac starego domu i bedziemy splacac dwie pozyczki. Kiedy wiec wyszlo, ze bedzie "zamiana" domow, przez dwa miesiace tylko wstrzymywalam oddech, zeby to wyszlo... :)
Mnie Kokuś rozwalił tą "d... księdza" :)))
OdpowiedzUsuńPs. To po co ten remont łazienki jak się przeprowadzacie?!?!?!?
Gratulacje!!!! Niech będzie cudnie!!!
Remont byl z mysla o kupujacych i dlatego tez zrobiony troche polowicznie. ;)
UsuńAle nas zaskoczyłaś z tą przeprowadzka! Dopiero co remont tarasu i łazienki pokazywałaś, a tu wyprowadzka?? ;) Tajemnicza jesteś ;)
OdpowiedzUsuńCzekamy zatem na foty nowego domu! I powodzenia z przeprowadzką oby poszło szybko i bezboleśnie ;)
Ps. U nas śniegu brak. Musiałam w gorg jechać by się nim nacieszyć!
Nie chcialam zapeszyc. ;)
UsuńPrzeprowadzko poszla sprawnie, rozpakowywanie wrecz przeciwnie. :)
Agaciu posmialam sie przy waszych rozmowkach- smiech gwarantowany nawet za kilka lat.
OdpowiedzUsuńNa nowym miejscu zycze szczescia i choc jak wiekszosc rozwarlam gebe i zrobilam wielkie oczy mysle, ze te remonty mialy cos na celu- albo nagle wygralas w totka ;) i bez bolu serca oddajesz wasz domek ;) zapewne przeprowadzka jest z jakiegos powodu- bo bez powodu nie zmienialabys szkoly Potworkom!
Powodzenia i czekam na mala relacje- co w twych tasiemcach moze znaczyc obszerne wiadomosci :)
Usciski!!!
Przeprowadzka byla z powodu braku miejsca w starej "chatynce". ;)
UsuńA remonty, jak wyjasnilam w kolejnym poscie, tak jakos wyszly... :D
Józef wymiata! :D
OdpowiedzUsuńI to na "J" i to. Dobrze, ze nie powiedzial "Jasio". ;)
UsuńPrzeprowadzka! Znikam na chwilę, a po powrocie takie wieści :D trzymam kciuki. Uwielbiam czytać te Wasze "pogadanki" :) u nas spadło ciupkę śniegu, za to mrozy w okolicach -15.
OdpowiedzUsuńHej, no wyscie sie tez cichutenko przeprowadzili i to do innego kraju! :D
Usuńojaaaaa wiedziałam, czy to własnie ja byłam tą jedną z nas ;) Przeprowadzka!!!! Ale się dzieje. A taras odnowiony już nie dla was i łazienka... ech. Tak jak ewa pisze, albo żeście w hamerykancką loterię trafili nagle ;) albo jak to zazwyczaj bywa, długo odwlekane remonty robi się dla kogoś, nie dla siebie.
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej, ale musiałam najpierw dać upusty emocjom ;)
Tak Iwonko, to Ty bylas pierwsza ktora napisala, ze moze to przeprowadzka. ;)
UsuńJózef :D
OdpowiedzUsuńa nie wiesz Kochana, że sprawdzalny to inspektor nadzoru ;) Tymon też mówi budownikiem :D
A ksiądz ma duuupę? no padłam, zaśmiałam się w głos dosłownie. Kiedyś czytałam biografię Michaela jacksona. Jego mama tam opowiadała, że jak był młodziutkim the Jacksonem, to czasem fanki odwiedzały ich w domu i kiedyś jedna z nich spytała go z całą powagą, czy puszcza bąki... Tak mi się jakoś z tą dupą księdza skojarzyło ;)
Jak ty matka mogłaś tak to serce zadrapać ;)
Kochana, pośmiałam się, kocham te teksty, wiele z nich przypomina mi moje dzieci i z łatwością wyobrażam sobie dane sytuacje :) Ciężko je opisać słowami co, lepiej jakby się je nagrywało, ale i tak świetna to pamiątka. To jest najpiękniejszy czas dziecięcy.
