Ach ten moj dwu i pol latek. Wybuchowa mieszanka slodyczy i temperamentu! ;)
Przed wyjsciem do pracy daje Bi buziaka. Coreczka natychmiast komenderuje: "Mama Koko muuuaaa!". Chcac nie chcac (jestem juz spozniona) maszeruje wiec do pokoju i caluje tez synka. Nie wystarcza. "Mama tate muaaa!". Ide wiec dac calusa mezowi.
Dobrze, ze psa mi ucalowac nie kazala!
Bi ostatnio uzaleznila sie od piosenek na YouTube, trzeba je wiec ograniczac. Oczywiscie za kazdym razem kiedy wylaczam computer, jest wsciekly wrzask. Ktory ostatnio zostal ubrany w slowa. Uslyszalam mianowicie za swoimi plecami: "Bupa mama, bupa!".
Zdaje sie, ze bupa = glupia. :)
A skoro o piosenkach mowa, to ktoregos dnia, zamiast dziecinnych piosenek, puscilam Bi "Roar" Katy Perry. Pomyslalam, ze spodobaja jej sie wszystkie zwierzatka z teledysku. Tak jak przypuszczalam, Bi byla zachwycona. A w ktoryms momencie, pokazujac na piosenkarke, oznajmila: "To mama!". No coz, typ urody nie ten, o takiej figurze moge najwyzej pomarzyc, ale milo mi sie zrobilo...
Zdarza jej sie tez nabroic, choc ma dobre intencje. Ostatnio chciala nalac psu wody do miski. Wode i lod mozna pobierac z naszej lodowki, wystarczy nacisnac guzik. Bi wode do miski nalala, a jakze. Tyle, ze trzymanie jej pod wlacznikiem i jednoczesne celowanie do niej strumieniem cieczy, nieco ja przeroslo. W rezultacie cala kuchnia kwalifikowala sie do wytarcia, a dziecko do przebrania. Ale dumne bylo z siebie niesamowicie!
Ktoregos wieczora, probujac rozsmieszyc marudzacego synka, w akcie desperacji zaczelam krecic mlynka na palcu taka dluga, gruba gumka, cos jak niegdysiejsze do grania, ale krotsza. Nawet nie wiem skad ja mamy. W ktoryms momencie zle wymierzylam odleglosc i pacnelam sie ta guma w lepetyne. Na to Bi zakrzyknela "Mama boo-boo!!!", podbiegla i... cmoknela mnie w czolko!
Bi strasznie boi sie odkurzacza. Juz kiedy wyciagam go z szafy, ucieka na drugi koniec pokoju. Ostatnio zaczela tez informowac (jakbysmy nie wiedzieli), ze "Ja bojic, ja bojic!!!". Logiczne przeciez, ze skoro mowimy, ze ktos sie czegos boi, wiec nie powiemy ja sie boje, tylko ja sie bojic.
A kiedy moje dziecko jest na nas obrazone, albo zwyczajnie chce, zebysmy udostepnili jej kanape, mowi nam "go away!", co w jezyku Bi brzmi mniej wiecej "gou ej!". :)
Hahahahaha :D Naprawdę się uśmiałam, stwierdzam, ze jest urocza! Próbowałam wybrać ulubiony fragment, ale nie da się :D
OdpowiedzUsuńUrocza mala zlosnica, bo charakterek to-to ma, oj ma... ;)
UsuńSuper ta Wasza Bi!
OdpowiedzUsuńCzekam na taką "łączność" z dzieckiem swoim ;)
A jeśli chodzi o odkurzacz, to może kupcie jej taką zabawkę? Niech sama zabawką odkurza, a potem już "dorosłym" odkurzaczem. Ja mam taki z kontrolowanym ciągiem, dzięki czemu mogę odkurzać cicho, acz słabo, lub głośno i porządnie ;)
Pozdrawiam!
Wlasnie sie ostatnio zastanawialam nad zestawem malego "sprzatacza" dla Bi na Mikolajki, bo ona uwielbia pomagac mi w sprzataniu i zawsze jest afera kiedy probuje mi wyrywac miotle czy mopa. Ale moze rzeczywiscie odkurzacz bedzie lepszy. Tylko czy ja naprawde chce kolejna wyjaca zabawke w domu??? ;)
UsuńA mnie Bi rozczuliła z tym całusem dla braciszka :)
OdpowiedzUsuńU nas Eliza przeżywa etap jakiejś dzikiej fali zazdrości, nie jest lekko, każde przytulenie Lilki mam wypomniane, mało tego od razu stwierdza, że Jej NIGDY nie przytulamy... Masakra.
Bi tez jest zazwyczaj bardzo zazdrosna, tylko okazuje to nieco inaczej. Czyli wyrywa mu kazda zabawke, a jesli wezme malego na kolana, to i ona od razu sie pcha. Przy okazji to tez niezly sposob na nia. Kiedy nie chce czegos zjesc, wystarczy powiedziec, ze w takim razie dam to Nikusiowi, a od razu zjada. No dobra, nie zawsze dziala, ale prawie! ;)
UsuńBędziecie mieć wesoło teraz z tą jej dwujęzycznością :)
OdpowiedzUsuńJuz jest! Chociaz ja jestem lekko przerazona szybkoscia, z jaka ona lapie angielskie slowka! Mialam nadzieje, ze zanim pojdzie do szkoly, bedzie mowic glownie po polsku, ale widze, ze nie ma szans...
UsuńPocieszne są takie dzieci :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, rozsmieszaja na kazdym kroku!
Usuń