Przybywam z kolejna dawka dobrego humoru! Nie wiem jak Wam, ale mi jest ona bardzo potrzebna. Dzieciaki mam zasmarkane, a lato poszlo sobie precz. Jest deszczowo, ponuro i okropnie ziiimnooo (11 stopni, brrr)...
Ale, do brzegu. Przedstawiam kolejne, wylapane (i zapamietane, bo to juz jest sztuka) rozmowki. Kroluje ponownie Nik, ale i malzonek moj "zablysnie". I nawet tym razem nie bedzie zbereznie. ;)
***
Pierwszy tydzien powrotu do Pani Marysi. Nik ryczy w aucie:
"Nie dociemy, nie dociemy tam [nie dotrzemy tam]!"
Kiedy nieuchronnie podjezdzam pod dom Pani Marysi, mowie (tak, bywam zlosliwa):
"A widzisz? Jednak dojechalismy!"
Na to Nik szlocha:
"Nie do wialy..."
Pomijajac zwiedle od wrzaskow uszy, znow jestem pod wrazeniem jego slownictwa! ;)
***
Z tylnego siedzenia, Bi doprasza sie konkretnej piosenki (jakby matka kontrolowala radio...):
"Ta piosenke, mamo! Ta: laaajk juuu duuu!!!"
Kto sie domyslil, o ktora przyspiewke chodzi? "Love me like you do" Ellie Goulding, oczywiscie! :D
***
Cos dla wielbicieli dzieciecych przekrecen, w wykonaniu Mlodszego.
Rankiem:
"Tata musis mnie wyjmnonc z lozecka!"
Podczas rozpalania grilla, chwytajac juz za weza:
"Tsieba ugasic ten ogNien!"
Po zaakceptowaniu codziennego odwozenia do opiekunki:
"Lubie babcie. Nie bendem uplakany!"
***
Po tygodniu rykow, smarkania, histerii, wrzaskow, ze on chce do pracy z tatuuusieeeem, poprzez weekend dopytywania sie czy jedzie do babci, oraz upewnianie sie ze lzami w oczach: "Jak sie wyspie, to psyjedzies po mnieeee?", Nik zmienil strategie. Pewnego ranka, zaraz po przebudzeniu sie, oznajmil:
"Mama ma wolne!"
Tiaaa, chcialabym... :)
***
Bi nazwala nowa maskotke - pieska, "Gryzak". Pomijajac niezwyklosc samego faktu nadania imienia, bo zadna z pozostalych jej zabawek takowego nie posiada, zaintrygowalo mnie samo imie. Dopytuje wiec corke, dlaczego akurat "Gryzak"?
"No bo to Gryzak"
"To ten piesek gryzie?"
"Nie, to mily piesek"
Nic z niej nie wydusilam, a piesek nadal uparcie nazywany jest Gryzakiem. Moze to jakas postac z bajki? ;)
***
Lekcja anatomii w wykonaniu dwu-i-pol-latka.
"Ja mam dyndusia bo jestem chlopcykiem. Mama ma sisie. Bibi ma sisie. Tata... (wahanie) tata tes ma sisie!"
Szkoda, ze tata tego nie slyszal! :D
***
A na koniec M. - teksciarz.
