Na zdjeciu nie wyglada to nawet tak strasznie...
No, to teraz o weekendzie... W sumie duzo sie nie dzialo, zimno bylo, wlaczyla mi sie funkcja piecucha i nie chcialo mi sie nawet z domu wychodzic. Ale potomstwo i siersciuch potrzebuja swiezego powietrza oraz ruchu, wiec sie zmusilam. :)
A, zapomnialalabym! Piatek powital nas tak:
Brrr... To ja sie wzdrygam, Potwory bowiem byly zachwycone! Nie moglam ich odkleic od okien, a Bi sie rozmarzyla, ze bedzie lepic balwana oraz jezdzic na siankach... Musialam ja z lekka uswiadomic, ze na to musialoby byc tego sniegu tak z 10x tyle, bo gotowa byla taszczyc z piwnicy nasze saneczki. :) A i tak nie moglam Potwornickich do auta zagonic. Obowiazkowo musieli zaliczyc (widoczny powyzej) spacer po trawie i probe lepienia i obrzucania sie sniegowymi kulkami. :)
Na szczescie ten pierwszy snieg byl tylko malym straszakiem, ktory stopnial w ciagu kilku godzin. Temperatura jednak ani myslala podnosic sie powyzej 2 stopni i ubior na cebulke oraz rekawiczki byly na weekendowe wyjscia wrecz niezbedne. A ja glupia wychodzilam na "pol godzinki", po czym Potwory ani myslaly wracac do domu i kwitlam na tym zimnie 1.5 godziny... Trzeba bylo od razu wyslac ojca, o!
Przy okazji matka uswiadomila sobie, ze obudzila sie z reka w nocniku... Kurtki, spodnie ocieplane oraz czapki, kupila dzieciom juz w sierpniu, owszem. I spoczela na laurach, zadowolona. Tymczasem przyszly pierwsze mrozy (dzis temp. w dzien nie ma przekroczyc -1, a w nocy ma spasc do -7), a Potworki nie maja kozakow!
No coz, buty zamowione, powinny przyjsc jutro. A poki co adidasy musza wystarczyc. Ale czy nie skonczy sie to kolejna fala katarow i innych przeziebien, pokaze najblizszy czas. :/
A niedzielnym rankiem M. stwierdzil, ze popali troche suchych galezi zasmiecajacych nam obrzeza ogrodu, co zaowocowalo ogromnym ogniskiem.
Mega przyjemnie bylo do niego wystawic skostniale konczyny, tudziez lodowata dupke. ;)
Co poza tym... Poza tym uskutecznialismy glownie zabawy w domowym ciepelku. Jak ukladanie niesmiertelnych wiez z pojemnikow po ciastolinie, okraszonych garstka foremek do jej wyciskania.
Przyjazd dziadka zostal za to wykorzystany do odkurzenia hustawki. W koncu znalazl sie dorosly, ktoremu niestraszne bylo godzinne bujanie! Serio, ostatnio schowalam te nieszczesna hustwke gleboko w szafie, bo dosyc mialam stania przez pol dnia w korytarzu, bujajac na zmiane oba Potwory. ;)
Popatrzcie na ta zadowolona mine... I pomyslec, ze to jest to samo dziecko, ktore jeszcze 3 miesiace temu dostawalo spazmow z wscieklosci (albo strachu, kto go tam wie), kiedy probowalismy go posadzic na hustawke!
Tak jak pisalam ostatnio, okres jesienno-zimowy zacheca mnie tez do pieczenia. Trzeba w koncu wyhodowac odpowiednia warstwe tluszczyku, zeby przetrwac te zimne miesiace. ;) Tym razem postawilam jednak na cos szybkiego:
Martus, to jeszcze nie te dyniowe muffinki. :) Tamten przepis trzymam specjalnie na Thanksgiving. Te sa zwyczajne, czekoladowe, z czekoladowymi kropelkami. Potworki sie zajadaly, chociaz tradycyjnie wyzarly tylko gore, a caly dol zostawily. Coz, wiecej dla rodzicow. ;)
A na koniec o akcji: Wybudujmy Wieze!
