Wlasciwie sama go sobie nie popsulam. Moje dziecko wybitnie mi w tym pomoglo. Ale ze do "strat" moge zaliczyc wylacznie moj humor, wiec jest do przezycia. Ale i tak musze sobie pomarudzic...
Zaczelo sie od tego, ze zle spalam. Mimo, ze brzuch jeszcze maly, juz nie moge sie ulozyc. Poza tym przynajmniej raz na noc budzi mnie pelen pecherz. A dzis w nocy, po obowiazkowej wizycie w lazience, za cholere nie moglam zasnac. Meczylam sie, przewracalam z boku na bok, M. wrocil do domu co tez nie pomoglo, bo stukal i brzeczal wszystkim przy rozpakowywaniu i rozbieraniu... Nawet Bi cos tam steknela i wymamrotala przez sen, co natychmiast postawilo mnie w stanie gotowosci oczekujac ryku. Ale na szczescie spala dalej.
Nie wiem o ktorej w koncu zasnelam, ale nic wiec dziwnego, ze kiedy budzik zadzwonil o 5:30 nie moglam otworzyc oczu. A jak juz udalo mi sie rozewrzec powieki, okazalo sie, ze swiat jest szary, pochmurny i zamglony, ale nadal tak duszny jak dnia poprzedniego. I ze lepetyne mam ciezka i bolesna... No nic, pomyslalam, w koncu jest piatek, w pracy podratuje sie kawka i jakos przezyje... I w tym momencie Bi wlaczyla syrene... Kurcze, zamiast spac jak Pan Bog przykazal do 6:15-6:20, to musiala sie cholera obudzic za dziesiec szosta! Dlaczego??? I niech tam sie budzi na zdrowie, tyle, ze juz dawno zauwazylam zaleznosc w zachowaniu Bi. Jak obudzi sie po szostej, jest wesola, gada, wola po swojemu, w ogole tylko calowac ta zaspana mordke. Jak obudzi sie przed szosta to wlacza syrene i wyje od momentu przebudzenia o byle co. I tak wlasnie wyjaco-marudzaco uplynal nam wspolny ranek...
Mama usiadla na kanapie zamiast nosic? Ryk! Mama stoi nad zlewem myjac zeby i nie chce odsunac sie od szafki? Wycie! W przerwach miedzy rykiem a wyciem, dziecko wymyslilo sobie zabawe w walenie twardymi, plastikowymi zabawkami, najpierw w szklany stolik (na co matka zabawki zabrala i polozyla na ziemi. Ryk!), potem w drzwi i szfki kuchenne. Uszy matki (ktora, przypominam, obudzila sie z bolem glowy) nie mogly tego dluzej zniesc. Zabawki znalazly sie w pokoju. Wycie i chlipanie! Potem jeszcze kawaleczki chlebka znalazly sie na ziemi (tak fajnie jest rzucac sniadaniem z wysokosci krzeselka!), pies podszedl, owszem polizal, ale nie zezarl, a taki oblizany chlebek nagle nabral atrakcyjnosci dla dziecka, ktore po postawieniu na ziemi usilowalo go skonsumowac. Co jeszcze? Cale pranie z brudownika zostalo rozwleczone po przedpokoju. A wycie odprowadzilo mnie jeszcze do drzwi, bo dziecko zdecydowalo, ze mama absolutnie NIE moze isc dzis do pracy...
No nic. Siedze w robocie, wypilam kawke co troche postawilo mnie na nogi i odliczam godziny do weekendu.
A w najblizszym czasie moze mnie byc nieco mniej, bo kolezanka z biura oglosila, ze rezygnuje z pracy... Mimo, ze teoretycznie pracuje do konca nastepnego tygodnia, to wszystkie wspolne obowiazki i tak juz spadly na moja glowe... A poniedzialek juz zapowieda sie na niezla jazde bez trzymanki... No a poza tym to trace calkiem bliska znajoma i troche mi smutno... Mam nadzieje, ze uda nam sie pozostac w kontakcie...
uważaj na siebie i nie pracuj ponad swoje siły:*
OdpowiedzUsuńZnam to wycie bez powodu, ostatnio Mateusz chodził tak przecież cały dzień, a ja wychodziłam z siebie. na wycie Julki nie reaguje, bo to histeryczka pierwsza klasa :)
Mnie takie wycie niesamowicie wyprowadza z rownowagi. Boje sie, ze kiedys w koncu dam jej klapsa, bo az mi reka swierzbi po 5 minutach...
UsuńCudowny poranek. Ja mam na odwrót; łóżko puste, nikt nie wyje bo w domu jestem sama, pracy nie mam i nie znajdę bo kto zatrudni ciężarną. Myślisz, że mam lepiej? Może i tak, cóż, wszystkiego mieć nie można podobno.
OdpowiedzUsuńHmm... Ja z rozrzewnieniem wspominam czasy ciazy z Bi. Chodzilam wypieszczona, wyspana i leniwa. Zajmowalam sie prawie samymi przyjemnosciami. Taa... Zredydowanie mi tego brakuje... :)
UsuńMożna się tu pokręcić? Witam i mam nadzieje,że jednak znajdziesz czas na blogowanie,bo fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńWitaj i prosze krec sie do woli. :) Oj, czas to sie znajdzie, ale przynajmniej tymczasowo nie tyle co wczesniej, szczegolnie, ze za tydzien wybywam na urlop. :)
UsuńNo Kochana ja sobie zadnych dłuzszych przerw nie życzę :-) !!! Robota nie zajac, nie ucieknie ! A nam będzie przykro. Oni chyba tam Ciebie ze względu na Twój stan "podwójny" za bardzo nie mogą wykorzystywać, nie? A moze powinnaś na zwolnienie ciażowe iść. To i takich poranków byś uniknęła :-) i w ogóle byś odpoczęła. U nas należy się zwolnienie każdej ciężarnej 100% płatne, a jak tam u Ciebie jest z tymi zwolnieniami?
OdpowiedzUsuńNiestety, tutaj nie ma czegos takiego jak zwolnienie z powodu ciazy, chyba, ze jest zagrozona. A wtedy urlop i tak jest bezplatny... A w pracy mam fajnych ludzi, nie czuje sie absolutnie wykorzystywana, ale jakies dzienne minimum trzeba ogarnac, a przy braku kolezanki musze obrobic swoja i jej dzialke. :(
Usuń