Zdjęcia śnieżne cudne, u nas śnieg znowu, choć zbyt mało go jak na takie wielkie mrozy. Grubo ponad 10C mrozu w nocy, w dzień ok -11, także mrozi i wieje do tego, więc jest jeszcze zimniej odczuwalnie. Bywa słońce też na szczęście, zima jeszcze nie mówi do widzenia, ona chyba się dopiero rozkręca.
Pakowania nie zazdroszcze, nie znoszę tego tak jak i Ty, ale wiem, że niebawem pokażesz nam "ładny efekt" przeprowadzki ;) Czekam na wszelkie wieści z nowego miejsca. ogromny przełom w Waszym życiu!
Tak, te dialogi z dziecmi w podobnym wieku, w kazdej rodzinie brzmia niemal identycznie. ;) I to prawda, ze lepiej byloby ich nagrac, zeby uchwycic ton i mimike, ale sie nie da. Na widok aparatu, Bi zaczyna sie wyglupiac, a Nik sie tremuje i nagle kompletnie milknie. ;)
UsuńJa sie tej fance wcale nie dziwie. Widzimy tych celbrytow na czerwonym dywanie, pieknych i odszykowanych, az czasem mozna zapomniec, ze to tylkp ludzie i rano maja na pewno nieswiezy oddech i musza czasem isc na dluzsze posiedzenie w toalecie. :D
Nasza zima sobie poszla i choc za nia tesknie, to obawiam sie, ze moze wrocic w kwietniu, wsam raz na Wielkanoc. :D
Piękne te laurki dostaliście :) A z dialogów oczywiście się uśmiałam, ale teraz byłam mądrzejsza i nic nie piłam :D
OdpowiedzUsuńMy byliśmy w kinie na Fernando, a o Króliczkach były zapowiedzi, więc pewnie niedługo się pojawi.
No to jestem ciekawa tej Waszej przeprowadzki :)
Mam nadzieje, ze ostatnim postem juz troche zaspokoilam Twoja ciekawosc. :)
UsuńAch te teksty. A dupa chyba coś w sobie ma, bo i u nas na czasie.
OdpowiedzUsuńNiezłe nowiny. Ciekawa jestem, jak Potworki odnalazły się w nowej szkole. I gratulacje oczywiście.
Ja czekam na posty o kontynuacji Waszej budowy! :)
UsuńPotworki, o dziwo, w jeden dzien zapalaly do nowej szkoly goraca miloscia! :)
Super te Twoje dzieciaki! Teksty boskie, zwłaszcza ten o rybie w rzece (żarłocznej...) :)
OdpowiedzUsuńZ kupą doskonale Cię rozumiem, na moje zrzędzenie, kiedy będzie się sam podcierał, nieodłącznie pada odpowiedź: jak będę chodził do szkoły. No, ok! Trzymam za słowo! Powodzenia z przeprowadzką!
No to Twoj Mlody przynajmniej podaje w miare konkretna date! Moj, na to samo pytanie, odpowiada "Jak bede duzy!". Duzy, czyli jaki? Mam nadzieje, ze jak skonczy lat 18 to juz jego tylka ogladac nie bede! :D
UsuńAleż cudowne są te ich rozmówki! Szczerze się uśmiałam, a zadrapane serce zapamiętam, bo jest przeurocze :-)
OdpowiedzUsuńJa zawsze zaluje, ze mnostwo tekstow rzucaja jak cos robie, nie daje rady zapisac i potem mi umyka. :/
UsuńO tak, Nik jest (jeszcze) niemozliwie pocieszny!
Trzymam kciuki za potworki i... za Ciebie też :D
OdpowiedzUsuń"Zadrapane serce"
Co za drama :DD
Dzieki Noelko! :*
UsuńTaa... Bi zawsze dramatyzuje wrzaskiem i gestami, natomiast Nik slownie! :D