Znacie bloga Olgi "O tym ze"? Jesli nie, serdecznie polecam, to cieply rodzinny blog z mnostwem pomyslow na zabawy! :) To juz drugi raz Olga organizuje swietna kampanie pt. Miasto Ksiazek. Nie pamietam jak to sie stalo, ze pominelam ja w zeszlym roku, ale za to przylaczam sie w tym! Oto nasza ksiazkowa wieza:
Niekompletna, bo zapomnialam o kilku tomach przebywajacych w Domowym Ksiazkowym Pogotowiu Ratunkowym. ;) Czyli schowanych przed oczami Potworkow gleboko w szafce, aby zapobiec ich dalszej destrukcji i czekajacych az matka znajdzie chwilke czasu na rande-wu z klejem i tasma klejaca. ;)
I Was tez zapraszam do zabawy! Pokazcie swoje wieze literatury dzieciecej! :)
Już śnieg? :O
OdpowiedzUsuńNa szczescie tylko kilkugodzinny. :)
UsuńŚnieg?! Why...
OdpowiedzUsuńWzdrygam się na samą myśl, że u nas w końcu zacznie się zima, której nie znoszę. A ostatnio przypomniałam sobie, jak byłam dzieckiem i z jakim entuzjazmem człowiek witał pierwszy śnieg... I jak bardzo jestem daleko od tamtej wersji mnie, bo teraz, kiedy widzę radość Elizy, to pytam "o co kaman" :)
Świetna ta Wasza wieża, może i my zrobimy, tylko przy Lilce obawiam się, że to będzie wieża od razu przewrócona, bo będzie wyjmowała książki od dołu.
Babeczki wyglądają apetycznie! Gwarantuję Ci, że tamte Was nie zawiodą :)
Ognisko- super, aż mi się ciepło i przyjemnie zrobiło... Upiekliście kiełbaski? Mi się marzy ognisko zimą, ale czy nam się uda zrobić? Pewnie jak co roku nie...
Ściskam mocno! A najmocniej Nikusia!
Nieee, kielbasek niestety nie mielismy, bo to ognisko to byl calkowity spontan. :)
UsuńHaha, my tez nasza wieze ukladalismy na trzy razy, bo Niko kradl ksiazki, albo ja po prostu przewracal.
Ja bym nawet lubila snieg, gdybym nie musiala jezdzic autem w taka pogode. Nie mam nic przeciwko saneczkowaniu czy lepieniu balwana. Ale juz prowadzenie samochodu zima mnie z lekka przeraza...
Ojeku- zdjecie Kokusia z ranka.. :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze dzis juz lepiej??
Fajne takie ognisko- tez upieklabym kielbaski :))
My tez zalowalismy, ze nie mielismy polskiej kielbachy w lodowce. :)
UsuńNiko oglnie ok, tylko dzis rano zauwazylismy, ze odrobina krwi mu sie spod tego kleju saczy. Musimy obserwowac i jak cos to wezme go do lekarza, niech to obejrza i ocenia czy moze jednak potrzebne sa szwy. :(
O jaka piekna wieza...tez sie pochwalimy..a czolko rzeczywiscie ma duza rane, ale szybko sie zagoi !!!
OdpowiedzUsuńMam taka nadzieje!