Zanim jednak przytocze czym mnie rozwalil, musze opisac Wam troche sytuacje. Jak wiecie, mieszkam w kraju anglojezycznym. Sporo Polakow tutaj jest dosc, hmm... specyficzna. ;) Jezyk, ktorym sie posluguja, to zabawna mieszanka polskiego z angielskim, na zasadzie "polskiego zapomnialem, angielskiego sie nie nauczylem". Wielokrotnie np. slyszalam od kogos, ze mieszka "na trzeciej podlodze", od floor, ktore oznacza oczywiscie podloge, ale tez pietro. Pomijam wciskanie w polskie zdanie angielskich wyrazow, bo to zdarza sie wszystkim, nie kazdy ma bowiem polski odpowiednik. Nie znosze jednak spolszczania angielskich wyrazow, albo zangielszczania polskich. Przyznam sie, ze wiele razy irytuje mnie to na blogach. Nic nie poradze, ze na slowa: plazing, parentingowy oraz lajfstajlowy, dostaje gesiej skorki. :)
Zostawmy jednak blogowy swiatek. Wrocmy do tutejszej polonii. Takie spolszczanie angielskich wyrazow wynika najczesciej ze zwyklego lenistwa i niedbalej mowy. Ludziom nie chce sie ruszyc szarych komorek i wynalezc w pamieci odpowiedniego polskiego wyrazu. Moj tata jest tu zreszta idealnym przykladem. Na pytanie o prace, mozna bowiem uslyszec takie kwiatki, jak np. ze gdzies byl dygany basen (od dig - kopac). Albo, ze naprawiali pajpy (od pipe - rura). Ja cie pitole, niewiadomo czy smiac sie czy plakac!!! ;) Zazwyczaj wybieralam opcje #1, chyba jednak przejde na #2, albowiem ostatnio MALZONEK moj przyszedl z piwnicy zafrasowany i oznajmil:
"Akcydentalnie zlamalem trzonek..." (od accidentally - niechcacy)
Wszysko mi opadlo! W sumie to cala padlam i dlugo sie nie podnosilam. I jak ja mam dzieci nauczyc poprawnej polszczyzny w tym domu?! :D
***
Wrzucam tez zdjecie tego, za czym obecnie tesknie. W sensie pogody. Spojrzcie na ciuchy Potworkow. Takie lato mielismy jeszcze 3 dni temu... :(
Z tym spolszczaniem angielskich slow to tez jestem przeciwniczka I podobnie jak u Was , nasi rodacy tez uzywaja dwoch jezykow wtym samym czasie. Okropienstwo!!!
OdpowiedzUsuńZ tymi sisiami to mnie Niko rozwalil :) padlam!
Co ciekawe on czesto powtarza, ze jest chlopczykiem i tata tez, ale jakos nie skojarzyl, ze skoro tata jest chlopcem to nie moze miec "sisi". :D
UsuńTo jak mowia za granica nasi rodacy, wola o pomste do nieba! Spolszczaja angielskie wyrazy, albo np. w polskim sklepie mowia do ekspedientek lamana angielszczyzna, bo robia z siebie na sile Amerykanow! A angielski maja taki, ze az im w zebach zgrzyta. A za chwile slysze jak miedzy soba z malzonka juz gadaja po polsku. To po co ta cala szopka?!
A u nas lato od wczoraj, ale czy na dlugo? A moze tego Gryzaka to Bi podgryza?
OdpowiedzUsuńHihi, juz sama nie wiem kto tu kogo gryzie!
UsuńU nas lato wrocilo na kilka dni, po czym znow ucieklo... :/
Uwielbiam te teksty . Nik ma już naprawdę całkiem bogaty zasób słownictwa .
OdpowiedzUsuńA M jest mistrzem neologizmów :-)
Czasami cos sie temu mojemu M. "uda". :D
UsuńNik jest niemozliwy! Za kazdym razem jak otworzu buzke, doznaje szoku, bo pamietam jak opornie mowienie szlo Bi. Rodzenstwo, a jaka roznica! :)
Uwielbiam te teksty . Nik ma już naprawdę całkiem bogaty zasób słownictwa .
OdpowiedzUsuńA M jest mistrzem neologizmów :-)
rozwalilo mnie ze tata ma sisie hahahahahaha :))))) te dzieciaki! :))) a moj mateusz ostatnio mowi zze ma ochote na 'placuchy' to sa placki ziemniaczane, ale pyta 'mama masz cukr pudr' :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSlowotworstwo kroluje! Co se chlopak bedzie utrudnial, jak mozna skrocic! :D
UsuńPerełki! :)
OdpowiedzUsuńRozbawiło mnie to - na zasadzie "polskiego zapomnialem, angielskiego sie nie nauczylem". - dobrze powiedziane :)
U nas lato w pełni od wczoraj, przed momentem spojrzałam na termometr wskazujący temp za domem, gdzie jest cień i zobaczyłam... 31,8.. o nie, w domu jest jeszcze w miarę przyjemnie i chłodno na szczęście.