UsuńCzekam na Wasza wieze! :)
ojej, solidnie przywalił...ucałuj go :*
OdpowiedzUsuńOd poniedzialku jest chyba najczesciej calowanym chlopczykiem na swiecie. I przestalo mu sie to podobac... ;)
UsuńŚwietne dzieciaczki, do wycałowania. Niestety do zimna musimy się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńNiestety, jak to mowia: taki klimat. Doslownie. :)
UsuńMy tez musimy dolaczyc do wierzy budowania :)
OdpowiedzUsuńA my czekamy na snieg :)
Napewno wkrotce sie doczekacie! Ja mam (jak co roku) nadzieje na biala Gwiazdke, poza tym jednak wcale za bardzo na ten snieg nie czekam. ;)
UsuńMieliście śnieg, ja też chcę...zapowiadają a tu ani widu ani słychu :/
OdpowiedzUsuńO, napewno wkrotce sie doczekacie! ;) Nam zapowiadaja znow na nastepny piatek i tu nie mam nic przeciwko, bo mam wolne. :)
UsuńI u nas trochę biało się zrobiło..wrwrrr
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoich modeli :)
Ja tez ich uwielbiam. W przerwach na wkurzanie sie, oczywiscie... ;)
UsuńU nas bialo bylo przez jakies 3 godziny. Teraz licze na jakis opad na Swieta. :)
Aż mi się zimno zrobiło jak zobaczyłam ten śnieg. W Polsce też niby gdzieś spadł, ale na szczęście jak na razie nie u nas :)
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieje, ze u nas zima sobie odpusci az do Bozego Narodzenia. Ale coz, pozyjemy - zobaczymy. :)
UsuńNo nie! I te muffinki jak malowane upiekła kobieta, która po pierwszym pieczeniu muffin pisała, że już nigdy?! ;)
OdpowiedzUsuńWieżę? Ja wczoraj spakowałam 5. karton literatury dziecięcej... :/ Mam wrażenie, że absolutna większość pakowanych przeze mnie pudeł ma napis "książki" i "książki dzieci"... tylko regału w nowym mieszkaniu nie mam jeszcze na to wszystko :(
Ale wiesz, te pierwsze muffinki tez byly takie ladne i ksztaltne. Tyle, ze z wierzchu twarde jak kamien... :)
UsuńHaha, to u Was nie wieza, tylko drapacze chmur!
Oj dobrze, że tylko tak się skończyło z czołem Nika ufff... Jeny jak to przeczytałam to od razu sobie przypomniałam o tamtym wydarzeniu.... normalnie deja vu! Tylko wiesz co? Twój szanowny małżonek mógłby sobie darować takie komentarze, bo to Ty ich musisz rano ogarniać a z 2jką takich potworków to na pewno nie łatwe zadanie. A poza tym co nas nie zabije to nas wzmocni, prawda?
OdpowiedzUsuńA dziś u nas w tv mówią, że Stany nawiedziła śnieżyca. A jak u Was sytuacja wygląda?
E, to nie u nas. Tak z 8-9 godzin jazdy na polnoc. Nam nie spad ani platek. :)
UsuńEch, tez sie ciesze, ze tylko tak sie to skonczylo. Tyle, ze rano zauwazylismy, ze Nikowi pod tym klejem saczy sie troche krwi. Mam nadzieje, ze nie bedzie potrzebna poprawka. :/
Ojej, prognoza pogody nie kłamała :-] a pamiętam jak Bi ekscytowała się, że zimą będziecie "snow" :)))
OdpowiedzUsuńKokuś faktycznie nieźle się trzasnął, bidulek. No ale pewnie wkrótce nie będzie o tym pamiętał.
Troche klamala. Bo mialo sypac 3 dni, a sypalo jeden, a wlasciwie jakies 3 godzinki. :)
UsuńJa nie wiem, jak on to zrobil, ze ma to czolo nie rozbite, tylko idealnie rozciete... :/
Piekne zdjecia i widac, ze swietnie sie bawicie. Pozdrawiam cieplo :)
OdpowiedzUsuńRowniez pozdrawiam!
UsuńTak po prawdzie, to foty robione telefonem i sa raczej kiepskie, ale na zewnatrz moj aparacik nawet daje rade. :) A co do zabawy to nie mam wyjscia, Potwory pozostawione samym sobie, roznosza chalupe. ;)