To powiedzonko, to nie mojego autorstwa, zaslyszane po prostu. ;)
UsuńU nas znow wiosna, a przez momencik znow bylo lato... :/
Haha, nie wiem który tekścior najlepszy - rechotalam przy wszystkich :D :D :D
OdpowiedzUsuńU nas w domu mówi się w trzech językach wiec wtracen jest cała masa, ale o takim slowotworstwie jakie sie u Was uprawia jeszcze nie słyszałam! Pajpy?! Dygany?! :) (to tak jak podygany?! :D) a akcydentalnie jest mega! Jak wyrafinowanie! Prof. Miodek by zwątpił :)
Biedny Prof. Miodek pod ziemie by sie zapadl ze wstydu za wlasnych rodakow. :D
UsuńMoj tato litosci dla jez. angielskiego (i moich uszu) nie ma za grosz. Moj maz jak juz musi go uzyc, stara sie (z naciskiem na STARA) mowic poprawnie, zazwyczaj jednak wybiera jez. ojczysty. Skad mu sie to "akcydentalnie" wzielo, nie mam pojecia, ale zrywalam boki ze smiechu! ;)
Przesyłam upał !! :*
OdpowiedzUsuńTata ma sisię? no ładne klocki!
:PP
PS Ja ostatnio poprosiłam Olę, by mi podwiozła mój Łilczer.
UsuńPardom. :P
Upal byl i sie zmyl! :D
UsuńOj tam, takie zartobliwe angielskie wstawki od czasu do czasu, sa ok. Ale tutaj ludzie tak mowia na codzien, wyobrazasz sobie?! :)
U nas po serii wiatrów, zrobiło się bardzo gorąco...w sobotę mammy pogrzeb teścia - zapowiada się 30stopni...msza na cmentarzu na 12stą...chyba wezmę parasolkę...
OdpowiedzUsuńA ja sama nie wiem...czasem lubię taki spolszczony angielski - wydaje mi się wtedy, ze jestem taka "cool" :PP -
nie, nie jestem??...fak, fak... :PP
Hehehe... W umiarze wszystko jest jak najbardziej dozwolone! Ale jak mi wszyscy Polacy naokolo tak gadaja i co gorsza wiem, ze wynika to ze zwyczajnej ignorancji i niedbalosci o poprawnosc jezyka, to juz mnie to denerwuje i uwiera... :)
UsuńNo jestem w większości, sisia u taty mnie rozwaliła ;P Jak rónież dygany basen, hehe, takiego cuda jeszcze nie słyszałam :) Ale cudne lato u Was było, niech szybko wróci! U nas dziś wiosna wróciła :))
OdpowiedzUsuńDo nas naprzemiennie wita wiosna i lato. Cos pory roku nie moga sie zdecydowac. :)
UsuńNooo, wsrod tutejszej Polonii kroluje slowotworstwo. ;)
Jak zawsze super! :)))
OdpowiedzUsuńPozdro dla Gryzaka! ;)
Haha, Gryzak juz zostal rzucony w kat!
UsuńSłodziaki z tych Twoich dzieci :)
OdpowiedzUsuńJak sie nie kloca, nie wydzieraja i nie popychaja, to tak, sa przeslodcy. :D
Usuń"nie do wialy" powala z nog! Potworki sa SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńMaja swoje momenty. ;P
UsuńWidzę, że z Bi mamy podobne gusty muzyczne, ja uwielbiam tą piosenkę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i się śmiałam, aż Mąż chciał żeby przeczytać :)
Haha, co tam, mezowi tez nalezy sie troche rozrywki!
UsuńJa tez lubie ta piosenke, ale Bi az piszczy na tylnym siedzeniu jak leci! :)
No popatrz- Lila też jest na etapie dolnej anatomii ciała, i co do naszych zwierząt nie ma wątpliwości, że to same chłopaki, bo mają siusiaki, to co do reszty rodziny- różnie bywa. I tak czasami babcia nie jest dziewczynką, albo Eliza...
OdpowiedzUsuńNie bendem upłakany to mój hit nad hity :)
O, to Nik odwrotnie. Zazwyczaj z "ludzka" czescia rodziny nie ma problemu (nie wiem skad bylo to wahanie odnosnie taty), ale za Maya to zawsze dla niego zagadka. :D
UsuńPrzekrecenia dzieciece sa boskie! Zebym jeszcze ich wiecej zapamietywala...
super wpis :) dzieciaki lubia zaskakiwac ale jak widac mąż tez nie zawiódł :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMaz cos coraz czescie przewija sie w dialogach rodzinnych. ;) Z zalozenia mialy to byc powiedzonka dzieci, ale czasem jak M. cos palnie, to nie mozna NIE napisac! :D
Usuń